Dziś jest dobry moment na miłość – możliwe, że kolejnego już nie będzie.
Oliwia ma trzydzieści siedem lat. Po średnio udanym doświadczeniu emigracyjnym na Wyspach zdążyła dorobić się w Polsce narzeczonego, pracy w korporacji i mieszkania na kredyt. Na jej życiu ciążą jednak trudne doświadczenia z przeszłości, które nie pozwalają cieszyć się kolejnymi osiągnięciami i zbliżającym się wielkimi krokami ślubem.
Oliwia zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę wciąż przed czymś ucieka, a jej życie zatrzymało się wiele lat temu, pewnego styczniowego dnia.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2018-06-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 396
Oliwia ma trzydzieści siedem lat. Po średnio udanym doświadczeniu emigracyjnym na Wyspach zdążyła dorobić się w Polsce narzeczonego, pracy w korporacji i mieszkania na kredyt. Na jej życiu ciążą jednak trudne doświadczenia z przeszłości, które nie pozwalają cieszyć się kolejnymi osiągnięciami i zbliżającym się wielkimi krokami ślubem.
Oliwia zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę wciąż przed czymś ucieka, a jej życie zatrzymało się wiele lat temu, pewnego styczniowego dnia.
"Kiedy w ogóle następuje moment, którego nie wolno przegapić?"
Twórczość Daniela Koziarskiego w moim odczuciu zalicza się do tej ambitniejszej literatury. Autor podejmuje się problemów społecznie ważnych, aktualnych, jednocześnie zmuszając czytelnika do wielu refleksji i postawienia sobie pytań o życie, związki, miłość, uczucia. Nie daje przy tym jasnych odpowiedzi. Tu już każdy z nas musi wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Przewrotny, wymowny i sugestywny tytuł bardzo mnie zaintrygował. Moje próby jego interpretacji boleśnie zderzyły się z tym, co otrzymałam po skończeniu lektury. Sama fabuła zaskoczyła mnie tym, ile otrzymałam stanów emocjonalnych. Po drodze prześledziłam różne stadia zakochania głównej bohaterki oraz przyjaźń damsko-męską. Autor nie pominął także istotnych innych tematów, jak chociażby śmierć bliskiej osoby, samotność w tłumie czy wpływ rodziców w życie dorosłych już dzieci.
"- Przeszłości nie można zmienić, ale czasami można do niej wrócić."
Historia ta uświadamia, że każdy z nas kreuje swoją rzeczywistość. To my sami decydujemy o swoim życiu i tylko od nas zależy, jakie ono będzie. Wszystkie decyzje, jakie podejmujemy niosą ze sobą pewne konsekwencje. Jednym razem mają pozytywny wymiar, ale gdy popełnimy błędy, wypowiemy niewłaściwe słowa, skutkuje to konsekwencjami, z którymi trzeba się zmierzyć. Z pewnością z niejedną taką decyzją Oliwii nie zgodzimy się, nie będziemy w stanie jej zrozumieć. Ale jestem przekonana, że nie jedna z nas odnajdzie w głównej bohaterce część siebie. Osobiście zaskoczyło mnie to, że autor tak wiernie potrafił oddać kobiecy stan psychiczny, uczucia, wątpliwości, rozterki. Wszystko to sprawiło, że z dużym zaciekawieniem przypatrywałam się jej historii. Główna bohaterka stale przed czymś ucieka. A to przed złymi wspomnieniami, a to przed rodziną, macierzyństwem czy odpowiedzialnością za swoje życie. W jej życiu pojawiają się i znikają mężczyźni. Każdy z nas chce kochać i być kochanym. Oliwia również. Często uczucia poszukujemy i lokujemy nie tam, gdzie trzeba. Miłość nierzadko okazuje się towarem deficytowym. Wtedy sięgamy po substytuty, coś co bardzo szybko okazuje się być czymś bez większej wartości, po prostu byle jakie.
"Teraz na każdego mężczyznę, który znajdował się w orbicie jej zainteresowań, patrzyła jak na potencjalnego kochanka lub męża, choć sama wiedziała, że kryje się w tym jakaś absurdalna przesada wynikająca trochę z poczucia stagnacji i niemocy."
