NOWE JEDNOTOMOWE WYDANIE!
Zaszczuta i zdziesiątkowana ludzkość przeklina noc.
Z każdym zmierzchem, w oparach mgły, nadchodzą opętane żądzą mordu bestie. Przerażeni ludzie chronią się za magicznymi runami. Rzeź ustaje bladym świtem, gdy światło zapędza demony z powrotem w Otchłań.
Wydaje się, że nikt ani nic nie zdoła powstrzymać otchłańców, kładąc tym samym kres zagładzie. W tym dogorywającym świecie dorasta troje młodych ludzi.
Bohaterski Arlen, przekonany, że większym od nocnego zła przekleństwem jest strach przepełniający ludzkie serca. Leesha – jej życie zrujnowało jedno proste kłamstwo – nowicjuszka u starej Zielarki. I Rojer, którego los na zawsze odmienił wędrowny Minstrel, wygrywając mu na skrzypkach skoczną melodię.
Tych troje ma coś wspólnego – są uparci i przeczuwają, że prawda o świecie nie kończy się na tym, co im powiedziano. Czy odważą się jej poszukać, opuszczając chroniony runami azyl?
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2021-11-05
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 813
Tytuł oryginału: The Warded Man
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Swoją przygodę z „Cyklem Demonicznym” zaczęłam od dziwnej strony. Kilka lat temu przeczytałam trzecią część i miałam plany, aby powrócić do pierwszej. Jednak przez te wszystkie lata tego nie zrobiłam. Później przeczytałam pierwszą część nawiązującej serii, czyli „Pustynny książę. Tom 1” . To właśnie ta książka spowodowała, że na nowo nabrałam chęci do przeczytania całego „Cyklu Demonicznego”. Tym razem zaczęłam od pierwszej części, czyli „Malowanego człowieka”.
W momencie, gdy już miałam książkę „Malowany człowiek” w rękach, to już wiedziałam, że znikam z rzeczywistości na kilka godzin. Ani trochę nie zaskoczyło mnie to, że książka mnie wciągnęła i nie potrafiłam jej odłożyć na bok. Chciałam poznać kontynuację rozpoczętych wątków. Ciekawiło mnie, w którą stronę potoczą się losy poszczególnych bohaterów. Przeżywałam, gdy spotykała ich jakaś krzywda, gdyż tak się z nimi zżyłam.
Nie przepadam za grubymi książkami. Ciężko się je trzyma. Ręce bolą, gdy długo się je czyta. Jednak w przypadku „Malowanego człowieka” byłam szczęśliwa, że ma tyle dużo stron, bo nie chciałam zbyt szybko kończyć czytania. Czytanie jej było dla mnie czystą przyjemnością. Ta książka pobudza wyobraźnie, oddziałuje na emocje czytelnika, a do tego posiada ciekawą i wciągającą historię. Zostałam zaczarowana przez autora i chcę zdecydowanie więcej jego książek. Szczęśliwie się składa, że czeka na półce na mnie już drugi tom „Pustynnego księcia”.
Wiem, że „Cykl Demoniczny” został już wydany w całości, jednak ja czekam na wznowienie. Zakochałam się w tym nowym wydaniu. Przepiękna okładka i doskonale prezentuje się na półce.
Fabryko Słów - jesteś wielka! Oto dopiero co ochłonęliśmy po lekturze powieści „Pustynny książę. Księga I”..., a już dziś trafia w nasze ręce nowe, zbiorcze wydanie książki „Malowany człowiek”! To idealny czas, znakomity pomysł i świetna promocja słynnego cyklu Petera V. Bretta, która stanowi również idealne wprowadzenie do nowej opowieści tego autora, którą zapoczątkował wspominany powyżej „Pustynny książę”. Zatem powtórzę raz jeszcze - Fabryko Słów, jesteś wielka!
Opowieść ta przenosi nas do fantastycznego świata nocy i dnia, czyli ataków krwiożerczych potworów i demonów w ciemnościach oraz zwyczajnego życia ludzi w dziennym świetle. Ta przerażającą egzystencja wydaje się być przypisaną już na zawsze..., ale oto pojawia się trójka niezwykłych, młodych ludzi, którzy po raz pierwszy od bardzo dawna dadzą szansę na zmianę... Zanim jednak do tego dojdzie, Arlen, Leesha i Rojer będą musieli udać się w długą podróż, poświecić wszystko co mają i uwierzyć w to, że są w stanie pokonać demoniczne zło...
