Czy wiecie, co czują zabawki?
Podczas oczekiwania na obiad Miś Leonard dowiedział się, jak żyją jego towarzysze zabawy: zniszczona przez dzieci książka, lalka z urwaną nogą, autko z wyłamanymi drzwiami oraz wózek. Co wtedy postanowił Miś oraz jak bardzo dokuczył mu głód? Przekonajcie się koniecznie same, drogie Dzieci.
To skierowana do najmłodszych (od 5 r.ż.) historia o uroczym pluszaku, która bawi, rozwija wyobraźnię i edukuje.
Książeczkę uatrakcyjniają śliczne, kolorowe ilustracje spod ręki Marii Wojewodzic - zdolnej studentki Digital Design na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie, autorki ilustracji, m.in. do książki O dwóch psach i jednym kocie.
,,Pomysł na bajkę dla najmłodszych powstał dzięki inspiracji, jaką dają mi dzieci. To bajka dla nich i o nich, ukazująca codzienne życie. Dzieci uwielbiają misie, chcę więc trafić z moim Misiem Leonardem do serc naszych milusińskich oraz całej ich rodziny" - mówi twórczyni tekstu, EWA KACZMARCZYK - poetka i autorka bajek takich jak Zaczarowane bajki babci Ewy, Kim są jeże, Szczęśliwi na 100%, O chłopcu, który został świętym i Bajkowo-baśniowe utulanki.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-11-28
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 48
Język oryginału: polski
Dziś chciałabym opowiedzieć o jednym z moich ostatnich patronatów minionego roku- przeuroczej historii dla najmłodszych. Jak wiecie, z każdej bajki staram się "wyciągnąć" jak najwięcej, nie tylko dla mojego syna, ale i samej siebie. Nie inaczej jest teraz...
Główni bohaterowie to zwykłe zabawki, które wiele przeszły i chciałyby być w końcu szanowane i nieniszczone w bezmyślny sposób. Wyznaczony przez zabawki- miś "delegat" musi porozmawiać z Nikolką, której jest ulubieńcem i przekazać, że zabawki nie chcą już się bawić z chłopcami, które je niszczą. Czy rozmowa dojdzie do skutku? Jak zareaguje dziewczynka? Co takiego się stało, że miś musiał jechać do szpitala? Tego już nie zdradzę, bo zabiorę Wam frajdę z poznania cudownej historii :)
Autorka skupiła się na tym by, dzieci z jej książeczki mogły dowiedzieć się nieco więcej o przyjaźni, akceptacji, zrozumieniu dla innych, wierze w siebie i wartości, jaką niesie za sobą rodzina. To również świetna okazja do konfrontacji z niełatwymi sprawami, takimi jak niesprawiedliwość i krzywda innych, pokazanie, że to, co mi wydaje się niewinną zabawą, dla innego może być krzywdzące. Doskonała lekcja zrozumienia i empatii...
Historia została napisana prostym i przystępnym językiem, jednocześnie doskonale przekazuje wartość, która za nią stoi. Myślę, że każdy rodzic tę wartość zauważy i doceni. Jest to doskonały wstęp do wielu ciekawych i rozwijających rozmów.
"Miś Leonard" to pozycja, która z pewnością zauroczy każdego malucha również swoimi przepięknymi i niezwykle barwnymi ilustracjami. Oddziałują one na wyobraźnię, pobudzają i sprawiają, że książeczka nabiera jeszcze ciekawszej formy. Nie jeden maluch będzie nią zachwycony.
Może teraz stanę się monotematyczna, ale muszę również napisać, jak książeczka wpłynęła na mojego syna i do jakich "ćwiczeń" ją wykorzystaliśmy. Książeczka w kwadratowym wydaniu (15 × 15 cm) doskonale wpasowała się w dłoń, a "śliska" okładka nie stwarzała dyskomfortu przy dotyku, łatwo sunąć po niej dłonią czy opuszkami palców. Duże i barwne ilustracje przyciągają wzrok i skupiają go na dłuższą chwilę.
Zdecydowanie ta książeczka może być wykorzystywana przez każde dziecko, wszystko zależy tylko od wyobraźni i kreatywności rodzica.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To książka, która będzie idealnym prezentem dla dzieci w wieku przedszkolnym, ale to historia, która zachwyci również rodziców. Wspólne czytanie zbliża :)
Bajeczka jest na początku urocza, bo do samego czytania zaprasza nas Miś Leonard. Wprowadza nas do swojego świata obiecując niezapomnianą historię. Jest ulubieńcem Nikoli, małej dziewczynki, która ma bardzo dużo zabawek. Pewnego dnia zabawki zostają skrzywdzone przez pewnych łobuzów. Proszą zatem Misia Leonarda, by porozmawiał o tym z dziewczynką. Jest misiem, więc jak to małe dzieci wiedzą, wciąż jest też głodny. Nie czekając za obiadem pałaszuje coś, czego nie powinien. W konsekwencji trafia do lekarza, który udziela mu pomocy. Jak sądzicie, czy Miś Leonard wyzdrowiał?
