On — nigdy nie spodziewał się, że w ciągu jednego dnia całe jego życie może runąć, niczym domek z kart. Wszystko, w co wierzył i posiadał, straciło na wartości — rozmyło się wraz ze wschodem słońca.
Ona — pogodziła się z tym, co podarował jej los. Mimo że tkwiła w świecie marzeń, tak do końca nie wierzyła, że kiedykolwiek się spełnią.
Oni — poznali się zarówno w najlepszym, jak i najgorszym momencie ich życia. Starali się temu zaprzeczyć, jednak to nie był przypadek.
To opowieść o nadziei, wierze w ludzi i miłość. Historia Cedricka i Lettie pokazuje, że dziś jest najważniejsze i zależy tylko od nas. Ich życie to dwa światy, które są tak różne, mimo że istnieją tak blisko siebie. Przeczytajcie tę powieść o miłości jakże niebanalnej i wielowymiarowej.
Wydawnictwo: Inanna
Data wydania: 2020-08-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 268
Własna definicja normalności.
„Kocham Cię”, te dwa krótkie słowa każdy z nas chciałby usłyszeć choć raz w życiu. Mają one w sobie wielką moc. Kryje się bowiem za nimi obietnica troski, oddania, ale przede wszystkim szczerości i lojalności. Niestety w dzisiejszym świecie często o tym zapominamy i co bardzo bolesne szafujemy nimi, mając za nic ich wartość. Przekonał się o tym bardzo dotkliwie główny bohater najnowszej powieści Karoliny Klimkiewicz „Marzenia mają twoje imię”, na której moją recenzję chciałabym Was moi kochani serdecznie zaprosić.
Cedrick jest mężczyzną, który wie, czego chce od życia i z kim chce przez nie przejść. Ma u swojego boku kobietę, z którą planuje wspólną przyszłość. To dla niej się stara i chce, aby wiedziała i czuła, jak bardzo ważna i wyjątkowa jest dla niego. Nie ma lepszego momentu, aby okazać swoje uczucia, niż rocznica związku. W momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy poznawać perypetie naszego bohatera, przygotowuje on dla swojej dziewczyny cudowną niespodziankę w dniu, który wyznacza już piąty rok ich wspólnego życia. Jestem pewna, że kiedy czytając książkę, poznacie szczegóły niespodzianki przygotowanej dla Diany, pomyślicie sobie, że para zapamięta ten dzień już na zawsze. I owszem macie racę, lecz uwierzcie mi, sam Cedrick chciałby te chwile wymazać z pamięci. Za moment z jego świat, który roztaczał przed nim tak cudowne perspektywy przyszłości z ukochaną, zostaną tylko zgliszcza. Diana porzuca go dla innego, którego dziecko nosi pod sercem, choć jeszcze kilka godzin wcześniej z jej ust padły słowa miłości. Zdruzgotany i przepełniony bólem porzucenia i zdrady Cedrick zatraca się w swoim cierpieniu, co wpływa bardzo destrukcyjnie nie tylko na niego samego, ale także na pracę, która, o czym jest głęboko przekonany, jest jedynym, co mu teraz zostało. Nie wie jednak jeszcze, że los ma mu do zaoferowania o wiele więcej, niż mógłby przypuszczać. Pokaże mu, że tak samo, jak człowiek potrafi zranić człowieka, tak tylko drugi człowiek może nas uratować z przepaści, nad którą stoimy. Ja mocno wierzę w to, że każdy człowiek, który pojawia się w naszym życiu, zjawia się w nim nie bez powodu. Nie wierzę w przypadki, a w przeznaczenie. Podobnie myśli Letty. Osoba, która już wkrótce nauczy Cedricka patrzeć na życie swoimi oczami, a swoje marzenia nazwie jego imieniem.
