Madeleine

Ocena: 4 (6 głosów)

Czy niezwykłe sploty ludzkich losów są przeznaczeniem? Na ile sami możemy na nie wpływać? Odpowiedzi na te i inne pytania Czytelnik może znaleźć w kolejnej, intrygującej powieści Marii Consilii Lakotty. Autorka przedstawia historię niezwykłej miłości Héliera oraz tytułowej Madeleine, której uczucie zostaje wystawione na próbę wraz z pojawieniem się urodziwej, lekkomyślnej Yvonne… . Jak potoczą się dalsze losy trojga bohaterów? Czy odnajdą upragnione szczęście? Ta niezwykle barwna i pasjonująca książka spełni oczekiwania najbardziej wymagających Czytelników. [Opis wydawcy]

Informacje dodatkowe o Madeleine:

Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Data wydania: 2014-07-01
Kategoria: Romans
ISBN: 978-83-7595-817-1
Liczba stron: 259

więcej

Kup książkę Madeleine

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Madeleine - opinie o książce

Avatar użytkownika - korcia
korcia
Przeczytane:2014-12-31, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2014, Mam,
"Madeleine" to coś więcej niż romans. Owszem mamy tu miłość i intrygi, ale autorka nakreśla nam też zawiłości ludzkiego charakteru, pokazuje, że życiowe wybory często bywają bardzo trudne, że jedna głupia decyzja może zaważyć na losach wielu osób. Mamy tu różne rodzaje miłości, w tym również ślepą, egoistyczną i destrukcyjną. Chociaż słowo miłość ma zdecydowanie zabarwienie pozytywne, to okazuje się, że w rzeczywistości potrafi mieć też ciemniejsze strony. Jest to też opowieść o przeznaczeniu, o tym jak sami możemy na nie wpływać. Nie jest to lektura łatwa, miła i przyjemna. Muszę przyznać, że miałam pewne kłopoty z wciągnięciem się w tę historię. Może to kwestia stylu autorki, do którego trzeba przywyknąć. Co nie oznacza, że jest on zły, bo Consilia Maria Lakotta pisze bardzo starannie, kwieciście, dba o każdy szczegół. Jej pisarstwo trochę przypomina mi twórczość dziewiętnastowiecznych pisarzy, od której chyba ostatnio odwykłam. Na szczęście po przebrnięciu przez początek, potem było już dużo lepiej i dałam się pochłonąć tej historii. Bohaterowie tej powieści są albo źli, albo dobrzy, zupełnie jak w baśniach. Muszę stwierdzić, że w powieściach preferuję bardziej złożone postacie, bo w końcu nie ma ludzi idealnych, a i w tych na wskroś złych zwykle można znaleźć coś dobrego. Nie oznacza to jednak, że bohaterowie ,,Madeleine" są nudni, bezbarwni i nie warto ich poznawać. Wręcz przeciwnie, są to bardzo ciekawe osoby, które skrywają pewne tajemnice, a ich życiowe decyzje często bywają bardzo trudne. "Medeline" pokazując życie na wyspach normandzkich i wybrzeżu Normandii, ludzi tam mieszkających, panujące wtedy konwenanse, intrygi, ale też urodę tych bardzo oryginalnych i ciekawych miejsc. Warto sięgnąć po tę pozycję, nie zrażać się trudnymi początkami i wgryźć się w tę zawiłą historię, która trzyma w napięciu praktycznie do samego końca.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2014-08-24, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek 2014, Mam,
Codzienne życie pokazuje niezmiennie różne oblicza miłości - od takiej z czułościami, szaleństwem w oczach poprzez miłość chorobliwą czy nawet zaborczą. Niejednokrotnie przykłady takich odmian tego uczucia odnajdujemy w literaturze. Sięgając po płomienny romans czy erotyk dostajemy wartką akcję i sporo sypialnianych momentów. Jednak wystarczy sięgnąć po "Madeleine" autorstwa C. M. Lakotty, autorki między innymi "Nocnej rozmowy", by otrzymać zupełnie inny wymiar tematyki miłości. Tytułowa Madeleine Fremont, studentka farmacji, wraca na wakacje do rodzinnego domu, by w tym czasie nabyć doświadczenie podczas pracy w aptece pana Cloura. Wraz z nią podróżuje Helier Ortelle, student medycyny a także jej bliski przyjaciel. Młodzi mają nadzieję na szybkie narzeczeństwo, jednak obawiają się reakcji ojca dziewczyny, gdyż Helier pochodzi z