Co się stanie, kiedy lewicująca, zbuntowana studentka z Antwerpii, mieszkająca ze swoim irańskim chłopakiem, trafi do domu ortodoksyjnej żydowskiej rodziny, żyjącej na obrzeżach belgijskiego społeczeństwa we własnym, zamkniętym świecie? Czy bezpośrednia, trochę zadziorna dziewczyna może się odnaleźć w środowisku pielęgnującym zwyczaje, które od setek lat się nie zmieniły?
Margot przez sześć lat spędzała popołudnia w domu Schneiderów, pomagając ich dzieciom w nauce. Jej metody dydaktyczne bywały zupełnie nieortodoksyjne - stosowała między innymi prowokacyjne pytania, obcesowe komentarze i dużo śmiechu. Okazało się, że w niektórych sprawach dogaduje się z uczniami znakomicie, na przykład w interesach (razem ze średnim synem Schneiderów, Jakovem, przez kilka lat prowadzili wspólny biznes - ona pisała jego kolegom wypracowania, on zajmował się logistyką i zgarniał procent). W innych kwestiach, jak podejście do mody czy seksu, różnice były większe. Nie przeszkodziło to jednak Margot i jej uczniom konfrontować się z wzajemną odmiennością i co dzień przekraczać dzielące ich granice. Choć pierwsze zetknięcie dwóch skrajnie różnych światów i światopoglądów było gwałtowne, z czasem wśród gaf i pomyłek początkowa nieufność zmieniła się w niezwykłą przyjaźń, która przetrwała lata.
,,Margot [...] ukazuje zarówno piękno, jak i trudności bycia człowiekiem pośród ludzi. Lektura obowiązkowa dla każdego." ,,De Standaard der Letteren"
,,,,Mazel tow" wprowadza nas za kulisy niedostępnego świata ortodoksyjnych Żydów i uświadamia, że on tylko wydaje się nam znajomy." ,,Het Nieuwsblad"
,,Książka Margot to wyjątkowa opowieść o świecie ortodoksyjnych Żydów oglądanym oczami gojów. Nadzwyczajna." ,,De Sleutel"
,,Świetnie nakreślone postaci i doskonale oddana codzienność. ,,Mazel tow" to o wiele więcej niż tylko dobra książka." ,,Cutting Edge"
,,Piękna opowieść o przyjaźni pokonującej podziały i różnice kulturowe." ,,Mappa Libri"
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2018-07-04
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Historia Margot i państwa Schneiderów to prosta opowieść przede wszystkim o szacunku. Właśnie w prostocie tkwi największa siła tej książki. Jak przez dziurkę od klucza zaglądamy do świata, który jest intrygujący i tajemniczy. Dostajemy jedyną w swoim rodzaju szansę, na zobaczenie jak między autorką, a jej pracodawcami powstaje więź. Relacja, której fundamentam jest szacunek i ciekawość. Ta książka jest ciągiem pytań o to czym jest tolerancja oraz o to, jak zamknięte i ortodoksyjne społeczności mają funkcjonować w dążącym do otwartości świecie. Jednym z najciekawszych fragmentów jest dla mnie rozmowa Jakova z J.S. Margot o miłości do języka, sile narodu żydowskiego i znaczeniu tradycji z życiu jego rodziny.
Szybko wspólne lekcje stają się czasem wzajemnej nauki. Konfrontowania swoich poglądów, szkołą empatii i nauką nie osądzania. A wszystko to bez zadęcia z dużym poczuciem humoru, w serdecznej atmosferze wzajemnej życzliwości. Bardzo ważną rolę odrywa w tej książce motyw rodziny. To ona jest tym co scala bohaterów, daje siłę i buduje pewność siebie. Schneidrowie są dla siebie oparciem, miłością i dumą. Są za siebie odpowiedzialni i ufają sobie. Pozornie chłopcy z rodziny Schneiderów żyją w izolacji od swoich sióstr. Może się tak wydawać ponieważ płciowość w tradycji żydowskiej, wiąże się z bardzo jasno określoną rolę w strukturze społecznej.
Oczywiście nie mogło zabraknąć w książce tematu holocaustu. To zdecydowanie najbardziej osobisty i trudny wątek. Traumatyczna historia zmusza bohaterów do milczenia, jakby cisza była balsamem na wciąż krwawiące rany.
„Mazel tow. Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów” chciałabym widzieć na szkolnej liście lektur. Wspomnienia J.S. Margot są pięknym świadectwem szacunku, który buduje mosty i łączy ludzi. Jeśli znajdziemy w sobie przestrzeń dla drugie człowieka, uśmiechniemy się do odmienności to przestaniemy traktować je jako różnice, a zobaczymy w nich wartości.
Spodziewałam się czegoś dokładniejszego na temat środowiska, a tu było więcej o uczuciach.
Zacznijmy od tego, że temat jest bardzo przystępny i historia jest prawdziwa. Autorka opisała historię swojej pracy i dostała zgodę od tej rodziny, którą opisuję. Początek może nie przypaść do gustu, bo brzmi trochę jak lekka historyjka bez charyzmy. To pierwsze w sumie ciągle jest odczuwalne, lekkość bohaterki/autorki jest ciągle mimo zwiększonego zaangażowania w sprawy rodziny.