Zacznijmy jednak od początku. Musicie bowiem wiedzieć, że nie jest to historia miłości, jakich wiele. Oboje są od siebie tak bardzo różni, a jednak stają się sobie tak bardzo bliscy. On, mimo że nie potrafi patrzeć na tę młodziutką, piękną i tajemniczą nieznajomą jak na kobietę czuje, że staje mu się ona coraz bliższa. Dzieli ich praktycznie wszystko. Nie tylko duża rocznica wieku, ale także sposób postrzegania życia i tego, co w nim tak naprawdę jest najważniejsze. On odkąd tylko pamięta, stara się podporządkować przyjętemu przez społeczeństwo pojęciu normalności. Ona natomiast chce pokazać mu, że definicja normalności może być bardzo uniwersalna i każdy może mieć ją własną. Dzięki temu przy niej Cedrick może być wreszcie sobą i robić tylko to, czego sam chce, a nie to czego oczekują od niego inni. To właśnie ona uczy go, że liczy się tylko dzień dzisiejszy. Jest to, dla niej bardzo ważne, a to dlatego, że ona zna już własne przeznaczenie, którego nic nie jest w stanie zmienić. O tym jednak musicie już przeczytać sami, sięgając po książkę, do czego serdecznie Was wszystkich zachęcam.
W tym miejscu dochodzimy do bardzo ważnego aspektu książki, który mnie samą skłonił do wielu refleksji i przemyśleń. Letty ma swój świat, do którego nie chce wpuścić Cedrica. On czuje, że dziewczyna skrywa jakąś tajemnicę, jednak ona sama nie zdobywa się na szczerą rozmowę. Wie, jaki będzie koniec ich krótkiej historii, a mimo to pozwala mu uwierzyć w przeznaczenie i marzenia. I tu rodzi się pytanie, robi to dla niego, czy może z myślą o sobie? Czy to już jest egoizm? Nie wyciągajmy jednak pochopnych wniosków, ponieważ, jak się przekonacie, na kartach tej niezwykłej książki odnajdziecie obraz miłości niepodlegającej schematom, niebanalnej i wielowymiarowej opartej na przyjaźni i silnych emocjach. Miłość ma bowiem wiele oblicz i wiele definicji.
Warto zaznaczyć, że miłość to nie jedyne czemu autorka poświęciła uwagę w powieści. Przeczytamy w niej także o przyjaźni, trudnych relacjach rodzinnych, stracie w różnych jej aspektach, jak również o uzależnieniu.
Macie moje słowo, że jest to książka wyjątkowa, której emocje udzielają się czytelnikowi bardzo namacalnie. Nie będzie przesadą, że czułam je niemalże całą sobą, a to dzięki temu, że do końca nie wiemy, co tak naprawdę dzieje się w życiu Letty i jak, prawda, która w końcu poznajemy wspólnie z Cedricem wpłynie na niego samego. Tym bardziej że jak czytamy na okładce książki:
„Los postawił ich sobie w najlepszym i najgorszym momencie ich życie. Mimo że starali się temu zaprzeczyć, to nie był przypadek”.
Czyż to nie brzmi intrygująco? Koniecznie przeczytajcie tę głęboko poruszającą, piękną i niepozwalającą długo o sobie zapomnieć opowieść. Dawno już nie czytałam książki, którą nie tylko pochłonęłam jednym tchem, ale także od razu, w momencie kiedy, skończyłam ją czytać, miałam ochotę zacząć od początku. A to dlatego, że bardzo nie chciałam rozstawać się z jej bohaterami, a ponadto mam wrażenie, że niezależnie od tego, ile razy ją przeczytam, za każdym razem odkryję w niej coś nowego. Mimo że jestem kobietą, to cieszę się, że Pani Karolina głównym bohaterem książki uczyniła mężczyznę, przypominając nam, że nie tylko mężczyźni potrafią zdradzać i krzywdzić.