miejscowości, która nie budzi w mężczyźnie pozytywnych skojarzeń. Dlatego szukają wstawiennictwa u stryja Madeleine Auberta. Ech, gdyby tylko wiedzieli, że ich szczęście zostanie zakłócone właśnie wtedy, wybraliby inne rozwiązanie... Spotykają tam bowiem kuzynkę Madeleine - Yvonne Touraine, która jest zupełnym przeciwieństwem skromnej i rzadko dającej ponieść się emocjom panny Fremont. Zresztą - zupełnie prywatnie - nie rozumiem co Helier widział w cichej i zimnej Madeleine. Yvonne już podczas pierwszego spotkania postanawia, że młody, przystojny i dobrze rokujący na przyszłość lekarz będzie jej. Czy dziewczynie uda się ta sztuka i zdobędzie Heliera? Czy może miłość dwojga studentów okaże się silniejsza? Muszę przyznać, iż początkowo książka jest dość nudnawa i okropnie mi się dłużyła. Ale wiedziałam, że jak się rozkręci konkretna akcja to będę myślała już tylko o tym, jak historia się zakończy. Wstęp (czyli ta część książki do regat żeglarskich) jest bardzo lakoniczna, opisuje szczegółowo charaktery i przeszłość bohaterów, wnikliwie analizuje postępowanie Yvonne, przemyślenia młodych zakochanych oraz osobę Denisa Croiset'a - aptekarza, zakochanego w Madeleine. Rozwinięciem nazwałabym fabułę od momentu tragicznych regat, podczas których dochodzi do śmierci jednego z uczestników. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że sytuacja ta wpłynie - i to bardzo drastycznie i dramatycznie - na przyszłość bohaterów. Jaką? Jakie będą ich losy nie zdradzę, by nie zepsuć Wam odkrywania - fragment po fragmencie - tej jakże zaskakującej powieści. Zakończenie jest takie, na jakie po cichu liczyłam i które daje wiele do myślenia. Autorka potrafi świetnie manipulować słowem, które przekazuje czytelnikowi. Pisze kwieciście, dekoruje legendami i balladami. Ma dar wlewania w swoje książki swoich uczuć, serca i odniesień do jakże wielkich uczuć: miłości, zdrady, zazdrości, nienawiści i chciwości. W powieści zestawiła doskonałe, choć zupełnie przeciwne sobie, bohaterki: białą i niewinną Madeleine oraz "czarny charakter" Yvonne. Wielokrotnie miałam ochotę rzucić książką, by nie denerwować się podczas kolejnych wybryków tej drugiej. Jej postępowanie doprowadzało mnie nawet do wściekłości, choć i Helier czy jego matka nie są tutaj bez winy. Nie do końca byłam w stanie zrozumieć wszystkie opisane decyzje... Może dlatego, że oczekiwałam zaręczyn, ślubu i pięknej miłości w szczęściu, jak w romansie. Jednak pamiętajcie - to nie romans, a wręcz książka z licznymi problemami i intrygami. Jeśli zatem uważacie, że jakoś przebrniecie przez początek i macie ochotę na inne spojrzenie na miłość to sięgnijcie po "Madeleine". Bowiem mimo, że nie porywa i nie unosi to ma w sobie "coś".
Link do opinii
Avatar użytkownika - kawusiaaa
kawusiaaa
Przeczytane:2014-08-14, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2014,, Mam,

Człowiek zrodzony w najczystszym akcie namiętności i pożądania, już od poczęcia naznaczony jest piętnem miłości. Stworzony do przelewania swoich uczuć na innych, przez kolejne lata w swoim życiu uczy się kochać bezinteresownie, wiernie i szczerze.
Jednakże miłość to nie tylko idylliczne szczęście i różowa rzeczywistość bez skazy. Bo te jedno krótkie słowo, zawiera w sobie ogrom wykluczających się znaczeń. Miłość to zło i dobro. To euforia i spokój. Uśmiech i łzy. Ogień i woda. Miłość, która z pozoru ma nieść radość, jest nierzadko źródłem wieloletniego cierpienia i obezwładniającego bólu. Czy związek dwóch młodych ludzi, których połączył, z pozoru niezniszczalny i trwały, żelazny łańcuch miłości, jest w stanie przezwyciężyć wszystkie palące go przeszkody? Czy z upływem lat, ten wytrzymały łańcuch przywiązania i wiecznego oddania, nie pokryje się z czasem grubą warstwą rdzy zapomnienia? Czy w końcu uczucie miłości, skazane na lata cierpienia i rozłąki, na powrót rozbłyśnie prawdziwym ogniem pożądania?

