Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2013-10-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 544
"Mężczyzna, który tańczył tango" to powieść Arturo Pérez-Reverte napisana w 2012, w Polsce doczekała się wydania w 2013 za sprawą wydawnictwa Znak. Sam autor to postać barwna. Hiszpański powieściopisarz i dziennikarz ma na swoim koncie ponad dwadzieścia tytułów, a wiele z nich doczekało się już ekranizacji. "Mężczyzna..." to nowa pozycja w jego bibliografii, dla czytelników zaprzyjaźnionych z pisarzem może być pewną niespodzianką. Ja jednak dałam się porwać barwnej historii napisanej lekkim, ale nie uproszczonym językiem. Jak wygląda tango tańczone przez 526 stron? Zjawiskowo. Max wyrósł już z bycia tancerzem profesjonalnym, zdobywającym tytuły. Teraz oddał się zabawianiu dam w luksusowych hotelach i podczas długich transatlantyckich podróży. Znudzone kobiety, których mężowie niechętnie wychodzą na parkiet, znajdują u boku fordancera swoją młodość. Max jest dżentelmenem, niezaprzeczalnie. Jest to jednak wyuczona poza, jak kolejne kroki tanga, tancerz dokładnie wie, kiedy się ukłonić, kiedy podać ogień, a kiedy oddalić dyskretnie. W jego żyłach płynie jednak gorąca krew, a pod maską profesjonalizmu skrywanych jest wiele tajemnic przeszłości. To lew salonowy, ale jednak lew.
Mecha i jej mąż, Armand, poznają Maxa na statku płynącym do Argentyny. Ciężko o lepsze okoliczności spotkania żadnego przygód małżeństwa i profesjonalnego tancerza o wielu twarzach. Ich więzi zacieśniają się podczas tej podróży, ale Mecha i Max spotkają się jeszcze nie raz. Ich znajomość poddawaną wielu próbom obserwować będziemy w słonecznej Nicei, a także podczas pewnego niezwykle ważnego turnieju szachowego. Gdzie jednak odbywa się prawdziwa rozgrywka, na szachownicy czy pomiędzy naszymi bohaterami?
Fabuła "Mężczyzny, który tańczył tango" jest niewątpliwie wciągająca. Nie rozwija się może w zastraszającym tempie, ale za to bardzo równomiernie, przez co ciężko jest odłożyć książkę na półkę. Głowni bohaterowie są bardzo niejednoznaczni i łatwo ich polubić. Niektóre cechy są nieco za bardzo przerysowane, na szczęście jednak flagowa charakterystyka to nie wszystko co mają w zanadrzu. Perez-Reverte zna się też na opisach. Czytając tę książkę czuć dym z cygara, słychać stukot obcasów i szelest sukni obracającej się partnerki. Czytelnik wciągnięty zostaje w świat rewolwerów i kieliszków z rżniętego kryształu, a ilość szczegółów jest idealnie wymierzona. Wyobraźnia nie jest przytłaczana, ale sceneria znakomicie rozciągnięta przed naszymi oczami.
Po tej lekturze stanowczo sięgnę po kolejne, gdyż Arturo Pérez-Reverte niewątpliwie ma talent. Mimo, że okładka wskazuje raczej na celowanie w czytelników płci pięknej, sądzę, że i mężczyźni znajdą tu dla siebie odrobinę szpiegowskiej akcji. Szczególnie polecam tym, darzącym lata dwudzieste i gorące, argentyńskie tango pewnym sentymentem.
Fredericnie zna jeszcze zapachu bitwy, jego szabla nie zaznała jeszcze krwi. Młody oficer wyrusza na swoją pierwszą wojnę, pełen ideałów i marzeń o wiecznej...
Opowieść o Hiszpanii pierwszej połowy XVII wieku. Na tronie zasiada młody i chwiejny król Filip IV. Dwór habsburski staje się labiryntem intryg. Z jednej...
Przeczytane:2013-12-23, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2013, Mam,
Bywa, że znany pisarz zaskakuje czytelników książką inną niż wszystkie, jakie dotąd napisał. Czasem taki literacki eksperyment wywołuje zachwyt, równie często bywa źródłem wielkiego rozczarowania. Również Arturo Pérez-Reverte podjął się takiego ryzyka – z jakim skutkiem?