Nie zatrzymuję Was dłużej, abyście i Wy mogli, jak najszybciej przystąpić do czytania książki. Macie moje słowo, że zajmująca fabuła w połączeniu z całym wachlarzem emocji, które zapewne sprawią, że łezka zakręci się w oku oraz z przystępnym i bardzo swobodnym stylem, jak również językiem, którym posługuje się autorka, sprawi, że nie będziecie mogli oderwać się od lektury. Dodatkowo nawet na moment nie opuści Was rosnąca z każdą przeczytaną stroną ciekawość tajemnicy Letty oraz potrzeba jak najszybszego jej odkrycia. Oczywiście nie zdradzę Wam jej, ale powiem tylko tyle, że kiedy ja już ją odkryłam, wzbudziła ona we mnie silny sprzeciw i niezgodę na to, co przeczytałam. Pani Karolino dlaczego?
Musicie sami sprawdzić, czy miłość wystarczy, aby połączyć dwa różne światy.
Książka jest prezentem od autorki za udział i aktywność w spotkaniu autorskim online, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2021/01/wasna-definicja-normalnosci.html
Czasem w życiu trafiają do nas takie książki, które powodują, zmiany nieodwracalne a mianowicie w moim przypadku przygoda z tą książką to same korzyści niż straty. Sama nie wiem, dlaczego tak długo nie mogłam po nią sięgnąć, ale nie żałuję, ponieważ trafiła mi się w takim momencie w życiu, w którym to, co ma w sobie jest czymś najpiękniejszym a mianowicie spotkać ludzi, dzięki którym nasz horyzont rozszerza się o kolejne doświadczenia. Książka pełna życiowych cytatów, dzięki którym każdy z was znajdzie cos dla siebie. Powiedz mi czy dwoje obcych sobie ludzi, który różnią się od siebie o 180 stopni może połączyć przeznaczenie? Wierzysz w przeznaczenie? Czym jest? Co powoduje? Historia Cedricka i Lettie pokazuje, że dziś jest najważniejsze i zależy tylko od nas. Dwoje ludzi trafiło na siebie w najgorszym, ale i w najlepszym momencie życia. To niezła mieszanka i prawdziwy rollercoaster uczuć, przeżyć, sytuacji, jakie głowni bohaterowie przeżywają. Oczywiście koniec książki jest miażdżący, ale to tak pozytywnie. Nie ma tutaj akcji, zabójstwa, itp. ale jest Wiara, nadzieja, miłość, przyjaźń, rodzina i to jak czasem zwykle konwenanse potrafią zasłonić nawet uczucie do własnego dziecka. Ile to widzieliśmy, czytaliśmy o związku dwojga ludzi kompletnie niepasujących do siebie, ale okazujących się najlepsza para ever? Otóż to!!! Pełno i to dobrze. Ta książka to wyciskacz łez, to czas, który zostanie dobrze spożytkowany, ale mnie czasem denerwowało to ze ktoś bogaty musi otaczać się ludźmi na poziomie, denerwowało mnie to ze człowiek zamiast starać dogadać się z partnerem/partnerką woli iść w bok i w taki sposób zakończyć czasem, a nawet często kawał własnego życia, ze ślepota ludzka dopuściła się do pewnych sytuacji zawartych w książce ( sami przekonacie się czytając te książkę, o czym mowa) Każdemu z was polecam te pozycje, bo tak bardzo potrzeba jest dziś, jutro, kiedyś….
On — nigdy nie spodziewał się, że w ciągu jednego dnia całe jego życie może runąć, niczym domek z kart. Wszystko, w co wierzył i posiadał, straciło na wartości — rozmyło się wraz ze wschodem słońca.
Ona — pogodziła się z tym, co podarował jej los. Mimo że tkwiła w świecie marzeń, tak do końca nie wierzyła, że kiedykolwiek się spełnią.
Oni — poznali się zarówno w najlepszym, jak i najgorszym momencie ich życia. Starali się temu zaprzeczyć, jednak to nie był przypadek.
"Jest najdziwniejszą i najbardziej barwną postacią, jaką spotkałem na swej drodze. Sam zaczynam wierzyć, że pojawienie się jej właśnie teraz nie może być zwykłym przypadkiem. Była w tej windzie z konkretnego powodu."
