Hejka, Mamusie!
Co robicie, kiedy dziecko zjadło psią kupę?
Jakie macie sposoby, żeby wasz bombelek przesypiał noc?
Czy mocna kawa z fusami może wywołać poród?
CO ZROBIĆ, JEŚLI WŁAŚNIE ODKRYŁYŚCIE, ŻE CHŁOP ZDRADZA WAS Z MŁODSZĄ LASKĄ???
Elegancka Luiza, nieśmiała Paulina, roześmiana Klaudia i wyszczekana Lala - wydawałoby się, że pasują do siebie jak ananas do pizzy. Ale dziwnym zrządzeniem Losu dziewczyny, które spotkały się w sali poporodowej numer jeden, z miejsca stały się mamuśkowym dream teamem.
Żadna nie spodziewała się jednak, w jak pojechany sposób potoczy się ich dalsza historia. Dlaczego mąż Luizy coraz częściej wyjeżdża w delegacje? Czy sielankowy związek Pauliny przetrwa narodziny dziecka? Czemu teściowa Klaudii tak dziwnie się zachowuje? W jakie szemrane interesy wplątał się ojciec dziecka Lali?
Jak matkowa drużyna poradzi sobie ze wszystkimi przeciwnościami losu? Czego dowiedzą się po drodze? No i najważniejsze! Co powie Szczelajonca Andżela?
Dołącz do ekipy matek na fejsie i poznaj kobiety, z którymi będziesz śmiać się do łez, znajdziesz wspólny język, a być może nawet odnajdziesz siebie w którejś z nich.
Prestiż, beka jak rzeka i zabawa na cztery fajerki gwarantowane.
Melka Kowal - autorka pięciu książek i matka trójki dzieci. Na Instagramie i TikToku tworzy komediową serię ,,Matki na fejsie", która nie tylko przyniosła jej popularność, ale również stała się inspiracją dla najnowszej książki.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2024-08-28
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Życie kobiece nabiera większego smaczku, gdy na samym początku spotykają się cztery bohaterki nic o sobie nawzajem nie wiedzące, ale jednak jedno ich łączy miłość do dzieci. Czy ich wzajemne codzienne problemy, przeciwności losu pomogą, im w odnalezieniu wspólnego mianownika o tym chciałam, się przekonać czytając tę powieść?
Autorka książki pt.''Matki na fejsie'' Pani Melka Kowal przede wszystkim zaciekawiła mnie podjętą tematyką w powieści, gdyż odsłania ona cienie i blaski bycia mamą, co przeżywa, kiedy się dowiaduje o tym, że zostaje mamą. Co najważniejsze na zawsze w pamięci ma zapisany moment porodu, kto w nim uczestniczył, jak przebiegał i pierwsze spojrzenie na ukochany wyczekany 9 – miesięczny skarb, jakim jest dziecko.
Każda z czterech głównych bohaterek: Luiza, Paulina, Klaudia i Lala mają, różne charaktery dzięki niemu można im się przyjrzeć nieco bliżej.
Kiedy zapoznawałam, się z przedstawionymi czterema historiami to szczerze powiedziawszy, nie wiedziałam, co mnie w zachowaniu Luizy, Pauliny, Klaudii i Lali najbardziej zaskoczy, co wzruszy, która z bohaterek zostanie przeze mnie zapamiętana, czy pojawi się u nich nowa miłość, czy będzie osoba, która obróci ich życie o 180 stopni, czy poradzą sobie z wychowaniem dzieci, czy przyjaźń przetrwa trudną próbę czasu i czy mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji?
Uważam, że autorka słusznie podkreśla, w jaki sposób traktowane są młode, niedoświadczone mamy przez personel medyczny, bo dla nich jest to trudny moment, jeśli czują osamotnienie, pokonują własne słabości i nie zawsze mogą liczyć na wsparcie ze strony bliskich.
Wystarczy tylko w mgnieniu oka pomóc, gdy widzi się niezręczną trudnej sytuację nieradzenia sobie w niej i nie przejmować się zbytnio negatywnymi uwagami wyrażonymi od obcych osób na temat co myśli się o młodych mamach rodzących przez cesarkę, czy siłami natury, bo nie ma się na to większego wpływu. Najważniejsze jest urodzenie dziecka i cieszyć się tą piękną chwilą.
