Prawdziwe szczęście możesz znaleźć tam, gdzie się go nie spodziewasz.
Urszula, kobieta tuż po czterdziestce, wiedzie beztroski żywot nowoczesnej singielki. W spadku po ciotce, której nikt nie lubił i nikt nie odwiedzał, dziedziczy wielki dom na skraju lasu. Rodzinna siedziba jest pełna tajemnic i duchów przeszłości. W jej piwnicy główna bohaterka odkrywa spory zapas wyjątkowej wiśniowej nalewki. Do czego może doprowadzić nadmierne spożycie magicznego trunku, przekonuje się na własnej skórze... Urszula trafia na oddział chirurgii, gdzie poznaje sympatycznego lekarza. Czy mężczyzna okaże się godny jej zaufania? Czy dla nowej miłości warto zaryzykować długoletnią przyjaźń? Czy fascynująca historia kobiet z jej rodziny pomoże Urszuli poznać prawdę o samej sobie?
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2015-07-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 380
To książka o:
- przyjaźni,
- miłości,
- rodzinie,
- zdradzie.
Jeżeli do tego wszystkiego dodamy bajkowe tło to otrzymujemy powieść, od której nie można się oderwać. Polecam
Gdy Ulka dostaje w nieoczekiwanym spadku dom po swojej krewnej, nie zdaje sobie sprawy, jak wiele zmieni on w jej życiu. Dom pełen wspomnień, w którym ponoć straszy, jest jednocześnie spełnieniem jej marzeń. Zadowolona z życia zawodowego, ale nie mająca szczęścia w aspektach miłosnych, nasza bohaterka zmierzy się z nową, sielską rzeczywistością, która jednak zapoczątkuje lawinę zdarzeń, nie do końca mających szczęśliwe zakończenia. Jak poradzi sobie Ulka?
Poznajemy Urszulę Ornatowicz jako czterdziestoletnią z hakiem kobietę, która nie do końca wie, czego pragnie od życia. Mimo pewnego doświadczenia życiowego, nadal nie ma partnera na stałe ani własnych potomków. Ma za to świetną pracę, w której realizuje się w pełni i przyjaciół, na których może polegać. Czasem tylko brakuje w jej życiu tego ważnego elementu jakim jest miłość i oddanie drugiej osoby. Znienacka pojawia się przystojny doktor Martinez ratując ją z opresji i, zupełnie przy okazji, kradnąc jej serce. Czy ten związek przetrwa, a może tajemnicze dyżury wcale nie są skierowane do ratowania omdlewających pacjentów?
„Medalion szczęścia” to książka, którą przeczytałam jednym tchem, w jeden wieczór. Historia Ornatowiczów wciągnęła mnie bez reszty, zabierając w rodzinne strony i zapewniając ogromną dozę ciepła, intensywnych emocji i codziennych problemów. Choć narracja była prowadzona wyłącznie z pozycji Ulki, to poznajemy różnorodnych bohaterów, którzy wypełniają życie naszej bohaterki w stu procentach. Oprócz uroczych mężczyzn i niewątpliwie urzekających ciepłem kobiet, autorka prezentuje nam także niesamowite zwierzaki, w całości oddane swoim właścicielom. Dodajcie do tego ciekawą fabułę rozproszonego rodu Ornatowiczów i mamy błyskotliwą, acz lekką opowieść bliską sercu każdego z nas.
Danuta Pytlak debiutowała powieścią „Babie lato”, która spotkała się z bardzo ciepłym odbiorem ze strony Czytelników. Jak możemy przeczytać w wywiadzie z autorką, „Medalion szczęścia” miał być tylko niewielkim opowiadaniem publikowanym na łamach Internetu, okazał się jednak na tyle trafiać w gust odbiorców, że fabuła rozkręciła się na dobre! Język powieści może wydawać się prosty, ale przecież o to chodzi! To nie ma być powieść filozoficzna, tylko wyjęta z życia historia o problemach i trudach życia codziennego. Owszem, okraszona w dodatku intrygującą historią rodzinną i małymi sekretami, ale jednak jest to przede wszystkim opowieść pisana życiem. Każdemu z nas mogłyby się zdarzyć i z pewnością się zdarzyły niektóre sytuacje występujące w „Medalionie szczęścia”, i to jest w tej książce piękne. Pozwala nam spojrzeć perspektywicznie na nasze życie, na nasze błędy i pokazać, że można wiele naprawić, wystarczy tylko dać sobie chwilę na refleksję. Bohaterka udowadnia, że nie warto mówić „nigdy” i „zawsze” zbyt wcześnie. Polecam z całego serca, ta powieść wzruszy Was i sprawi, że uśmiech przez długi czas nie zejdzie z Waszych ust. Całości dopełnia piękna okładka, która promienieje ciepłem tak samo, jak fabuła książki.
