,,Idealny list miłosny do Korei, do wspomnień oraz do zagubionych i odnalezionych rodzin. To książka, której potrzebowałam jako nastolatka." - Axie Oh, autorka bestsellerów New York Timesa ,,Dziewczyna, która skoczyła do morza" i ,,XOXO".
Siedemnastoletnia Aimee Roh cierpi na syndrom sensorycznego odkształcenia pętli czasowej, rzadką chorobę, która powoduje, że przenosi się w czasie do wspomnienia ze swojego życia, gdy tylko poczuje związany z nim zapach. Jej ojciec samotnie ją wychowuje i jest przekonany, że jeśli Aimee będzie się wystarczająco starać, to po prostu z tego wyrośnie. Jednak strach przed tym, że w każdej chwili może zniknąć we wspomnieniu, uniemożliwia jej normalne życie.
Po utknięciu w przeszłości na dziewięć godzin i to we wspomnieniu, którego wcześniej nie pamiętała, Aimee czuje się zrozpaczona. To była jej najdłuższa nieobecność, a w dodatku chwile, których doświadczyła, były związane z matką. Tylko dlaczego nie pasowały do wersji jej ojca o tym, jak ona odeszła?
Desperacko poszukując odpowiedzi, Aimee udaje się do Korei Południowej, gdzie odkrywa tajemnicę swoich wspomnień, prawdę o matce i powód, dla którego wciąż powraca do pewnych momentów w swoim życiu. Po drodze zdaje sobie sprawę, że będzie musiała pogodzić się z przeszłością, aby ocalić teraźniejszość.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2024-10-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: The Space Between Here & Now
"Między tu i teraz" to ciekawa i oryginalna lektura. Początkowo czytało się ją ciężko, była trochę nijaka, chaotyczna, na szczęście szybko to się zmieniło. A odkąd główna bohaterka wyjechała do Korei zrobiło się bardzo ciekawie. Trudno było mi się od tego momentu oderwać od czytania. Książka zyskała jakąś historię, jakiś cel.
Choć tytuł ten bardzo mi się spodobał i doskonale spędziłam z nim czas, to sam pomysł na fabułę nie za bardzo mnie kupił. Chociaż brzmi interesujące, w praktyce jest po prostu dziwny i mało zajmujący.
Główna bohaterka cierpi na syndrom sensorycznego odkształcenia pętli czasowej. Jest to rzadka choroba, za sprawą której przenosi się do swoich wspomnień, do przeszłości, a w czasie rzeczywistym po prostu znika. Czasem znika na kilka minut, ale zdarzyło się i tak, że jej wspomnienie trwało kilka godzin i tyle też jej nie było. Znikanie to słowo, które pojawia się w książce i dobrze pasuje, aby opisać to co się dzieje z główną bohaterką, ale ona znika dla innych ludzi. Myślę, że równie dobrze można by to opisać jako przemieszczenie się albo podróż do wspomnienia.
Bardzo polubiłam bohaterów. To książka, która porusza różne problemy, daje do myślenia ale jednocześnie jest po prostu urocza. Czasami pojawiają się trudniejsze fragmenty ale mimo to jest to lekka, pozytywna w głównym wydźwięku lektura.
Ta historia była inna. Podobała mi się. Zdecydowanie jest warta uwagi. Polecam!
Przeczytane:2024-11-24,
Czasami siła tkwi w prostocie. Sarah Suk lekkim językiem i prostym stylem napisała poruszającą do głębi historię o porzuceniu, poszukiwaniu i samotności, łącząc przy tym fantastykę z subtelnym, najdelikatniejszym romansem młodzieżowym, jaki miałam okazję czytać. Uwaga: to książka, która kruszy serce na miliony drobnych kawałków.
To powieść skupiona głównie na próbach odnalezienia prawdy na temat samej siebie — główna bohaterka cierpi na rzadką chorobę, syndrom sensorycznego odkształcenia pętli czasowej, która sprawia, że dziewczyna poprzez zapachy kojarzące się jej z jakimś wspomnieniem przenosi się do wydarzeń sprzed lat. Najgorsze, że Aimee nie jest w stanie zapanować nad tym, kiedy znowu zniknie z teraźniejszości i na jak długo. Jej ojciec wierzy, że to jedynie etap, z którego wyrośnie, lecz lęk przed nagłym zniknięciem nie pozwala jej żyć, jak normalnej nastolatce. Kiedy pewnego dnia znika na dziewięć godzin i gubi się we wspomnieniu, ogarnia ją rozpacz i wątpliwości wobec rodzinnych historii. Poszukując prawdy, Aimee wyjeżdża do Korei Południowej, gdzie odkrywa sekrety swojej matki. Pomaga jej w tym Junho, chłopak niezwykle troskliwy, którego ani trochę nie przeraża choroba dziewczyny.
Ta historia złamała mi serce. Aimee rozpaczliwie chce dojść do prawdy, odkryć, dlaczego matka, z którą przecież ma tyle dobrych wspomnień, odeszła, zostawiając ją z ojcem. Ojcem opiekuńczym, ale też bardzo oschłym i zwyczajnie...smutnym. Nastolatka nie może liczyć na jego wsparcie, na każde wspomnienie o poszukiwaniu pomocy u specjalistów, ojciec parska sarkastycznie, twierdząc, że lekarze nic tu nie pomogą, a ona sama w końcu wyrośnie z SSOPC.
Aimee to niesamowicie dojrzała postać. Mimo swoich siedemnastu lat jest bardzo świadoma zarówno przypadłości, na którą cierpi, jak i tego, że życie to dla niej zlepek wspomnień, do których może zniknąć wbrew swojej woli — w każdej sekundzie dnia. I jest w tym całkowicie sama. Niezrozumiana. Samotna. Zagubiona. Polubiłam tę postać za jej dojrzałość emocjonalną, opanowanie i determinację.
Czytając tę powieść, wydawać się może, że takie, a nie inne zakończenie, będzie tylko formalnością. Otóż to, jak kończy się ta historia i to, czego dowiaduje się Aimee, jest jak strzała, która godzi prosto w serce. Finał tej książki łączy nieprzewidywalność z iskrą nadziei, sprawiając, że mimo smutku, jaki mu towarzyszy, jest szansa na cień uśmiechu.
Ta książka totalnie mnie zaskoczyła. Sięgając po nią, nie spodziewałam się, że odnajdę w niej tyle emocji i refleksji. Polecam każdemu, bo mimo iż jest to literatura młodzieżowa, to daleko jej do infantylności. Wielkimi atutami tej powieści są delikatny jak piórko wątek miłości, cudowne opisy zapachów potraw obecnych na koreańskich ulicach.