Pomysł na stworzenie tytułowej grupy ''Matki na fejsie'' okazuje się trafny, bo dzięki niemu można poczuć w końcu, że nie ma w niej stresu. Wiadomo, że nie od razu pojawi się pewność siebie, ale za to można zbudować krok po kroku jeden wspólny krąg, w którym są przedstawione życiowe sytuacje umiejące odsłonić mocne i słabe strony czterech głównych bohaterek walczących dzielnie z nimi.
Bardzo mi się podobała powieść, w której to autorka wykreowała, wyjątkowy kobiecy świat -''Matek na fejsie'', dzięki niemu pomogła rozchwiać wątpliwości związane z czterema pytaniami zawartymi w opisie treści książki, a czytanie jej sprawia wiele radości.
Jak najbardziej polecam przeczytać tę książkę.
Komedia obyczajowa gwarantująca ujmującą rozrywkę to „Matki na fejsie" Melki Kowal "S0YMEL"
Cztery kontrastujące historie, 4 kobiety, które różni wszystko, a połączyła je wspólna sala poporodowa. Dziewczyny zaczynają się przyjaźnić i próbują znaleźć równowagę oraz na nowo odkryć, kim są, ponieważ debiut w roli mamy jest szczególny, ale nie należy zapomnieć, że jest się też kobietą.
Z definicji dobrą komedię cechuje pogodny nastrój, najczęściej żywa akcja i tak właśnie jest w tej książce. Wciągająca zabawa, mieszanka absurdu przeplata się z komizmem słowno — sytuacyjnym, który okraszony jest trudnymi zdarzeniami. Opowieść bywa skrajnie abstrakcyjna, jak to mówią bohaterki „jak w amerykańskim filmie” i to określenie doskonale tu pasuje. Cała paleta ekspresyjnych wydarzeń, nie tylko humorytycznych, ale też ważnych i poważnych opierających się na przesłaniu, że należy o siebie walczyć. Historia mocno osadzona w świecie między fikcją literacką a rzeczywistością pełna macierzyńskich zmartwień, lęków, ale też żonglerki uczuciami, przeżyciami i obowiązkami. Doskonały obraz najpiękniejszej, choć niełatwej przygody życia, jaką jest bycie mamą. Kipi od dialogów z doskonale wkomponowanym obelżywym oraz potocznym słownictwem i pikantnym humorem z ironią w tle. Wielowątkowa fabuła, opierająca się na charakterystycznych bohaterkach, które czerpią siłę ze swojego towarzystwa, potrafią zadziwić swoją odwagą, a ich losy zaskakują. Całość zanurzona jest w życiowych problemach takich jak rozwód, terapia, zdrada, in vitro, pociechy płaczące cały czas oraz serwująca otulającą prawdę, że kobieta kobiecie kobietą.
🐓Polecam powieść, która gdzieś pomiędzy humoreską, akceptacją siebie oraz rozgrzeszaniu siebie z bycia nieidealną ma pozytywny wydźwięk, który uzupełnia nuta nadziei na lepsze jutro.
Moment narodzin dziecka to piękny, choć często bolesny, ale bardzo wzruszający moment. Tych uczuć gdy w końcu przytulimy swoje dziecko i usłyszymy jego płacz nie da się opisać. W czasie ciąży wierzymy, że całe nasze macierzyństwo będzie się składać z pięknych i wzruszających momentów, jednak życie szybko weryfikuje nasze wyobrażenia sprowadzając nas na ziemię i zderzając z codziennością. Jak w tym matkowym życiu się nie zatracić i zawalczyć o siebie przeczytamy w najnowszej powieści Melki Kowal "Matki na fejsie".
Luiza, Paulina, Lala i Klaudia poznają się na sali poporodowej i choć bardzo różnią się od siebie od razu rodzi się między nimi niezwykła nić porozumienia. Postanawiają założyć grupę "Matki na fejsie" i być dla siebie zawsze wsparciem. A jak się okaże to wsparcie bardzo się przyda. Rozwód, przemoc psychiczna, teściowa niczym z kawałów i szemrane interesy to tylko niektóre przeciwności z którymi będzie musiała zmierzyć się matkowa grupa.
Głównymi bohaterkami powieści Melki Kowal są cztery zupełnie różne dziewczyny na różnym etapie życia. Elegancka i zawsze opanowana Luiza, nieśmiała studentka Paulina, trochę szalona właścicielka kwiaciarni Klaudia oraz bezpośrednia stomatolożka Lala. Autorka stworzyła bardzo barwne i autentyczne postacie, które od razu zdobywają naszą sympatię. Dzięki takiemu zróżnicowaniu bohaterek każda z nas może odnaleźć w którejś z nich cząstkę siebie i za to pokochałam tą książkę.
