Historia pachnąca choinką, przy której grzejemy serca rodzinną miłością. Zimowa opowieść pełna czułości i wzruszeń!
Nastoletni Norbert przeżywa swoje pierwsze zauroczenie. Uczuciu młodych przeciwni są rodzice, którzy mają własne, całkiem dorosłe animozje. Dla nastolatków jest to zatem czas szczególnie burzliwy, a zbliżające się wielkimi krokami święta i trudności w młodzieńczej komunikacji niczego nie ułatwiają...
Norbert znajduje jednak wsparcie w swojej matce, Justynie, która tego roku bierze na swoje barki przygotowanie wigilijnej kolacji. Kobieta pragnąc szczęścia swojego dziecka postanawia zaprosić także Zuzannę i jej rodziców.
Czy magia świąt zadziała wśród ludzi, którzy różnią się prawie wszystkim?
Agnieszka Lis zabiera nas w świąteczną podróż po ludzkich charakterach i emocjach, kolejny raz udowadniając, że bohaterowie jej książek są tacy jak my. Pełni skrajności i tajemnic do rozwikłania.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2022-10-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Przedstawiam Wam w tę śnieżną niedzielę idealną powieść obyczajową pt. "Marcepanowa miłość" autorstwa @agnieszka.lis.pisarka, która z pewnością ogrzeje Wasze ❤️ w ten zimowy czas.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu @skarpawarszawska
Justyna to nauczycielka języka angielskiego, obecnie 39 - letnia matka, która wraz z mężem Cezarym wychowuje dwoje dzieci: 13 - miesięczną córeczkę Zuśkę oraz 15 letniego syna Norberta. Czy Justyna sobie poradzi z dwójką dzieci? Czy nie przerosną jej problemy z dojrzewającym nastolatkiem?
Syn dorasta i zaczyna sprawiać kłopoty, jednak zawsze znajduje wsparcie u swojej matki. Jest zakochany w swojej sąsiadce Zuzannie, chodzi do elitarnej szkoły, gdzie jest mu ciężko się dostosować. Przez nieporozumienie zakochani w sobie nastolatkowie zaczynają się od siebie oddalać... Czy ich uczucie przetrwa?
Wigilia oraz Święta Bożego Narodzenia miały być u teściowej Justyny Barbary, jednak odbędą się one u Justyny. Kobieta postanawia zaprosić na nie także swojego niefrasobliwego sąsiada Pawła z rodziną, aby pogodzić młodych. Czy jej się uda?
Jakie problemy wychowawcze sprawi rodzicom Norbert? Czy Wigilia będzie w stanie rozdzielić dwie przyjaciółki Melanię i Barbarę, dlaczego Malenia nie spędzi Świąt wraz przyjaciółmi? Czy zakochani w sobie nastolatkowie pogodzą się i zaczną ze sobą rozmawiać?
Pani @agnieszka.lis.pisarka zabiera swoich czytelników w niezwykłą podróż przez różne doświadczenia bohaterów, których połączy wspólna kolacja wigilijna.
Fabuła książki jest bardzo przyjemna, lekka, zabawna. Z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów szczególnie Norberta, Zuzanny oraz Justyny. Dialogi są napisane przez autorkę @agnieszka.lis.pisarka doskonale z nutką humoru. Bardzo polubiłam postać Justyny, która mimo zmęczenia opieki nad córką zawsze znajdowała czas dla syna, zawsze miała wsparcie w swoim mężu oraz w przyjaciółce Dagmarze. Postać sąsiada Pawła dodaje lekturze animozji i humoru. Pani @agnieszka.lis.pisarka dotyka swojej powieści tematów: późnego macierzyństwa, problemów nastolatków, szkoły, rodziny. Słowem jest to doskonała historia, którą trzeba przeczytać 😉. Lektura jest dwudziesto drugą powieścią w dorobku autorki. Pani @agnieszka.lis.pisarka, stała się moją ulubioną autorką. Książka idealna w szare zimowe dni.
Lubicie marcepany? Ja uwielbiam. Jedna z bohaterek powieści Agnieszki Lis także je lubiła, stąd tytuł "Marcepanowa miłość".
Za sprawą kolejnej świątecznej powieści autorki powracamy do perypetii zaprzyjaźnionych rodzin Klemensa i Arkadiusza. Tym razem zaglądamy do domu Czarka, Justyny oraz ich dzieci: Norberta i małej Zuzi. Często pojawia się też Dagmara, właścicielka Panamery, główna bohaterka "Kawiarni pełnej marzeń".
Norbert przeżywa pierwszą miłość. Jego wybranką serca jest Zuzanna, córka Pawła, znanego z wulgarnego języka sąsiada. W nowej szkole jest wyśmiewany i nie czuje się dobrze. Jedynie Zuza, chodząca z nim do jednej klasy, pozwala przetrwać mu szkolny czas. Jednak pomiędzy młodzieżą dochodzi do nieporozumienia i to tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Czy zajęci codziennymi obowiązkami rodzice zdołają im pomóc?