To malutka bajeczka, której przesłaniem jest, by dzieci słuchały dorosłych, nie kłamały i nie niszczyły zabawek. Taka opowieść przed snem, by zastanowiły się nad swoim postępowaniem. Wszędzie, gdzie jest mowa o misiu, jest to oznaczone innym kolorem. Z pewnością jest to bajka dla najmłodszego odbiorcy. Misiu miał tu przeprowadzić rozmowę odnośnie niszczenia zabawek przez inne dzieci. Szkoda, że nie została tutaj przedstawiona, tylko z opowieści wynika, że się odbyła i Nikola zabiera je do siebie. Można było dodać ją, by każde dziecko zrozumiało, że tak nie wolno. Moja trzyletnia córka zawsze pyta czego i dlaczego nie wolno. Gdyby dodać zasmucone miny chłopców, być może dziecko by widziało, że faktycznie nie będą tego robić. Nie mniej jednak ma piękne ilustracje, które dodają jej uroku.
🐻❤RECENZJA PATRONACKA 🐻❤
Dziś przychodzę do Was z patronacką opinią o książeczce dla małego czytelnika. Będzie to doskonała lektura na prezent pod 🎄🎄,jeśli Wasze pociechy lubią ciekawe bajeczki i piękne ilustracje 😍🐻 a co spotka naszego Misia? O tym opowiem Wam poniżej. ⬇️⬇️
Miś Leonard bardzo lubił bawić się z dziećmi. Jednak tylko z takimi, które o niego dbały i dobrze się z nim obchodziły. Ponieważ w przeszłości doświadczył złego traktowania, to jego brzuszek pokrywały naszyte łatki. Jednak teraz był ukochanym pluszakiem Nikoli, która bardzo o niego dbała. Gdy pewnego dnia, podczas oczekiwania na obiad, rozmawiał z innymi zabawkami, bardzo dużo się o nich dowiedział. Usłyszał między innymi o tym, kto żyje bez nogi, kto ma ułamane drzwiczki czy wyrwane strony. Miś wtedy coś postanowił.... A Co takiego? Tego dowiecie się podczas lektury. Poznacie też skutki głodu oraz jego konsekwencje... ;)
Bardzo ciekawa opowiastka już dla najmłodszych dzieciaczków. Książeczka ta rozwija wyobraźnię, uczy jak postępować w pewnych sytuacjach oraz zachwyca pięknymi ilustracjami. Ponadto, ukazuje codzienne życie zabawek, dzięki czemu naszym pociechom będzie łatwiej wszystko zrozumieć i sobie zwizualizować. Tak jak wspomniałam na początku, świetnie sprawdzi się jako świąteczny prezent, jeśli Wasze maluchy lubią ciekawe bajki. Bardzo dziękuję Autorce oraz Million - Studio Wydawnicze za zaufanie 💛 oraz możliwość objęcia patronatem medialnym tej wartościowej pozycji. Polecam Wam gorąco Misia Leonarda 🐻🐻i przyznaję 9 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów!!! ;)🐻
Według przyjętych norm wiekowych, uważana jestem za osobę dorosłą. Wiek jednak to tylko liczba, a z nimi bywa różnie. I to nie przeszkadza w tym, żeby po książki dla dzieci i młodzieży sięgać. Taka jest specyfika literatury, że różnych historii człowiek szuka, potrzebuje itp. Co sprowadza się do tego, że właśnie po takie sięgam. Tym razem w moje łapki wpadł uroczy miś Leonard - przyjaciel dzieci.
Książka została wydana nakładem Studia Wydawniczego Million.
Autorką książki jest Ewa Kaczmarczyk.
Ilustratorką Maria Wojewodzic.
Gdy zobaczyłam okładkę tej książeczki (ma ledwo 50 stron, jest cieniutka) zakochałam się w ilustracjach. Ten miś jest tak piękny i tak misiowy (wiem, że nie ma takiego słowa, ale no...), że przypomniały mi się wszystkie moje pluszaki, zdjęcia z misiami z dnia misia, z czasów przedszkola, podstawówki, a nawet z gimnazjum, w którym to też bawiliśmy się w takie święta. Przypomniał mi ile tajemnic zdradziłam mojemu Puchatkowi, jak wiele go przytulałam i jak bardzo kochałam, albo nadal kocham. Tak, przypomniał mi dzieciństwo, które już trochę za mną, ale nie aż tak daleko...
A potem...
KLAPA
Jestem zdegustowana i rozczarowana.