"Matki na fejsie" to powieść napisana bardzo lekkim językiem z dużą dozą humoru. Czyta się ją z przyjemnością, a godziny z nią uciekają niepostrzeżenie. Jest świetna, gdy potrzebujemy oddechu, relaksu czy odprężenia. Jednak zabawna treść kryje w sobie sporą dawkę mądrości, co czyni ją bardzo wartościową. Jestem pod wrażeniem jak Melce Kowal udało się to wszystko tak zgrabnie połączyć. Z tą książka nie można się nudzić. Tu nie ma stagnacji i niepotrzebnych opisów. Szybkie tępo akcji i zaskakujące zwroty sprawiają, że czytamy ją z zapartym tchem.
"Matki na fejsie" pomimo całej tej zabawnej otoczki jest ważną i wartościową książką. Po pierwsze pokazuje zagrożenia idące ze strony internetowych hejterów. Pokazuje jak w całkowicie bezkarny sposób można podważyć czyjąś godność i pewność siebie. Po drugie pomaga uświadomić jak po narodzinach dziecka diametralnie zmienia się życie, jakie problemy mogą pojawić się w relacjach z partnerem czy rodziną i jak szczególnie ważna w takich momentach jest rozmowa, wsparcie i wyrozumiałość. Jednak najważniejszym przesłaniem książki jest uświadomienie, że po narodzinach dziecka nie stajemy się tylko matkami, a nadal jesteśmy kobietami, które chcą się realizować, rozwijać, spełniać marzenia i być po prostu szczęśliwe.
Powieść Melki Kowal to lektura odpowiednia dla każdego, nie tylko dla matek. Mamusiom pomoże uświadomić sobie jak ważna jest walka o siebie i swoje szczęście, a tym co matkami nie są pomoże zrozumieć co dzieje się w ich głowach, by stać się bardziej wyrozumiałym i wspierającym. Ciekawa historia, barwne bohaterki i zabawne sytuacje pełne niewymuszonego humoru sprawiają, że nie raz wybuchniemy śmiechem i spędzimy czas bardzo przyjemnie i relaksująco.
Chociaż mam już dorosłe dzieci, to jeszcze pamiętam swoje początki bycia matką. Co prawda, może to były inne czasy i inne relacje, ale po lekturze tej książki, wiem już, że bardzo brakowało mi takich właśnie przyjaciółek, z którymi mogłabym dzielić to "szczęście bycia matką" po raz pierwszy. Owszem, miałam wówczas przyjaciółki, lecz nie miałam takiego kontaktu z tymi, które też miały dziecko w tym czasie, co ja. Telefon był wtedy rzadkością, a kontakt listowny nie ułatwiał rozmów...
"Matki na fejsie" to lekka i zabawna a nawet wręcz rozśmieszająca momentami do łez lektura, przyciągająca swoją kolorową okładką i tytułem. Gdy na okładce zobaczyłam jeszcze kota, wiedziałam, że musi być niezła zabawa. Okazuje się, że ten kot ma dość pospolite imię (jak na te czasy), bo nazywa się... Janusz. Nic dodać, nic ująć...
Elegancka i opanowana Luiza, nieśmiała i niewinna Paulina, roześmiana i dowcipna Klaudia oraz wyszczekana i szalona Lala spotykają się w szpitalu na sali poporodowej. Są jak cztery żywioły i chociaż wydaje się, że zupełnie do siebie nie pasują, to jednak dziwnym zrządzeniem losu stają się jednym zespołem, są jakby idealną grupą matek na dobre i na złe.
Każda z nich ma inne doświadczenia, każda ma inną sytuację rodzinną, chociaż z czasem okaże się, że tak wiele je łączy jak również i dzieli. Żadna z nich nie spodziewała się takiego przebiegu wydarzeń i splotu różnych powiązań, lecz tak przecież w życiu często bywa. Nie o wszystkim wiemy i nie o wszystkim możemy decydować sami.
Autorka z przymrużeniem oka podaje w książce wiele ważnych i istotnych informacji, które są niesamowicie przydatne nie tylko kobietom, i to nie nie tylko o ciąży i samym porodzie, ale także o czasie po, czyli połogu, depresji poporodowej, opieki nad noworodkiem, karmieniem itp.