Książki Agnieszki Lis czytam zawsze z przyjemnością, a świateczna seria jest moją ulubioną. Oprócz dobrego humoru autorka serwuje nam przyziemne radości i smutki, realistyczne problemy, z którymi zmagają się bohaterowie. I nawet w największym galimatiasie, załamaniu wystarczy odrobina kawy i rozmowy.
Serdecznie polecam.
Tytuł: "Marcepanowa miłość"
Autor: Agnieszka Lis
Data premiery: 26.10.2022r.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Dziś przychodzę z tytułem, który czytałam przez kilka dni :)
A mianowicie chodzi o "Marcepanowa miłość" Agnieszki Lis. Książki autorki lubię, a czy jej najnowsza pozycja mi się spodobała?
Sprawdźcie!
.
.
.
Mamy motyw świąt.
Mamy Justynę - matkę, która ma dosyć siedzenia z córką w domu i chciałaby wrócić już do pracy...
Mamy Norberta - nastoletniego syna Justyny i Czarka, który nie jest lubiany w szkole. Kiedyś był piątkowym uczniem, a teraz zbiera jedynki... Do szkoły lubi chodzić tylko dzięki Zuzannie - sąsiadce z którą lubi ostatnio spędzać dużo czasu....
Mamy Czarka - męża Justyny. Bardzo go polubiłam! Miałam wrażenie, że to on wszystko skleja w rodzinie. Na wszystko miał zawsze wytłumaczenie, dobre słowo... jakoś tak go postrzegałam.
Mamy Zuzannę - sąsiadkę Norberta. Zakochana w chłopaku z którym spędza mnóstwo czasu...ale czy on to widzi?
.
.
Dużo postaci. Dużo się dzieje. Nie ma miejsca na nudę.
Aczkolwiek...
Justyna z początku wymęczyła mnie swoim marudzeniem. Zajmowała się dzieckiem (też Zuzią!;)) I ciągle jej coś nie pasowało... Na dodatek Norbert zaczął sprawiać problemy w szkole, a malutka zaczęła chorować, a ona chciałaby wrócić do pracy... wszystko skumulowało się w jednym czasie...
Jak to czytałam to trochę przytłoczył mnie natłok problemów tych bohaterów i chciałam szybko dobrnąć do końca.
Ale im dalej tym atmosfera się oczyszczała, więc suma summarum było okej;)
Pierwsza miłość obecnie zdarza się dość rzadko taką jedyną na całe życie, ale jeśli ma to miejsce i to jeszcze w młodym wieku, to ewentualne rozstanie może wywołać u takich ludzi silne emocje, których konsekwencje mogą być tragiczne. Takie osoby niedoświadczone powinny liczyć na wsparcie ze strony dorosłych, bo mogą pojawiać się różne przeszkody, które bez ich pomocy ciężko będzie pokonać, by dalej utrzymać związek.
Zarys fabuły
W książce spotykamy nastoletniego Norberta, który rozpoczyna naukę w nowej szkole wraz ze swoją sąsiadką Zuzanną, w której z wzajemnością wkrótce się zakochuje. Niestety rówieśnicy z „dobrych domów” dokuczają chłopakowi, a także mieszają się w sprawy miłosne zakochanych wywołując u nich nieporozumienie. W międzyczasie rodzice chłopca Czarek i Justyna pokonują zadania, które stawia przed nimi wychowanie ich niedawno narodzonej córeczki Zuzanny. Samo imię sprawi wiele problemów, gdyż początkowo w rozmowie siostra Norberta będzie mylona z jego dziewczyną. W jaki sposób zostali skłóceni nastolatkowie? Czego dokonają rodzice Norberta i Zuzanny, by znów ich dzieci były szczęśliwe? Jakie przygody czekają Justynę z jej małą córeczką Zuśką? Jakie problemy powstaną u bohaterów w związku z nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia? O tym w książce „Marcepanowa miłość” autorstwa Agnieszki Lis.
Problemy bohaterów
Autorka tworząc swoją powieść zwróciła uwagę na kilka ważnych problemów występujących w naszym życiu. Sam fakt pierwszej miłości nastolatków może nie byłby niczym nadzwyczajnym gdyby nie to, że wokół nich szerzyła się przemoc rówieśnicza głównie o podłożu psychicznym przy aprobacie lub zobojętnieniu niektórych nauczycieli. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, bo może doprowadzić do tragedii lub innych negatywnych skutków w życiu młodych osób. Zarówno w przypadku Norberta i Zuzanny, jak i Czarka i Justyny zabrakło szczerej rozmowy potrzebnej w każdym związku. Rodzice szybko to zrozumieli dzięki swemu doświadczeniu, natomiast młodym zajęło to więcej czasu. Zawsze każdy problem powinien być wyjaśniony, dlatego że dana osoba może inaczej odbierać dane zagadnienie od nas samych, dla jednego będzie to coś ważnego, a dla innego błahostka. Kolejnym ważnym zagadnieniem jest to sposób spędzania świąt, otóż każdy powinien robić to wedle własnego uznania z najbliższą rodziną, oczywiście po wcześniejszym przedyskutowaniu z partnerem/partnerką danego pomysłu. Nigdy nie powinno być tak, że jedna osoba w rodzinie rządzi wszystkimi i nie zwraca uwagi na potrzeby innych.
