Romantyczna komedia, która cudownie poprawia nastrój. A przy tym niesamowicie zabawna!
Maia zajmuje się sprzątaniem w bogatych domach. Pojawia się z naręczem mopów i wiader, kiedy jej zadbane rówieśniczki spieszą się na lunch z przyjaciółkami, zajęcia pilatesu i do kosmetyczki.
Nieoczekiwany spadek zmienia wszystko. Maia, jej córka i syn stają się częścią ekskluzywnego świata Stirling Hall School. To miejsce, w którym dzieci jak tlenu potrzebują organicznych moreli, a ich mamy nie wytrzymują tygodnia bez manicure'u.
Jak poradzić sobie z nagłym awansem społecznym i wpasować w nowe środowisko? Może w tym pomóc pan Peters, szkolny nauczyciel. Ale czy ma czyste intencje? Jak skończy się jego znajomość z Maią?
Przezabawna, ciepła i romantyczna wersja bajki o współczesnym Kopciuszku z zaskakującym zakończeniem. Fanki Emily Giffin będą w siódmym niebie.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2020-06-03
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 408
Tytuł oryginału: The Not So Perfect Mum
Lekko napisana, zabawna, ale i inteligentna. Świetna na poprawę humoru, jako wakacyjna czy weekendowa lektura.
Słów kilka o książce - jak zawsze - znajdziecie na moim blogu, na który was serdecznie zapraszam :)
https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-matka-prawie-idealna-kerry-fisher/
Czasy współczesne. Anglia, Sandbury. Trzydziestosześcioletnia Maia Etxeleku pracuje jako sprzątaczka u bogatych ludzi. Od prawie dwudziestu lat jest żoną Collina, z którym ma dwoje dzieci: dziewięcioletnią Bronte i dziesięcioletniego Harleya. Rodzina mieszka w okolicy słynącej z ataków z użyciem noży, przemocy domowej i przedawkowania heroiny. Po stracie pracy przez Collina ich sytuacja materialna jeszcze bardziej się pogarsza. Na atak serca umiera też niespodziewanie najlepsza klientka Rose Stainton, która okazywała wiele życzliwości i najlepiej płaciła Mai. Los bywa jednak bardzo przewrotny i dzięki spadkowi po Rose, dzieci Mai otrzymują szansę na naukę w najlepszej szkole w mieście. Czy dzieci mieszkające w domu komunalnym odnajdą się w snobistycznej prywatnej szkole? Czy Maia będzie w stanie sprostać nowym wymaganiom?
Kerry Fisher napisała słodko-gorzką powieść o współczesnym Kopciuszku, który walczy o lepszą przyszłość swoich dzieci i o własny rozwój. Maia jest ładną, inteligentną, pracowitą kobietą i ze wszystkich sił stara się spełniać wszystkie warunki, aby tylko utrzymać dzieci w prestiżowej szkole, która ma im zapewnić bardzo dobre wykształcenie oraz lepszą przyszłość. Często przeżywa trudne chwile i nie ma co liczyć na wsparcie bezrobotnego męża. Nie jest jej łatwo, kiedy znajduje w plecaku syna ulotki o feriach zimowych, wyjazdach na wymianę do Francji czy wycieczki do londyńskich teatrów. Pogodzenie się z losem jej syna, który rozumie, że nie pojedzie na te wszystkie wycieczki, boli Maię bardziej niż buntownicze jęki Bronte, gdy córka domaga się pieniędzy i ładnego ubrania na klasową dyskotekę. Niewystarczające środki finansowe to nie jedyne kłopoty Mai. Choć ma męża to praktycznie jest samotna, gdyż nie może liczyć na jego wsparcie. Wszelkie iskierki czułości, które kiedyś ich połączyły w trakcie wspólnego pożycia wypaliły się. Nie chcę zdradzać za dużo fabuły, aby nie pozbawiać przyjemności czytania, ale sporo w życiu rodziny się będzie działo.
