ROMANTYCZNY GDAŃSK W ZIMOWEJ ODSŁONIE, UROKLIWA KAMIENICA, PRZYJAŹŃ I MIŁOŚĆ.
Owdowiały ojciec czterech córek martwi się o swoje pociechy. Kobiety nie planują ustatkowania się, czyli ślubu i dzieci.
Starszy pan spotyka przyjaciela z dawnych lat. Wpadają na pomysł i ustalają plan działania, który pozwoli im w nadchodzącym roku bawić się na weselu i czekać na wnuki.
Uparci ojcowie zabawią się w swatów. Ale to nie spodoba się jedynakowi - kawalerowi, który ani myśli stanąć na ślubnym kobiercu, a tym bardziej żadnej z czterech niezależnych córek.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2021-10-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 432
Język oryginału: polski
Dziś opinia kolejnej świątecznej książki, mianowicie "Miłość w płatkach śniegu" Doroty Milli.
Albert jest posiadaczem czterech pięknych i zgrabnych córek. Mimo, że już dawno wyrosły na dorosłe kobiety ani myślą się ustatkować. Gdy zmartwiony ojciec spotyka swojego przyjaciela sprzed lat, wpadają na genialny pomysł. Mianowicie syn Wacława, Konrad ma się oświadczyć jednej z córek Alberta podczas wspólnych świąt. W innym razie każdy z nich odetnie swoje dzieci od funduszy. Czy z takiego niecnego planu może narodzić się miłość?
To jedna z najdłuższych książek świątecznych jakie miałam okazję czytać. Każda z córek Alberta jest jedyna w swoim rodzaju. Razem są praktycznie niezwyciężone i zdeterminowane by walczyć o swoją niezależność. Podchodzą do pomysłu ojca wręcz z odrazą. Co jest przyczyną wielu zabawnych zdarzeń. Na to wszystko cioteczka Gabriela i jej ciągłe pretensje sprawiły, że przy czytaniu nie można się nudzić. Finał historii odbywa się w święta. Jest magicznie, nastrojowo i wszystko kończy się dobrze. Ale ja nie poczułam tej magii. I w sumie nie wiem czemu, bo ta książka miała wszystko co mieć powinna. Fabuła działa się we współczesności, ale jakoś z tymi duszyczkami, powłóczystymi sukniami i innymi wyrażeniami miałam wrażenie, że jednak chodzi o inną epokę. I po prostu nie mogłam się wczuć. Miło spędziłam przy niej czas. I to będzie na tyle.
"Po raz pierwszy zobaczyłem Cię w oknie w płatkach śniegu, może wtedy było już wszystko przesadzone..."
Gdańsk.
Zima.
Kamienica.
Cztery córki...
Miłość.
Przyjaźń.
Oj co to była za przygoda!
Wybierzcie się tej zimy do Gdańska i poznajcie cztery córki Alberta - Aurelię, Bibiannę, Kordelię oraz Emilię.
Jakie one miały charakterki!
Niby każda inna, a jednak wiadomo było że są siostrami...
Pewnego zimowego wieczoru miało miejsce spotkanie dwóch starych przyjaciół - Alberta i Wacława. Oboje bardzo ubolewali nad tym, że ich dzieci nikogo nie mają, a chcieliby doczekać ich ślubu...
Za sprawą cudownego trunku-nalewki Albert wpada na pomysł! Może by tak zeswatać syna swojego przyjaciela z którąś z jego córek...!
No przecież!
Cudowny pomysł!😁
Dziewczęta były zachwycone...!
Wróć...
Wręcz przeciwnie!
Robiły wszystko by to uniemożliwić...
Zresztą... Konrad też nie był zachwycony pomysłem swojego ojca. A czasu na wybór miał niewiele... swoją decyzję mial ogłosić w święta Bożego Narodzenia...
