Nadzwyczajna książka o zwyczajnym życiu niezwyczajnej kobiety.
O wiecznym, wdrukowanym w DNA poczuciu niedopasowania. O presji i oczekiwaniach. O wewnętrznym krytyku, lęku przed zmianami i potrzebie samowystarczalności. O życiowej poprzeczce, którą stawiamy sobie tak wysoko, żeby tylko jej nie przeskoczyć. O sto pięćdziesiątym czwartym scenariuszu na nowe życie spakowane w kilku walizkach. Na szczęście ten życiowy bagaż wyładowany jest też ogromną nadzieją, wdzięcznością, docenianiem i akceptacją. Dlatego Dorota Szelągowska, specjalistka od urządzania wnętrz, ale nie zawsze od urządzania życia:
- doda otuchy tym, którzy myślą, że tylko oni mają pecha,
- rozbawi tych, dla których szklanka jest zawsze do połowy pustą,
- da do myślenia tym, którzy idą przez życie niefrasobliwie,
- zachęci do działania tych, którzy utknęli na życiowych mieliznach.
,,Często staję przed lustrem i się sobie przedstawiam. Bo większość tego, co wiedziałam, po prostu się przeterminowała. Okazuje się, że po 40 latach system załadował mi się na nowo. Fenomenalne uczucie. Bez lęku, z cierpliwością i zaufaniem. I jedyne, co mam do powiedzenia, to że w każdym przypadku warto się przyjrzeć terminowi ważności. A jeśli nie jesteśmy pewni, to po prostu spróbować. Nie odkładać na później. Żyć".
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2023-05-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 240
Ha, plan był taki: czytam jeden, dwa teksty do poduszki. Nie udało się przeczytałam w dwie wolne chwile 😅.
"Miało być zabawnie (a wyszło jak zwykle)" to zbiór felietonów Doroty Szelągowskiej.
Jako, że mieszkam od wielu lat poza granicami Polski i nie oglądam polskiej telewizji, i nie za bardzo śledzę ploteczki z polskiego poletka, tak też osoba Pani Doroty nie jest mi, aż tak dobrze znana.
Ale, ale nie jestem kompletną ignorantką i doskonale wiem, czy zajmuje się Pani Dorota. Kojarzę jej piękny, ujmujący uśmiech i wiem, że jest córką poczytnej pisarki, w której prozie zaczytywałam się swego czasu.
Nie oglądam telewizji, ale za to czytam, dużo czytam i jest to dla mnie najlepsza forma rozrywki i nie tylko.
Lubię felietony, zwłaszcza te pisane przez kobiety, chętnie sięgam po tę formę komunikacji z czytelnikiem. Byłam ciekawa, jaką cząstkę siebie odkryje przed czytelnikami Pani Dorota.
I szczerze, poczułam się jak na babskim spotkaniu, na których potrafimy przegadać wiele godzin, poruszając przeróżne kwestie dotyczące aktualnych tematów społecznych, osobistych rozkminek, czasem są narzekanki, a wszystko okraszone pewną dozą ironii i humoru.
Czasem robi się refleksyjnie, czasem dyskusja wrze przerywana salwami śmiechu i przyjacielskimi docinkami.
Im jestem dojrzalsza tym więcej potrzebuję takich spotkań w przyjaznym kobiecym gronie, bez oceniania, bez osądzania, z dużą dawką zrozumienia i akceptacji, przy czym nie zawsze musimy się ze wszystkim zgadzać.
Ta jest i z tymi tekstami.
Dorota Szelągowska w swojej książce przestaje być "Panią z telewizji", a staje się jedną z nas - kobietą.
Wbrew pozorom wiele nas łączy, mamy podobne zmartwienia, podobne rozterki, podobne marzenia, mimo że czasem różnią nas doświadczenia i życiowe perypetie. Musimy, a może po prostu chcemy być zorganizowane i wielozadaniowe, ale nie zapominajmy o sobie, o odpoczynku i pozwólmy sobie na chwile słabości.
Przekraczając czterdziestkę inaczej zaczęłam patrzeć na świat, inaczej, niż te dwadzieścia lat temu.