To niestety wchodzi w oczy zaraz po kilku stronach. Po pierwsze chronologia opowieści jest zachwiana na dzień dobry. Po drugie miś miał zostać bohaterem zabawek, a wylądował u lekarza z bólem brzuszka, gdyż zjadł przed obiadem czekoladę. A potem pyk i nie wiadomo z czego miś staje się bohaterem, uratował inne zniszczone zabawki. Autorka w pewnym momencie robi z dzieci chuliganów niszczących zabawki. A Leonard najpierw jest zszywanym pluszakiem, potem nagle ożywionym-gadającym misiem. A zabawki gadają tylko z misiem (nie wiadomo czemu). Ja wiem, że dzieciom abstrakcje nie przeszkadzają, też je lubię. Patrzę na nie pewnie zupełnie inaczej, niż jako dziecko. Ale tu, nie, za dużo. Tu są zbyt duże luki (może powiedzieć lepiej błędy???) w rozplanowaniu przebiegu historii.
Moim zdaniem jedyne co się broni w tej historii, to prześliczne i klimatyczne ilustracje. Zrobione z miłością, pomysłem, delikatnością. Wspaniale dopasowane do młodych odbiorców. Zakochałam się w nich i chętnie powiesiłabym plakat z misiem.
Jedyna forma w jakiej moim zdaniem przygody misia by się obroniły, to wersja bez tekstu. [Przykro mi, ale to jest moje odczucie].
I to właśnie mnie bardzo rozczarowało, stąd ta niska ocena.
A i jedna ważna informacja dla czytających recenzję.
Recenzuję książki od 10 lat i staram się aby to były opinie rzetelne, jeśli krytykuję, to staram się uzasadnić moją wypowiedź. Wiem, że różnie odbieramy książki i proszę pamiętajcie to moja subiektywna ocena. Druga sprawa, miałam ogromny dylemat recenzując tę historyjkę. Czy być zgodną z własnym sumieniem i napisać, co tak naprawdę myślę, czy być wierna wydawnictwu i napisać recenzję pełną superlatyw. Wybrałam to pierwsze, ponieważ nie znoszę kłamstwa. Nie mogłabym sobie spojrzeć w twarz, gdybym napisała nieprawdę.
BAJKOWO - baśniowe utulanki to pozycja wydawnicza w sam raz na lekturę na dobry sen malucha. Babcia Ewa chętnie ukołysze swoją wyobraźnią i ciekawymi opowieściami...
NieMożliwe staje się możliwe! Na horyzoncie kolejny tomik Ewy Kaczmarczyk pt. "Niemożliwe", a w nim gotowe recepty na samoakceptację i rozwój duchowy...
Przeczytane:2023-03-16, Ocena: 4, Przeczytałem,
Zastanawialiście się kiedyś, co mogły czuć Wasze zabawki, gdy je ktoś psuł lub sami je niszczyliście będąc dziećmi?
Będąc dzieckiem, nigdy nie dzieliłam się swoimi zabawkami, bo bardzo się bałam, że ktoś mi je po prostu zepsuje, a że dużo ich nie miałam, to bardzo je oszczędzałam. Zawsze bawiłam się tylko swoimi zabawkami, aby nikt nie chciał też mojej np. lalki do zabawy. Jeżeli wiedziałam, że dana osoba nie niszczy zabawek, bardzo chętnie się wymieniałam, nawet na kilka dni. Dzięki temu co niektóre przetrwały do dziś dnia w całkiem dobrym stanie.
Naszym bohaterem jest biały miś w pomarańczowe łatki o imieniu Leonard. Poznajemy go obserwującego dom z okna parapetu jesienną porą. Miś jest ulubieńcem Nikoli, która o niego dba i często go tuli do siebie. Jednak w domu są też i niegrzeczne dzieci, które rozrabiają i cierpią na tym zabawki dziewczynki. Co się z nimi dzieje? Jak reaguje dziewczynka?
Pewnego dnia miś jest strasznie głodny. Nie mogąc doczekać się obiadu, łapczywie zajada przekąskę. Co zjadł misiu? Czy przyzna się do słodkiego podjadania? Jak skończy się jego historia oraz innych zabawek? Tego dowiecie się, oczywiście, czytając tę książeczkę.
Książeczka jest napisana w bardzo prosty sposób dla najmłodszych czytelników, aby zaciekawić. Jest przepięknie zilustrowana przez Marię Wojewodzic, studentkę Digital Design, której prace możecie podziwiać również na jej stronie na FB TheMry Ilustracje. Obrazki świetnie obrazują uczucia zabawek i dziewczynki Nikoli. Dzieci bez problemu również te emocje wyczują nawet, jeżeli jeszcze nie potrafią czytać.
Książeczka jest niewielkich rozmiarów i w miękkiej okładce, co uważam za jej atut. Nie zajmuje wiele miejsca na półce i przyjemnie się ją trzyma w dłoniach nawet tych najmłodszych pociech. Historia wywołuje wiele emocji, bawi, smuci, ale i rozwija naszą wyobraźnię oraz edukuje, poruszając bardzo ważne kwestie, aby dbać o swoje i cudze rzeczy, mówić prawdę i nie przejadać się.