Chciałabym pogratulować świetnego pomysłu Pani @dorota_milli !💙
Ta książka to rewelacyjna przygoda przy której możemy się odprężyć, zrelaksować i pośmiać! Dialogi między bohaterami były przepełnione niejednokrotnie humorem, ironią czy sarkazmem przez co polubiłam ich wszystkich 😁
Tajemniczej decyzji Konrada nie poznacie aż do samego końca. Autorka tak umiejętnie ukrywała wybrankę chłopaka, że momentami chciałam zobaczyć na końcu o której z sióstr jest mowa 🙈
Polecam z całego serca!💙
"Miłość w płatkach śniegu" to ciepła opowieść o miłości, która pojawia się niespodziewanie i wywraca nasze życie do góry nogami.
Przenosimy się do zimowego Gdańska, gdzie Albert postanawia, że znajdzie męża dla jednej ze swoich córek, a ma ich aż cztery. Spotyka swojego przyjaciela Wacława, który ma jednego syna, idealnego kandydata na męża.
Córki Alberta są bardzo uparte i niezależne i nie zamierzają wychodzić za mąż. Kandydata na męża będą skutecznie odstraszać. Będzie przy tym dużo śmiechu ☺
Czy Albert i Wacław zrealizują swój plan? To chyba będzie bardzo trudne, bo nikogo nie można zmusić do miłości, ale można jej pomóc i czasami wystarczy tylko, żeby dwie osoby się spotkały...
Książka dostarczy nam wielu wzruszeń, ale również radości.
Ta historia idealnie odzwierciedla klimat świąt. Razem z dziewczynami będziemy przygotowywać Wigilię, wybierać choinkę, planować świąteczne menu.
Ja dzięki tej książce przepadłam. Czytałam ją z wypiekami na twarzy i bardzo byłam ciekawa finału tej historii.
Książki świąteczne w październiku? Dlaczego nie!
Niedawno przeczytałam naprawdę świetną historię, którą muszę Państwu polecić.
To nie byłoby w porządku zatrzymywać ją dla siebie, prawda?
Dorota Milli to nadmorska autorka powieści obyczajowych.
W swoich tytułach zawsze można ,,posłuchać" szumu Bałtyku.
Pisze rewelacyjnie! Jeśli jeszcze jakimś trafem nie jej nie znacie, musicie to zmienić.
,,Miłością w płatkach śniegu", moim skromnym zdaniem, przeszła samą siebie.
Zapraszam do dalszej części tekstu.
Albert i Wacław są przyjaciółmi. Łączy ich wiele. Postanawiają spróbować połączyć również swoje rodziny. Nie, przepraszam. Nie ,,spróbować". Oni tylko ,,postanawiają". Pierwszy ma cztery piękne i inteligentne córki. Drugi natomiast jednego syna. Ani jedna ani druga strona w ogóle nie garnie się w stronę założenia własnej rodziny. A starsi panowie pragną wziąć na kolana wnuki. Najlepiej teraz, natychmiast. Jednak dają młodym czas do świąt Bożego Narodzenia. Myślę sobie, że wszyscy potrafimy się bez trudu domyślić jaka była reakcja dziewczyn i Konrada jak zostali zapoznani z planem swoich ojców. Nie ma w ogóle tutaj mowy o zmianie zdania. Ukochane córki Alberta na wszelkie możliwe sposoby próbują odwieść go od tej absurdalnej sytuacji. Jednak to na nic. Gdy już wiedzą na więcej niż sto procent, że jedynym wyjściem jest pójście w plan, zaczyna się prawdziwa komedia, od której każde oderwanie wzroku to cud. Aurelia, Bibianna, Kordelia i Emilia. Skoczyłyby za sobą w ogień. Teraz mają wyjść za mąż. Randki, rozmowy, wspólne spędzanie czasu. Traktują to w ramach zabawy. Każda twierdzi, że nie będzie odpowiednia dla Konrada. Czy rzeczywiście?
,,Miłość w płatkach śniegu" to gotowy scenariusz na świąteczną komedię romantyczną. To potężna dawka śmiechu i ciepła. To przepiękny biały Gdańsk. Tę wyjątkową atmosferę czuć na każdym kroku. Jestem oczarowana i z niecierpliwością czekam na kolejną książkę i kolejne spotkanie z Albertem, jego córkami, wyjątkową ciotką dziewczyn, Leonem, Konradem oraz jego rodzicami. Dawno nie czytałam niczego z tak olbrzymią radością. Cudo!
