Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2017-06-06
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 216
Tytuł oryginału: Madre e Hija
Język oryginału: Hiszpański
Tłumaczenie: Andrzej Flisek
"Gdy ojciec odszedł, zabrał ze sobą słuszną miarę rzeczy, nawet tych nic nieznaczących, najbardziej przyziemnych, takich, których nie widać gołym okiem, bo życie pełne jest niedostrzegalnych drobnostek - bez niego nie wiedziały, co jest dobre, a kiedy postępują niegodnie (...)."
"Matka i córka" to smutna opowieść o czterech kobietach, które nie potrafią pogodzić się ze śmiercią spoiwa rodziny - męża, ojca, brata. Brak "głowy rodziny" czyni ich relacje niewłaściwymi, miejscami wręcz toksycznymi, wypełnionymi samotnością i brakiem zrozumienia, a przecież w takiej sytuacji powinny być one dla siebie podporą, prawda? Jenn Diaz, popularna hiszpańska pisarka, maluje przed czytelnikiem niezwykle skomplikowaną relację rodzinną, pełną przeciwności i niezgody, zmierzającą do konsensusu, wzajemnego wsparcia...
"(...) niezgłębioną tajemnicą jest, jak okrutnie potrafi obejść się z tkliwością czas, z jaką brutalnością ją unicestwia."
Trzonem powieści są wcześniej wspomniane bohaterki, których portrety wykreowane są doprawdy znakomicie. Każda z nich jest inna, poróżnia je nie tylko wiek, ale także sposób postrzegania życia oraz radzenia sobie z żałobą - szukają swojego miejsca, miłości, życzliwości... Szczerze mówiąc, przez większość książki ciężko nazwać je rodziną - często traktują się w niechlubny sposób, przez co czytelnik może wyciągnąć zbyt pochopne wnioski o danej postaci. Jest to świetny zabieg, bo z czasem odkrywamy coraz to więcej tajemnic bohaterek i ich pragnień, dzięki czemu łatwiej zrozumieć ich zachowanie, przywdziewane maski... Niestety, nie zawsze. Niekiedy kobiety działają nieracjonalnie, wręcz sztucznie, a cały realizm powieści umyka. Czytając odniosłam wrażenie, że autorka nagle z kaprysu popełniła w swoich bohaterkach dziwaczne zmiany, niekonsekwentnie oddając ich charakter. "Matka i córka" wiele na tym straciła...
Brak rzetelności w postępowaniu postaci wynagradza język powieści. Styl autorki jest osobliwie piękny, poetycki i kobiecy, ogromnie podnosi wartość tej niełatwej i "elegijnej" lektury. W powieści ilość dialogów jest znikoma, rozmowy przedstawione są w formie opisów, zdań wielokrotnie złożonych, co sprawdza się tu idealnie - wprowadza niespotkaną nastrojowość i pomaga zagłębić się w rodzinnym dramacie bohaterek - mam wrażenie, że typowe konwersacje nie oddałyby go tak dokładnie. Wiem, że wielu czytelników może takie prowadzenie powieści zniechęcić, przedłuża ono w końcu niebywale akcję, ale mnie osobiście prawdziwie zaintrygowała i naprawdę dobrze mi się tę książkę czytało.
"Matka i córka" nie jest lekturą dla każdego, wymaga od czytelnika dojrzałości. Nie oszukujmy się - jest to powieść dość smętna, ukazująca kruchość życia i niezdrową rodzinną relację. Jenn Diaz porusza serca, zmusza do refleksji i daje wiele cennych lekcji, o których nie idzie zapomnieć. Polecam osobom, którym nie straszne tragiczne historie.
Jedna rodzina. Cztery kobiety. Nietypowe więzi. Trudne decyzje. Upływający czas.