Whisky
Czytając książkę natrafiłem na pewne zdanie, które jest niewłaściwie sformułowane i miałem o tym nie pisać w recenzji, tylko w wiadomości prywatnej poinformować o tym autorkę, ale po zastanowieniu się zdecydowałem o tym wspomnieć, bo być może część z czytelników nie ma informacji na ten temat. Czarek z Grześkiem przed wigilią postanowili napić się alkoholu na rozluźnienie i tam było zdanie w którym to bohater „splamił” zwykłą, najprostsza whisky colą. Akurat tak się złożyło, że obserwują na TikToku znawcę tego trunku, który napisał o tym książkę i właśnie te tanie lub młode whisky można, a nawet w niektórych przypadkach trzeba pić z jakimś dodatkiem w tym z colą. Niektórzy producenci sami zalecają takie połączenia, więc jeśli by splamił to jakąś drogą i dość starszą whisky, a nie tę tanią. Niemniej to w żaden sposób nie wpływa na jakość książki i należy to traktować, jako ciekawostkę.
Podsumowanie
Książkę czytało mi się z dużą przyjemnością, gdyż jako powieść obyczajowa spełnia wszelkie jej wymogi poruszając różne życiowe problemy, przy czym wywołała u mnie szereg emocji zarówno tych smutnych dotyczących uczuć zranionych bohaterów, jak i radosnych w przypadku chociażby wyczynów małej Zuśki podczas jedzenia lub zabawy. Do tego pozycja wprowadza czytelnika w nastrój świąteczny, ale to nie oznacza, że nie można czytać jej w dowolnym czasie w roku, bowiem niektórzy po takie książki sięgają w wakacje, a omijają je w okresie zimowym. Bohaterzy, którzy w niej występują pojawiają się również w innych książkach autorki, ale można spokojnie ten tom czytać bez znajomości poprzednich. Doskonałym dodatkiem na końcu książki jest krótka charakterystyka postaci, która ułatwi rozróżnienie poszczególnych powiązań między nimi. Okładka zdecydowanie pasuje do klimatu świątecznego i zachęca odbiorcę do sięgnięcia po tę pozycję. Gorąco polecam obyczajówkę wszystkim fanom gatunku, którzy chcą przeżyć ciekawą i skłaniająca do refleksji historię ze świętami w tle.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Agencji Wydawniczo-Reklamowej Skarpa Warszawska.
Święta zbliżają się wielki krokami, w tym pędzie zaczynamy szukać podarunku czy też przekazujemy informację do Świętego Mikołaja odnośnie prezentu dla bliskich.
Świetną okazją na prezent jest książka Pani Agnieszki Lis „Marcepanowa miłość”. Jest to czwarta opowieść z serii świątecznej. W tej lekturze powracają bohaterzy z poprzedniej części „Kawiarni pełnej marzeń”. Dwie rodziny, przyjaźń, różne historie. W tej części poznajemy rodzinę Justyny i Czarka oraz ich nastoletniego syna oraz rocznej córeczki Zuśki. Uwagę przyciąga główny bohater książki czyli sam Norbert. Chłopak z problemami w szkole czy też przeżywający swoją największą miłość. Norbert zakochany w córce sąsiadów! To wiele komplikuje…
Justyna zmartwiona sytuacją syna wspiera go w codzienności mimo trudów związanych z opieką córeczki. Matka także marzy o powrocie do pracy lecz problemy codzienne na to jej nie pozwalają. Ma jednak wsparcie u rodziny i przyjaciół, na których może zawsze liczyć.
Powieść pokazuje codzienność zwykłych ludzi, z trudami. W całej odsłonie wszystko związane jest z okresem świątecznym, z magią najpiękniejszych dni. Niezwykle poruszająca książka, na pewno poruszy każdego czytelnika, emocje zapewnione.
Czy święta w rodzinie Justyny będą spokojne i dobrze zapamiętane? O tym warto się przekonać nabywając tę świąteczną lekturę J
Książka z piękną świąteczną okładką, idealna pod choinkę jako prezent!
Polecam gorąco
"Marcepanowa miłość" to słodko-gorzka powieść o życiu i miłości.... na wielu płaszczyznach. Pierwszego nastoletniego zakochania i związanych z nim zawirowań, miłości dojrzałej, gdzie dzieci stają się dla pary małżeńskiej najważniejsze, miłości pomiędzy dwojgiem ludzi, kiedy dzieci opuszczą już dom rodzinny. O życiu i różnych jego odcieniach. Troskach matki ale i ojca o dzieci, o codzienne sprawy, sile przyjaźni, dobroci i wyciągniętej pomocnej dłoni, szczególnie za zakrętach życiowych. Opowieść o trudzie rodzicielstwa i jednoczesnym pogodzeniu ról rodziców ale i partnerów, małżonków.