I, mimo że w lustrze widzę zmarszczki i czasem martwi mnie upływ czasu, to przyznam, że teraz lubię siebie bardziej.
Autorka ładnie opowiada o czułości do siebie.
Wiele tu tekstów o tej czułości, o potrzebie bliskości, o dojrzewaniu, o błędach i próbach mierzenia się z nimi.
Czasem powiewa smutkiem, ale zaraz potem pojawia się nadzieja.
Kiedy zadbamy o siebie, zrozumiemy siebie i być może pokochamy, wtedy łatwiej nam będzie być lepszym dla innych.
Ot, to teksty o życiu i z życia. A jak to w życiu bywa, czasem słońce, czasem deszcz, czasem burze... Miało być zabawnie, a jest życiowo. Trafnie, szczerze, zwyczajnie, po prostu.
Kobieta dla kobiet.
Felietony kończy sześć króciutkich opowiadań, które nie pozostawiają bez refleksji.
Całość pięknie wydana, wisienką na torcie są fantastyczne kolaże autorstwa Martyny Ochojskiej.
Polecam.
Autorka w swojej najnowszej książce porusza wiele ważnych spraw w życiu codziennym każdego człowieka.Między innymi:spotkanie różnych sytuacji z życia i ich przesłanie,podział majątku,zabawne podejście do swojego wyglądu, życie codzienne,związek i jego podejście,niezależność,powody przeprowadzki,swoje deficyty,nie patrzenie na kogoś,inne spojrzenie na świat…..
Jest to przedstawione w bardzo fajny sposób.
Czyta się o tym z zapartym tchem.
Zwyczajne życie niesie ze sobą wiele istotnych zagadnień,które są poruszane.Pisze lekko i przyjemnie.
Wiele istotnych aspektów ze swojego życia prostuje i opisuje takim jak jest naprawdę.
Jest swoistym pamiętnikiem w formie książki.Miałam wrażenie jakby autorka mówiła o tym wszystkim siedząc obok mnie.
Jest to książka-nieksiążka,która obrazuje autorkę i przekazaniu czytelnikowi,że warto zająć się sobą.Zaakceptować się i cieszyć,po prostu….
Bardzo ważna rada👇
„…bądźcie szczęśliwe i uszczęśliwiajcie tak,jak czujecie”
Jeśli szukacie życiowej książki z mnóstwem porad to jest to idealna lektura,która Wam gorąco polecam
Macie tak czasami, że los pokieruje Was do jakiejś książki? Doświadczyłam tego ostatnio stojąc w kolejce po autograf od Pani Doroty. Przyznaję bez bicia, że przed kupieniem jej książki, nie miałam pojęcia, o czym ona jest. Podświadomie jednak czułam, że to tytuł, który trafia w moje ręce w odpowiednim czasie i że wyklaruje mi w głowie pewne wątpliwości. Nie myliłam się.
To nie jest zwykła książka. To zbiór tak trafnych życiowych felietonów, opowiadań, że nie sposób się z nimi nie zgodzić. Słodko gorzka prawda o nas samych, o otaczającym nas świecie i ludziach, których zachowania często nie rozumiemy. Uświadamia, że większość z nas boryka się z poczuciem niedopasowania, lękiem przed nieznanym i potrzebą samowystarczalności. To książka, z którą utożsami się w zasadzie każdy. Bo oto nagle okazuje się, że wszyscy mamy podobne rozterki i wątpliwości.
Trzeba jeszcze dodać, że ten cały zbiór historii, przemyśleń, obserwacji jest napisany w bardzo lekki i przyjemny sposób. Jakby rozmawiało się z przyjaciółką, taką od serca. Taką, która rozumie, wspiera, wyjaśnia. Ta książka dała mi naprawdę wiele do myślenia i stała się swego rodzaju przewodnikiem. Drogowskazem w niektórych sytuacjach. A kiedy przeczytałam:
"Bo z postanowieniami i marzeniami jest tak samo. One też mają datę ważności - jeśli je oszczędzasz, po prostu będzie za późno. [...] I jedyne, co mam do powiedzenia, to że w każdym przypadku warto się przyjrzeć terminowi ważności. A jeśli nie jesteśmy pewni, to po prostu spróbować. Nie odkładać na później. Żyć."
już wiedziałam, co postanowić w swojej sytuacji.