"Mężczyzna, który tańczył tango" to historia trzech spotkań: w roku 1928 podczas rejsu do Buenos Aires, w 1937 na Lazurowym Wybrzeżu i w 1966 nieopodal Neapolu. Spotkań dwójki ludzi, którzy choć bardzo się od siebie różnią, darzą się wyjątkowym uczuciem. Gdy spotykają się po raz pierwszy, Max jest tancerzem na luksusowym statku, którego zadaniem jest zabawiać zamożne damy, które odbywają podróż samotnie, bądź ich partnerzy nie są skorzy do pląsów na parkiecie. W tej pracy mężczyzna dostrzega dla siebie sporą szansę, by dobrze ustawić się na przyszłość. Nie ulega wątpliwości, że damy nie byłyby zachwycone, dowiadując się o jego dodatkowym zajęciu... Kto wie, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby nie pojawiła się w nim Mecha Inzunza, zjawiskowa żona utalentowanego, słynnego i bardzo bogatego kompozytora. Kobieta staje się dla niego godną partnerką, i to nie tylko na parkiecie. Mężowi ta sytuacja zdaje się nie przeszkadzać, tym bardziej, że przy pomocy Maxa pragnie napisać niepowtarzalne tango.
Podczas kolejnego spotkania Mecha doskonale już wie, jakim typem człowieka jest Max. Czego wiedzieć nie może – Max uczestniczy właśnie w bardzo tajemniczej misji. Ostatnie spotkanie odbywa się w chwili, gdy oboje burzliwą młodość mają dawno już za sobą. Mecha towarzyszy synowi w prestiżowym turnieju szachów. Jego przeciwnikiem jest rosyjski mistrz, który ciągnie za sobą szeregi agentów. Jaką rolę w tych rozgrywkach odegra Max?
Najnowsza książka Pérez-Reverte to niekoniecznie dobry wybór dla miłośników szybkiej i pełnej niespodziewanych zwrotów akcji. Mimo to jestem nią naprawdę oczarowana. Szczególnie pierwsze spotkanie bohaterów, podczas którego wszystko obracało się wokół tanga, dostarczyło mi naprawdę głebokich wrażeń. Jest coś niesamowicie zmysłowego w sposobie, w jaki pisarz zdołał opisać taniec. Odważę się nawet stwierdzić, że więcej w nim erotyzmu niż w niejednym opisie aktu seksualnego. Relacje pomiędzy Maxem i Mechą są tak złożone i niejednoznaczne, że trudno nazwać to zwykłym romansem. Uczucia bohaterów dalekie są od ckliwości i banalności. Momentami można podejrzewać, że parę łączy wyłącznie specyficzna fascynacja, by chwilę później być przekonanym, że to ich do siebie przyciąga to potęga miłości. Czytelnik nie przestaje się zastanawiać, czy ta dwójka mogłaby mieć szansę na wspólną przyszłość.
Być może opisy gry w szachy nie mają już w sobie tego ładunku namiętności, jednak trudno nie docenić sposobu, w jaki pisarz oprowadza nas po zawiłościach tej gry. Szachy na poziomie mistrzowskim to już nie przyjemna rozgrywka a ciężka praca. Godziny analizowania przebiegu rozgrywek i opracowywania kolejnych strategii. Do tego szereg sprytnych zagrywek mających na celu wyprowadzenie przeciwnika z równowagi. Każde posunięcie ma ogromne znaczenie dla dalszego przebiegu gry, drobny błąd czy niedopatrzenie może skończyć się całkowitą klęską. Nadal jestem pod dużym wrażeniem tego, jak pisarz zdołał przybliżyć czytelnikowi tę jakże interesującą i złożoną grę.
W "Mężczyźnie, który tańczył tango" wszystko znakomicie się harmonizuje. Skomplikowane kroki tanga, zawiłe ruchy w szachach, uczucie, które nieustannie musi manewrować pomiędzy narastającymi komplikacjami. Świetnie nakreślone postacie wciągają nas w swoją niecodzienną rzeczywistość, w której bardzo łatwo się zatracić. Jeżeli cenicie książki, które zamiast pędzić do zakończenia, pozwalają rozsmakować się w niespiesznych, za to wspaniale opisanych scenach, być może właśnie znaleźliście pozycję dla siebie. Ze swojej strony gorąco polecam.