Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2015-04-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 400
„Miliony kobiet znajdują męża, nie jest to nic wyjątkowego i nieosiągalnego. Zatem Tośce też powinno się udać. Babcia mocno w to wierzy, jakkolwiek oczekiwałaby od wnuczki deklaracji. Pytanie jest proste. Kiedy Tośka znajdzie męża?”
Tośka ma 37 lat i wciąż jest singielką, chociaż już dawno temu przylgnęło do niej określenie stara panna. Mimo że od dziecka wpajano jej, że miejsce kobiety jest przy mężu, a do serca chętnie brała wszystkie dobre rady, wciąż nie znalazła tego jednego jedynego. Czy ma jeszcze szansę?
„Właściwie już jest za późno- zawyrokowała stryjenka. Właściwie trzeba powiedzieć, że Tośka jest starą panną. Jeśli nie wyszła za mąż do dwudziestego piątego roku życia, to obawiam się, że już nie wyjdzie. (…) Tośka poczuła, że ma ściśnięte gardło. Powoli trafiał do niej katastroficzny komunikat stryjenki. Jest już za późno. O Boże. Stało się coś strasznego. I to z winy Tośki”.
Jako małolata uwielbiała bajkę o Kopciuszku i wierzyła, że priorytetem każdej dziewczyny powinno być wyjście za mąż. W końcu małżeństwo to rzecz święta i tak czy inaczej lepiej nie wybrzydzać! Latka przeleciały, a nasza bohaterka została sama. Autorka przebojowo opisuje perypetie Tośki, których nie powstydziłaby się chyba sama Bridget Jones. Gorączkowo podążałam za Matyldą Man, zastanawiając się przy okazji, co z tą Tośką może być nie tak. W końcu zrozumiałam, o co w tym wszystkim chodzi i aż miałam ochotę puknąć się w czoło. To nie bohaterka stanowiła problem!
Czasami zdarza się tak, że kobieta nie ma szczęścia w miłości i choćby dwoiła się i troiła, to ten wymarzony książę na białym koniu zwyczajnie się nie pojawia. Niestety nie potrafili tego zrozumieć bliscy Tośki. Tyle że, każdy z nas ma przecież prawo żyć po swojemu, a naszym celem powinno być przede wszystkim uszczęśliwienie siebie. Tymczasem wszystkie starania Tośki miały na celu sprawienie radości jej bliskim-mamie, babci, stryjence. Kobiecie od małego wmawiano, że jej życiowym celem powinno być znalezienie partnera. Kolejne nieudane próby sprawiały, że Tośka zagrzebywała się w poczuciu winy, bo co powiedzą inni? Co oni sobie o niej pomyślą?
„Dość! Czuła wszechogarniającą złość. Głównie na siebie, że uległa presji rodziny, a także bliższych i dalszych znajomych. Ta presja miała na imię: mąż”.
Po „Męża poproszę” sięgnęłam z przekonaniem, że to lekka i wesoła książka, która każdej kobiecie uprzyjemni popołudnie. Szybko zrozumiałam, że tak naprawdę powodów do śmiechu jest tam niewiele. Częściej ogarniało mnie przerażanie spowodowane tym Tośkowym życiem pod kloszem. Dobijał mnie fakt, że dziewczyna żyje nie dla siebie, tylko dla innych. Zmusza się niemal do obcowania z podejrzanymi i dziwacznymi kawalerami w imię wielkiej miłości. Tylko ile warta może być taka miłość?
Autorka książki zasypuje nas szeregiem mitów i stereotypów obecnych w polskiej rzeczywistości. Stunkęła Ci 30 i wciąż nie masz męża? Stara panna jak nic. Miejsce kobiety jest przy mężu, a świętym celem każdej żony jest uszczęśliwianie go. Myślisz inaczej? Błąd, błąd, błąd! Z jednej strony mamy tę biedną Tośkę, polującą na drugą połówkę, z drugiej matkę, która życie by oddała za to, żeby jej partner-nierób miał jak najlepiej. Czy wspomniałam już o dziadkach, którzy dawno zaplanowali ślubny prezent i chcieliby go w końcu wręczyć?!
Każdy z książkowych bohaterów miał dla Tośki garść przydatnych rad. I każdy wiedział najlepiej, gdzie tego wymarzonego szukać. Pomysłom nie było końca, najbardziej zaś spodobał mi się ten z przeglądaniem nekrologów- w końcu gdzieś za rogiem może na Ciebie czekać idealny… wdowiec! Staropanieństwo jawiło się wszystkim, jako przerażająca dolegliwość. Można by odnieść wrażenie, że to naprawdę groźna choroba, którą łatwo się zarazić…
Wydaje mi się, że celem autorki było zwrócenie uwagi na rolę kobiety w dzisiejszych czasach oraz przypomnienie kilku uniwersalnych prawd. Czy każda z nas tylko czeka na tego wymarzonego? Czy wszystkie kobiety mają obowiązek usługiwania tym jedynym? Czy można zwyczajnie, tak po prostu żyć po swojemu?
„Męża poproszę” to coś więcej, niż kolejna obyczajówka, którą można upchnąć wśród setek podobnych powieści kobiecych. To intrygujący i zabawny zbiór łączący mity, porady oraz pytania dotyczące pozycji współczesnej kobiety. Autorka wprowadza nas w ten temat wykorzystując lekką i przystępną narrację, co nie zmienia faktu, że poruszane przez nią tematy często wcale takie banalne nie są.
Antosia. Ponad trzydziestoletnia stara panna. Całe życie upłyneło jej na szukanie idealnego ksiecia z bajki rodem z Kopciuszka, którego ma na wzór.
Ale czy można szukać tego jednego jedynego na przymus by zadowolic rodzinę? oczywiscie, zem mozna. Tylko z jakim skutkiem? Wiadomo. Zabawna opowiesc o szukaniu ksiecia bajki. Wszystkie chwyty dozwolone. Ale czy aby na pewno bedzie scześliwa z tym jedynym wymarzonym?
Zagadna wszechświata ;)
Cuda się zdarzają, bo... kto szuka, ten znajdzie. Jagoda i Beata to przyjaciółki na śmierć i życie. Razem mogą konie kraść i jechać choćby...
Przeczytane:2015-10-14, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 ksiązki 2015,