Bardzo trafnym stwierdzeniem jest tutaj to, że należy dbać o siebie. Nie tylko w kwestii zdrowia fizycznego, ale głównie psychicznego. Zamknięci w stereotypach, przestarzałych normach, czy żyjący pod presją innych często nie zwracamy uwagi na siebie. Chcemy zadowolić innych kosztem własnego szczęścia, bo przyjęło się, że tak trzeba. Wcale nie trzeba. Miłość własna jest ogromnie potrzebna, bo w zasadzie tylko ona jest gwarancją miłości bezwarunkowej. Trzeba myśleć o sobie jak o własnym dziecku. Okazać sobie czułość. Być w stanie zatrzymać dla siebie świat, aby udało się osiągnąć cel. Poza tym, do bycia wartościowym nie potrzeba być w związku.
"Można być w związku albo w nim nie być. I to jest okej."
W tej książce znajdziecie także nawiązania do ostatnich wydarzeń na świecie, jak również do pewnych afer ze świata showbiznesu (np. słynna dyskusja na temat ,,mody na brzydotę"). Nagle człowiek uświadamia sobie, że ludzie mają ogromną tendencję do popadania ze skrajności w skrajność i że z wielkim trudem przychodzi zachować balans. Ja przy tym zauważyłam też, że niektórzy dziennikarze ewidentnie dorabiają chwytliwą teorię do sytuacji związanej ze znają osobą. Często żerują na ich niekorzystnym wyglądzie danego dnia. Innym razem nagną fakty, dla lepszej klikalności.
Co ciekawe, nie tylko dziennikarze polują na smakowite kąski z życia gwiazd. Nie tylko oni są zalążkiem hejtu. Jednymi z największych hejterek są kobiety. Przerażające jest to, w jaki sposób kobieta może powiedzieć o drugiej kobiecie. Przysłowiowa solidarność jajników staje się tylko mitem, a w dyskusji pomiędzy przedstawicielkami płci pięknej pojawia się zawiść, zazdrość, brak szacunku i wszechobecna niekonstruktywna krytyka. Dlaczego?
O zaletach ,,Miało być zabawnie (a wyszło jak zwykle)" mogę pisać i pisać, bo to jedna z niewielu książek, która jest dla mnie ogromną skarbnicą trafnych cytatów i wskazówek. Dała mi ogromnego motywacyjnego kopa. Dała siłę do walki i nadzieję na spełnianie własnych marzeń. Uświadomiła, że moje problemy i rozterki są też codziennością ludzi, których znamy z telewizji. Ogromnie polecam zwłaszcza tym, którzy potrzebują wsparcia w szarej rzeczywistości. Tym, którzy potrzebują przekonać się, że czasami jest kolorowo, a czasami nie, ale to proza życia, w której można się odnaleźć.
,,Miało być zabawnie (a wyszło jak zwykle)" to jedna z najlepszych i najważniejszych książek, jakie miałam okazję przeczytać.
,,Miało być zabawnie, a wyszło jak zwykle" to zbiór felietonów Doroty Szelągowskiej, które ukazały się w Wysokich Obcasach Ekstra czy Oliwii. Dzięki nim poznamy zdanie autorki na konkretny temat ale i ją samą. Pisząc o swoim życiu mówi jak jest, bez ubarwiania czy zbędnego koloryzowania. Bywa zabawnie z przymrużeniem oka ale i poważnie. Opowiada o miłości, chorobie, rodzinie czy akceptacji. Znajdziemy tu wszystko czym w ostatnim czasie żyliśmy więc i temat pandemii się pojawia jak i jej wpływu na nas i naszą codzienność. Opisuje śmieszne sytuacje ze swojego życia codziennego. Można odnieść wrażenie, iż siedzimy z najlepszą koleżanką a ona odpowiadała by nam różne historie z własnego życia. Zresztą widzimy, iż ma takie same problemy jak my i tego nie ukrywa, a wręcz się do nich przyznaje. Myślę, że nie jedna osoba mogłaby się momentami z nią utożsamiać. Zdecydowanie widać, iż cechuje ją duży dystans zarówno do siebie jak i otaczającego ją świata. Porusza tematy które nie zawsze są ,,wygodne", pokazuje hipokryzję nazywając wprost rzeczy takimi jakimi są. Lekkie pióro powoduje, że całość czyta się błyskawicznie ale można sobie ją również dawkować. Czytając niejednokrotnie byłam wręcz zdumiona jak wiele z przemyśleń autorki pokrywa się z moimi.