Justyna pomimo posiadania już nastoletniego syna znów przyzwyczaja się do roli matki i choć powinno jej być łatwiej przy drugim dziecku wcale nie jest. Nastoletni syn przeżywa pierwsze zakochanie a córeczka wymaga ciągłej uwagi. Jak to wszystko pogodzić? Wszystko powoli, dać sobie czas. Ma wspaniałego męża Czarka i dzięki niemu Justyna zwalnia w swoim kołowrocie nadopiekuńczości. Często rodzicom trudno zrozumieć, że dzieci mają prawo żyć swoim życiem i popełniać swoje błędy i się na nich uczyć. W wieku nastoletnim według psychologów o to właśnie chodzi, żeby dać dzieciom przestrzeń do buntowania się, rodzice powinni dać swobodę i zaufanie swoim dzieciom. A wtedy, po przebytym buncie, dzieci wrócą do rodziców.... z jeszcze większą miłością. Pomoc rodziny, przyjaciół jest nieoceniona i pokrzepia, że ze swoimi troskami jako rodzice nie jesteśmy sami a w tym szczególnym czasie świąt „chodzi o byciu razem”.
Pięknie pokazana siła rodziny, tajemnice rodzinne i wartość rozmowy (a może nawet to przede wszystkim). Troszkę z zazdrością czytałam sceny Wigilii, bo niestety nie mam już dużej rodziny. Wigilia rodzinna wraz z najbliższymi przyjaciółmi a nawet... sąsiadami. Wszystko po to, by wszystkie niesnaski zostały wyjaśnione. I najważniejsze: nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli czegoś bardzo sę pragnie, to wszystko się uda.
Okładka przepiękna, otula mnie jak ciepły kocyk. W środku... zapach marcepanu i.... kawy. Nawet gdy zamykałam książkę, czułam nadal te zapachy. Zdecydowanie wprowadziła mnie ta historia i okładka w klimat Świąt Bożego Narodzenia.
Dziękuję autorce Agnieszce Lis.
Dziękuję Wydawnictwu Skarpa Warszawska za egzemplarz do recenzji (reklama).
Jest grudzień więc można bezkarnie zaczytywać się w książkach z motywem świąt Bożego Narodzenia.
Kto mnie zna ten wie, że ja mogę czytać te historie cały rok 😍😍😍
W książce pt "Marcepanowa miłość" poznajemy nastoletniego Norberta, który jest uczniem pierwszej klasy liceum i przeżywa swoje pierwsze zauroczenie. Jednak rodzice nastolatków nie są zachwyceni tą miłością.
Okazuje się, że Norbert może liczyć na wsparcie swojej mamy Justyny. Kobieta zmęczona codziennymi obowiązkami bierze na siebie przygotowanie wigilijnej kolacji, na którą zaprasza ukochaną syna i jej rodziców.
Co stanie się, gdy przy wigilijnym stole spotkają się obie rodziny?
Sięgnijcie po tę książkę, a dowiecie się.
"Marcepanowa miłość" to opowieść o relacjach rodzinnych, zbuntowanych dzieciakach, pierwszym zauroczeniu i przygotowaniach do świąt Bożego Narodzenia. Autorka stworzyła znakomitą fabułę i świetnie wykreowała bohaterów. Autorka stworzyła bohaterów, którzy są tacy jak my. Mają swoje problemy i zawirowania życiowe.
Autorka tą powieścią pokazuje, co jest najważniejsze w życiu. Rodzina, rozmowa, troska, życzliwość, miłość itp.
To idealna powieść, która pokazuje , że w święta powinniśmy spędzać czas z naszymi bliskimi.
Emocje i wzruszenia gwarantowane! Będziecie zachwyceni tą książką tak jak ja.
Spędziłam z tą książką bardzo przyjemnie czas i poczułam magię świąt. Uwielbiam styl autorki i czekam na kolejne książki.
Polecam gorąco!
„Marcepanowa miłość” to zimowa historia o miłości, przyjaźni, ale również o tym, że w świętach chodzi przede wszystkim o obecność najbliższych.
Norbert to nastolatek, który uczęszcza to prywatnego liceum, gdzie na co dzień zmaga się z wieloma problemami od strony kolegów, ale również przeżywa swoją pierwszą miłość. Mama Norberta, Justyna, początkowo nie jest zadowolona z wyboru syna, jednak z czasem jest dla niego wielkim oparciem.
Justyna jest bardzo zmęczona. Opieka nad dorastającym synek oraz malutką córeczką pochłania całą jej energie. A do tego wszystkiego wzięła na siebie przygotowanie wigilii. Czy wszystko pójdzie po jej myśli?
Przy wigilijnym stole spotkają się skrajnie różne charaktery. Może być zabawnie, miło, nastrojowo, ale również mogą pojawić się pewne kłopoty.
Bohaterowie najnowszej książki autorki są bardzo autentyczni. Niektórzy z nas mogą się z nimi utożsamiać.
„Marcepanowa miłość” to nieprzesłodzona historia. Mamy tu okres dojrzewania i bunt, chęć pokazania się z najlepszej strony swoim rówieśnikom. Mamy obraz matki, która kocha swoje dzieci najbardziej na świecie, ale jest bardzo zmęczona przez codzienne obowiązki. Samo życie.
Uwielbiam książki Agnieszki Lis przede wszystkim za różnorodną tematykę, jak również za emocje.
Polecam.
