Unia Terrańska zaangażowana jest w międzygwiezdną wojnę z Krag, bezwzględną rasą obcych, chcących zniszczyć ludzkość. W 2315 roku obiecującemu młodemu oficerowi Maxowi Robichaux powierzone zostaje dowodzenie nad USS „Cumberland”, niszczycielem najnowszej generacji, jednak mającym tak złą opinię, że nazywany jest pogardliwie „Przełęczą Cumberland”. Pierwszą misją kapitana Robichaux jest patrol w Wolnym Korytarzu, miejscu, w którym Krag potajemnie kupują materiały do produkcji wojennej, oraz zniszczenie każdej jednostki przewożącej wojenną kontrabandę. Z dala od własnej floty, operujący w warunkach wymuszonej rozkazami ciszy radiowej, Max polegać może tylko na swojej determinacji… oraz wsparciu błyskotliwego szefa służby medycznej okrętu, doktora Sahina. Wykonując to niebezpieczne zadanie, Max i doktor zdają sobie sprawę, że jedynie „Cumberland” może powstrzymać śmiertelny atak Krag, który ma raz na zawsze zakończyć wojnę i istnienie rasy ludzkiej. Tocząca się w dalekiej przyszłości i utrzymana w klimatach powieści „o okrętach z drewna i ludziach ze stali” książka „Wezwał nas honor” należąca do serii Man of War łączy przygodę poznania, przeżycia wojenne i niebezpieczeństwa podróży w nieznane, widziane oczyma dowódcy i jego załogi.
Wydawnictwo: Drageus Publishing House
Data wydania: 2014-12-03
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 624
W kontynuacji powieści „Wezwał nas honor” poznajemy dalsze przygody kapitana Maxa Robichaux i dowodzonej przez niego załogi niszczyciela kosmicznego...
USS ,,Cumberland" wraz z załogą wykonują misję niemożliwą do wykonania, a wycofanie się nie wchodzi w grę. Czasem kapitan Robichaux walczy zgodnie z zasadami...
Przeczytane:2015-01-13, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015,
Dobrej powieści z gatunku military science - fiction.., nigdy dość:)! Każde bowiem kolejne spotkanie z książką opowiadającą o świecie dalekiej przyszłości, kosmicznych wyprawach, gwiezdnych wojnach, spotkaniach z obcymi gatunkami i zapierających dech w piersiach bohaterskich czynach, to szansa na pokaźną porcję doskonałej zabawy, emocjonujących przeżyć i poznanie kolejnych niezwykłych wizji kosmicznej przestrzeni i jej tajemnic. Frajda będzie tym większa, jeśli owa powieść jest pierwszą częścią zapowiadanego cyklu, który ma szansę stać się jednym z najlepszych i najważniejszych cyklów S-F w najbliższych latach. Tak właśnie jest w przypadku książki autorstwa H. Paula Honsingera pt. "Wezwał nas honor", która rozpoczyna sobą cykl "Man of War".
Książka przenosi Nas do świata przyszłości roku 2315 w którym Unia Terrańska toczy wojnę z bezwzględną rasą obcych - "Krag", której stawką jest przetrwanie ludzkości. Dokładniej akcja powieści przenosi Nas na pokład statku wojennego Unii Terrańskiej OKU „Cumberland”, nad którym dowództwo obejmuje młody i niedoświadczony kapitan - Max Robichaux, dla którego ów zadanie będzie najtrudniejszym i najbardziej wymagającym testem w całym jego dotychczasowym życiu. Zadaniem tym trudniejszym, iż załoga „Cumberland” cieszy się opinią najbardziej niekompetentnej, niezsubordynowanej i tchórzliwej załogi w całej Unii. Pierwszą misją nowego dowódcy i jego załogi jest ściśle tajna wyprawa patrolowa do Wolnego Korytarzu, w którym to "Krag" zaopatruje swoje okręty w surowce niezbędne do prowadzenia działań wojennych. Pozbawieni wsparcia, kontaktu radiowego i zdani tylko na siebie, muszą stawić czoła nie tylko jednostkom kupującym cenne surowce, ale także i całej wielkiej armadzie wroga, której głównym celem jest ostateczna rozprawa z ludzkością..
