"Miłość w czasach zarazy", napisana przez Gabriela Garcię Marqueza z ogromną czułością, humorem i wyrozumiałością, to niezwykła powieść o miłości, która okazuje się silniejsza od samotności, od fatum i od śmierci. Jest to historia uczucia niewydarzonego bękarta i poety Florentino Arizy oraz trzeźwej, rozsądnej Ferminy Dazy, spełniającego się po półwieczu oczekiwania. Oboje przechodzą przez wszystkie kręgi miłości - młodzieńcze zadurzenie, małżeństwo z rozsądku, szalone namiętności, miłości idealizowane i ulotne pragnienia cielesne. Ta niespotykana w dotychczasowej twórczości Garcii Marqueza tematyka i tonacja przysporzyła pisarzowi miliony nowych czytelników całym świecie.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-07-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 496
Tytuł oryginału: El amor en los tiempos del colera
Jak długo można czekać na miłość swojego życia, przekonał się bohater powieści "Miłość w czasach zarazy" Gabriela Garcíi Márqueza.
Po romanse sięgam naprawdę rzadko. Zazwyczaj są to klasyki gatunku typu "Wichrowe wzgórza" czy "Przeminęło z wiatrem" albo powieści autorów, których cenię. Właśnie do tej drugiej kategorii zalicza się "Miłość w czasach zarazy" Gabriela Garcii Marqueza. I choć pierwszy raz czytałam ją kilka lat temu, to lubię do niej wracać.
"Miłość w czasach zarazy" to romans wszech czasów opisujący historię niecodziennego uczucia Florentino Arizy do Ferminy Dazy. Młodzieniec starał się o jej rękę, jednak ukochana długo go zwodziła. Gdy wreszcie uległa, młodzi zostali rozdzieleni przez ojca dziewczyny, gdyż Florentino jako nieślubne dziecko i poeta, nie był dobrą partią. Fermina wyszła za mąż za doktora Juvenala Urbino mimo że go nie kochała. A Florentino próbował sobie poradzić z żalem na różne sposoby, wdając się w coraz to nowe romanse.
Teraz doktor Juvenal Urbino ma 80 lat, zaś jego małżonka Fermina 72 lata. Wiodą sobie spokojne życie, Urbino mimo swojego wieku nadal praktykuje i ma u boku wierną żonę. Jednak wkrótce sielanka się kończy - Juvenal nagle umiera z powodu własnej nieuwagi: Doktor Urbino złapał papugę za szyję, wzdychając triumfalnie ça y est. Ale natychmiast ją wypuścił, drabina wymknęła mu się bowiem spod nóg, on zaś wisząc przez chwilę zdał sobie sprawę, że właśnie umiera, bez komunii, bez krztyny czasu na to, by się z czegokolwiek wyspowiadać, bez z kimkolwiek pożegnać, o czwartej siedem w popołudnie w niedzielę Zesłania Ducha Świętego. W dniu pogrzebu do Ferminy przychodzi niewidziany przez lata Florentin Ariza i wyznaje jej miłość. Czekał na to 51 lat, 9 miesięcy i 4 dni...
Moim zdaniem bardzo dobrym zabiegiem jest to, że powieść zaczyna się od końca (od czasów obecnych), po czym autor cofa się do początku tej historii. Losy trójki bohaterów nakreślone są z niezwykłą dokładnością, każdy nawet najdrobniejszy wątek nie zostaje przeoczony. W dodatku Marquez świetnie sportretował postaci - Ferminę Dazę, twardo stąpającą po ziemi kobietę, Florentina Arizę, romantyka, który przez całe życie marzył o jednej kobiecie oraz doktora Juvenala Urbina, oddanego swoim pacjentom oraz miastu. Przedstawił motywacje ich działań, które nie zawsze były słuszne.
Powieść czyta się szybko, gdyż jest napisana lekkim i miejscami zabawnym językiem. Rozbawiło mnie wyznanie Fermina, który stwierdza, że był wierny. W istocie rzeczy zawsze zachowywał się tak, jakby był odwiecznym małżonkiem Ferminy Dazy, małżonkiem niewiernym, ale wytrwałym, nieustannie walczącym o wyzwolenie się ze swego poddaństwa, bez sprawiania jej jednak przykrości zdradą.