,,Matka (prawie) idealna" to lekka, zabawna i wciągająca opowieść o szansach jakie daje życie. Prosty język, sytuacje dnia codziennego opisane z humorem i emocjami, a miejscami przejaskrawione dla uwypuklenia jakiegoś problemu. Książka idealna na letni czas, aby usiąść w hamaku i zagłębić się w tę zabawną, romantyczną komedię, która odpręża i pozwala patrzeć na życie przez różowe okulary:)
https://magiawkazdymdniu.blogspot.com
Choć Kerry Fisher ma w swoim angielskim dorobku pisarskim już 5 książek, ja dopiero teraz zdecydowałam się na jedną z nich. Główny powód to chęć poznania kolejnej nowej dla mnie autorki. Miałam nadzieję na coś wciągającego, wciskającego w fotel, a było tak sobie, bez fajerwerków. Sięgnęłam po ,,Matkę (prawie) idealną" i uznałam, że pani Fisher trochę za dużo tematów chciała umieścić w jednym dziele. Niezbyt przepadam za przesytem formy nad treścią, a w tym przypadku można o takim błędzie mówić. Niemniej jednak, nie wszystko jest tu złe, banalne czy mało odkrywcze, ale o tym za chwilę.
Maia to główna bohaterka powieści. Kobieta ma dopiero 36 lat, a już może mówić o ogromnym bagażu doświadczeń życiowych. Kobieta nie pracuje, tylko haruje jako sprzątaczka, by móc w normalny sposób wychowywać dwójkę dzieci. Harley i Bronte to typowe młode i żywotne dzieciaki, które także chciałyby czasem coś zobaczyć, pochwalić się w szkole. Niestety, bieda nie pozwala ich mamie na to, by dzieci miały wszystko, czego dusza zapragnie. Mieszkanie w domu socjalnym może być przecież powodem do wstydu w szkole, prawda? Na dodatek parter bohaterki, Colin, niejednemu czytelnikowi podniesie ciśnienie. Jego zachowanie przypomina postawę serialowego Ferdynanda Kiepskiego. Colin całymi dniami zrzędzi, narzeka, siedzi przed telewizorem z puszką piwa w ręce, za to od swojej partnerki wymaga obowiązkowości i pracowitości. W głowie mu tylko pieniądze, ale leniwiec do potęgi entej nie zrobi nic, by zdobyć je uczciwie. Dlaczego Maia go nie zostawi? Dlaczego kisi się w tak nieudanej relacji? Ja tego nie zdradzę, ale wątek Colina na pewno na długo zostanie przeze mnie zapamiętany.
Czas mija, a nagle Harley i Bronte mają okazję, by uczyć się w elitarnej szkole. Jak to się stało, że leciwa pani profesor, u której Maia sprzątała, zdobywa się na tak ogromny gest? Tego także nie chcę, ale też nie mogę zdradzić, ale to też jest ciekawy wątek z kilku powodów. Po pierwsze, dowiemy się, czy dwie zupełnie inne klasy społeczne mogą się ze sobą dogadać. Po drugie, czy Harley i Bronte poradzą sobie w szkole z zasadami? Czy wykorzystają daną im szansę i zrobią postępy w nauce? A Maia- czy jako sprzątaczka odnajdzie się w towarzystwie snobistycznych i ociekających luksusem mam? Warto samemu zaznajomić się ze szczegółami.
Książka ta ma także klasyczny wątek miłosny, ale to nie na nim najbardziej się skupiłam. Temat, który bezapelacyjnie podwyższa moją notę, skierowany jest szczególnie do kobiet zapatrzonych w swoich wybraków. Kerry Fisher rozwinęła bowiem temat przemocy fizycznej wobec kobiet. Mam na myśli klasyczną przemoc domową, która kiedyś była wyłącznie tematem tabu. Dlaczego Colin podniesie rękę na Maię? Jak zareaguje kobieta- ślepo wybaczy, a może się opamięta? Czy ktoś jej pomoże? Sami musimy pamiętać o tym, że NIE MA usprawiedliwienia dla mężczyzn, którzy posuwają się do użycia siły wobec swoich wybranek.