Pisarz udanie zahacza o autentyczne wydarzenia, jakie miały miejsce - atak na Word Trade Center, zamachy w londyńskim metrze, śmierć papieża Jana Pawła II, brexit w Wielkiej Brytanii czy problem emigracji. Ta ostatnia kwestia została dużo szerzej pokazana. Niechęć, wrogość, a wręcz agresja względem imigrantów czy uchodźców jest niejako zjawiskiem akceptowanym społecznie. Wątek, w którym przyjaciel Oliwii doświadczył tego wszystkiego zrobił na mnie spore wrażenie. Nie powinniśmy myśleć stereotypowo, wrzucać wszystkich do jednego worka, oceniać przez pryzmat tego, kto z jakiego kraju pochodzi, jaki ma kolor skóry czy jakiego jest wyznania.
Nie mogę powiedzieć żeby czytało mi się lekko. Ma to związek z chronologią wydarzeń, w związku z czym trzeba odpowiednio się skupić, by się nie zgubić w gąszczu tego, co się dzieje. Jednak po pewnym czasie przyzwyczajamy się do takiej narracji i jest lżej, zwłaszcza że każdy przeskok czasowy opatrzony jest odpowiednią datą.
"Miłość w czasach dyskontów" to wieloznaczna, poruszająca powieść o smutnym, gorzkim wydźwięku obrazująca ludzką egzystencję. To lektura z mądrym przesłaniem, w której ściera się coś bezcennego z czymś tanim. I wreszcie to książka o poszukiwaniu miłości, swojego miejsca w świecie, błędnych decyzjach, trudnych relacjach rodzinnych i samotności, która dotyka mimo otaczających nas ludzi.
"Kiedy w ogóle następuje moment, którego nie wolno przegapić?".
Każda decyzja, jaką podejmujemy w swoim życiu wywołuje określony skutek, przynosząc czasami niestety tylko rozczarowanie. Nie sposób bowiem uciec od odpowiedzialności za własne błędy i za wypowiedziane słowa. Czasami takie brzemię żyje w nas przez wiele lat, sterując przy tym naszym losem.
Daniel Koziarski to prawnik, pisarz i autor artykułów w prasie papierowej i elektronicznej. Współpracował z "Gazetą Polską", obecnie zaś pisze dla Przystani Literackiej. Zadebiutował w 2007 r. powieścią pt. "Kłopoty to moja specjalność, czyli kroniki socjopaty". Prowadzi w sieci autorskiego bloga.
Oliwia to kobieta po trzydziestce, która niebawem wyjdzie za mąż za Adama. Bohaterka nie jest do końca pewna swojej decyzji, gdyż nadal żyje przeszłością i traumatycznym wydarzeniem, jakie miało w niej miejsce. Oliwia nadal szuka odpowiedzi na zadane sobie pytania, gdyż nie jest jej łatwo podjąć ostateczną decyzję.
"Miłość w czasach dyskontów" to iście smutna i gorzka historia, której esencję najlepiej oddaje sam tytuł książki zawierający dwa słowa kluczowe, czyli "miłość" kojarzącą się nam z czymś wartościowym, pięknym i bezcennym oraz "dyskont", czyli synonim taniości, niskiej ceny - czegoś co jest powszechnie dostępne dla mas. Ten niezwykle symboliczny tytuł powieści Daniela Koziarskiego już na wstępie zapowiedział mi, że jego książka do łatwych z pewnością należeć nie będzie. Jak się okazało, autor stworzył wielowymiarową analizę ludzkiej psychiki i postaw, jakie przybieramy.
Oliwia to bohaterka z dość dużym bagażem doświadczeń życiowych, w których przebiegu z pewnością odnajdzie się wiele czytelniczek. Jest bowiem tragedia, jaka ją naznaczyła, jest wątek emigracyjny, niemożność odnalezienia się, samotność, oczekiwania i nowe uczucie, któremu czegoś ważnego brakuje. Można nie zgadzać się z decyzjami, jakie podejmuje bohaterka, można ich nie rozumieć, jednak z zaciekawieniem i zaintrygowaniem śledzi się jej losy. Oliwia to bowiem postać wywołująca ambiwalentne uczucia.