Książka skłania do refleksji na temat miłości. Pokazuje, że nawet małżeństwo zawarte z rozsądku, może przerodzić się w prawdziwą miłość. I wcale nie trzeba stracić tej osoby, by sobie uświadomić, jak bardzo jest nam bliska. Książka ta ma także udowodnić czytelnikowi pogląd, że cierpliwość popłaca. Florentino Ariz czekał na swoją ukochaną Ferminę przez kilkadziesiąt lat i u schyłku życia, będąc już wdową, postanowiła dać mu szansę. Jednak droga do tego była długa i wyboista. Powieść jest także źródłem wiedzy na temat społeczeństwa karaibskiego, jego tradycji i kultury. Polecam ją miłośnikom historii miłosnych, Gabriela Garcii Marqueza.
Warto wspomnieć, że w 2007 roku powieść doczekała się ekranizacji w reżyserii Mike'a Newella, z Javierem Bardemem, Giovanną Mezzogiorno i Benjaminem Brattem w rolach głównych. Film także polecam.
Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. I wobec tego nie miałam żadnych oczekiwań. I dlatego zostałam pozytywnie zaskoczona. Jest to opowieść o swoistym trójkącie miłosnym. Fermina w młodości odrzuciła umizgi pewnego chłopaka, który wydał się jej nijaki. Po pewnym czasie wyszła za mąż z rozsądku. Mimo że z czasem pokochała męża to jednak nie była szczęśliwa. Dawny zalotnik nie porzucił jednak marzeń o zdobyciu serca kobiety. Przez całe życie śledził jej losy.
Książka początkowo strasznie mi się dłużyła. Ale z czasem wciągnęła mnie historia rozgrywająca się na początku XX wieku na Karaibach i Ameryce Południowej. Ale porusza też dość niesamaczne tematy. Ale podoba się mi to, w jaki sposób są ujęte. Warto sięgnąć po tą książkę.
Mam problem z tą książką. I nie mogę się zdecydować, czy mnie fascynuje czy odrzuca. Na pewno jest niezwykle barwna językowo, momentami aż do przesady, ale cóż jest to adekwatne do czasów, w których osadzona jest opowieść. Jest to też książka pełna humoru, chociażby opis nocy poślubnej dr Urbino i Ferminy, kłótnia o mydło w łazience, czy "postać" osobliwej papugi. Mamy całe spektrum różnych związków - młodzieńczego zauroczenia (zwanego miłością), małżeństwa z rozsądku, które po latach zamienia się w prawdziwą bliskość, przelotne romanse, nic nieznaczące krótkotrwałe kontakty oparte na pożądaniu, relację z rodzicami i dziećmi i oczywiście wszechobecne konwenanse, na których to społeczeństwo jest zbudowane. I wszystkie te tematy są wnikliwie opisane, przeanalizowane i dają nam bogaty obraz różnych dróg poszukiwania szczęścia, spełnienia i pewnie miłości. Ale jest też postać Florentina Arizy. Nijak nie byłam w stanie go polubić przez prawie całą tę historię. Zachwyty wielu osób, że to, co prezentuje Florentino to przykład "wiecznej miłości" nijak do mnie nie trafiają. Przede wszystkim nie dostrzegam tam żadnej miłości, tylko obsesję posiadania kobiety, która nie była dla niego dostępna i którą idealizuje. Zrobił z siebie "męczennika miłości" i tak nadał sens swojemu życiu. Nie wzbudza to ani mojego podziwu, ani szacunku. Po drodze miał setki kobiet, część z nich skrzywdził. I oczywiście pojawił się wątek pedofilski - związek seksualny (już nawet nie platoniczny jak to miało miejsce w Rzeczy o mych smutnych dziwkach) z 12-letnią dziewczynką. I żeby nie było wątpliwości - była szczęśliwa i zakochana w starcu. Maczyzm pisarzy iberoamerykańskich jest horrendalny i dla mnie nie do zaakceptowania. Z tego też powodu główna interpretacja książki, że daje nadzieję na spełnienie uczuć niezależnie od wieku, jest dla mnie nie tak piękne i romantyczne jak dla większości czytelników i recenzentów.
Florentino Ariza zakochuje się w Ferminie Dazie. Dziewczyna początkowo odwzajemnia uczucia, później jednak odrzuca mężczyznę. Po jakimś czasie wychodzi za cenionego lekarza. Florentino jednak się nie poddaje. Przez pięćdziesiąt jeden lat, dziewięć miesięcy i cztery dni czeka na kolejną szansę. Historia o przywiązaniu, trudnych i dziwnych relacjach z drugim człowiekiem, o przemijaniu, nadziei.