Wierzycie w to, że każdy z nas ma gdzieś tam kogoś przeznaczonego? Że nic, co nas w życiu spotyka nie dzieje się bez przyczyny? Mówi się, że sami tworzymy naszą teraźniejszość i przyszłość. I jest to prawda. Ale co jeśli nasz los jest już z góry zaplanowany? Powiem Wam, że ja podobnie jak Letty, wierzę w przeznaczenie, i może dlatego jej postać stała mi się w jakimś stopniu bliska. Dziewczyna jest pełna sprzeczności. Bo z jednej strony (jak określił ją Cedric) jest jak nieopierzony ptaszek, który ledwie wyleciał z gniazda, a z drugiej ma głowę pełną życiowych mądrości. Skąd się jej to wzięło? Co skrywa?
Moją uwagę zwróciła dziwna i pokręcona relacja między parą głównych bohaterów. Na pewno nie jest to coś schematycznego co znajdziemy w wielu książkach. Trzynaście lat różnicy, jaka ich dzieli to przepaść, prawda? Autorka uwypukliła psychologiczną stronę bohaterów, dzięki czemu jak na dłoni widzimy, co czują, co przeżywają, jakie mają myśli, jakie towarzyszą im emocje. Co istotne, ich relacja rozwija się powoli i do samego finału nie wiemy jak się zakończy.
Kolejny raz ku mojej uciesze natrafiłem na narrację prowadzoną z męskiego punktu widzenia w pierwszej osobie. Autorce doskonale udało się uchwycić uczucia i myśli Cedrica. Tym bardziej było to interesujące, gdyż zwykle to kobiety są tymi zdradzanymi, zranionymi. Obserwujemy jak Cedrik radzi sobie z zaistniałą sytuacją oraz jaką przechodzi zmianę. Dodam iż wszystko wyszło nad wyraz naturalnie, prawdziwie i stopniowo. Ale w niektórych sytuacjach wkurzał mnie jak mało kto... Ta jego arogancja, buta...
"Tylko przy tobie jestem tym, kim jestem. Bo w tobie ukryte są wszystkie moje marzenia."
Poznawszy tę historię mogę śmiało stwierdzić, iż mam z Karoliną Klimkiewicz podobne spojrzenie na otaczający nas świat. Często bowiem zapominamy o tym, co powinno liczyć się dla nas w życiu najbardziej. Letty i Cedrik przypominają, że to człowiek jest najważniejszy. Nawet wtedy, gdy nieco odstajemy od reszty. Równie istotna jest kwestia wspomnień i przeszłości. Ona jest nieodłącznym elementem naszego bytu, ale gdy będziemy nadmiernie się na niej skupiać, wciąż powracać do tego, co było, nie ruszymy z miejsca. Czy możecie powiedzieć że żyjecie w pełni? Ale tak naprawdę na 100%? No właśnie. Ta historia uświadamia, że nieważne jest, co o nas myślą inni, powinniśmy robić to, co sprawia nam prawdziwą przyjemność. Zbytnio niczego nie analizować, nie roztrząsać, nie tracić czasu na błahe rzeczy. Nie poddawać się z góry narzuconym normom i zasadom, bo to nas ogranicza. Jednocześnie nie wolno nam zapominać o ulotności tego, co nas otacza. Trzeba brać życie za rogi!
"Jedno muszę jej przyznać, przy nikim innym nie śmieję się tyle, co przy niej. Nie jestem sobą. Wszędzie udaję, zastanawiam się, analizuję. Przy niej bycie tym, kim jestem, jest jak oddychanie, proste i oczywiste."
"Marzenia mają twoje imię" to piękna, dojrzała, poruszająca i pełna emocji powieść o drodze ku marzeniom. To książka o przyjaźni, miłości, walce o normalność, nadziei. Jestem pewna, że i Was ta historia nie pozostawi obojętnymi. Czy Letty uratuje Cedrica przed nim samym i jego demonami? Jak zakończy się gra o normalność? I o co chodzi z motywem kolibra? Sprawdźcie koniecznie!
On myśli, że stracił już wszystko i nic nie ma sensu. Ona chce mu pokazać, że liczy się tylko tu i teraz. Spotykają się przypadkiem, a potem jeszcze raz i jeszcze raz... Przeznaczenie wciąż łączy ich drogi. Oboje nie mają nic do stracenia. Zaczynają grę. Słodko gorzka przygoda trwa, a na jej końcu jest tylko przepaść...