Daniel Koziarski tym razem postawił na ciekawy zabieg pod postacią mieszania planów czasowych. I tak czytelnik przeskakuje pomiędzy różnymi wydarzeniami z przeszłości Oliwii, a teraźniejszością. Chronologia czasowa jest kompletnie zaburzona, co początkowo sprawia trudność. Jednak w miarę rozwoju toku akcji takie podróże w czasie można spokojnie ułożyć sobie w głowie. Warto także wspomnieć, że w książce znajdują się liczne odniesienia do ważnych, współczesnych wydarzeń.
Jestem zafascynowana pisarską sprawnością Daniela Koziarskiego, który doskonale uchwycił realia codziennego życia. To pulsująca od emocji, ambitna i wieloznaczna opowieść z mądrym przesłaniem dla każdego z nas.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
O ,,Miłości w czasach dyskontów" dowiedziałam się z jednego portalu społecznościowego. Zachwalano w nim prowadzoną przez pisarza akcję, a także tematykę. Co więcej, w moim przypadku nie było to pierwsze spotkanie z twórczością Daniela Koziarskiego, zatem zakładałam, że i tym razem zostanę poczęstowana czymś ciekawym, dającym do myślenia. Może tak też i by się stało, gdyby nie jeden kardynalny błąd powieści, a mianowicie notoryczne zmiany w czasie akcji. Owszem, można je stosować i nikt nie każe współczesnym ludziom pióra trzymać się antycznej zasady trzech jedności, w tym jedności czasu. Niemniej jednak, jak mawia klasyk, co za dużo, to niezdrowo. Wspomniane przeskoki czasowe w życiu Oliwii, głównej bohaterki, były tak chaotyczne, że zaczynałam gubić się w jej postępowaniu. To z pewnością nie wpływa dobrze na koncentrację czytelnika.
Oliwia jest osobą po trzydziestce, ale ciągle szuka swojego miejsca na ziemi. Poprzez chaos czasowy nie za bardzo mogłam określić jej sposób pojmowania świata. Często uważałam, że jest to osoba niezdecydowana, naburmuszona, a co najgorsze- bywało, że widziałam w niej rozwiązłą seksualnie kobietę. Ze wszystkich osób z jej rodzinnego otoczenia zapadła mi w pamięć postawa matki Oliwii, Anny. Jest to typowa osobowość, z którą można drzeć przysłowiowe koty. Zawsze się wtrąca, narzuca i stosuje wobec Oliwii szantaż emocjonalny. W pamięć zapada też postaw brata Oliwii, Janka. Jego zachowanie nie będzie przez czytelników chwalone. Myślę, że autor chciał pokazać, iż brak twardej, męskiej ręki przy wychowaniu syna bardzo wpływa na jego późniejsze zachowanie. Czy Daniel Koziarski postarał się dobrze wykreować postać Janka? Sami to oceńcie.
Co do przygód miłosnych Oliwii- najbardziej zapamiętałam nie potencjalnego męża, Adama, tylko Marka, pracownika fizycznego. Jest to typowy oszust matrymonialny, od którego kobiety powinny trzymać się z daleka. Szkoda tylko, że Oliwia trochę za często popadała w różne jednonocne przygody, przez co wielu czytelników określi ją jako osobę niemoralną. Czy słusznie? Zapraszam do lektury.
Powieść przeczytałam, ale szło mi to dość opornie. Myślę jednak, że znajdzie się grupa osób sądzących inaczej. ,,Miłość w czasach dyskontów" to tekst, który ma pokazać, że żyjemy szybko, zbyt rozrywkowo i nie mamy przywiązania do kochanych przez nas osób. Fanami powieści mogą zostać też przedstawiciele współczesnej ideologii LGBT, Czy polecam książkę? Gdyby nie pomysł z mieszaniem czasu akcji, byłoby na pewno łatwiej i przystępniej. Z pewnością sprawdzę jeszcze inne teksty Daniela Koziarskiego. Wierzę, że znajdę coś, za co będę mogła dać notę 10/10.
Jak odzyskać płytę od umierającego przyjaciela? Jak kilkoma odzywkami przekreślić swoje szanse w rozmowie kwalifikacyjnej? Jak popsuć przyjęcie urodzinowe...