Nie mam ostatnio weny do pisania ani swojej książki ani recenzji innych, ale ponieważ ta powieść bardzo mi się spodobała, postanowiłam podzielić się swoją opinią na jej temat.
Fabuła książki przyciągnęła mnie głównie Gdańskiem, który jest tutaj jakby bohaterem drugoplanowym i to właśnie w takiej szacie, jaką mam okazję codziennie teraz oglądać w drodze do i z pracy. Oczywiście mam tu na myśli nie tylko ośnieżone kamieniczki na ulicy Długiej, ale przede wszystkim świąteczny jarmark, który w tym roku w Gdańsku jest zachwycający.
W tej książce mamy zatem nie tylko ciekawą i bardzo zabawną opowieść, ale również Gdańsk pokazany w pięknej zimowo świątecznej odsłonie, gdzie w pewnej starej urokliwej kamienicy króluje miłość i przyjaźń.
Przyznam szczerze, że nie pamiętam już kiedy przez cały czas czytania jakiejś książki uśmiechałam się. A w przypadku tej lektury właśnie tak było. Od początku do końca, uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
Piękne, inteligentne i bardzo rodzinne siostry, mimo braku matki, dobrze wychowane przez samotnego ojca, któremu w wychowaniu dziewcząt pomagała siostra, czyli dość ekscentryczna cioteczka G. to zarazem dość pomysłowe i nieco złośliwe panny, które potrafiłyby upokorzyć niejednego mężczyznę.
Osobowościowo, każda inna, ale łączy ich nie tylko wielka miłość do ojca, ale również nieposkromione pokłady humoru. Wszystkie bardzo pracowite, ale również bardzo empatycznie podchodzące do życia, co odzwierciedlała ich praca wolontariuszek.
Natomiast Konrad, to młody, przedsiębiorczy człowiek, któremu bardzo wygodnie jest mieszkać samemu w minimalistycznie urządzonym apartamentowcu i myśleć o kobietach jedynie w celach krótko rozrywkowych.
Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to muszę przyznać, że każdy z nich jest indywidualnością, począwszy od siostrzyczek i potencjalnego adoratora, a skończywszy na pomysłowych ojcach lubiących delektować się smacznymi naleweczkami, Marią, żoną Wacława i oczywiście cioteczką G. która bardzo przypominała swoim zachowaniem Hiacyntę Bucket z serialu ,,Co ludzie powiedzą".
Jest zabawnie, bardzo zimowo i świątecznie a także nieco romantycznie.
Ciekawym dodatkiem do fabuły są wplecione do niej retrospekcje, wspomnienia Alberta odnoszące się do lat jego młodości i czasu, kiedy poznał swoją nieżyjącą już małżonkę.
Myślę, że ten kto zdecyduje się na sięgnięcie po tę lekką, łatwą i bardzo przyjemną w czytaniu książkę, ten nie pożałuje swojego wyboru, ponieważ cały czas będzie mu towarzyszył dobry humor wpleciony przez autorkę zarówno w zabawne sytuacje jak i ciekawe dialogi. A zarówno siostry Orłowskie jak i panowie (mam tu na myśli zarówno syna Wacława, jak i przyjaciela panien) z pewnością skradną niejedno czytelnicze serce.
Moim zdaniem na uwagę zasługuje również temat poruszonych w powieści świąt, które często są nie tyle radosne, co chwilami bolesnych wspomnień po utracie kogoś bliskiego i kochanego. Bo przecież żeby cieszyć się światełkami, kolędami, prezentami trzeba mieć ku temu nastrój, a jak go mieć kiedy właśnie ten okres boleśnie przypomina kogoś, kto już nigdy nie zasiądzie przy wspólnym stole.