Kiedy życie wreszcie się wypełnia... Michalina, ceniona pracownica korporacji, opuszczona przez męża hazardzistę, w wyniku splotu różnych okoliczności...
Zmień zasady gry Podczas wyjazdu integracyjnego Adam, nowy pracownik stołecznego banku, wchodzi w ostry konflikt z jednym z kolegów, Hubertem. Nie...
Przeczytane:2018-03-24,
Urocza opowieść o miłości, przyjaźni, duchach i rodzinnych tajemnicach. Dla wielbicielek nastrojowych powieści obyczajowych pozycja obowiązkowa.
Urszula Ornatowicz niespodziewanie dziedziczy dom swojej ciotecznej babki, Gabrieli. Zachwycona spadkiem postanawia w im zamieszkać. Szybko przekonuje się, że dworek pełen jest pamiątek bo jego byłych właścicielkach, a każda z nich stanowi fragment historii kobiet z rodu Ornatowiczów. A zamieszkujące posiadłość duchy przodków postanawiają czynnie uczestniczyć w zagmatwanym życiu uczuciowym głównej bohaterki.
Pozornie "Medalion szczęścia" nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród zatrzęsienia kobiecych powieści obyczajowych dostępnych na naszym rynku. Ot, kobiety, mężczyźni, rodzina i pogmatwane relacje pomiędzy nimi. Ale tylko pozornie, bo szczypta magii ujęta w tej książce sprawia, że jest ona jedną z najlepszych pozycji tego gatunku jaką miałam przyjemność ostatnimi czasy czytać.
Powieść budują dwa główne wątki - miłostki Urszuli i poznawanie przez nią historii jej rodziny. I o ile pierwszy z nich jest dość schematyczny, o tyle drugi tworzy owy niezwykły, magiczny klimat "Medalionu szczęścia".
Przenikanie się świata realnego z nadprzyrodzonym, świata duchów ze światem żywych nie jest niczym nowym w literaturze, jednakże zazwyczaj dzieje się to w konwencji fantasy czy tez realizmu magicznego, przez co czytelnik ma pewność że za książką taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca. Danuta Pytlak wprowadza jednak magię do powieści obyczajowej, czyli w założeniu opisującej sytuacje które gdzieś komuś mogły się przydarzyć. Kreuje ona świat przedstawiony w taki sposób, że nie widzimy nic niemożliwego w tym iż zmarły przed wiekami przodek wychodzi ze swojego portretu i spaceruje po całym mieszkaniu, a nieżyjące ciotki leczą chorą Urszulę. Rodzinna historia którą bohaterka powoli odkrywa brzmi zaś jak baśń, tak że czasami nie wiemy już czy to Urszula przeniknęła do bajkowego świata, czy też postacie z przeszłości czynią jej życie magicznym.
Mimo że książka porusza również bardzo poważne problemy, takie jak depresja, próby samobójcze, molestowanie w pracy czy też znęcanie się nad zwierzętami, utrzymana jest w lekkim, pogodnym tonie. Wygrywają w niej takie wartości jak miłość, przyjaźń i pomoc potrzebującym, które są w stanie zmazać całe zło tego świata.
Czytając "Medalion szczęścia" na przemian to płakałam ze wzruszenia, to śmiałam do łez. Poruszyła mnie szczególnie historia porzuconego w lesie pieska, a także próba na którą nastawiona była przyjaźń Urszuli i Baśki. Kiedy już wszystko wskazywało na to, że te dwie papużki - nierozłączki rozstaną się na zawsze, wspólne nieszczęście zbliżyło je na nowo i pokazało, że choćby walił się cały świat, one - trzymając się razem - wyjdą z tego zwycięsko. Z drugiej strony zachowanie obu bohaterek w relacjach z José jest dla mnie najsłabszym punktem powieści. Trudno mi uwierzyć w to, że dwie dojrzałe, wykształcone kobiety na ważnych stanowiskach mogły zadurzyć się w przystojnym Hiszpanie jak jakieś nastolatki do tego stopnia, by targać się na swoje życie. Mocno to przesadzone, oj mocno...
Natomiast przesympatyczny pradziadek Bonawentura i jego starodawne powiedzonka za każdym razem poprawiały mi humor. Przypominał mi on rubasznego sarmatę, który to i popić, i podokazywać z panienkami lubił, jednak najważniejsza zawsze była dla niego Ojczyzna, a tuż po niej rodzina, którą opiekował się nawet po swojej śmierci. Zdecydowanie jest on moją najulubieńszą postacią z tejże powieści.
"Medalion szczęścia" to doskonała pozycja na nadchodzące długie zimowe wieczory. Pozwoli przenieść się do magicznego świata dawnych dworków i zamieszkującej je szlachty, a także uwierzyć, że gdy czuwa nad tobą cała rodzina (zarówno ta zmarła, jak i żyjąca) oraz wierni przyjaciele, nic złego w życiu spotkać cię nie może.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": http://swiat-powiesc.blogspot.com/