Matka uczyła ją, że święta są ważne i nie można ich lekceważyć. Trzeba je obchodzić z tymi, których kochasz, bez względu, czy masz ochotę, czy nie. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy pozostaną ci tylko wspomnienia.
Luanne Rice, Sklep ‘Pod dziewiątą chmurką’
Justyna myślała że świat, ten stabilny, spokojny, ugładzony i znany z każdej strony, nie zmieni kształtów, zapachów, ani swojej stabilności, że zawsze przy sobie będzie miała Czarka który będzie oazą spokoju, bezpieczeństwa, słowem - będzie jak posąg wsparciem i opoką, jak Norbert który przeważnie jako syn utwierdzał swoją matkę w przekonaniu że jako przewidywalny pryszczaty, pragnie podążać drogą szkolnych korytarzy, z dobrymi ocenami, nie rzucając się zbytnio w oczy, że Zuźka jako najmłodsze, najsłodsze maleństwo stanowić będzie sielski obrazek rodzinny, nic bardziej mylnego, ona pomimo kilku miesięcy potrafiła swoją małą osóbką i zaskarbić serce i doprowadzić do ostateczności. Jakże życie Justyny wywróciło się do góry nogami i to z wielkim hukiem, z przytupem, kiedy okazało się że Norbert ma kłopoty w szkole, że jest szykanowany, poniżany, że budynek do którego pragnął chodzić stał się sam w sobie wrogiem numer jeden, na domiar wszystkiego Zuzanna - piękna sąsiadka, jak była wielką przyjaciółką, dziewczyną westchnień, tak nagle ni z gruszki ni z pietruszki odwróciła się od chłopaka uznając go za nieistniejącą osobę...bunt rósł w nim, atmosfera stawała się w domu podminowana, do tego rotawirus Zuzi i prawie depresja Justyny. Ale kto parzy najlepszą kawę na świecie, jeśli nie Dagmara? Przyjaciółka, powiernica wszelkich trosk, na domiar wszelakich kłopotów, zbliżały się święta Bożego Narodzenia, a co za tym idzie, szykuje się rodzinne biesiadowanie w gronie najbliższych. Lecz Justyna postanowiła ratować syna i jego pierwszą miłość, zapraszając ją i jej rodziców na wieczerzę, co z tego wyniknie wiedząc że ci ludzie są nietuzinkowi? Jak potoczą się szkolne losy chłopaka, czy odzyska miłość, czy ten wieczór magiczny zjednoczy wszystkich przy stole którzy różnią się prawie wszystkim?
Płynna narracja wprowadziła zbliżającą się aurę Świąt Bożego Narodzenia, cudowny klimat i atmosferę nie tylko zapachów niesionych potrawami, lecz pachnąca choinka, cynamon, marcepan, imbir, kiedy świat rusza kuligiem w tempo przygotowań, lecz powieść niesie trudny i jakże ważny temat, akceptacja, odrzucenie, brak tolerancji, empatii, szkolne przywary które sugerują że człowieka nie ocenia się po charakterze lecz marce jaką nosi na sobie, jesteś tym co masz na sobie i jeśli tego nie posiadasz, jesteś nikim, zerem, wykolejeńcem i ofiarą klasową, z której można szydzić, wyśmiewać, poniżać, a nawet stosować werbalny mobbing, można tylko współczuć, wyobrazić sobie poczucie niskiej wartości chłopca którego nie akceptowano, musiał udowodnić że jest wart uwagi, poniósł także nauczkę i lekcje z której być może wyciągnął wnioski. Bardzo emocjonalnie odniosłam się do tej powieści, bo autorka Agnieszka Lis świetnie przedstawiła temat, dojrzewania, bunt, istniejący fakt jak łatwo wszystko ulega destrukcji kiedy ma się pod opieką małą córeczkę która wymaga opieki, kiedy nasze przeświadczenie o idealnym sielankowym ognisku domowym staje się farsą, jak łatwo ulegamy poczuciu naszej zachwianej równowagi. Jest to powieść łapiąca za serce, ciepła lecz dosadna, taka z pazurem, nie przelukrowana, nie mdła, a z jajem, wrażliwa z mocnym akcentem stawiającym na tradycje świąteczne, na bliskość najbliższych, na szacunek i zrozumienie, na pomoc i akceptację. Ale także w książce znajdzie się miejsce na dobry humor, na głośny śmiech, na teksty które są niepodważalne. Takie powieści chce się czytać, uciec od szarej codzienności i udać się do świata niby znanego a jednak magicznego. Polecam serdecznie.
Za recenzencką powieść pragnę podziękować autorce Agnieszce Lis która wprowadziła we mnie magię Przedświąteczną, wydawnictwu Skarpa Warszawska za przysłanie egzemplarza, z całego serca dziękuję. Do zaczytania.
Piękne książki nie biorą się znikąd.
Nie rosną na drzewach skąpane w kroplach rosy.
Nie czekają na pierwszy wschód słońca, by ktoś je ujrzał.
Nie piszą się same, tylko pisze je człowiek.
