Jest 19 marca 1986. Proboszcz parafii archikatedralnej w Gnieźnie dokonuje dramatycznego odkrycia. Ktoś ukradł srebrną figurę św. Wojciecha z sarkofagu za ołtarzem głównym katedry. W katedrze trwa właśnie remont, wewnątrz są rusztowania, dlatego sprawcy, którzy weszli do środka przez okno, mogli bez przeszkód zejść na dół i dostać się do posągu. Śledztwo przejmuje zespół majora Marcinkowskiego. Oficerowie z Poznania jadą do Gniezna. Teofil Olkiewicz natychmiast rozpoczyna obserwację miejscowego półświatka. Wraz z Mirosławem Brodziakiem rozpracowują też grupę studentów, którzy zajmują się przemytem srebra legalnie kupowanego w Polsce i sprzedawanego pięć razy drożej w NRD. Tymczasem śledztwo utkwiło w martwym punkcie, a władze milicyjne i co gorsza także partyjne oczekują jak najszybszych efektów. W tej sytuacji Brodziak zwraca się o pomoc do Grubego Rycha. Ten rozpuszcza wici w półświatku. Na efekty nie trzeba długo czekać. Sygnał przychodzi od zaprzyjaźnionego cinkciarza z Gdańska. Ktoś przetapia srebro w garażu przy ulicy Dąbrowszczaków. Ekipa Marcinkowskiego natychmiast rusza nad morze.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2017-06-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 480
Ginie kobieta. Wszyscy uznają, że uciekła z domu. Ale czy młode kobiety tak po prostu pozostawiają swoje dzieci? Młody mężczyzna zostaje porwany. Jest...
Rok 1991 to czas, kiedy zmienia się wszystko dookoła. Polska Ludowa przestała istnieć, ale jej duch mocno się trzyma, a ludzie jeszcze nie do końca zdają...
Przeczytane:2017-11-07,
Chociaż to już ósmy tom przygód milicjantów z Poznania to niestety moje drugie z nimi spotkanie. Muszę przyznać, że za pierwszym razem, gdy siadałam i zapoznawałam się z nimi o ich śledztwem to byłam pełna niepokoju i znaków zapytania. Ale im więcej stron było za mną tym większe zaskoczenie i to pozytywne. Jedno jest pewne autor trzyma poziom na wysokim poziomie i to przez całą powieść.
Przenosimy się do roku 1986. Jest marzec, a w Gnieźnie proboszcz archikatedry dokonuje szokującego odkrycia. Ktoś zbezcześcił Kościół i ukradł srebrną figurę świętego Wojciecha z sarkofagu za głównym ołtarzem. Ponieważ trwa tam właśnie remont to podejrzanych jest wielu, a i dostęp poprzez rusztowania znacznie ułatwiony. Zaczyna się, więc zawiłe śledztwo do którego oddelegowani zostają milicjanci z Poznania. Zespół majora Marcinkowskiego zabiera się do pracy,a Teofil Olkiewicz wraz z Mirosławem Brodziakiem i resztą zaczynają rozpracowywać grupkę studentów, którzy zajmują się przemytem legalnie kupionego w Polsce srebra do NRD gdzie można je sprzedać nawet pięciokrotnie drożej. Jak by tego było mało dochodzi do kilku włamań do szpitali gdzie z archiwów kradzione są w ilościach hurtowych klisze rentgenowskie. Ponieważ śledztwo utknęło w martwym punkcie Mirek postanawia poprosić o pomoc swojego kumpla. Ryszard Grubiński zwany przez wszystkich Gruby Rychu bez zastanowienia puszcza wici w półświatku, w którym sam urzęduje. Jak się okazuje nie trzeba długo czekać na informację gdzie prawdopodobnie przetapiane jest srebro.
Kiedy po czwartym tomie, a dla mnie pierwszym przeczytanym chwaliłam pisarstwo Ćwirleja nie wiedziałam czy będzie to jednorazowe czy wręcz przeciwnie. Drugie spotkanie przebiegło w równie przyjemnej atmosferze jeśli nie jeszcze lepszej. Musze przyznać, że stworzenie gatunku neomilicyjnego kryminału to na prawdę świetny pomysł - szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę poziom wykonania. W dalszym ciągu utrzymuję, że moim antybohaterem jest Teoś, ale wiem, że bez niego te książki były by niczym. Trzeba będzie nadrobić pozostałe tomy i Was również zachęcam do zapoznania się z książkami Ryszarda Ćwirleja!
Więcej na:
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com