"Wezwał nas honor" to znakomita porcja kosmicznej rozrywki w bardzo solidnym, ale i też nie nazbyt ambitnym wydaniu. Bynajmniej nie jest to żaden zarzut, lecz paradoksalnie wręcz komplement pod jej adresem. Otóż powieści science - fiction możemy podzielić na dwie, bardzo różne kategorie. Pierwsza z nich skupia utwory o stricte przygodowym charakterze, skupiające się głównie na rozrywce, zabawie i jak najbardziej spektakularnym przekazie opowiadanych wydarzeń. Druga kategoria to powieści sięgające znacznie dalej, do filozoficznych, egzystencjalnych i psychologicznych odniesień do miejsca, roli i przeznaczenia człowieka w kosmosie. Książka Honsingera z pewnością należy do tej pierwszej kategorii, oferując swoim czytelnikom naprawdę świetną i emocjonującą zabawę na pokładzie OKU „Cumberland”. Nie sposób nie doszukiwać się tutaj podobieństw do takich klasyków jak chociażby genialne dzieła Lema z "Dziennikami gwiazdowymi" na czele czy też filmowej epopei "Star Trek". Samotny okręt przemierzający najodleglejsze zakątki wszechświata i prowadzący walkę ze złem, w tym przypadku rasą "Krag" - oto główna idea tej książki, czerpiąca natchnienie z najlepszych wzorców tego gatunku literackiego. Nie wiem jak inni czytelnicy, ale Mnie taki układ jak najbardziej satysfakcjonuje i zachęca do lektury tej i następnych odsłon cyklu "Man of War".
Lektura tej opowieści wiedzie Nas przez kosmiczne rubieże gdzie to kryją się największe tajemnice i zagadki wszechświata, z tymi najbardziej przerażającymi włącznie. Bardzo dobrym posunięciem jest to, iż do tego literackiego świata zostajemy niejako "wrzuceni" wraz z głównym bohaterem - Maxem Robichaux, dla którego wszystko to jest równie nowe, zaskakujące i trudne do zrozumienia, jak trudne jest i dla Nas - czytelników. Tym sposobem wspólnymi siłami odkrywamy tak naprawdę czym jest służba i dowodzenia okrętem wojennym w dobie wojny ludzkości z obcą cywilizacją. A przyznać trzeba, iż czeka na Nas tutaj naprawdę bardzo wiele fascynujących przygód i wydarzeń, z wielkimi kosmicznymi bitwami na czele, a na misjach szpiegowsko – wywiadowczych, skończywszy. Oczywiście można tutaj "przyczepić" się do pewnego zbyt prostego, ogólnego i za nadto "Hollywoodzkiego" podejścia do wizji kosmicznej wojny o przetrwanie, w której samodzielny okręt może stawić skutecznie czoła całej armadzie okrętów wroga.., ale jeśli będziemy mieli ciągle w pamięci konwencję tego typu literatury i zdawali sobie sprawę z tego, co tutaj powinno być najważniejsze (przypominam: zabawa i spektakularna rozrywka) to emocje i satysfakcja z czytania w pełni zrekompensują Nam tę nazbyt "kolorowe" przedstawienie wydarzeń. A przyznać tutaj muszę, że lektura tej powieści ani przez chwilę nie pozwala się nudzić, zaś liczne zwroty akcji i barwne przygody głównych bohaterów, pozwalają ponownie powrócić do świata młodzieńczych marzeń o podboju kosmosu..:)
Wydawnictwo Drageus Publishing House ma już swoją uznaną markę i pozycję na polskim rynku science - fiction, głównie dzięki temu iż prezentuje polskiemu czytelnikowi naprawdę dobre cykle tego gatunku. I tak jak to miało miejsce w przypadku "Odyssey One" oraz "Star Carrier", tak i w odniesieniu do tego cyklu mamy tutaj do czynienia z bardzo profesjonalnie stworzoną kosmiczną opowieścią, która łączy w sobie atrakcyjną fabułę z bardzo solidnym warsztatem techniczno - naukowym. Mam tu na myśli zarówno informacje odnoszące się chociażby do samego okrętu „Cumberland” i jego technologicznego zaawansowania z napędem, uzbrojeniem i sposobem prowadzenia walki na czele, jak i również do niezwykle ciekawych opisów odwołujących się do chociażby takiej kwestii jak nawigacja w kosmosie. Podobnie ma się sprawa niezwykle wyraźnie i ciekawie zarysowanego całego systemu dowodzenia okrętem kosmicznym oraz hierarchii wojskowej na jednostce, z którego jasno wynika kto i gdzie jest najważniejszy oraz jakie obowiązki do niego należą. Mały zgrzyt ma miejsce jedynie w przypadku tzw. broni krótkiej załogi, w skład której wchodzą nie tylko egzemplarze różnego rodzaju broni palnej.., ale także i szable! Tak, tak..nie pomyliłam się i mam na myśli stare, klasyczne szable rodem z XIV wiecznego świata;) Wydaje Mi się to nieco nazbyt archaiczne.. Odrobinę zawiodłam się także w kwestii przedstawienia technologicznych osiągnięć i możliwości obcej rasy "Krag", których to informacji po prostu nie znajdziemy tutaj za wiele, lub tez niemalże wcale. Być może w kolejnych tomach ten niedostatek wiedzy zostanie w pełni zaspokojony przez autora, i wówczas nie będę mogła mieć już żadnego "ale".. Jasne - techniczna strona nie jest w powieści S-F najważniejsza, ale mimo wszystko dobrze się dzieje, gdy stoi ona na całkiem dobrym i rzetelnym poziomie:)
Odnośnie powyższych uwag nie mogę oprzeć się także wrażeniu, iż momentami opowieść ta przypomina starą książkę przygodowo - podróżniczą o losach np. brytyjskiego okrętu walczącego gdzieś na karaibskich morzach z piratami.., z tym oto wyjątkiem iż została ona przeniesiona na kosmiczne wody;) W zasadzie to nie mam nic przeciwko takiemu pomysłowi, który wydaje się dosyć odważnym ale i ciekawym przedsięwzięciem. Oczywiście pewne archaizmy, jak chociażby ten z białą bronią na pokładzie, rażą i leciutko irytują.., ale z drugiej strony dodają pewnego smaczku i niezwykłego kolorytu tej opowieści, czyniąc ją jak najbardziej wyjątkową i "inną" z szeregu dziesiątek pozycji z gatunku space opera.