Madeleine, młoda i niezwykle ambitna studentka farmacji, po ukończeniu pracowitego roku akademickiego, wyrusza do rodzinnego normandzkiego miasteczka, gdzie rutynowo ma spędzić wakacje. Dziewczynie towarzyszy u boku ukochany mężczyzna, Helier, przyszły lekarz, z którym planuje wspólną idylliczną przyszłość. Zakochani pragną bowiem oficjalnie ogłosić swoje zaręczyny, otrzymując uprzednio pełną aprobatę ze strony ojca Madeleine. Miłość, która połączyła obojga młodych ludzi już pierwszego spojrzenia, zdaje się być tym jedynym, najsilniejszym uczuciem, którego nie sposób zniszczyć. Jednakże, okrutny los oferuje zakochanym zupełnie inną ścieżkę życia, która naznaczona cierpieniem, niejednokrotnie wystawi ich uczucie na ciężką próbę. Na drodze do ich wspólnego szczęścia, staje bezwzględna postać, Yvonne, kuzynka głównej bohaterki, która niezwykłą urodą i niezłomnym charakterem, złamała dotychczas niejedno męskie serca. Kobieta knuje kolejne intrygi, tworzy sieć kłamstw, uwodzi odpornego na jej uroki Heliera, a wszystko po to, by rozdzielić szczęśliwą parę. Czy uczucie dwojga młodych ludzi przetrwa karuzelę nieszczęść? Czy podstępna gra Yvonne, odniesie sukces i zniszczy silny łańcuch miłości, których połączył zakochanych? 

,,Madeleine" najnowsza powieść Consilii Marii Lakotty, to nie tylko brawurowa opowieść o uczuciu, które pod wpływem niesprzyjających okoliczności, znajduje się na krawędzi zniszczenia. To przede wszystkim obraz przedstawiający rzetelną paletę ludzkich charakterów, w którym na zasadzie kontrastu, zestawiona jest osobowość spokojnej i zrównoważonej Madeleine oraz głośnej i cynicznej Yvonne. Obie kobiety, darzące uczuciem jednego mężczyznę, prezentują zupełnie inne oblicza, motywujące ich późniejsze położenie. Ognista i kokieteryjna Yvonne, która nie bacząc na konsekwencje, dąży po trupach do wcześniej obranego celu. I obok niej cicha i nieśmiała Madeleine, która z właściwą sobie dumą i dystansem, usuwa się w cień kuzynki, godząc się na przykre koleje losu. Autorka w sposób doskonały wykreowała żeńskie postacie, każda bowiem stworzona przez nią kobieta wzbudza szczere emocje: z jednej strony złość i wzburzenie, z drugiej zaś żal i litość. Nieco gorzej wypadła kreacja mężczyzn, którzy jako postacie bezbarwne i niesamowicie uległe, przywodzili na myśl facetów bez niezbędnego testosteronu.

Już od pierwszej strony, zaintrygował mnie niezwykle podniosły, niemal poetyki język autorki, który w moim mniemaniu, przywodził bardziej na myśl prawdziwą, malowniczą baśń, a nie powieść osadzoną we współczesnych realiach. Początkowo ten specyficzny styl, który nie każdemu może przypaść do gustu, utrudniał mi wdrożenie się w fabułę opowieści. Jednakże, z każdą kolejną przewróconą stroną, stawałam się częścią całej historii, z coraz większym zainteresowaniem poznając nieszczęśliwe losy bohaterów.
,,Madeleine" to klasyczny romans, zabarwiony poetyckim i podniosłym językiem, który niesie ze sobą ładunek różnorodnych, skrajnych emocji. Tajemnice, intrygi i kłamstwa, które wiodą prym w tej pozycji, wyróżniają powieść spośród szeregu innych książek z tego gatunku. I choć książka jest na wskroś przewidywalna, przemycając z sobą obraz wiecznej miłości, to i tak z niemałą uwagą śledziłam wyboistą drogę bohaterów do upragnionego szczęścia.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2014-08-10, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2014,