Niniejsze dzieło Petera V. Bretta wpisało się już na zawsze w kanon współczesnego, literackiego fantasy - jak najbardziej zasłużenie. Przede wszystkim opowieść ta, podobnie jak i cały cykl, jego sequele oraz prequele, bazuje na fascynującym pomyśle ukazania świata ludzi i demonów, które to nacje toczą ze sobą nierówną walkę każdej nocy, a za dnia przygotowują się do kolejnych starć. Już to jest wielce intrygujące, a gdy dodamy do tego fabularny rozmach, perfekcyjnie wykreowanych bohaterów, malownicze miejsce akcji i niezwykłe emocje, to mamy dzieło wielkie. I „Malowany człowiek” zasługuje na to miano bez dwóch zdań.
Fabułę książki znaczą losy wspominanych powyżej trzech bohaterów, którym poświęcono równie wiele miejsca, czasu i uwagi. To właśnie Arlen, Leesha i Rojer muszą porzucić swoją codzienność, zaufać spotkanym osobom i odkryć drzemiącą w nich magiczną moc, która pozwoli przygotować się tak im, jak i całej ludzkości, do podjęcia najważniejszej bitwy z demonami Otchłani. Bitwy, która może przynieść upragniony spokój, ale też i wielką klęskę. I tak też ponad 800 stron tej książki wypełnia wartka akcja, spektakularne sceny bitew, polityczne rozgrywki oraz pomysłowe emanacje magii, a i też nie zabrakło tu pięknych, stricte obyczajowych wątków oraz szczypty dobrego, czarnego humoru. Ponadto należą się tu również słowa uznania dla Marcina Mortki, który pięknie przełożył tę opowieść na nasz język.
O bohaterach i świecie tej opowieści można by opowiadać długo, a i tak nie wyczerpałoby się potencjału tych tematów. Oto bowiem główne postacie tej książki są niezwykle intrygujące, zupełnie od siebie różne, ale mimo wszystko połączone losem przeznaczenia. Wspaniałe jest to, że nie możemy powiedzieć wprost, iż lubimy i obdarzamy sympatią Arlena, Leeshę i Rojera od pierwszych chwil lektury, gdyż każde z nich zmienia się na kartach tej historii, dojrzewa i popełnia konieczne błędy do tego, by stać się tym, kim być powinni.
Co zaś do świata tej opowieści, to ten zachwyca nas swoim rozmachem, różnorodnością krain, miejsc i codziennością życia danych klanów, jak i oczywiście obrazem tego co najmroczniejsze - demonów. To wszystko ma swoje określone ramy, logiczny sens, niezwykle istotne niuanse - chociażby motyw posługiwania się runami, jak i wreszcie baśniowy i zarazem mroczny klimat. To miejsce, które kryje mnóstwo sekretów, zagadek i smaczków, których stopniowe poznawanie jest dla nas wielką przyjemnością.
Czy można określić tę książkę mianem idealnej historii fantasy...? W mej ocenie jak najbardziej tak, aczkolwiek z wyraźnym zaznaczeniem tego, iż raczej mrocznego fantasy dla nieco starszego (nie koniecznie od razu pełnoletniego) odbiorcy, któremu kwestie grozy, przemocy, ale też i wątków natury obyczajowej, nie są obce. Przede wszystkim jest to jednak kwintesencja tego literackiego nurtu, czyli brawurowo ukazana walka dobra ze złem, która jest trudną, skomplikowaną i niełatwą, ale przy tym ze wszech miar konieczną.
Spotkanie z tym nowym, jakże pięknym wydaniem (cudowna okładka książki w twardej oprawie) powieści „Malowany człowiek”, to wspaniała przygoda, wielkie emocje i autentyczna przyjemność. To również znamienita zachęta do tego, by sięgnąć po inne odsłony tego Uniwersum i cieszyć się jego fabularną ofertą. Ze swej strony zachęcam was gorąco do podjęcia tego kroku – naprawdę warto!
Do lektury "Malowanego człowieka" stanowczo musiałam dojrzeć. Za nastoletnich lat niedoceniłam wystarczająco tego mrocznego, lecz fantastycznego świata. Czuję, że Peter V. Brett zaskoczy mnie jeszcze wiele razy podczas lektury cyklu demonicznego. Widać, że pomysł na fabułę, akcję oraz bohaterów jest przemyślany i dopracowany z niezwykłą starannością.