Nie wystarczy, by okładka była prześliczna, by się o książce pamiętało. To zasługa przede wszystkim wyobraźni autora i przekazu, jaki chce nam zafundować. Bo książka z przekazem jest jak człowiek z duszą. Wzajemnie się uzupełniają i sprawiają, że chce się o nich mówić, chce się o nich rozmawiać, by jak największa populacja osób je przeczytała. By i oni poznali bohaterów, którzy zmagają się z problemami milcząc, bądź chcąc od nich uciec jak najdalej. Cierpią w skrytości znosząc każdego dnia upokorzenia i wyzwiska. Niestety jeden chłopiec spotyka na swojej drodze bardzo płytkich ludzi, którzy nie patrzą sercem, a jedynie portfelem. Im bogaciej są ubrani, tym wpasowują się w ich przestrzeń. Jeśli zaś skromnie, bez względu na to ile mądrości kryje się pod ich włosami, traktują go jak śmiecia. Bardzo przykro mi się o tym czytało, gdyż wiele dzieci z tego powodu spotyka się z odrzuceniem przez społeczeństwo. I choć rodzice tego chłopca nie są biedni, to jednak postanowili zainwestować wiele pieniędzy w kształcenie go. Czy jednak to faktycznie daje mu szczęście?
Mamy tu jeszcze jedną bohaterkę, która jest mamą. Bardzo kocha to maleństwo, które potrafi rozśmieszyć ją kapiącą ślinką, czy też brudnym uśmiechem. Nic jednak nie poradzi na to, że czuje się nieszczęśliwa. Jej mąż nie rozumie, że siedzenie w domu wśród pieluch i kaszek potrafi być przytłaczające. Tym bardziej, że wcześniej pracowała jako nauczycielka, spotykała się z dziećmi, rozmawiała z ludźmi, chodziła na spotkania, a teraz co? Bardzo brakuje jej tej swobody. Pragnie mieć choć chwilkę dla siebie, by poczuć, że znów żyje. Czy mąż potrafi to zrozumieć?
Skrawek chwil z książki wam zdradziłam, ale uwierzcie mi, że warto poznać ją całą. Prawdziwe problemy tylko uwydatniają jej wyjątkowość. Wielokrotnie się przy niej wzruszałam i polecam ją jako matka i córka. Zresztą przekonajcie się sami!
Kto zagląda na mój blog, ten wie, że są autorki i autorzy, których książki czytam zawsze i wszędzie. Do takich autorek należy również Agnieszka Lis.
Jej kolejna powieść świąteczna wciągnęła mnie od pierwszych stron nie tylko dlatego, że niektórych bohaterów poznałam już we wcześniejszych książkach, ale dlatego, że bardzo zaciekawił mnie wątek młodzieńczej miłości o jakiej czytamy w tej lekturze.
Zapewne wielu z nas albo przeżyło taką pierwszą nastoletnią miłość osobiście, albo uczestniczyło w niej obserwując to pierwsze uczucie u własnego dziecka.
Autorka w ciekawy sposób pokazała jak silne potrafi być to młodzieńcze uczucie, które mimo negatywnego odbioru przez najbliższych zdołało przetrwać największą emocjonalną nawałnicę.
Czasami nie zdajemy sobie sprawy, ile pozytywnej mocy posiada ktoś, kogo na pierwszy rzut oka odrzucamy z powodu jej/jego dość specyficznego, buntowniczego wyglądu. Tak też ustosunkowała się Justyna - matka nastoletniego Norberta do dziewczyny jego westchnień.
Ta książka, chociaż z mocnym akcentem świątecznym nie była odebrana przeze mnie jako powieść stricte świąteczna, może dlatego, że największe skupienie wątku świątecznego mamy dopiero pod koniec lektury.
Ale odebrałam ją jako piękną zimową opowieść o miłości i przyjaźni. I chociaż jest to powieść o słodkiej nastoletniej miłości nie jest ona przesłodzona, a wręcz mogę powiedzieć, że autorka bardzo poważnie momentami wręcz dramatycznie podeszła do emocji jakie targały młodymi ludźmi.
Trudno jest być matką nastolatka borykającego się ze szkolnym hejtem, wewnętrznym buntem i wielką miłością w sercu. Trudno jest nią być, zwłaszcza gdy życie rzuca pod nogi dodatkowe kłody w postaci chorego drugiego dziecka i bezradności jaka czasami taką matkę dopada. Trudno jest się rozdwoić i być idealną dla dwójki różnych wiekowo i temperamentnie dzieci, które kocha się tą samą matczyną miłością.
Autorka w dość istotny sposób przedstawia prawdziwe problemy rodzinne i szkolne, gdzie młodzież spotyka się z negatywnym odbiorem własnej niedoskonałości widzianej oczami innych nastolatków i negatywnym odbiorem nieodpowiedniego względem innych ubioru. Jak ważny jest ubiór dziecka w elitarnej szkole wiedzą tylko ci, którzy do takiej szkoły chodzili. Niestety pieniądze często są zgubą dla rozumu.
Czekałam na tę książkę z nadzieją, że pochłoną mnie zapachy świąt, pierników, kawy, marcepanu, bo z tej strony - takiej bardzo apetycznej poznałam już książki Agnieszki Lis. Ale mimo całego mojego zachwytu nad fabułą trochę rozczarowałam się tonąc w zapachu... dziecięcych kupek ?