Ta powieść przyciągnęła mnie tematyką, obiecując opowieść o skomplikowanej relacji rodzinnej. Zawsze z wielką przyjemnością oddaję się takim klimatom licząc na to, że historia skłoni mnie do refleksji i wpłynie na moje podejście do różnych spraw. I rzeczywiście relacja, którą Diaz przedstawia w swej powieści jest złożona, wieloaspektowa, zagmatwana. Z dużą ciekawością śledziłam dzieje kobiet należących do rodziny, wciąż zastanawiając się, jak potoczy się ich historia. I muszę przyznać, że autorka mnie zaskoczyła, choć czasami odnosiłam wrażenie, że więzi łączące bohaterki są zbyt dziwne oraz nieco niepokojące, a łącząca je zależność dość złowieszcza.
Podążając za Diaz stajemy się świadkami wielu rodzinnych dramatów. Ich uczestniczki w imię rodzinnej miłości podejmują wiele nietypowych decyzji, często stawiając dobro pozostałych członków rodziny przed własnym, a przynajmniej tak im się wydaje. Nie oznacza to oczywiście, że kobiety nie dają ponieść się emocjom, że czasem nie przebija przez nie egoizm, a przemilczenia i sekrety nie wychodzą wreszcie na światło dzienne. Diaz stworzyła postacie wyraziste, charakterne, bardzo dopracowane. O każdej z tych kobiet, w trakcie lektury, można bez problemu wyrobić sobie opinie, a na pewno niełatwo pozostać obojętnym wobec podejmowanych przez nie decyzji i czynionych kroków.
Niestety nie wszystkie bohaterki wzbudziły we mnie pozytywne emocje. Oczywiście nie zawsze to jest dobre, a czarne charaktery często lepiej zapadają w pamięć. Mam jednak na myśli te nieco niepokojące relacje, o których już wspomniałam i dość dziwne rozwiązania, do których owe doprowadziły. Czasami w trakcie lektury miałam ochotę się uszczypnąć, bo fabuła wydawała mi się tak nieprawdopodobna, że nie byłam pewna, czy to dzieje się naprawdę. Mimo że ze stron książki atakowała mnie pewna życiowość i realizm to dziwne decyzje bohaterek dość często mnie zaskakiwały, niekoniecznie pozytywnie. I to nie jest tak, że nie pochwalam przekładania czyjegoś szczęścia nad własne, po prostu przywoływane argumenty zupełnie mnie nie przekonały.
„Matka i córka” okazała się dla mnie sporym wyzwaniem. Z jednej strony ze względu na trudną (choć oczekiwaną przeze mnie) tematykę. Z drugiej zaś na sposób, w jaki ta historia została opowiedziana. Momentami miałam wrażenie, że Diaz napisała ją na jednym tchu, ciągiem. W powieści nie ma praktycznie żadnych dialogów, mnóstwo jest zaś zdań wielokrotnie złożonych. Wiem, że napisać taką historię i zaintrygować nią jest o wiele ciężej, ale ciężej jest także się z nią zmierzyć. Wymaga wiele chęci i dużej dawki skupienia.
Z pewnością to powieść ważna, choć niełatwa. Styl autorki i powracająca niemożność zrozumienia bohaterek nieco mnie zmęczyły. Nie da się jednak ukryć, że Diaz stworzyła książkę, która zapada w pamięć i zmusza do refleksji. Czy warto po nią sięgnąć? O tym musicie zadecydować sami.
Przeczytane:2017-12-27, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek 2017,
Jenn Díaz, hiszpańska pisarka młodego pokolenia, w swojej najnowszej książce obserwuje kobiety w krytycznych chwilach i opowiada o ich tak zwyczajnych – a jednak skomplikowanych – próbach odnalezienia swojej drogi, szczęścia i życiowego spełnienia.
Śmierć Ángela dość mocno przeżywają cztery osoby. Gloria opłakuje męża i szykuje się do przejęcia obowiązków głowy rodziny. Dolores martwi się przyszłymi relacjami ze szwagierką, które już za życia brata były dość napięte. Ángela i Natalia muszą uporać się z odejściem ukochanego ojca. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że w tym niezwykłym, pełnym chaosu, domu to właśnie zmarły był sędzią, u któregoszukały aprobaty i satysfakcji.