I chociaż obecnie wielu mężczyzn bardzo pomaga swoim partnerkom (wiem, bo mam dzieci), to zdarzają się też i tacy mężczyźni, którzy właściwie sami zachowują się jak dzieci, więc kobiecie po wyjściu ze szpitala dochodzi jeszcze jedno, dorosłe już dziecko w postaci męża...
Dlaczego Luiza jest tak samodzielna i opanowana? Dlaczego Paulina jest taka nieśmiała i wycofana? Jakie problemy ma Klaudia? Dlaczego Lala nie chce się wiązać na stałe z ojcem swojego dziecka? W jaki sposób pomogą sobie wzajemnie?
"Z szaleństwem Lali, dowcipem Klaudii, niewinnością Pauliny i opanowaniem Luizy były jak cztery żywioły. Idealny układ, w którym teraz ziała dziura przypominająca rozmiarem Wielki Kanion. A wszystko przez jej męża, który nie dość, że nie umiał utrzymać ptaka w spodniach, to jeszcze strzelił gola dwóm kobietom w podobnym czasie."
Polecam te książkę wszystkim kobietom bez względu na wiek. To naprawdę rewelacyjna lektura i dobra zabawa. Niesamowita historia o młodych matkach, która rozbawi do łez.
Sama początkowo nie spodziewałam się tak z humorem przedstawionej opowieści, która wcale nie jest śmieszna.
Książkę przeczytałam dzięki Pani Bognie z Prart-Media oraz Wydawnictwu ZNAK.
"Miłość matczyna jest szalona" - potrafi góry przenosić, potrafi obudzić w kobiecie lwicę, potrafi uratować życie. To o niej jest ta opowieść. Poprzez przykłady różnych bohaterek, autorka pokazuje, że absolutnie każda kobieta potrafi zamienić łzy w śmiech, porażkę w sukces, a samotność w życie pełne przygód. Nie brakuje w tej opowieści trosk życia codziennego, smutków trapiących niejedną współczesną kobietę. Wypływa z niej jednak pełna optymizmu nauka, że jednak słuszne jest stwierdzeni, iż gdzie diabeł nie może, tam posyła się kobietę, a wtedy drżyjcie narody, bo oto nadchodzi tsunami w ludzkiej postaci.
Luiza, Paulina, Klaudia i Lala to cztery kobiety ,które los styka na sali poporodowej . Dzieli je wszystko : wiek, poglądy, pochodzenie, status społeczny czy majątkowy ale od czasu spotkania łączą je dzieci ktore wlasnie urodziły a z czasem okazuje sie ,ze mają także wspólnych mężów, kochanków i znajomych .Jaki ten świat mały .Jeśli ktoś z was po przeczytaniu wstępu " Hejka, Mamusie! Co robicie, kiedy dziecko zjadło psią kupę?Jakie macie sposoby, żeby wasz bombelek przesypiał noc?
Czy mocna kawa z fusami może wywołać poród?
Co zrobić, jeśli właśnie odkryłyście, że chłop zdradza was z młodszą laską??? " pomyślał ,że będzie to poradnik dla kobiet ,ktore dopiero zostały matkami bardzo sie zdziwi ;) Książka to komedia chaosu ,pomyłek i zabiegów okoliczności z momentami grozy i horroru z przymrużeniem oka. Świetna, wciągająca od pierwszej strony .Przeczytałam w jeden wieczór bo nie mogłam sie doczekać zakończenia. Mały minusik za wulgaryzmy ,których nie lubię.
"Matki na fejsie" to historia czterech skrajnie różnych kobiet, które poznają się 15 września na sali porodowej. Od tej pory ich losy nieustanie łączą się ze sobą, przekształcając się w prawdziwą przyjaźń. Matki wariatki stają się powierniczkami sekretów i ostoją w bąbelkowym armagedonie. W ich życiu i przyjaźni nie brakuje wzlotów i upadków. Nawet ciężkie historie i zaskakujące zdarzenia stają się łatwiejsze do przetrwania w grupie wsparcia, która pomimo przeciwności zachowuje hart ducha i akcent humorystyczny wśród jej członkiń. Autorka w zgrabny i zabawny sposób przedstawia różne sytuacje życiowe młodych matek, pokazując równocześnie, że nierzadko zmiana perspektywy może rozjaśnić najciemniejsze myśli i emocje.