Mam bardzo mieszane uczucia odnośnie do całej powieści. Są w niej elementy, które bardzo mnie interesowały, ale mam wrażenie, że tekst jest nieco za bardzo przegadany. O interesującej fabule wcale nie decyduje liczba stron- grubsza powieść nie daje gwarancji na to, że będzie wciągająco.
Czy polecam powieść? Można ją przeczytać, ale z całą pewnością poznałam już w swoim życiu lepszych pisarzy angielskich. Nie oznacza to jednak, że już nie zwrócę uwagi na pozostałe tytuły pani Fisher.
Możesz uciekać od swojej przeszłości, ale ona i tak cię dopadnie... Susie musiała zrobić coś, czego odtąd zawsze będzie żałować. A potem zakopała...
Prawie pół miliona czytelników na całym świecie pokochało Kerry Fisher! Wielkie miłości, wspaniała rodzina i kłamstwa za zamkniętymi drzwiami...
Przeczytane:2020-08-30,
"Życie jest bezcenne. Wykorzystaj każdą jego chwilę."
Książka na sympatyczne podsumowanie ciepłych wakacji. Przyjemnie było się z nią spotkać, zanurzyć się w problemach głównej bohaterki, poczuć smak gorzkich i słodkich niespodzianek. Zdecydowałam się na nią, gdyż potrzebowałam lekkiej przygody czytelniczej, nie wybrzmiewającej przesadną egzaltacją, ambitniejszej niż zwykły romans, ciekawszej niż niezobowiązujące historie o losach ludzkich. „Matka (prawie) idealna” spełniła się jako odskocznia od mrocznych i makabrycznych historii, jakimi lubię się otaczać w literackim świecie. Kontrastowa do nich, odmienna z przesłaniami, stawiająca na humorystyczne spojrzenie na zwykłą codzienność, sprawiła mi frajdę i radość, szybko złapałam wiatr w żagle i z uśmiechem mknęłam po jej stronach.
Przyjemny styl narracji sprzyja atrakcyjnemu śledzeniu zabawnych potknięć kluczowej postaci, jej nieśmiałych ambicji i odważnych decyzji. Trzydziestosześcioletnia Maia Etxeleku wzbudza sympatię, ujmuje osobowością, zbliża przyzwyczajeniami, zwraca uwagę nieszablonowym podejściem do kłopotów. Ambitna i ciekawa świata osóbka, która wychowuje dwójkę dzieci, w zasadzie bez zaangażowania partnera, stara się dopiąć rodzinny budżet sprzątaniem u bogatych ludzi. Nagle dostaje szansę, aby zapewnić córce i synowi najlepsze wykształcenie w elitarnej szkole. Mimo wielu obaw decyduje się na opcję prywatnej edukacji Bronte i Harleya. Mierzy się z wieloma wyzwaniami, przyjemnymi i miłymi, choć i tych o negatywnych barwach też nie brakuje. Od tej chwili niemal wszystko w jej życiu podlega metamorfozie. Na jak wiele spraw ma wpływ sama Maia, a w ilu kwestiach to los i przypadek za nią decydują?
Fabuła rozwija się w przewidywalnym kierunku, oczywiście nie zabrakło perturbacji i zamieszania, czasem zdarzenia idą pod górkę, aby za chwilę gładko sunąć w dół. Jest trochę naigrywania się z ogólnie przyjętych klasowych stereotypów, ale wszystko ze smakiem i wyczuciem. Współczesny Kopciuszek, który najpierw toczy walkę ze złem, a w finalnej odsłonie zbiera to, co najlepsze. Książka na poprawę nastroju, odpoczynek w ujmującym klimacie, wdzięcznie wybrzmiewające nuty i słabość do prawie idealnej matki.
bookendorfina.pl