Cedric zapomniał już, co znaczy żyć pełnią życia. Mimo młodego wieku stoi twardo na ziemii i planuje. Planuje, jak ma wyglądać jego praca, jego małżeństwo, jego mieszkanie. Wszystko musi mieć odpowiedni standard. Jego życie to pasmo kontraktów, które zaczynają tracić moc. Już nie pamięta, kiedy ostatnio był sobą - szczęśliwym człowiekiem. Ta machina nie ma końca, aż spotyka Letty. Młoda dziewczyna jest kompletnie inna, wręcz infantylna w oczach dojrzałego mężczyzny. Proponuje mu kolejny kontrakt, tym razem na normalność. Krok po kroku wprowadza Cedrika w dziecięcy świat drobnych radości. Pokazuje mu, jak wygląda wolność i szczęście. Uczy go żyć na nowo, a potem znika, i tak za każdym razem. A on, on już nie chce ani nie potrafi bez niej żyć.
To była bardzo smutna, ale i pouczająca książka. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to narracja z punktu widzenia mężczyzny. Język jest bardzo prosty, zabrakło trochę płynności. Znów jest to dobry zabieg. Wszak umysł mężczyzny jest prostolinijny, bez zbędnych wypowiedzi i upiększeń, bez emocjonalnej huśtawki. Czytało się bardzo szybko i w ogromnym napięciu. Do samego końca nie wiedziałam, czego się spodziewać. Ostatnie strony dobiły mnie kompletnie. Miałam wiele scenariuszy, ale na końcu przeżyłam emocjonalny szok. Czułam niechęć do Letty i to praktycznie przez całą książkę. Tłumaczyłam sobie jakoś, że młody wiek, że może jakieś przejścia w dzieciństwie i choć
wiem już dlaczego, nadal czuję na nią złość. Na to, że z jednej strony dała szczęście Cedrikowi, by za chwilę pokazać mu, że tego szczęścia nie ma. Książkę czyta się szybko i nie da się jej odłożyć. Te napięcie rośnie tak mocno z rozdziału na rozdział, że nie mogłam myśleć o niczym innym. Musiałam dojść do końca, mimo późnej godziny i zmęczenia. Polecam wam serdecznie. Dziękuję @klimkiewiczkarolina za szansę na zrecenzowanie oraz @wydawnictwoinanna za wysyłkę.
PS. Moje serce bije coraz mocniej... Nessa kocha romanse i zdarza się jej bujać w obłokach. To nie przypadek, że pewnego zimowego dnia właśnie ona znajduje...
Leo jest normalnym facetem – ma dobre stanowisko i perspektywy zawodowe, zewsząd otaczają go przyjaciele, a piękne kobiety ustawiają się do niego...
Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2023,
Okładka książki przedstawia parę, która się przytula. Jest w nich coś, co sprawia, że w mojej głowie pojawiło się mnóstwo myśli... Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o samej autorce, a na drugim znajdują się polecajki oraz patroni medialni. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla naszego oka, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówki się zdarzyły, ale głównie było to pomieszanie literek w imieniu głównego bohatera, który również jest naszymi oczami w tej powieści. Zamiast Cedric było Cerdic. Myślę, że przy okazji wznowienia - warto się skupić na tym i to poprawić. A tak to nie mam nic do zarzucenia. Piękny koliberek jako wstawka do rozdziału - prezentuje się wręcz uroczo. A jakie ma znaczenie...
"- Spotykamy na swej drodze dokładnie to, co musimy spotkać, ani mniej, ani więcej. Pytanie, co z tymi spotkaniami zrobimy. Jak je nazwiemy, zinterpretujemy i jaki sens im nadamy?"