Książka zapewnia zabawę na sto dwa, polecam.
Gdy dostałam propozycję recenzji tej książki, to w pierwszej chwili chciałam odmówić. Sama jeszcze jedną nogą jestem w dzidziusiowie. Po co o tym czytać, skoro mam to na co dzień? Ale w końcu stwierdziłam, a co mi tam, przeczytam, może będzie fajnie.
I wiecie co? Było bardzo fanie! Było i zabawnie, choć bardziej gorzkie momenty też się pojawiały, jak to w życiu.
Cztery bohaterki, kobiety które poznają się na sali poporodowej. Każda inna, każda fajna. Wydaje się, że jedyne co je łączy, to narodziny dzieci w tym samych czasie i miejscu. Dzieli je za to chyba wszystko inne. Wiek, status społeczny, temperamenty, sytuacje rodzinne. A jednak dziewczyny szybko znajdują nić porozumienia, są dla siebie wsparciem nie tylko w codziennych drobnych problemikach, ale również, gdy zaczyna się walić tak na serio.
Książka w zabawny sposób przedstawia rodzinne zawirowania, relacje z teściową, problemy z partnerem po pojawieniu się w domu Bąbelka. Podkreśla siłę kobiecej przyjaźni i tego, że w kupie siła. To pozycja, która wywoła uśmiech na twarzy nawet jeśli nie jest się rodzicem i pewnych spraw nie doświadczy się osobiście. Autorka napisała ją w ciekawy lekki sposób. Czyta się bardzo szybko, ponieważ po prostu jest przyjemna.
Możesz nie spędzać całych dni i nocy na czytaniu postów- treści opublikowanych zwykle w mediach społecznościowych. Możesz nawet nie mieć własnego konta, bo to nie nakaz, a zlekceważenie nie podlega karze dożywotniego pozbawienia wolności i umieszczeniu w Azkabanie (patrz: przygody Harry'ego Pottera). Nie jest jednak możliwe, aby dziś choćby szczątkowo nie słyszeć, czym jest Facebook czy inny portal społecznościowy. Ludzie od wielu lat kochają tworzyć grupy, dzielić się wiadomościami z własnego życia lub informować o przyjemnych wydarzeniach kulturalnych. Taka jest po prostu nasza natura- obserwujemy innych, ale nierzadko sami wystawiamy się na widok publiczny. ,,Matki na Fejsie" to więc nie poradnik o tym, jak założyć konto. To bardziej słodko-gorzka historia o kobietach wkraczających w poważny etap życia. Chodzi konkretnie o macierzyństwo, które niewątpliwie jest pięknym darem, ale też było, jest i będzie trudnym, maksymalnie odpowiedzialnym zadaniem. Pierwszy krzyk maluszka po porodzie zmienia nasze życie o 180 stopni. A właściwie: co ja piszę za bzdury! Przecież już sama wiadomość o błogosławionym stanie i widok dwóch kresek na teście ciążowym zmusza nas do ogromnych zmian. Różne są też reakcję na tę wieść...
Melka Kowal chyba najlepiej wie, mówiąc kolokwialnie, z czym Fejsa się je. Autorka czynnie udziela się też na innych portalach, a tematykę macierzyństwa zna doskonale nie tylko od teoretycznej strony, ale przede wszystkim z własnego, praktycznego doświadczenia. Inspiracja była więc na wyciągnięcie ręki, a autorka wykorzystała okazję. Czy dobrze zrobiła? Moim zdaniem tak, bo nie osadziła akcji tylko w wirtualnym świecie, ale pozwoliła bohaterkom spotykać się także w sposób naturalny. Co więcej- świetnie pokazała, że bycie rodzicem ma wiele zalet, ale i przeszkód, trudności, nieporozumień. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, dlatego ocena powinna być indywidualna, szczera i oparta o własne etapy życia. Przemyśleniami na temat książki możemy dzielić się też tu, na tytułowym Fejsie, więc róbmy to!