Jeżeli jesteście ciekawi jak skończyło się swatanie, na pomysł którego wpadło dwóch starszych panów po kilku kieliszkach nalewki wypitej w jednej z gdańskich kawiarenek, koniecznie musicie sięgnąć po tę lekturę. Mnie ona pięknie wprowadziła w świąteczny czas i teraz każdorazowo, kiedy przechodzę przez jarmark próbuję w twarzach mijanych osób ,,zobaczyć" bohaterów tej historii ?
Muszę przyznać, że autorka potrafi również nieźle przytrzymać czytelnika w niepewności, bo kiedy już się domyślałam zakończenia, to prawie do ostatniej strony nie mogłam odgadnąć czy, i którą z sióstr jednak wybierze młody mężczyzna, zmuszony przez ojca do oświadczyn.
POLECAM książkę całym sercem, dobrej zabawy, przy dobrej lekturze nigdy za wiele.
Albert jest samotnym ojcem, wychowującym cztery córki. Choć wszystkie są dorosłe, bardzo martwi się o ich przyszłość. Póki co każda skupia się na sobie, swoich pasjach, żadna nie myśli o założeniu rodziny. Ojciec jest coraz starszy i chciałby powitać wnuka w rodzinie. Całkiem przypadkowo wpada na swojego dawnego przyjaciela, który ma podobny problem z jedynym synem. Obaj panowie wpadają na szalony pomysł i wkrótce zaczynają go realizować. Mają nadzieję, że ich plan się powiedzie, a tegoroczne święta będą obfitować w cuda.
Czy swatanie ma rację bytu w XXI wieku?
Cała historia jest wręcz nierealna, jednak jest przedstawiona w taki sposób, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. W książce znajdziecie wiele zabawnych momentów. Cioteczka G jest najlepsza! Ogrzewająca atmosfera, intrygi i w końcu rozwijająca się miłość to był miód na moje serce. Dodatkowo dostajemy piękny Gdańsk skąpany w śniegu i świątecznej atmosferze.
Jest to powieść idealnie pasująca do świąt. Ten okres kojarzy się właśnie z czułością, troską, ciepłem, rodziną i miłością. Wszystko tu znajdziecie, polecam!
Owdowiały ojciec czterech córek martwi się o swoje pociechy. Kobiety nie planują ustatkowania się, czyli ślubu i dzieci.
Spotyka przyjaciela z dawnych lat. Wpadają na pomysł i ustalają plan działania, by te Święta były wyjątkowe, a w nadchodzącym roku mogli bawić się na weselu i czekać na wnuki.
Uparci ojcowie zabawią się w swatów. To nie spodoba się jedynakowi - kawalerowi, który ani myśli stanąć na ślubnym kobiercu, a tym bardziej żadnej z czterech niezależnych córek.
Romantyczny Gdańsk w zimowej odsłonie, urokliwa kamienica, przyjaźń i miłość, a wszystko w czasie przygotowań do Świąt i tego, co w nich najważniejsze.
"Miłość w płatkach śniegu" jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Doroty Milli. Gdy tylko uchyliłam pierwsze strony książki, w jednej chwili przepadłam. Zostałam urzeczona tą historią i pomysłem na nią.
Samotny ojciec czterech córek na wydaniu i swatanie. Czy w XIX wieku kojarzenie par może mieć rację bytu? Czyż nie brzmi to intrygująco? Uwielbiam tego typu wątki w książkach. Szkoda, że tak rzadko na nie natrafiam.
A jeśli już mowa o owych córkach, to zdecydowanie są to kobiety z charakterem, niezależne, a nie jakieś tam mimozy. I oczywiście nie mogło zabraknąć kawalera, syna przyjaciela ojca. Czy pomysł, a raczej fortel wydania za mąż jednej z córek się powiedzie?
"Wiedział, że rodzice chcą dla niego dobrze, ale nie sądził, by swatanie mogło przynieść coś dobrego, a tym bardziej prawdziwą miłość."