Jest to moje trzecie spotkanie z autorką. Na swoim koncie ma więcej niż trzy napisane powieści... Ja jak zwykle mam zaległości, ale wiem, że kiedyś je nadrobię, szczególnie po takiej pozycji, jaką była "Marzenia mają twoje imię". Czyta się ją lekko, przyjemnie i dosyć szybko. Napisana przystępnym piórem, bez jakichkolwiek blokad.
Początkowo odnosiłam wrażenie, że jest zwyczajna. Bez szału, ale też zaczynając ją, nie robiłam sobie nadziei, że będzie jakaś porywająca. Ale to, co mnie spotkało później...
Przepadłam. Im więcej czytałam o relacji naszych głównych postaci, tym bardziej czułam do nich przywiązanie. Czułam całą sobą to, co przeżywali oni i ugh... Nie wiem, jak można tak zmiażdżyć czytelnika. Rozwaliła mnie na łopatki, pozbawiła tchu i sprawiła niezwykłą przykrość. Los, jaki czeka Cedrica i Lettie...
Z początku to chyba relacja Cedrica i Diany mnie nachmurzyła i sprawiła, że pomyślałam o niej, że będzie kiepska. Jak tak się zaczęła! Niemniej jednak nie porzuciłam czytania, bo strony uciekały dosyć szybko, dałam jej szansę się rozwinąć, nie spodziewałam się jednak tego, co dostanę...
Diana według mnie to okropna baba, której już na samym starcie nie polubiłam i nawet na koniec powieści nie zmieniłam o niej zdania. Nie cierpię dwulicowych, fałszywych ludzi, którzy potrafią łgać, oszukiwać drugą osobę i bawić się jej kosztem. Nienawidzę.
Cedric z kolei to taki facet, za którym szaleje wiele dziewczyn. Każda o nim skrycie marzy, ale czy jest o czym marzyć? Gdy poznajemy go bliżej, widzimy, że ma do pewnej rzeczy pociąg, którego i ja nie cierpię. Dobrze chociaż, że przez wpływ innych osób to jako tako kontroluje. Chwilami wydawał mi się głupi, nic nie rozumiejący, gdy ja zaczęłam pojmować o wiele za dużo i powoli zdawać sobie sprawę z tego, do czego to wszystko może dążyć...
Lettie to postać niczym ptak - koliberek... Lekka, pozytywna, niepewna? Od razu wzbudziła moje zainteresowanie i chciałam poznać ją bardziej. To, czym się zajmuje, co robi na co dzień - niewiele wiemy. A tak bardzo chciałam poznać to brzemię, które nosi i nie chce się do niego przyznać... Jest tak ciekawą postacią, tak dobrze wykreowaną, że nie sposób jej nie polubić, nie... pokochać. Stała się nagle tak mi bliska, że aż się tego nie spodziewałam. A im dalej w las, tym było gorzej, bo przywiązywałam się do niej coraz mocniej. Była dobrą postacią, z dobrymi intencjami, zwariowanymi pomysłami, pozytywnie nastawiona do życia...
Reasumując uważam, że Karolina Klimkiewicz spisała się na medal, kreując postacie w tej lekturze. Podzieliła je na dobre i złe charaktery, na neutralne, które nie robią na nas kompletnie żadnego wrażenia. Cieszę się, że mogłam zapoznać się z tym tomem i co więcej...
"Milczenie staje się wrotami do czyjejś duszy. Nie zakłócamy bliskości gadaniem, własnymi przemyśleniami i osądami. Dwoje ludzi siedzących naprzeciwko siebie, dających sobie to, co mają najcenniejszego - swoją obecność, czas, uwagę, myśli."
Autorka po skończonej przeze mnie lekturze, podzieliła się wiadomością o drugim tomie, a raczej drugiej historii, widzianej oczami Lettie. Ta, o której dzisiaj czytacie jest widziana męskimi oczami, a "Sny mają twoje imię" to historia widziana oczami kobiety, którą tak bardzo polubiłam! Nie doczekała się wydania papierowego, ale jest dostępna jako wersja robocza na Wattpadzie. Jednak polecam najpierw zapoznać się z Marzeniami, by później sięgnąć po Sny. Uważam, że po skończeniu lektury, zrozumiecie, o co mi chodziło, żeby czytać ją koniecznie w tej kolejności...