Właśnie zakończyłam czytanie. Niełatwa lektura. Na początku miałam mieszane uczucia i miałam wrażenie , że strasznie się wlecze i nigdy jej nie skonczę - może to bardziej przez sposób pisania autora. Później złapałam klimat. Każde zdanie jest tu bardzo przemyślane. Ogrom opisów i nie tylko ludzi ale również otoczenia sprawia, że człowiek przenosi się w miejsce, gdzie dzieje się akcja.
Sama historia urzeka tym jak bardzo jest życiowa.
Jeszcze dziś sięgnę po film z ciekawosci jakie wywoła u mnie emocje, bo książka wywołała ogromne.
Myślę, że kiedyś zdecyduję się na inną powieść tego autora, wtedy gdy będę miała więcej czasu, ciszy i spokoju.
"Kronika zapowiedzianej śmierci" to arcydzieło konstrukcji, pisarskiej wstrzemięźliwości i reporterskiej dociekliwości. Bohaterem jest tu zbiorowość -...
Baśń, w której nic nie jest w stanie zaskoczyć, bo mieści w sobie wszystkie znane nam bajki o okrutnych władcach i historie o tyranach rodem z operetki...
Przeczytane:2020-10-25,
Kolejna powieść o miłości, po którą zdecydowałam się sięgnąć. Choć przyznam szczerze, że to wcale nie jest mój ulubiony gatunek literacki i dość rzadko staram się po niego sięgać to powieść Marquez zrobiła na pozytywne wrażenie. Dlatego też wylądowała ona na mojej liście książek Wam polecanych.
Florentino Ariza, nie całkiem urodziwy i nie całkiem utalentowany poeta, zakochuje się od pierwszego wejrzenia w Ferminie Dazie, być może najpiękniejszej dziewczynie w Cartagena de Indias. Przychylność panny zdaje się dobrze wróżyć miłosnym podchodom Florentina , ale na drodze do miłosnego spełnienia romansu staje ojciec Ferminy, który chcąc wyperswadować córnce niewczesne amory, wysyła ją w daleką podróż.
Skutecznie, bo po rocznej rozłące Fermina nie rozumie już swej fascynacji śmiesznym poetą i wychodzi za mąż za doktora Urbino.
Florentino Ariza nie daje jednak za wygraną i po pięćdziesięciu jeden latach, dziewięciu miesiącach i czterech dniach od momentu odtrącenia go przez ukochaną, ponawia swoje oświadczyny, przekonany, że miłość i życie nie znają granic. Czy mu się to uda?
Trzeba tu na wstępie powiedzieć, że autor ma swój specyficzny styl pisarski i nie każdemu czytelnikowi może on trafić do gustu. Dlatego do tej powieści trzeba się przekonać, przyzwyczaić do tego stylu – i wtedy naprawdę ona się Wam spodoba.
Powieść Marqueza jest pełna emocji i refleksji na temat życia, miłości, otaczającego nas świata oraz tego o co warto walczyć. Pomimo upływających lat, do końca.
Książkę czytało mi się nad wyraz dobrze i szybko. Sprawia to historia, która tu poznajemy, to że możemy przenieść się w inny świat, poznać inne życie niż znamy oraz doświadczenia, których doświadczają nasi bohaterowie.
Historia miłości, która tu jest pokazana jest niesamowita. Autor pokazuje nam że miłość może zwyciężyć wszystko, prawdziwa miłość. Nasi bohaterowie są przedstawieni dość realistycznie, pomimo tego że sama otoczka tej historii jest bajkowa, co sprawia, że nie tylko łatwo nam się przenieść w te czasy ale też trochę bardziej ich zrozumieć.
Chociaż może i trafiło mi się kilka momentów, gdzie książka zaczęła mi się odrobinę dłużyć , to po przejściu już tego momentu czytało mi się ją bardzo dobrze i jest dość wciągająca jak na taką tematykę.
Ogólnie polecam Wam samemu sprawdzić oraz przenieść się w ten bajkowy i cudowny świat jaki stworzył nam autor. Mnie osobiście się ona podobała .
Gorąco polecam!