O pisarce niewiele można znaleźć w tak szeroko poinformowanym Internecie. Consilia Maria Lakotta żyła w latach 1920-1998. Urodziła się jako jedna z bliźniąt syjamskich zrośniętych ze sobą skroniami, niestety drugie z bliźniąt zmarło po kilku godzinach. Ona przeżyła, ale pozostała dotknięta paraliżem lewej strony twarzy. Jako dziecko pisała wiersze i recytowała je przy akompaniamencie fortepianu lub cytry. Kiedy miała 25 lat została zauważona jako pisarka i wydawnictwa zaczęły wydawać jej teksty. Napisała między innymi takie książki jak: „Córki Nipponu nie płaczą”, „ Kuszenie w Chikaldzie”, „ Serce buszu”, a jej ostatnią książką jest „Klauzula. Wstęp wzbroniony”.

Madeleine to kolejna książka, którą miałam możliwość przeczytania dzięki Wydawnictwu M. Jest to powieść współczesna, bazująca na romansie i dramacie.

Tytułowa Madeleine jest studentką farmaceutyki bezgranicznie zakochaną w studencie medycyny o imieniu Helier. Po zakończonej sesji, oboje przyjeżdżają na wakacje w swoje rodzinne strony, ich posiadłości dzieli niestety pewien kawałek drogi, ale ta odległość nie jest im przeszkodą, bo wiedzą, że "dla miłości nie ma trudności".

Czy aby na pewno?

Po przybyciu na miejsce spotykają kuzynkę Madeleine, ekscentryczną, zarozumiałą i bardzo pewną siebie piękną Yvonne, dla której nie ma rzeczy ”nie do zrobienia”, zwłaszcza jeśli chodzi o omamienie mężczyzny. Przebiegła kuzynka stara się zrobić wszystko, aby jej krewna nie otrzymała od losu tego, czego jej brakuje, czyli szczerej bezgranicznej miłości jaką obdarza Madeleine jej narzeczony. W bardzo szybki sposób załatwia Helierowi pracę w posiadłości swoich rodziców, i tym sposobem udowadnia kuzynce, że będzie miała go częściej niż ona.

Czy uda się jej rozdzielić zakochanych i jak potoczą się losy dwójki studentów, napiętnowane dramatycznymi sytuacjami, tego nie zdradzę, ponieważ chciałabym zachęcić do przeczytania książki. A wiadomo, że szczypta tajemnicy jest często zachętą do sięgnięcia po książkę.

Nie wiem na ile jest to styl pisania autorki a na ile efekt tłumaczenia jej książki, ale powieść napisana jest bardzo prostym, chwilami aż nazbyt prostym językiem. Brakowało mi w niej rozbicia tekstu  na rozdziały, dzięki czemu cała fabuła ciągnęła się jedną całością, a moim zdaniem dużo ciekawiej by przechodziło się do kolejnego wątku, gdyby autorka zdecydowała się to właśnie rozdzielić. Poruszany w niej wątek, a właściwie kilka wątków są przeze mnie zakwalifikowane do poważnych, a z samego przedstawienia ich w tej właśnie formie pisanej można by odnieść coś zupełnie odmiennego. 

Książka chwilami wzrusza, chwilami porusza, a czasami nawet irytuje, ale znalazło się w niej kilka dialogów delikatnie humorystycznych. Ogólnie jednak pisząc, jest to lektura przedstawiająca nie tyle romans, co wyjątkowe uczucie wiążące zarówno głównych bohaterów, czyli Madeleine i Helier’a, jak również miłość platoniczną i miłość obcą – zobowiązującą (może nie tyle miłość co jakieś pokrewne jej uczucie).

Świetnie przedstawione osobowości postaci wpłynęły moim zdaniem na uzupełnienie treści i skierowanie moich myśli na głębsze zrozumienie. Autorka ma niezwykły dar określania osobowości, zwłaszcza kobiet, o których pisze i tym razem, chociaż nie do końca sympatyzowałam z główną bohaterką, to w przystępny sposób starałam się zrozumieć jej postępowanie.