Ciekawa historia, ciekawe spojrzenie w głąb i dalej rozumiem, czemu mimo współpracy i bliskości różnych ludzi. To pewne podziały zawsze będą, nawet jeśli oficjalnie każdy sobie je odpuści.
Utalentowany fotograf Dan zbiera monety o nominale dwóch euro. Żydówka Esther pije herbatę w kawiarni wyłącznie ze szklanek. Mosje, właściciel restauracji...
Przeczytane:2018-08-17, Ocena: 6, Przeczytałam,
Moje socjologiczne oko uwielbia obserwować ludzi. Nie zawsze bywam obiektywna w swoich wewnętrznych ocenach, przyznaję. Bardzo lubię przyglądać się relacjom miedzy małżeństwami, przyjaciółmi, matkami na placu zabaw, dziećmi – mogłabym wymieniać w nieskończoność. Szczególnie ciekawe jest zderzenie dwóch różnych światów, dwojga ludzi pochodzących z zupełnie różnych środowisk, wyznających inną wiarę, żyjących w innych kulturach. Bardzo lubię książki, które pokazują owe różnice i dają tym samym do myślenia. Jeśli książka dodatkowo ma charakter pamiętnika, wspomnień lub reportażu, jest to dla mnie podwójna motywacja, by oddać się lekturze. Tak właśnie było z niedawno wydaną przez Wydawnictwo Czarne książką Mazel Tow. Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów J.S. Margot. Przede wszystkim – to historia, która wydarzyła się naprawdę. Jej autorka – jako studentka poszukująca zarobku – trafiła do żydowskiej rodziny Schneiderów. Jej zadaniem była pomoc w nauce niezwykle błyskotliwemu i mądremu Jakovowi oraz nieco wycofanej, chorej na dyspraksję Elzirze. Margot, niepraktykująca katoliczka, żyjąca pod jednym dachem bez ślubu z uchodźcą politycznym (w dodatku muzułmaninem) kompletnie różna od rodziny, do której trafiła, próbuje zrozumieć świat, w którym wciąż aktualne jest aranżowanie małżeństw czy bardzo konserwatywne podejście do diety (objawiające się na przykład posiadaniem dwóch kuchni, w zależności, jakie potrawy przygotowuje się w dany dzień). Wydaje się, jakby Schneiderowie pochodzili z kosmosu, a jednak wszystkim udaje się wypracować kompromis, który sprawia, że Margot staje się niejako przyjaciółką rodziny – na tyle, na ile może, nie będąc Żydówką. Wprowadza do ich domu powiew nowoczesności, ze swoimi uczniami rozmawia tak, by zmusić ich do myślenia, a nie tylko bezpardonowego przestrzegania zasad. Staje się ich powierniczką, przyjaciółką i… współtworzącą pewien mały biznes Jakova.
Mazel Tow. Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów to nie tylko małe kompendium wiedzy na temat ortodoksyjnej części żydowskiego narodu, choć z pewnością dostarcza sporo ciekawostek, dzięki którym łatwiej zrozumieć nam niektóre sporne kwestie (a nawet, jeśli nie zrozumieć, to po prostu poznać ich uzasadnienie). To taki rodzaj książki, z której mimochodem czytelnik jest w stanie czegoś się nauczyć, poznać inne kultury i religie. Najbardziej cenię te historie, które wnoszą coś do mojego życia i zostają ze mną na dłużej. J.S. Margot taką właśnie historię stworzyła. Mimo że za główny temat tej książki stawia się kwestię ortodoksyjnych Żydów, tak naprawdę traktuje ona przede wszystkim o przyjaźni – nieoczywistej, rodzącej się po cichu i mimowolnie. To rzecz o zacieraniu się różnic między dwoma światami, a jednocześnie o braku pełnego zrozumienia, a momentami nawet swego rodzaju rozczarowaniu. Ważne w tym wszystkim jest to, że autorka – mimo osobistego zaangażowania – stara się być obiektywna. Pozwala mojemu socjologicznemu oku, aby samo poobserwowało relacje między nią a Schneiderami i w sytuacji, gdy nie zgadza się z ich postępowaniem, ostateczną ocenę zostawia mnie. Właściwie tym mnie „kupiła”.
Pomyli się ten, kto sięgnie po Mazel Tow z myślą o reportażu. Forma, jaką przyjęła Margot wcale nie jest taka oczywista. To bardziej wspomnienia, pewnego rodzaju pamiętnikarskie zapisy, które zebrane i odpowiednio sformułowane, stały się bardzo dobrą i – o dziwo! – lekką lekturą. Właściwie to czyta się ją jak świetną obyczajówkę. To komplement. Dlatego właśnie polecam ją nie tylko zwolennikom reportażu, ale każdemu, kogo ciekawią zarówno zagadnienia związane z judaizmem, jak i opowieść o nieszablonowej przyjaźni, która teoretycznie nie miała prawa się narodzić.