Książka ta jest nie tylko bardzo barwnie i brawurowo napisaną opowieścią o kosmicznych losach statku OKU „Cumberland” i jego załogi, ale także niezwykle sarkastyczną, dowcipną i inteligentną historią o relacjach międzyludzkich na pokładzie okrętu wojennego. Członkowie załogi nie są bowiem super bohaterami gotowymi zginąć na rozkaz ich Boga, czyli kapitana. Otóż są to tak naprawdę zwykli ludzie, tchórzliwi, cwani, próbujący przeżyć i za nadto nie wychylać się przed szereg. Przyznać trzeba, iż jest to bardzo świeże i rzadko spotykane w literaturze science - fiction spojrzenie na załogę okrętu kosmicznego, które dzięki temu jest niezwykle interesujące. Interesujące tym bardziej, iż w konfrontacji z ideowym, górnolotnym i lekko patetycznym, bynajmniej na początku, nastawieniem kapitana Robichaux, wypada ono po prostu arcyzabawnie:). Powodów do uśmiechu na pewno tutaj czytelnikowi nie zabraknie, co także zasługuje na słowa uznania pod adresem autora.
Bohaterowie tej historii są barwni, ciekawi i przede wszystkim żywi. Dotyczy to głównie dwóch najważniejszych postaci na całym okręcie - kapitana Robichaux i pokładowego lekarza Ibrahima Sahina, będącego również najbliższym przyjacielem i doradcą młodego dowódcy. Max Robichaux to postać którą lubimy, szanujemy i doceniamy jego zaangażowanie i wiedzę, choć czysto teoretyczną. Kibicujemy Mu w jego poczynaniach, dobrze życzymy i trzymamy kciuki by opanował ten cały bałagan na okręcie i doprowadził do szczęśliwego finału całą swoją załogę. Ważne jest także to, iż nie jest to człowiek nie omylny, idealny, genialny. Jest zwyczajnym, młodym mężczyzną i żołnierzem, który stara się wypełniać swoje obowiązki najlepiej jak potrafi. Jego zupełnym przeciwieństwem wydaje się z kolei dr Sahin, który jest niezwykle inteligentnym i mądrym człowiekiem w dziedzinie medycyny, biologii i dyplomacji, lecz jednocześnie kompletnym ignorantem w sferze wojskowej. To doskonale znany motyw wzajemnego uzupełniania się dwóch najważniejszych osobowości w lekturze, który idealnie sprawdza się w tym konkretnym przypadku.
"Wezwał nas honor" to powieść gwarantująca mnóstwo rozrywki, emocji i wielkiej, kosmicznej przygody. Narracja prowadzona z pozycji pobocznego obserwatora sprawia, iż lektura tej opowieści przywodzi Nam na myśl skojarzenia z największymi dziełami awanturniczo - marynistycznymi, m.in.: Cecila Scotta Forestera, Patrica O'Briana czy też genialnego Jospeha Conrada.., z tą oto drobną różnicą, iż tym razem w kosmicznym wydaniu. Każdy kto kocha literacką przygodę i wojenną zawieruchę - powinien bez wahania sięgnąć po tę powieść i dać się porwać jej bez reszty:). Polecam i życzę świetnej zabawy.., a sama oczekuję już na drugi tom cyklu, którego angielski tytuł brzmi "For Honor. We stand"..