Polecam również sięgnąć po audibook. Jest znakomicie przygotowany. Słucha się go z czystą przyjemnością.
W świecie, którym w mroku czają się
bestie, wśród zaszczutej i zdziesiątkowanej ludzkości, w azylu chronionym magicznymi runami, żyje troje młodych ludzi.
Arlen, przekonany jest że od nocnego zła gorszy jest strach przepełniający ludzkie serca.
Leesha nowicjuszka w dziedzinie zielarstwa, której jedno kłamstwo zmieniło całe życie.
Oraz Rojer którego los odmienił się dzięki wygranej na skrzypcach melodii przez Wędrownego Ministrela.
Niby każdy z nich jest inny, ale mają wspólne cechy. Są uparci i pewni tego że świat jest całkiem inny niż do tej pory im wpajano, a ich los z góry jest przesądzony.
Czy zdołają odwrócić przeznaczenie?
Czy odważą się opuścić chroniony runami azyl?
No więc tak kochani. Mało kiedy sięgam po tego gatunku książki. Jednak gdy tylko zobaczyłam piękne wydanie tej serii, wiedziałam że muszę ją przeczytać, pomimo tego że należą do małych grubasków bo pierwszy tom ma aż 800 stron ?
Nie żałuję podjętej decyzji. Od książki nie mogłam się wręcz oderwać a przeczytanie zajęło mi tylko 4 dni ?
Wartka, trzymająca w napięciu akcja nie pozwala się oderwać, od odwiecznej walki dobra ze złem. Strach jakim przesiąknięte są strony jest wręcz namacalny. Opisy robią wrażenie i pobudzają wyobraźnię. Demony które czyhają na każdej kartce, przyprawiają o ciarki, a opisy walk dopełniają całości.
Jak napisałam wcześniej książka wydana jest pięknie w grubej twardej oprawie.
Oczywiście znajdą się też minusy w tej historii jak np duże przeskoki w czasie, czy dyskryminacja kobiet które sprowadzone były tylko do rodzenia, nie miałeś potomka, wykluczony byłeś ze społeczeństwa.
Ale te minusy nie zabrały mi radości z przeczytania tej książki.
Polecam kochani a już niedługo pojawi się recenzja kolejnego tomu ?
Uwielbiam książki Wydawnictwa Fabryka Słów, ponieważ otwierając okładkę nigdy nie wiem co będzie w środku. Każda przygoda niesie ze sobą mnóstwo nerwów, napięć, zniecierpliwienia. Spotykam się z demonami, księżniczkami, wierzeniami ludów, którzy próbują przetrwać kolejny dzień. Tym razem jest nie inaczej.
Co powiesz na życie w czasie, w którym nasz Świat opanowały demony ciemności które wyłaniają się tylko nocą i szukają zbłąkanych ludzi którzy na czas nie zdarzyli do swoich domostw, kryjówek? Ja jestem za ponieważ to co przeżywają nasi bohaterowie jest przepełnione takimi ,,atrakcjami" że głowa mała.
Walka z demonami nie ma się ku końcowi i jedyny (póki co) ratunek przed nimi albo ocalenie to umiejętność kreślenia runów które uniemożliwiają demonom przedostanie się do domostw albo okaleczenia człowieka, kogoś kto ma na sobie np. zbroje, które takowe runy mają. Rzeź znika w momencie, kiedy zaczyna pojawiać się świt, który zapędza w czeluść ziemi te paskudy by na nowo wyjść na powierzchnie jak tylko zapadnie ciemność.
W określeniu, że Świat należy do młodych jest jakiś sens, ponieważ tutaj poznasz troje bohaterów (ale i nie tylko) którzy nie zgadzają się z tym w jakim okresie żyją i starają się zrobić coś, żeby było lepiej. Zapamiętaj ich, ponieważ w kolejnych częściach będziesz poznawał skutek tego co zdziałali tutaj. Mowa oczywiście o Arlenie, Lessha i Rojer. Muszę przyznać, że przy pierwszych kartkach obawiałam się, że nie połapie się w tych runach, cyklach, określeniach, czasach, ale było inaczej. Wszystko bardzo łatwo przyswajalne.