Czy Luiza, Paulina, Klaudia i Lala- cztery kobiety to totalnie odmiennych charakterach- będą umiały śpiewająco zdać test na bycie matką? Czy zrozumieją, czym jest wzajemne wsparcie, nie tylko internetowe? Czy założone przez nie konto o nazwie MATKI NA FEJSIE da im możliwość szczerego mówienia o swoich troskach? Warto się o tym przekonać. Ja, jako jedna z wielu czytelniczek, chciałam się po prostu pośmiać i choć przez chwilę nie myśleć o swoich zadaniach do wykonania. Nie jestem też matką- tak to czasem boli, ale poprzez fabułę książki mogłam porównać perypetie bohaterek z osobami z mojego prywatnego otoczenia. Miałam więc wszystko, czego aktualnie potrzebowałam. Wszystkie dialogi zostały dobrze dopracowane, język nie jest wyniosły, autorka dobrze naświetliła problemy zwyczajnych polskich kobiet.
Książka nie jest przeznaczona nie tylko dla płci pięknej- może dobrze by było, gdyby sięgnęli po nią także mężczyźni? Niech i oni wiedzą, jak trudna jest rola matki. Niech zrozumieją, że podczas pierwszych tygodni od porodu nie widzi się idealnych makijaży, fryzur czy seksownych koszulek nocnych. Aż chce się powiedzieć: takie rzeczy tylko w filmach. Wierzę jednak, że wielu ojców mocno wspiera swe wybranki i nie krzywi się na myśl o zmianie pieluch. Blaski i cienie życia są wszędzie, w etapie macierzyństwa i tacierzyństwa także.
Radzę, by podczas czytania niczego nie pić ani nie jeść- wiele kwestii powoduje salwy śmiechu lub odwrotnie- zmusza do myślenia. Sama długo nie zapomnę jednego z dialogów między Lalą a ojcem jej dziecka. Śmiałam się bardzo intensywnie, niemal jak w trakcie występu kabareciarzy. Co ważne, NIE można się też nastawiać na jeden temat, bo nie zabrakło tu też historii, które możno ożywiają i mieszają perypetie bohaterek. O co jednak chodzi? Sami się przekonajcie. Ja celowo na nic nie naprowadzam.
Nie mam nic do zarzucenia tej książce, a każda z postaci miała coś ważnego do powiedzenia. Sama na długo zapamiętam szczególnie Luizę i Lalę, a wszystko to za sprawą niebotycznego wręcz kontrastu między nimi. Były niemal jak dwa żywioły.
Polecam.
Jak bardzo może namieszać jeden wieczór? Taki, gdy możesz być kim chcesz i obowiązuje tylko jedna zasada... Poppy po odkryciu licznych zdrad wieloletniego...
GDY JUŻ STRACIŁAŚ WSZYSTKO, MUSISZ PRZEDE WSZYSTKIM ODZYSKAĆ SIEBIE Kiedy Sara odzyskuje przytomność po wypadku, w którym zginęła jej dziewczyna Elena...
Przeczytane:2024-09-29,
Przygotujcie wagonik chusteczek. Przydają się gdy będziecie płakać ze śmiechu lub ocierać łzy wzruszenia.
Cztery przypadkowe kobiety – przyszłe mamy – spotykają się po raz pierwszy na porodówce. Wspólne przeżycia skłaniają je do potrzymania tej znajomość. Zakładają grupę wsparcia „Matki na Fejsie”. Nie mają najmniejszego pojęcia jak życie je zaskoczy. Czy ich przyjaźń przetrwa wszystkie zawirowania?
Luiza, Paulina, Klaudia i Lala wspierają się w roli początkującej mamy. Wymieniają się radami i troskami. Ich znajomość szybko wkracza na etap przyjaźni i zaczynają się sobie zwierzać nie tylko ze spraw macierzyńskich. Okazuję się, że jednej z nich mąż odpłynął na wieczną delegację, druga podejrzewa partnera o zdradę, kolejna walczy z teściową w paski, a czwarta.. czwarta mocuje się z Krychą.
Autorka w kwiecisty, prześmieszny i ciepły sposób opowiada o urokach i niewygodach opieki nad noworodkiem. Widać, że ma duży dystans do siebie i godne pozazdroszczenia poczucie humor. Nie brak je błyskotliwości w wyrażaniu myśli i pomysłów na fabułę. Pierwiastek kobiecy w jej wykonaniu godny jest pierwszego miejsca na podium olimpijskim.
Jeszcze mnie boli przepona ze śmiechu. Ostrzegam nie czytajcie tej książki podczas konsumpcji, bo może dojść do zadławienia. Polecam na smuteczki, na chandrę, na zmęczenie, na przegonienie wszelkiego „niehumorku”. Lekka, a jednak coś w sobie głębszego ma. Tylko szkoda, że Januszek taki wredny😊