Za sprawą czarodziejskich mocy współczesna nastolatka Małgosia przeniesiona zostaje w czasy króla Sobieskiego, a jej imienniczka z przeszłości zajmuje jej miejsce. Która z nich lepiej sobie poradzi w krańcowo różnych okolicznościach?
Czyta Anna Cieślak | format nagrania: MP3, czas nagrania: 8 godz. 35 min.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2011-08-23
Kategoria:
ISBN:
Liczba stron: 0
Piętnastoletnia Małgosia to klasyczna egoistka myśląca głównie o sobie i swoich sprawach, która niespodziewanie zostaje przeniesiona w czasie do Polski za panowania króla Jana III Sobieskiego. Trudno jej się odnaleźć w nowej rzeczywistości, gdzie chcą ją wydać za mąż za starego pryka, a każde jej nieposłuszeństwo jest surowo karane.
Książka jest trochę podobna do "Godziny pąsowej róży", w której bohaterka przeniosła się w czasie za sprawą starego zegara i ta historia podobała mi się bardziej od przygód krnąbrnej Małgosi, gdyż znalazłam tam więcej humoru, sama historia bardziej mnie wciągnęła i główna bohaterka była jak dla mnie ciekawsza niż Małgosia.
Powieść "Małgosia contra Małgosia" całkiem przyjemnie się czyta, można się przy niej oderwać od codzienności, ale nic poza tym.
Czytanie książki „Małgosia contra Małgosia” dla dzisiejszych ponad 45 latków może być sentymentalną podróżą do czasów dzieciństwa, kiedy w 1980 roku powieść Ewy Nowackiej była wyświetlana w trzech odcinkach teatru telewizji z Ewą Wencel w głównej roli.
Książka ta jest niesamowitą opowieścią o krnąbrnej nastolatce, która przenosi się 300 lat wstecz i musi odnaleźć się w rodzinie pośledniejszej szlachty, gdzie mores i codzienna ciężka praca są niepodważalnymi elementami ówczesnego życia młodej kobiety. Sytuacje, w jakie zostaje wplątana Małgosia, z jednej strony wywołują śmiech, a z drugiej szok.
Jest to wspaniały obraz XVII wiecznej sytuacji społeczno-obyczajowej w Polsce.
Powieść naszpikowana jest słownictwem, jakiego już się nie używa, a które trudno byłoby zrozumieć bez wyjaśnień zawartych w stopkach stron. Język ten wspaniale dodaje pogląd na sposób wysławiania się, np. wobec szanownej pani matki (określenie „mamo” w ogóle nie funkcjonuje). Pomimo zdarzających się trudno zrozumiałych słów, pierwszoosobowa narracja prowadzona jest swobodnym językiem nastolatki (aczkolwiek nie jest to dzisiejsza gwara, bo książka została napisana w 1975 roku), co wprowadza komiczny efekt i powoduje uśmiech u czytelnika.
„Małgosia contra Małgosia” stanowi dla mnie miłą, uroczą książką z ważnym wydźwiękiem dla dzisiejszych nastolatków.
Polecam.
" - Spójrz - z kieszeni kożuszka wyciągnął lilię strojącą mój bukiet. - Zabrałem na pamiątkę, ale teraz myślę, że rzucimy ją do wody i to...
Ano wcześnie się zmierzchało - pomyślało się starusze. Jeszcze na Anioł Pański nie podzwonili, a patrzeć, jak oćma. Przeżegnawszy ziewające usta (wiadomo...
Przeczytane:2015-05-15,