Kreacja bohaterów wypadła rewelacyjnie. Żadnemu z nich nie spieszno do ustatkowania się i zakładania rodziny. Ani Aurelii, Emilii, Kordelii i Bibiannie zaprzątniętym własnym życiem i pasjami, ani tym bardziej Konradowi poświęcającemu się pracy w firmie transportowej odziedziczonej po ojcu. Kobiety twierdzą, że nie mają czasu na miłość. A czy kiedykolwiek będzie na to odpowiedni czas? Chyba każdy kochający i troszczący się o swoje dzieci rodzic chce dla nich jak najlepiej? Te z kolei pragną żyć po swojemu. Ile ja w nich znalazłam podobieństw do mojej osoby. W pewnym momencie aż się przeraziłam, czy to aby po części ktoś nie podgląda mojego życia? Na pewno po tej lekturze mam o czym myśleć i być może co nieco zmienić w swoim życiu.
"Poczuł uniesienie, gdy znalazł się blisko niej, właśnie to ją wyróżnieniało od innych sióstr - to, że inaczej się przy niej czuł. Jej aura go przyciągała, fascynowała, na co nie potrafił się uodpornić."
Ależ tu było zabawnych scen i śmiechu. Ciotka Godzilla wymiata! Oj, dawno żadna książka nie poprawiła mi tak humoru. Ogrzewające serce ciepło, intryga, miłosne manewry, trzymająca do samego końca w napięciu fabuła, a w tle oglądamy piękny, zimowy Gdańsk (że też ja jeszcze w tym mieście nie byłam. Trzeba będzie kiedyś to nadrobić) - czego chcieć więcej?
"Miłość w płatkach śniegu" to powieść idealnie wpasowująca się w ramy okołoświąteczne. Bawi, porusza, zmusza do refleksji. Przyjaźń, miłość, troska i do tego ten romantyzm. Polecam gorąco!
Zaledwie kilka miesięcy temu poznaliśmy doskonale napisaną książkę "To jedno lato" Doroty Milli, a już powoli nadchodzi czas czas, na kolejną kontynuację...
STARY DOM Z MROCZNĄ HISTORIĄ, SĄSIEDZKIE TAJEMNICE I PIĘKNE NADMORSKIE KRAJOBRAZY! Wiosna w Ustce budzi się do życia, a wraz z nią pojawia się miłość...
Przeczytane:2022-12-03, Ocena: 5, Przeczytałam, książki 2022, Wyzwanie dla bookstagramerów 2022, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022, książek 2022,
Owdowiały ojciec czterech córek martwi się o swoje pociechy. Kobiety nie planują ustatkowania się, czyli ślubu i dzieci.
Spotyka przyjaciela z dawnych lat. Wpadają na pomysł i ustalają plan działania, by te Święta były wyjątkowe, a w nadchodzącym roku mogli bawić się na weselu i czekać na wnuki.
Uparci ojcowie zabawią się w swatów. To nie spodoba się jedynakowi – kawalerowi, który ani myśli stanąć na ślubnym kobiercu, a tym bardziej żadnej z czterech niezależnych córek.
Romantyczny Gdańsk w zimowej odsłonie, urokliwa kamienica, przyjaźń i miłość, a wszystko w czasie przygotowań do Świąt i tego, co w nich najważniejsze.
Książka idealna na długie zimowe wieczory, aż jest mi smutno, że gdy ją czytałam nie było kolejnej części. Cztery dziewczyny, każda zupełnie inna i jestem pewna, że każda czytelniczka jest w stanie zobaczyć siebie chociaż w jednej z nich. Dziewczyny tak różne ale potrafią połączyć siły przed wspólnym wrogiem czyli jedynym synem przyjaciela ojca. Historia pełna komedii co kocham.
Polecam książkę każdemu, kto kocha klimat lekko komediowy z lekko romantycznym i czytać te pozycje w zimę. Jeżeli ktoś ma szczęście i śnieg za oknem to będzie idealny klimat by zatopić się w tej pozycji. Druga część już czeka na półce i czeka na kolejny sezon czytania klimatycznych pozycji. Mam nadzieje ze powstaną kolejne dwie pozycje a może kto wie i czwarta bo jest jeszcze jeden kąsek do wzięcia.