Jeżeli macie nowe wydanie, gdzie potężny demon szczerzy się do kogoś to zapamiętaj, bo w treści poznasz, dlaczego ma złamany róg.
Za swój egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Fabryka Słów i szczerze z głębi serca dziękuję za mega przygodę, którą zapamiętam for ever.
Swoją przygodę z Peterem V. Brettem zaczęłam od tyłu, ponieważ od swego rodzaju sequelu. "Pustynny Książę" (pierwszy tom Cyklu Zmroku), którego recenzja ukazała się stosunkowo niedawno, fabularnie dotyczyła dzieci bohaterów występujących w Cyklu Demonicznym, więc odrobinę zaspojlerowałam sobie zakończenie. Ale to nic. Nawet przez chwilę nie żałowałam, że poznałam historię "Pustynnego księcia" przed "Malowanym człowiekiem", bo nijak nie przeszkodziło mi to ani w ostatecznym odbiorze lektury, ani we wkręceniu się w wydarzenia, ani tym bardziej w zgraniu się z bohaterami.
"Malowany człowiek" jest pierwszym tomem wspomnianego wyżej Cyklu Demonicznego i opowiada historię trójki młodych ludzi. Pierwsza perspektywa dotyczy Arlena, chłopca mieszkającego Potoku Tibbeta - niewielkiej wiosce, gdzie ludzie żyją z dnia na dzień, bojąc się mrocznej wizji przyszłości oraz tego, co przyniesie noc. A raczej jakie żniwa zbierze...
Leesha w Zakątku poza okropną matką zmaga się również z wierutnym kłamstwem, przez które życie dziewczyny wywróciło się do góry nogami. Na szczęście poznała Brunę - starą zielarkę wyczyniającą cuda z ziół.
Z kolei Rojer po nagłym ataku w rodzinnym domu znalazł się pod pieczą Minstrela, Arricka. Chłopiec próbuje więc powiązać koniec z końcem i uratować mistrza przed zapiciem się na śmierć. W ten oto sposób odrywa swój magiczny, muzyczny talent.
W "Malowanym człowieku" tylko jedna rzecz jest pewna: nocą, kiedy demony przyjmują namacalną poznać i zaczynają atakować, nie waż się wyjść poza chroniące cię runy. Bo Otchłańca nie da rady zabić. Ale czy aby na pewno?
Peter V. Brett dał początek niezwykłemu cyklowi fantasy, potrafiącemu wpłynąć na wyobraźnie, wywołać przeróżne emocje i niewiarygodnie wręcz wciągnąć. "Malowany człowiek" to ponad ośmiuset stronnicowa powieść, którą przeczytałam w dwa dni, bo po prostu nie potrafiłam się od niej oderwać. I samo to powinno was zachęcić do sięgnięcia.
Głównych bohaterów pokochałam całym sercem, totalnie się z nimi zżywając. Arlen zaczarował mnie swoim uporem, bohaterstwem i odwagą. Śledząc jego przygody i widząc, jak z każdym dniem mężniał i robił wszystko, byleby spełnić marzenie pozostania Posłańcem, dawało nadzieję. Leesha i jej zaangażowanie w naukę oraz niesienie pomocy chorym i potrzebującym było miłym oderwaniem od ciągłej walki z Otchłańcami, a talent muzyczny Rojera to rzecz niesłychanie urocza i wyjątkowo zaskakująca. Każdy bohater był więc na swój sposób unikatowy, co skutecznie urozmaicało lekturę.
W "Malowanym człowieku" nie da rady wyłonić najlepszego wątku. Tam każdą historię, nawet tę najmniej znaczącą i najkrótszą, czytało się z dużym zainteresowaniem. Mam wrażenie, że autor doskonale przemyślał fabułę: wszystko pasowało. Nie odniosłam wrażenia, że któryś moment napisano na siłę albo że wprowadzona intryga odbiegała od rzeczywistości, stając się nierealną.
Wydanie dodatkowo uzupełniono o klimatyczne ilustracje Dominika Brońka oraz o mapy, dzięki czemu mogłam lepiej wyobrazić sobie podróże bohaterów.
