"Miłość na dziesiątej" wsi to opowieść o różnych obliczach miłości i namiętności. A w tle zmieniające się realia życia na polskiej wsi.
Janek Cichy, zakochany w młodziutkiej Żydówce, wbrew woli rodziców porzuca naukę w mieście i wraca do rodzinnej wsi, gdzie czeka na niego ukochana Sara. Jednak głęboko zraniona w swych ambicjach matka postanawia w okrutny sposób ukarać nieposłuszeństwo syna. Jej decyzja kładzie się cieniem na dalsze życie chłopaka.
Wiele lat później w Zwierzyńcu pojawia się Róża, australijska prawnuczka Sary. Dziewczyna za wszelką cenę chce zbliżyć się do rodziny Cichych. Jej przybycie na zawsze odmieni życie potomków Jana, którzy choć kochają mocno i prawdziwie, to jednak nie potrafią być szczęśliwi.
Agnieszka Olszanowska - bibliotekarka z wykształcenia i powołania, absolwentka Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych oraz scenariuszy i felietonów publikowanych na łamach czasopism "Gospodyni" i "Biblioteka w szkole". Jej pasją jest domowa inkubacja ptaków i kwiaciarstwo. Mama trójki nastolatków.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2018-08-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 360
Dzięki powieści Agnieszki Olszanowskiej "Miłość na dziesiątej wsi" mogłam ponownie odwiedzić znanych i lubianych bohaterów: Beatę, Kubę, Pawła oraz dokładniej poznać losy ich przodków. Przyznaję, że moja trzecia wizyta w Zwierzyńcu i Starym Folwarku była udana. Miło spędziłam czas wracając do przeszłości i poznając prawdziwe oblicze przedwojennej wsi. Bo tym razem wiele miejsca autorka poświęciła Janowi i Basi, ukazując lata ich młodości. A były to czasy trudne...
Aranżowane wiejskie małżeństwa, posag, który był często najważniejszą sprawą uzgadnianą przez rodziców młodej pary, związki bez miłości, a nawet jakichkolwiek ciepłych uczuć w imię posłuszeństwa lub tak zwanych wyższych celów. A potem proza życia... Praca na roli i w gospodarstwie, często ponad siły, liczne porody, brak właściwej opieki zdrowotnej, doglądanie gromadki dzieci i niełatwe wiązanie końca z końcem. Tak wyglądała codzienność polskiej wsi początków XX wieku.
Ale najgorsza i najtrudniejsza do zniesienia była nienawiść między małżonkami, brak szacunku i zrozumienia - znikąd pomocy. Ciągłe docinki, zniewagi, bezduszność, a czasem nawet rękoczyny - trudno to wszystko zrozumieć, trudno zaakceptować, ale taka była smutna rzeczywistość.
"Miłość na dziesiątej wsi" przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Uważam, że niemalże dorównuje ona części drugiej, którą dosłownie pochłonęłam. Sięgając do przeszłości przodków głównych bohaterów pani Agnieszce udało się bardzo dobrze oddać realia tamtych czasów ze wszystkimi wadami, mankamentami i ułomnościami. W ten sposób otrzymaliśmy niemal naturalistyczny obraz polskiej wsi, wizerunek rzetelny i prawdziwy. W miarę rozwoju wydarzeń miałam możliwość obserwacji przemian, pewnego oświecenia, ale jest to proces bardzo powolny. Nie jest łatwo walczyć z wielowiekową ciemnotą i zacofaniem. Kontrast pomiędzy miastem i prowincją również został dobrze zaakcentowany.
Jasnym promykiem w ciężkiej doli wiejskiego społeczeństwa była miłość, prawdziwy poryw serca, który mógł trafić się nielicznym, a jeśli nawet się zdarzył, to najczęściej był przeszkodą w realizacji rodzinnych planów. Takie niespełnione uczucie najczęściej miało wpływ na całe przyszłe życie w aranżowanym małżeństwie.