Bohaterki „Matki i córki” są w zasadzie dość nieciekawe, mało oryginalne, cechuje je brutalna prostota. Ale takie też miały być, celem autorki było ukazanie problemów kobiet zwykłych, dla których największym wyzwaniem jest ich codzienność. W domu pozbawionym mężczyzny toczy się cicha walka o pozycje i kawałek własnego miejsca. Podobnie jak wewnątrz każdej bohaterki – odpowiedzialność i dystans dorosłej osoby toczy nieustanną wojnę ze stale pielęgnowanymi w sobie lękami i marzeniami małej dziewczynki.
Díaz ukazuje rozmaite relacje między bohaterkami, rzadziej skupia się na stosunkach kobiet z mężczyznami. Uwypukla szczególnie te nieudolne próby porozumienia, konflikty, wzajemne rozczarowania itp. One takie są, kobiety, że raptem robią coś nieracjonalnego. O ile Gloria i Ángela są bardzo statecznymi postaciami i wpasowują się w ramy obowiązków, często nakładanych na nie w imię tradycji czy społecznej normy, tak Dolores i jej bratanica, Natalia, są aktywne – usiłują zrzucić sztywny gorset konwenansów. Między postaciami dość szybko dochodzi do spięć, oskarżeń czy wyrzutów. Ale autorka pokazuje, że nieoczekiwanie może je też coś połączyć, a tak spontanicznie wytworzone więzi są w stanie przetrwać każdy kryzys.
„Matka i córka” podejmuje kwestie związane z kobietami, z ich społecznymi rolami, a także osobistymi pragnieniami. Díaz wyjątkowo chętnie formułuje wszelkie „życiowe prawdy”, dotyczące sposobu postrzegania przez bohaterki świata, siebie, swojej funkcji w rodzinie itp., np. wiedza wyniesiona z domu i nabyte umiejętności zapadają w kobietę bardzo głęboko i objawiają się w najmniej spodziewanym momencie. I choć wiele z nich jest celnym komentarzem, to brakuje jakichś odkrywczych wniosków, m.in. kobietą można być na wiele sposobów, wbrew pozorom.
Między wierszami pisarka pyta o osobiste szczęście – czy jest w ogóle możliwe? I dlaczego za jego namiastkę trzeba płacić tak wysoką cenę? Natalia godzi się na bycie zawsze tą trzecią – Mateo bowiem, choć obdarzył ją szczerym i silnym uczuciem, pozostał do końca z żoną i dziećmi. Bohaterce wystarczają (muszą wystarczać) piątkowe spotkania z kochankiem. By zyskać choć chwilowe poczucie szczęścia, Natalia kładzie na szali ból i godność.
Gloria nie może pogodzić się z wyborem córki. Czuje się rozczarowana swoim dzieckiem. Nie potrafi okazać wsparcia, buduje dystans. Pisarka pokazuje tutaj nie tylko oczekiwania matki, co przede wszystkim różnicę pokoleniową. Natalia reprezentuje nowoczesność, której Gloria nie akceptuje.
W tej osobliwej narracji ujawnia się hiszpański temperament oraz swego rodzaju poczucie wspólnoty, jakie charakteryzuje mentalność mieszkańców południowej Europy. Narrator jest niezwykle mocno związany z opisywanymi kwestiami, jego bardzo emocjonalny styl wypowiedzi może sugerować, że mamy do czynienia z kolejnym symbolem – kobietą, której nie jest obojętny los innych kobiet.
„Matka i córka” to powieść o tłumieniu emocji i wewnętrznym bólu, do którego żadna z bohaterek – nawet przed samą sobą – nie potrafi się przyznać. O braku spełnienia i smutku, kryjącym się w kobietach, a mającym swe źródło w chłodnych relacjach z najbliższymi.