Cała masa emocji. Uczuć. Chwilami miałam ochotę wyć z bezsilności, wściekłości - bo zaczęłam domyślać się, o co jest w tym wszystkim grane. Nie chciałam dopuścić tego do swojej świadomości. Chciałam żeby ta historia miała całkiem inne zakończenie, nie takie!
Czułam wszystko to, co czuli główni bohaterowie - a to również nie zdarza się często i każdemu autorowi. Tylko nieliczni trafiają do mojego serca i robią w nim bajzel. A pisarka tak właśnie zrobiła. Weszła niczym tornado. Zostawiła spustoszenie, którego teraz nie umiem odbudować. Nie umiem odbudować świata, który był ułożony i poukładany.
W pewnym momencie nie mogłam się oderwać, czytałam z zapartym tchem i wiedziałam, że nie odpuszczę i muszę ją dokończyć tego samego dnia, co ją zaczęłam. Zrobiłam sobie jedną dłuższą przerwę i dosyć mocno o niej rozmyślałam, byłam rozkojarzona. Teraz, po skończeniu wciąż czuję mnóstwo emocji, szczególnie niezrozumienia i smutku. Dostarczyła mi wiele pięknych momentów, ale i tych smutnych, trudnych - było sporo.
Cieszę się, bo tutaj, między wersami jest zawarta cała prawda o życiu. Relacja między głównymi bohaterami na przykładzie ich zachowań, czynów, słów odzwierciedla nasze życie. Możemy w nich śmiało zobaczyć siebie, bo są to osoby prawdziwe, realne, których moglibyśmy spotkać na ulicy, w sklepie, gdziekolwiek. Poprzez zdarzenia mówi nam, niezbyt wprost, o wartościach życia. O tym, co ważne, a my o tym zapominamy. Czasami trzeba się zatrzymać, zastanowić, przemyśleć, by znów móc wrócić i z przyjemnością poznawać koleje losu tej dwójki...
Akcja toczy się raz szybciej, raz wolniej, ale nie jesteśmy w stanie się nudzić. Szczególnie, gdy odkrywamy prawdę, która de facto faktycznie wydawała się bardzo do przewidzenia. Niemniej jednak czerpałam z niej wiele i to, co od niej dostałam, to moje. Na długi czas zapisała się w mojej głowie, jak nie na zawsze. I jest pierwszą z lektur przeczytanych w roku 2023, które dostały ode mnie 10/10 gwiazdek. A to o czymś świadczy...
"- Tak, bo jeśli tęsknimy, to pamiętamy, a skoro pamiętamy, to ta osoba żyje w nas wiecznie. Jest przy nas, kochana i bezpieczna.
- Chciałabym, żebyś zatęsknił za mną.
- Teraz?
- Teraz, jutro... zawsze.
- A ty będziesz tęsknić za mną? - pytam i biorę jej zimne dłonie, wzrok wciąż mamy wbity w oddalający się lampion, który zaczyna wyglądać jak wielki świetlik.
- Dopóki starczy mi tchu."
Reasumując uważam, że to była świetna decyzja - sięgnąć po tę lekturę. Mimo ogromu emocji tych dobrych i złych, sponiewierała mnie doszczętnie. Bardzo dobrze napisana, może i przewidywalna. Do bólu życiowa - nie znajdziecie w niej przerysowanych zdarzeń, czegoś niemożliwego. To lektura, po którą musicie sięgnąć jeśli lubicie powieści obyczajowe - bez tych scen seksu, które pojawiają się w co drugiej pozycji wydawniczej. Jak dla mnie jest bardzo, bardzo dobrą opowieścią, która dostała ode mnie najwyższe noty, bo na to zasługuje. Z góry Was przepraszam, jeśli pisałam ciągle w recenzji to samo, czy się powtarzałam. Ta książka jest WYJĄTKOWA. Bardzo mi się spodobała i wciąż to wszystko przeżywam... POLECAM Z CAŁEGO SERCA!