Podobnie jak w poprzednich tomach najciekawsze okazały się dawne dzieje oraz powrót do smutnej i niełatwej przeszłości dziadów i pradziadów. Współczesne wydarzenia opowiadające historię rodzeństwa Cichych, ich decyzje dotyczące podziału majątku po rodzicach oraz burzliwy związek Pawła i Beaty wypadły nieco słabiej. A Beata, która w poprzednich częściach zaskarbiła sobie moją sympatię, współczułam jej w trudnej sytuacji i trzymałam kciuki, aby rozpoczęła życie na nowo, zaczęła mnie drażnić i irytować. Jej nowe oblicze jakoś mi nie pasowało. Jednakże najmniej wiarygodny wydał mi się wątek Rose Abke, która za wszelką cenę pragnie zamieszkać w Polsce, w zasadzie tylko dlatego, że jej prababka spędziła tu swoje dzieciństwo i młodość. Jakieś to takie grubymi nićmi szyte moim zdaniem.
Cieszę się, że sięgnęłam po Sagę z dziesiątej wsi, ponieważ jej lektura okazała się wartościowa i ciekawa. Pomimo niektórych mankamentów przyjemnie było poznać te wszystkie intrygujące historie i rodzinne tajemnice. Powieści pani Agnieszki dobrze się czyta, są w nich emocje i niespodzianki, które wzmagają zainteresowanie. Myślę, że miłośnicy historii obyczajowych oraz sag rodzinnych z rodzinnymi sekretami w tle będą usatysfakcjonowani. Polecam.
Pierwsza część czterotomowej serii o polskich babkach wiejskich, akuszerkach i położnych. Świat dawno już zapomniany, w którym gusła i zabobony walczą...
Po raz trzeci wracamy do Gradowa, na pozór cichej wioski, gdzie jednak wciąż coś się dzieje. Michał Funcia, do niedawna skromny organista bez żadnych...
Przeczytane:2021-03-28, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2021, 12 książek 2021, 26 książek 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
Trzecia część sagi najbardziej przypadła mi do gustu. Powieść dokładniej opisuje życie bohaterów poznanych w tomie 1 i 2. Poznajemy tu ze szczegółami ich życie na wsi, rozterki i udręki które przeżywają.
Przenosimy się w przeszłość. Jan Cichy zakochany w żydówce Sarze porzuca naukę i wraca do rodzinnego domu. Nie chce zostać księdzem jak jego starszy brat. Matka mści się na synu i zmusza go do ożenku z Basią Kowal. Dla obojga młodych jest to niechciane małżeństwo. Oboje są zakochani ale nie w sobie. Pobrali się tylko ze strachu i szacunku do rodziców.
Jan jest nieszczęśliwy i często myśli o Sarze, która po ślubie wyjeżdża do Australii. Basia jest źle traktowana i wykorzystywana przez męża i teściową. Dziewczyna co rok zachodzi w ciążę i rodzi kolejne dzieci. Bieda, brak witamin, ciężka praca i porody wycieńczają jej organizm. Traci zęby, włosy i wygląda jak cień człowieka.
Dzieci dorastają, zakładają rodziny. Na gospodarstwie zostaje najmłodszy syn Tadeusz, który żeni się z Joanną. Rodzi im się dwoje dzieci Jakub i Beata.
Świetnie czytało mi się tę książkę. Jest ciekawie napisana z interesującą fabułą. Ciężkie i brutalne życie ludzi w łowickiej wsi jest realistycznie przedstawione. Miłość każdego z bohaterów jest pełna bólu, gorzka i przeważnie niespełniona. Ukazane jest jak rodzice rządzili młodymi. Decydowali o wszystkim według własnego uznania. Tylko nieliczni się buntowali i uciekali z domów przed gniewem rodziców, by ułożyć sobie życie po swojemu. Uważam, że lektura jest warta Waszej uwagi.