"Malowany człowiek" Petera V. Bretta to książka, którą bezapelacyjnie polecam wszystkim. W powieści akcja goni akcję, losy bohaterów ważą się niemal na każdym kroku, Otchłańce atakujący nocą to chleb powszedni, a odkrywanie starodawnych tajemnic i run wprowadza bezbłędny, magiczny klimat. "Malowany człowiek" to typowy must read każdego szanującego się fana fantastyki. Historia wywołuje tony emocji i zachwyca, opowiadając o odwadze, walce z przeciwnościami losu, przyjaźni i o tym, że przestraszony człowiek potrafi wyrządzić więcej krzywdy niż największy złoczyńca.
Historia Malowanego człowieka wciągnęła mnie od pierwszych stron. Z prawdziwą przyjemnością poznawałam wydarzenia, które ukształtowały głównych bohaterów, choć przyznam, że autor nie oszczędzał moich ulubieńców.
Dosyć długo musiałam czekać aż ich losy się zwiążą, jednak było warto. Każda osoba musiała przeżyć własną drogę, by odkryć swoje umiejętności.
Odkrywanie tego świata, pełnego demonów pojawiających się nocą, było niesamowitą przygodą. I gdybym miała przy sobie kolejny tom, to pewnie już bym za niego chwyciła, by dowiedzieć się jak dalej potoczą się losy bohaterów.
Ogromnie się cieszę, że ten cykl został wydany ponownie w przepięknej twardej oprawie.
Podczas Nowiu na świat wychodzą demony. Wojna w blasku dnia wciąga czytelników w świat otchłani i mroku. Ludzkość ma trzydzieści dni, aby przygotować...
Czas na ostateczną bitwę. W tym pojedynku, przetrwa tylko jedna strona - ludzka lub demoniczna. Drużyna straceńców staje przed bramami Otchłani. Nie...
Przeczytane:2022-03-26, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022,
Niekiedy brakuje nam odwagi, by stworzyć lepszy świat, w którym chcielibyśmy żyć. Mamy możliwości do tego, lecz ogranicza nas olbrzymi lęk oraz brak gotowości do poświęceń. Nie ma w tym nic złego, ponieważ mamy do tego prawo, prawo do tego, by podejmować własne decyzje. Niemniej co jakiś czas trafi się człowiek, który nie daje się ograniczyć i brnie do przodu mimo wszystko. Tacy ludzie mają moc zmieniania świata. Czy na lepsze? Tutaj pewnie można dywagować, bo w końcu pewnie co człowiek, to inna wizja dobrego świata. Ale może są cele, które łączą nas wszystkich?
Świat jest przepełniony demonami. Każdej nocy powstają i bezmyślnie mordują ludzi. Potrafią wybić całe wioski, a niekiedy dostają się też do większych miast. Potrzeba dobrej runicznej ochrony, by przeżyć. Dla małych osad to wielki problem, ponieważ nie ma za dużo osób, które całkowicie dobrze potrafią rysować runy. Arlen jako mały chłopiec obserwuje, jak giną jego sąsiedzi, przyjaciele i najbliższe mu osoby. Obserwuje, jak co noc chowają się i z bezradnością próbują przetrwać. Bo co innego im pozostało? Leesha ma podobne obserwacje, jednak jej życie zostało zrujnowane poprzez słowa jednego, zbyt pewnego siebie chłopaka. Ciężko żyć wśród plotek. Natomiast Rojer jak przez mgłę pamięta swoich rodziców. Obecnie szkoli się na Minstrela i wierzy, że da światu radość. Co łączy tę trójkę? Jak potoczą się ich losy?
"Malowany Człowiek" rozpoczyna już w tej chwili rozsławiony "Cykl Demoniczny". Byłam niezmiernie podekscytowana faktem, że i ja rozpocznę z nim przygodę. Choć może słowo rozpocznę nie do końca pasuje do tej sytuacji, gdyż miałam już okazję zapoznać się z inną powieścią Petera Bretta – "Pustynnym Księciem". Z tego spotkania wyszłam z bardzo pozytywnymi odczuciami, ale bez zachwytu. Co przyniosła mi powieść, która już tak dawno temu została napisana, a do dzisiaj pchnie całe uniwersum do przodu?