Wiem, że wątek walki z chorobą dziecka i często bezsilności matki w tym jest bardzo ważny, ale ciągłe bulgotanie w małym brzuszku z wyraźnym przekazem zapachu chyba przerosło zdolności wyobraźni moich kubków węchowych.
Ale mimo tych kupek jestem książką i fabułą zachwycona, bo mało kto potrafi tak dosadnie pokazać trudne tematy z takim sercem.
Polecam tę książkę jak i inne powieści Agnieszki Lis. Jej książki nie należą do lekkich, łatwych i przyjemnych, ale niosą w sobie ogromny ładunek emocji.
Piękna okładka i pachnący świętami tytuł. Niestety nie ma tu pięknej historii miłosnej w zaśnieżonej scenerii. Zamiast tego normalna rodzina zmagająca się z problemami życia codziennego i natłokiem przygotowań do świąt.
Justyna i Czarek to młode małżeństwo posiadające dwójkę dzieci, syna Norberta i córkę Zuzannę. Norbert ,nastolatek, zakochany w swojej sąsiadce, której styl "Gothic" nie przypada do gustu Justynie.
Córka Zuzia, to maluszek, który tuż przed świętami przechodzi ciężką infekcję rotawirusową. Dodatkowo Justyna postanowiła urządzić wigilię u siebie w domu.
Książka idealna dla wszystkich mam. Doskonale rozumiem Justynę, jej zmęczenie, frustrację i lęk o zdrowie i życie dziecka. Autorka również w piękny sposób przedstawia relację matki i nastoletniego syna. Wiadomo, że takie relację są trudne i należy stale pracować aby w pewnym momencie nie stracić kontaktu.
Książka ogólnie dobra i ciepła ale jak dla mnie nieco zabrakło mi ducha świąt. Chwilami byłam zmęczona czytaniem o kolejnych kupach. Mimo to cieszę się, że autorka przedstawiła obraz przedwiątecznych przygotowań taki jak w większości domów...
Nastoletni Norbert przeżywa swoje pierwsze zauroczenie. Uczuciu młodych są przeciwni rodzice chłopaka, sądząc, że jego wybranka jest dla niego nieodpowiednia. To jednak nie jedyny problem, jaki trapi zakochanych a brak odpowiedniej komunikacji nie poprawia ich sytuacji. Tymczasem Norbert znajduje oparcie w swojej mamie, Justynie, która bierze się właśnie za przygotowania do wigilijnej kolacji. Nieoczekiwanie kobieta postanawia na ten wyjątkowy wieczór zaprosić ukochaną Norberta, Zuzannę oraz jej rodziców.
Nie darzę sentymentem nastoletnich lat. Nigdy nie chciałabym wrócić do tamtych czasów. Kojarzą mi się z godzinami spędzonymi nad książkami, bo każdy z nauczycieli uważał, że to jego przedmiot powinien być najważniejszy. Pomimo tego wyniki mojej nauki były różne... Ba! Do tej pory mam koszmary z matematyką z gimnazjum w roli głównej. Wszystkie nieprzyjemne momenty wróciły do mnie, kiedy sięgnęłam po Marcepanową miłość, dlatego potrafiłam wyobrazić sobie niechęć Norberta do szkoły, do której uczęszczał.
To jednak nie tyle książka o szkolnych problemach nastolatków, co opowiadająca o pierwszym, trochę nieporadnym zauroczeniu i spowodowanych przez nie życiowych zawirowaniach. To lektura o więzach wiążących ludzi bardziej niż pokrewieństwo.
Niestety pomimo uroczej okładki czytając Marcepanową miłość nie poczułam magii Świąt. Przygotowania do tych dni koncentrowały się w książce jedynie na kupowaniu kolejnych prezentów czy dekoracji i rozmowach o daniach, które znajdą się na stole. Natomiast pominięto clou tych wyjątkowych, rodzinnych dni. Nie podobał mi się przebieg wigilijnej kolacji. Miałam wrażenie, że była to po prostu kolejna okazja do spożywania alkoholu. Jestem zdania, że są takie uroczystości, kiedy picie alkoholu czy wręcz upijanie się jest nie na miejscu. Rodzinne spotkanie przy wigilijnym stole zalicza się do tego grona.
Spożywanie alkoholu na rodzinnych uroczystościach, szczególnie na oczach dzieci nie jest fajne. Nie uważam by było to coś normalnego. Ten zwyczaj powinien być jak najszybciej wypleniony.
Generalnie Marcepanowa miłość była ciekawa. Podobał mi się lekki i przyjemny styl autorki. Cieszę cię, że autorka zdecydowała się poruszyć kilka ważnych tematów dotyczących nastolatków i osób dorosłych. Niestety nie wszystko, co znalazłam w środku znalazło moje uznanie. Nie podobało mi się sprowadzanie Bożego Narodzenia do prezentów i modnych dekoracji. Jestem zdegustowana przedstawieniem wigilijnej kolacji, jako kolejnego rodzinnego spotkania gdzie dobrze widziane jest wspólne spożywanie alkoholu. Są momenty, podczas których wręcz nie wypada sięgać po napoje wysokoprocentowe. Moim zdaniem należy rugować ,,psudozwyczaj'' opijania każdej okazji.