Gwiazda TVN tym razem zabierze nas w bajkowy klimat świąt Bożego Narodzenia. I swoim zwyczajem zarekomenduje triki, które pozwolą nam stworzyć niezwykłą...
Przeczytane:2023-09-22, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023,
"Ze szczęśliwym związkiem jest jak ze zderzaczem hadronów. Żadnego nie udało mi się zbudować"
; Miało być zabawnie ( a wyszło jak zwykle) ;
Dorota Szelągowska
Wydawnictwo: Wielka Litera
A tego się nie spodziewałam, poleciła mi tę książkę dyrektor Powiatowej Biblioteki Publicznej w Turku, weź - powiada - przeczytaj i oceń sama, ja mam mieszane uczucia, jest fajna, wiele można wyciągnąć z niej, zmusza do refleksji, daje do myślenia. Na prawdę? Biorę i czytam pierwsze wersy, tak szybko, bez zastanowienia stawiając na akapit, kropkę czy chociażby przecinek, stosunek do takich ; lekkich poradników ; mam bliżej niż chłodny, raczej nie określony, zawsze okazuje się że dobre rady są postmodernistyczne do tego co już sama wiem przez wzgląd na swój wiek, lata przeżyte, jako takie doświadczenie i nic mnie nie zdziwi, nie zaskoczy, przez wgląd na egzystencjalizm i cywilizacje, zahaczając o filozofię, zawsze omijałam wszelkie rubryki z dobrymi radami, z tym co łączy ; celebrytę ; od kapiszona, też wybucha, chcesz zabłysnąć, chcesz nie schodzić z pierwszych nagłówek ; pudelka ; to niech piszą...byleby nazwiska nie przekręcali. Ale książka wydała się połączeniem wspomnień, porady, mądrej, treściwej, z dozą dobrego smaku, humoru, w wersji pamiętnika z obrazkami? Myślałam że jeśli już mam przeczytać tę książkę to poświęcę jej dwa rozdziały, pomyślę, opracuję plan strategii, czyli obejdę ją szerokim łukiem nie zostawiając szczypty refleksji, zostanie upchnięta z powrotem na biblioteczny regał by szukała godnego czytelnika. A tutaj dwa rozdziały przerodziły się w całość i nawet nie wiem kiedy poczułam coś, co bardzo wzbudziło mą ciekawość, bo nastąpiła magia! te krótkie opowieści stały się moimi felietonami, jak ja kocham Felieton Tomasza Orbratowskiego! ten wylewający się sarkazm z ironią, poczucie humoru, jak ja mu zazdroszczę tej lekkości pióra, a tutaj mam wersję women, do tego znaną z REMONTÓW TOTALNYCH, córkę ; mojej ; Katarzyny Grocholi, której notabene wszystkie książki połknęłam za jednym razem, jako przyzwoity książkoholik stała się moim natchnieniem, ale przecież nie o tym miałam pisać. Wiadomo jak spostrzegamy ; gwiazdy ; są nie tylko ukontentowaniem wszelkich cnót i zalet, prawdą niemal absolutną, jakże my zwykłe kobiety pragniemy się z nimi liczyć więc na ten wzór podglądamy życie tych osób publicznych i lejemy niekiedy słowa prawdy, pocieszenia, krytyki której sami się boimy, po hejt bo tak jest prościej podłożyć świnie. Książka ukazuje wiele prawd i opinii pani Doroty, jej zdanie na temat socjal mediów, akceptacji, miłości, dobroci, pomaganiu, po politykę i religię która stoi kością przy wspólnie i pięknie nakrytym stole gdzie zbiera się cała rodzina by kłócić się o różne partie, poglądy i osądzają. Prosto napisane, ale mądrze, jak ja lubię takie kobiety, przecież jakże rzadko spotyka się by kobieta kobiecie była tą samą płcią, która nie