Uwielbiam pomysł, na którym opiera się całe uniwersum. Nie wiem, czy w czasach pierwszej premiery tej książki były one tak dobrze znane jak dzisiaj, bo dzisiaj pozornie nie są czymś unikatowym. Jednak Peter Brett sprawił, że już trochę utarte motywy stały się czymś niesztampowym i pełnym świeżości. Tym bardziej że świat, w którym dzieje się akcja, jest niesamowicie dopracowany. Pisarz ujął perspektywę osób mieszkających we wsiach, więc perspektywę ograniczoną przez mieszkanie całe życie w jednym miejscu, perspektywę pozbawioną wykształcenia. Lecz jako czytelnicy nie mamy narzuconych tych właśnie ograniczeń. Wiemy, dlaczego ci ludzie zachowują się w dany sposób, ale sami zdajemy sobie sprawę, że ich świat jest o wiele większy i o wiele bardziej skomplikowany. Przedstawienie czegoś takiego wydaje mi się trudnym zadaniem, z którym autor poradził sobie doskonale.
Pod względem stylu też mam jak najlepsze odczucia. Ogólnie tak jak wspomniałam, po części wiem, czego spodziewać się po twórczości pisarza. Dlatego miałam troszkę mieszane odczucia. "Pustynny Książę" pod względem języka podobał mi się, lecz z perspektywy czasu postrzegam go jako dość oporny styl. Tymczasem tutaj zostałam wręcz zszokowana płynnością stylistyczną i przemawiającą przez nią naturalnością. Czytając tę powieść, nie zauważałam całych setek stron, bo tak mocno wciągnęłam się w fabułę i zapominałam o otaczającym mnie świecie. Co prawda miejscami widać pewne niedopracowania, ale przy całości nie jest to jakoś bardzo zauważalne.
Nie wiem, czy pamiętacie, ale uwielbiam grube książki i ta nie stanowi wyjątku. Cieszę się, że nie ma tutaj żadnych ograniczeń, ponieważ w "Malowanym Człowieku" dzieje się dość dużo, lecz nie ma niepotrzebnego popędzania. Pierwszy tom można na spokojnie potraktować jako bardzo dokładne i rozbudowane wprowadzenie do o wiele potężniejszej historii, na którą liczę w kolejnych tomach. Choć nie mogę zapomnieć o tym, że w pewnym sensie mam już wyobrażenie, jak się potoczą losy bohaterów. Nie jest ono duże, lecz "Pustynny Książę" dał mi możliwość tworzenia własnych przypuszczeń. Wbrew pozorom jest to niesamowicie ciekawe, gdyż bardzo chcę się dowiedzieć, jak doszło do wydarzeń przedstawionych w kolejnym chronologicznie cyklu. To wydaje się być naprawdę długa droga.
Bohaterowie są wykreowani dokładnie. Ich całokształt wskazuje na wnikliwe stworzenie całego charakteru oraz odpowiedniego kontekstu do ukazania, kim są. Pod tym względem najbardziej cenię Arlena, który przez całą powieść dość mocno się zmienia. Jego proces zmiany zostaje czytelnikowi ukazany krok po kroku, tak, że jest to zrozumiałe i poruszające. Jednak moje serce stanowczo skradł Rojer. Początkowo intensywnie mnie irytował, lecz z czasem zaczynałam dostrzegać głębię jego duszy i moje czytelnicze serce zostało poruszone przez tego niesfornego chłopaka. Co do Leeshy to ciężko mi się wypowiedzieć, gdyż nie umiem obiektywnie spojrzeć na jej postać. Właśnie z "Pustynnego Księcia" mam wyrobioną opinię o tym, kim jest i nie umiałam się od niej oderwać. Po prostu jej nie cierpię.
W "Malowanym Człowieku" doceniam panoramiczne spojrzenie na różne problemy, trudności i samych ludzi. Tutaj nie ma ograniczenia do tego, że istnieje jedna racja. Istnieje wiele racji w zależności od sytuacji danego bohatera, jego możliwości i jego własnego spojrzenia na świat. Po przeanalizowaniu tego świat wydaje się logiczniejszym miejscem, choć przy tym nadal skomplikowanym i zaskakującym. W powieści jest też wyróżniony wątek upokorzenia i walki o lepszy życie. Ludzie są zdolni do okrucieństwa i niszczenia innym ludziom życia, choćby z zazdrości.
Pierwszy tom "Cyklu Demonicznego" sprawił, że już całkowicie wsiąkłam w ten świat i jestem gotowa, by pogłębiać swoją fascynację. Spodziewałam się po "Malowanym Człowieku" wiele, ale jednak myślałam, że będzie istotnie gorszy niż "Pustynny Książę". Tymczasem zostałam zaskoczona i to właśnie ta historia mnie oczarowała.