Czy wobec tego mogę tę książkę polecić innym czytelnikom? Tak, ale nie będę kłamała, że wszystko w niej mi się podobało.
Że cię nie opuszczę aż do śmierci… Renata żyje w nieustannym biegu. Trudno jej znaleźć choćby krótką chwilę tylko dla siebie. Cały dom jest na...
W ekskluzywnym domu opieki umiera mężczyzna. To teoretycznie smutne, ale nikt się martwi. Rybak był domowym tyranem, nie stronił od alkoholu, a rodzina...
Przeczytane:2023-12-05, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2023, 26 książek 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, 12 książek 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, Audiobook,
HISTORIA RODZINNA
Coraz bliżej do Bożego Narodzenia, a zatem pora na typowo świąteczną opowieść. "Marcepanowa miłość" Agnieszki Lis skusiła mnie swoją "przytulaśną" grafiką i opisem wydawcy zamieszczonym na tylnej stronie okładki. I choć nie jestem wielbicielką marcepanu, to pomyślałam, że historia powinna mi się spodobać. Sięgnęłam więc po audiobook z zasobów portalu Empik Go i nie jestem przekonana, czy był to dobry wybór.
Justyna i Czarek tworzą szczęśliwą rodzinę. Ich nastoletni syn Norbert właśnie rozpoczął naukę w szkole średniej, a roczna córeczka Zuźka zaczyna stawiać swoje pierwsze kroki. Codzienność rodziny daleka jest jednak od sielanki. Norbert dojrzewa, ma problemy z rówieśnikami, nie może odnaleźć się w szkolnym środowisku, a to wszystko odbija się na ocenach. Chłopak przeżywa swoje pierwsze młodzieńcze zauroczenie. Znajomość z Zuzanną - dziewczyną z sąsiedztwa jest dla rodziców Norberta sporym zaskoczeniem. Mała Zuzia natomiast to bardzo żywe i wszędobylskie dziecko, absorbujące w całości uwagę mamy. Dziewczynki nie omijają dziecięce dolegliwości, przez co Justyna ma czas wypełniony po brzegi. Jesień mija szybko i niebawem należy zacząć przygotowania do świąt... Czy kolacja wigilijna połączy grono bohaterów?
"Marcepanowa miłość" nie nastroiła mnie świątecznie i nie otuliła niczym milutki, ciepły kocyk. Nie poczułam tu żadnej magii Bożego Narodzenia, ani też emocji, które zazwyczaj towarzyszą tego rodzaju opowieściom. A wiecie dlaczego?...
Jest to typowa historia obyczajowa opowiadająca o życiu pewnej warszawskiej rodziny. Ich codzienne problemy obracają się wokół rota wirusa najmłodszej latorośli, jej kup i innych dolegliwości żołądkowych. Karmienie rocznego dziecka kaszką z parówką też jakoś do mnie nie przemówiło. Nie wiem, czy miał być to element humorystyczny, czy raczej sposób na żywienie niejadka, ale wypadł słabo. Tym bardziej, że owe parówki przewijają się przez całą opowieść. Sąsiad notorycznie przeklinający aż uszy więdną również nijak nie pasuje mi do powieści świątecznej, tym bardziej, że owa "łacina" nie jest niczym uzasadniona. Wątek świąteczny został potraktowany marginalnie i ograniczony jedynie do dwóch, może trzech ostatnich rozdziałów. Niestety nie mamy więc szansy delektować się tą wyjątkową atmosferą.
Powieść jest przegadana, kilkoro zbędnych, moim zdaniem, bohaterów, którzy, poza chaosem, nie wnoszą nic do treści. Wydarzenia też jakieś takie zwyczajne, bez polotu. Najciekawszy moim zdaniem jest wątek dotyczący Norberta i Zuzanny oraz ich młodzieńczego uczucia. Miło było śledzić te wszystkie nieporozumienia związane z nieśmiałością, niedopowiedzeniami i zazdrością. Warto także zwrócić uwagę na realizm w tej powieści. Historia jest wiarygodna i bardzo przystaje do prozy codzienności. To taka opowieść z życia wzięta, a w świątecznych książkach chyba nie do końca o to chodzi.
Opis wydawcy zdecydowanie odbiega od tego, co oferuje książka. Nie znalazłam tu ani pachnącej choinki, która została zdegradowana do małego krzaczka ( dla bezpieczeństwa dziecka oczywiście), ani czułości i wzruszeń, które gdzieś się zagubiły, ani emocji, których wcale nie poczułam. Znalazłam natomiast niedobór tych wszystkich elementów, jakie powinna zawierać bożonarodzeniowa opowieść.
Cóż..., nie jestem wielbicielką marcepanu i podobnie "Marcepanowa miłość" nie przypadła mi do gustu. Zdecydowanie bardziej wolę ciepłe, nawet nieco naiwne, bajkowe, świąteczne powieści, które nastrajają pozytywnie i pozwalają odczuć magię tego wyjątkowego czasu. Tutaj tego nie znalazłam, a szkoda.