15 lipca ukazała się kolejna powieść Daniela Koziarskiego - "Klub samobójców". Klub samobójców to cztery powiązane ze sobą historie ukazujące, poprzez...
Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Okładka tej książki nie mówi nam zbyt wiele. Widzimy bladoróżowy materiał oraz kobietę przedstawioną od ramion do ud. Gdzie spogląda? Tego nie wiemy, może to sen, może to jawa? W każdym razie (tak, po raz pierwszy przypilnowałam się by nie napisać w każdym bądź razie, a tak to uwielbiam) nie mówi nam wiele, pozostawia nam głowę pełną myśli na temat książki, jaka faktycznie się okaże.
Lektura posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi, takimi jak np. pogniecenie się wspominanej okładki czy stron powieści noszonej w torebce pełnej niepotrzebnych rzeczy, czy w maleńkim plecaku... (tak jak to jest w moim przypadku)
Na jednym z nich przeczytamy słów kilka o samym autorze, a na drugim trzy polecajki blogerek, które kojarzę z blogów oraz social mediów.
Brak jakichkolwiek literówek, błędów w druku; czcionka jest duża, dzięki czemu czyta się wygodniej. Odstępy między wersami oraz marginesy zostały zachowane.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem mimo, iż na półce od pewnego czasu czeka duet z Agnieszką Lingas-Łoniewską "Zbrodnie pozamałżeńskie". Jednak chciałam przed lekturą wcześniej wspomnianego tytułu zapoznać się z dziełem, które napisał samodzielnie. Było mi ciężko się zdecydować, jednak coś w środku podpowiedziało mi, że nie będę żałować. Pokusiłam się i tak po krótkim czasie czekania na swoją kolej, zabrałam się za lekturę pana Koziarskiego.
Naprawdę byłam pełna sceptycyzmu. Jakoś tak nie często trafiałam na recenzje książek autora, dlatego też się wahałam, nie byłam do końca pewna, czy to, co mam zamiar czytać, przypadnie mi do gustu...
Tak naprawdę, gdy zaczęłam już czytać to miałam mieszane uczucia. Drażniła mnie jedna zasadnicza rzecz, a w sumie nawet dwie (o których za moment). Jednak z każdą kolejną stronicą byłam coraz bardziej na tak i w sumie gdyby nie czas, czytałabym aż do ostatniej kropki.
Musze przyznać, że pisarz posługuje się prostym językiem, przyjemnym, a dodatkowo tak lekkim, że po krótkiej chwili wpadamy z impetem do życia bohaterów. Obawiałam się blokady ze strony stylu, jakim autor może się posługiwać, jednak całe szczęście moje obawy okazały się mylne.
Podsumowując uważam, że Daniel Koziarski pisze na tyle dobrze, że w ciemno możecie sięgnąć po jego powieść, tę powieść. Za inne nie ręczę, bo jeszcze ich nie znam. Jeszcze. :)
Oliwia to główna bohaterka tej powieści. Widzimy ją przez pryzmat wielu lat. Od szkoły średniej, a nawet dziecka, aż do wieku kobiety dorosłej, w dojrzałym wieku. I to jest dobre. Autor pokazuje nam poprzez to, jak kobieta się zmieniała, jak myślała kiedyś, a jak myśli teraz. Z jednej strony jest to smutne, z drugiej zaś bardzo ciekawe doświadczenie.
Na samym początku nie lubiłam jej. Denerwowało mnie jej podejście do życia. Jednak gdy przewracając stronę za stroną poznawałam jej przeszłość, myśli, to... Mój stosunek do niej zmienił się. Zaczynałam darzyć ją sympatią mimo iż jej czyny nie zawsze były mądre i przemyślane. Było mi jej tak szkoda, a jeszcze bardziej pewnego bohatera, że po prostu... Eh.
Daniel Koziarski stworzył prawdziwe, z krwi i kości postacie, które moglibyśmy spotkać w naszym realnym życiu. I za to jest ode mnie wielki plus mimo, iż na początku miałam delikatny zgrzyt z Oliwką, ale dopiero po poznaniu jej życia moje nastawienie do niej zmieniło się.
