Lato to pora słonecznych plaż, bosych stóp, zwiewnych sukienek i... miłości. To właśnie o niej marzy Bogumiła, dziewczyna pełna kompleksów, walcząca z nadwagą i przykrymi wspomnieniami. Liczy na to, że wyjazd z Rafałem nad Bałtyk okaże się pod każdym względem przełomowy.
Niestety, wymarzone wakacje od początku nie przebiegają tak, jak sobie zaplanowała. W nadmorskiej miejscowości zjawia się sama i od razu - w niezbyt miłych okolicznościach - poznaje Waldemara, samotnego mężczyznę z kilkuletnim synem. Niebawem na horyzoncie pojawia się przystojny Karol, a na dodatek okazuje się, że Rafał jednak przyjeżdża nad morze...
Pobyt nad Bałtykiem dostarczy Bogumile niezapomnianych wrażeń, ale czy będzie umiała wybrać to, co dla niej najlepsze?
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2016-04-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
„Marzenia na agrafce” autorstwa Barbary Spychalskiej-Granicy to wręcz modelowy przykład wakacyjnej literatury kobiecej. To prosta i lekka powieść romantyczno-obyczajowa zbudowana na charakterystycznych dla gatunku schematach, którą szybko i nawet przyjemnie się czyta. Jeśli poszukujecie niewymagającej lektury na letnie, upalne popołudnie, ta książka będzie jak znalazł.
"Życie to pasmo zaskoczeń i niespodzianek. Największą z nich jest miłość, która spada nagle i niepostrzeżenie... Jak z taką niespodzianką poradzi sobie...
Przeczytane:2019-03-10,
Jakoś tak się składa, że po powieściach czy też opowiadaniach o kobietach zmagających się z nadwagą czy też z innymi mankamentami sylwetki i niemogących z tego powodu ułożyć sobie życia spodziewam się depresyjnego nastroju, prób samobójczych, akcji z anoreksją i bulimią i tych podobnych wrażeń. Tymczasem „Marzenia na agrafce” to opowieść o przemiłej grubasce, która, owszem, powinna się odchudzić, ale nic nie robi sobie z niepowodzeń i z humorem podchodzi do życia.
Bogumiła Korzycka mieszka w Katowicach, ma nieco ponad 20 lat, nadopiekuńczą mamę i wyrozumiałego tatę, chłopaka Rafała i kilka (albo i więcej) nadprogramowych kilogramów, które koniecznie chce zrzucić, chyba bardziej po to, aby upodobnić się do szczupłych koleżanek, niż z własnej potrzeby serca. Wmówiwszy sobie, że jej problemy z nadwagą spowodowane są chorą tarczycą, wyjeżdża nad morze by nawdychać się zbawiennego dla tego organu jodu, a także zacieśnić tam swój związek z Rafałem, bo póki co ich znajomość nie wyszła jeszcze poza etap spacerów za rączkę i niczego poza tym. Niestety okoliczności sprawiają, że niewiele z tych ambitnych planów udaje jej się zrealizować, mimo to spędza jednak dwa pełne wrażeń tygodnie nad Bałtykiem.
Przy „Marzeniach na agrafce” bawiłam się setnie, choć niestety nie na gorącej plaży lecz pod kocem, wyziębiona przez wyjątkowo deszczowy w tym roku sierpień. Książka pozwoliła mi jednak przenieść się nad nasze piękne morze i przekonać się, jak łatwo jest obracać w śmiech większe i mniejsze życiowe niepowodzenia. Bogusia, choć od dziecka zmaga się z nadwagą i nie raz usłyszała wiele gorzkich słów na temat swojego wyglądu potrafi mimo to cieszyć się życiem, śmiać z siebie i machnąć ręką na osoby, które nie potrafią docenić jaka jest wspaniała. Chciałabym mieć w sobie tyle optymizmu co ona i podobnie „olewać” mankamenty swej figury czy też inne problemy bo – niestety – ja jestem niepoprawną pesymistką. Ktoś może powiedzieć, ze życie tak nie wygląda, że nie da się wszystkiego wiecznie obracać w żart i przejść przez życie z bananem na twarzy. Może i tak, ale mamy wakacje, czas wolny, trzeba się zrelaksować, a dobra literatura to taka, która potrafi również rozbawić, wyciągnąć z dołka, a nie tylko rozważać mroczne aspekty ludzkiego żywota. W końcu dramatów jeszcze nie raz dostarczy nam nasze własne życie.
Denerwowali mnie za to występujący w tej książce mężczyźni (oprócz pana Bogusława Korzyckiego, ojca głównej bohaterki), moim zdaniem żaden z nich nie pasuje do Bogusi. Niedojrzały Rafał wciąż woli grać na konsoli zamiast spotykać się z dziewczynami, poznany nad morzem Waldemar jest dla Bogusi za stary i niepotrzebnie obarcza dopiero co wchodzącą w dorosłość młodą kobietą swymi problemami z byłą żoną i małym synkiem, zaś Karol – syn właścicieli nadmorskiej budki z zapiekankami – jak dał do zrozumienia jego ojciec zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Na ostatnich stronach powieści Bogusia decyduje się niestety na jednego z nich, choć ja pozwoliłabym jej pocieszyć się jeszcze urokami stanu wolnego, lub też wymyśliła dla niej zupełnie innego „amanta”, nieco roztrzepanego chłopaka z sąsiedztwa, takiego jak ona sama.
Chciałabym czytać więcej takich megapozytywnych książek jak „Marzenia na agrafce”, w których od pierwszej do ostatniej strony nie ma ani jednego smutnego momentu. Ja, z wrodzonym pesymizmem, co i rusz prognozowałam jakieś nieszczęście – a to Bogusia zachoruje na bulimię, a to uzależni się od jakichś podejrzanych rozweselaczy, a to jej ukochany kotek wypadnie z pociągu – ale na szczęście nic takiego się nie stało. Bo powieść pani Barbary Spychalskiej-Granicy to przede wszystkim ponad 300-stronicowa dawka dobrego wakacyjnego humoru.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": http://swiat-powiesc.blogspot.com/