zazdrości, nie pluje jadem, wspiera i akceptuje, przecież każda z nas ma przywary, wady, fobie, zalety mamy od groma ale jakże potrafimy się cieszyć z cudzego nieszczęścia, analizować, prawie pisać rozprawki, szczerość jest ponad tym co pokazują na Insta czy gdziekolwiek w rogu socjal media, przerasta na ten świat, nasza metryka, gonimy by dogonić króliczka, wzbogacamy się o filtry w zdjęcia by utożsamić się i ugładzić wszelkie niedostatki tak by zbliżyć się niemal do noworodka, zaniżamy swoją wartość, intelektualność, nie tolerujemy, ale za to eksplorujemy krzyczący głos polityków, kościołów, uznajemy za prawdę i deficyt reklam, cieszą nas rzeczy materialne a nie celebrujemy chwili, wolimy marzyć stojąc w miejscu i boimy się odwagi, pierwszego kroku by wyjść spoza ramy, formuły i tabelki, wstydzimy się wszystkiego co nas spłaszcza, bo to wyssaliśmy z mlekiem matki, lęk że szczęście jest momentem którego stracimy bezpowrotnie, boimy się zakochać i zaangażować bo powielone błędy stwarzają mur nie do przebicia, wolimy być samotni chociaż nosi nas i uciekamy we własne dramy, pamiętamy zamierzchłe czasy, wspominamy te dobre i uważamy że już nic nas dobrego nie spotka. A prostym zakończeniem jest puenta płynąca z tejże książki, cieszmy się tym co mamy, doceniajmy sam fakt że jesteśmy tu i teraz, że jesteśmy zdrowi, wypuśćmy to szczęście niech stanie się rzeczywiste i namacalne, bądźmy wdzięczni za to co przynosi nam dzień, nawet za złe chwile bo dzięki nim stajemy się bogatsi w doświadczenia. Tak jak napisała autorka:
; Często staje przed lustrem i się sobie przedstawiam. Bo większość tego, co wiedziałam, po prostu się przeterminowała. Okazuje się, że po 40 latach system załadował mi się na nowo. Fenomenalne uczucie. Bez lęku, z cierpliwością i zaufaniem. I jedyne, co mam do powiedzenia, to że w każdym przypadku warto się przyjrzeć terminowi ważności. A jeśli nie jesteśmy pewni, to po prostu spróbować. Nie odkładać na później. Żyć. ;
Felieton to dla mnie coś nowego, ja nie czytam felietonów, jakiż to mój błąd, z jajem, z przytupem ugładzone są te krótkie opowiastki w ciekawe formy wątków, które budująco wpływają prawie jakbym spotkała się z coachem kobiecym, ze stylem i tokiem myślenia, zahaczając o punkt opinii, poglądów, z sympatią i lekką dozą wyrafinowania, polecam tę książkę która podnosi na duchu, rozumie, czuje, odpowiada na wszelkie bolączki słowami osobistych zwierzeń autorki która nie boi się pisać o swoich lękach, strachu, która pisze o swoich szczęściach, docenia wartości, kocha i żyję, spełnia się i modeluje własne pasje, którym oddała życie jak przyjaźni, rodzinie i swojej mamie. Nawet jeśli nie wyjdzie cokolwiek w życiu to zawsze można powiedzieć: ; ale spróbowałam ; i iść do przodu. Książka bawi, uczy, dodaje otuchy tym, którzy myślą że tylko oni mają pecha, rozbawi tych, dla których szklanka jest zawsze do połowy pusta, da do myślenia tym, którzy idą przez życie niefrasobliwie, zachęci do działania tych, którzy utknęli na życiowych mieliznach. A autorka to w rzeczy samej taka sama z nas kobieta, trochę poryta, trochę szalona, smutna i niebanalna.
Polecam serdecznie.