Także jak najbardziej polecam wam tę lekturę nie tylko ze względu na przystępne pióro, jakim pisarz się posługuje, ale i ze względu na prawdziwych bohaterów.
Przeskoki w czasie, to drugi i ostatni zgrzyt, który drażnił mnie. Na początku naprawdę trudno było to ogarnąć, jednak już powoli przebijając się przez pierwsze osiemdziesiąt stron, było lżej. Poznaliśmy pewne etapy życia naszej bohaterki i wiedzieliśmy z kim je łączyć oraz z jakimi wydarzeniami. Myślę, że te przeskoki miały duży wpływ na odczyt powieści. Dzięki temu mogliśmy poznać jak wyglądało życie przed dwutysięcznym rokiem, czy po. Widzimy stosunek do innych ludzi, widzimy ich mentalność.
Emigracja, samotność, miłość, namiętność, przyjaźń to niektóre z wywołanych tematów przez autora. I właśnie dlatego ta historia jest na prawdę... bezcenna. Przez osobę Oliwii pisarz przekazuje nam te trudne tematy, które wydawałyby się oczywistym banałem dla każdego. Jednak nie zawsze miłość oznacza do grobowej deski, przyjaźń jedna i bezwarunkowa. Te tematy są cały czas tematem tabu, a Koziarski w sposób nie łatwy pozwala nam odczytać je po swojemu.
Nie jest to love story. Broń Boże! Nie myślcie sobie, że będzie tutaj totalne przesłodzenie życia, tak, że będzie wam ten cukier w gardle stał. Bardziej powiedziałabym, że to prawdziwie gorzka historia o życiu, takim, jaki jest naprawdę. Bez fałszu i ułudy. Czyli takie życie, w którym sami żyjemy. I to kolejny, niewątpliwie duży plus dla książki.
"Miłość w czasach dyskontów" czyta się szybko, dzięki temu, że ciągle coś się dzieje. Nie stoimy w miejscu. Z każda kolejną stroną dowiadujemy się coraz więcej o życiu głównej bohaterki, przez to, co przechodzi powinniśmy mieć nie raz i nie dwa dłuższą chwilę refleksji o życiu, które niczym dyskont jest tanie, łatwo dostępne, które może mieć każdy, ale to zależy tylko od nas, jaką drogą podążymy. To do nas należy decyzja, czy podążymy tą łatwą drogą, w której kupimy wszystko po taniości, czy wybierzemy drogę trudną, ale i dobrą, w której niejednokrotnie będziemy musieli się poświęcać.
Zapomniałabym wspomnieć o emocjach. Oczywiście, że były. Wraz z Oliwka przeżywałam każde jej wspomnienia, to, co ją spotkało bolało i mnie równie mocno. Ciekawa jestem, jak wyglądałam rano w busie do pracy pokrzywiona i cicho, ale głęboko wzdychająca. Smutek, żal, samotność, niezrozumienie nie raz uderzy w was ze zdwojoną siłą. Dlatego musicie być silni, musicie być przygotowani na porcję emocji, których... Niestety nie da się kontrolować. Dlatego ta powieść jest dla mnie tak fenomenalna, bo ma wszystko to, czego od lektury oczekuje. Majstersztyk.
Reasumując uważam, że dzisiejsza recenzowana pozycja jest godna polecenia KAŻDEMU czytelnikowi. Młodemu czy staremu, kobiecie czy mężczyźnie - nie ważne. Ważne jest to, byśmy poprawnie odczytali jej sens, ale i niejednokrotnie pozwolili sobie na chwilę refleksji o naszym życiu. Jestem również przekonana, że po tak udanej lekturze, z miłą chęcią sięgnę po pozostałe lektury autora i coś czuję, że się nie zawiodę. Jeśli każda będzie tak dobra lub jeszcze lepsza niż ta, o której dziś pisałam, biorę w ciemno.
Polecam każdemu z czystym sercem. Ja jestem zachwycona i mimo zgrzytów, o których wspominałam, były chwilowe, które przeszły w fascynacje to... Uwierzcie mi, warto się chwilę pomęczyć.
Poza tym, zakończenie wbije Was w fotel. Zapewniam Was.