To nie jest książka tylko o miłości, to jest lektura o walce uczuć, walce między dobrem a złem, to symfonia nie tyle cierpienia, co podjętych decyzji, w konsekwencji których, zawsze ktoś wygrywał a inny przegrywał. To zakwalifikowanie czystej przyjaźni również do kategorii uczuć ważnych. A przede wszystkim to istotny przekaz, że nie należy bazować tylko i wyłącznie na słowach, które mogą okazać się błahym, a czasami nawet niszczącym czynnikiem w różnych ważnych sprawach życiowych.

Autorka lubi pisać o kobietach, o ich uczuciach i wewnętrznej często walce między tymi uczuciami. Spoglądając na okładki jej książek można się domyśleć, że w kolejnej książce poznamy kolejną kobietę, której los nie tyle dał wiele, co często wiele zabrał. Te piękne kobiety zawsze mają smutne oczy, tak jakby wydawca chciał podkreślić, że sama uroda to nie wszystko, co może zagwarantować maksimum szczęścia.

Mam nadzieję, że zachęciłam do sięgnięcia po tę lekturę. Polecam przeczytanie jej nie tylko czytelniczkom gustującym w historiach miłosnych, ale każdej innej osobie. W tej książce znajdziecie nie tylko wspomniany już wątek miłosny, ale i szczyptę sensacji, psychologii oraz dramatu.

Link do opinii
Avatar użytkownika - kasiulek17
kasiulek17
Przeczytane:2014-07-30, Ocena: 4, Przeczytałam, Czytam regularnie w 2014 roku,
Madeleine, to już moje trzecie spotkanie z autorką. Po Nocnych rozmowach i Marisce z węgierskiej puszty postanowiłam sięgnąć po kolejny tytuł autorki. Poprzednie historie zrobiły na mnie dobre wrażenie, dlatego też bez obaw jak również po wielu pozytywnych opiniach zdecydowałam się na lekturę i tej książki. Jak to spotkanie się potoczyło? Studentka farmacji, Madeleine kończy rok akademicki i powraca na wakacje do rodzinnego domu w Normandii. Razem z nią przyjeżdża jej narzeczony Hélier Ortelle. Hélier pragnie prosić ojca Madeleine o jej rękę - w sumie tylko to im staje na przeszkodzie do ślubu. Kuzynka Madeleine, Yvonne zakochuje się w młodym studencie. Kobieta za wszelką cenę pragnie rozdzielić narzeczonych. Snuje intrygi, wprowadza w ich dotąd ustatkowany i szczęśliwy związek zazdrość i kłamstwa, wkrada się tu również śmierć. Po lekturze dwóch poprzednich tytułów okazało się, że za wysoko postawiłam poprzeczkę i historia niestety nie sprostała moim oczekiwaniom. Już na samym początku związek Madeleine i Héliera mnie irytował. Za dużo było w nim słodkości, czułości - ot takie romansidło. Ciężko mi się to czytało. Dopiero, gdy pojawiła się Yvonne, kobieta z krwi i kości, walcząca o swoje idąc po trupach, książka bardziej mnie wciągnęła. Madeleine i Yvonne są jak ogień i woda. Ta druga jest wyrachowaną i inteligentną osóbką, która poprzez swoje postępowanie doprowadza do rozwoju dwóch wątków kryminalnych, dzięki którym w książce zaczęło się cos dziać i tak naprawdę ciężko było ją odłożyć, gdyż pomysłowość tej kobiety doprowadzała mnie do takiego stanu nieświadomości, - co też jeszcze można wymyśleć. Natomiast Madeleine to tak naprawdę kukiełka, która wydaje się, że nie ma własnego zdania i czeka tylko jak pokierują nią inni, bo przecież wychowanie nie pozwala jej na takie a nie inne zachowanie. Pierwszy chyba raz zdarzyło się, że polubiłam właśnie tą złą bohaterkę. Po prostu, gdyby się nie pojawiła w historii, książkę oceniłabym bardzo nisko. Takie osoby, które tak naprawdę nie liczą się ze zdaniem innych powodują żwawsze bicie serca czytelnika, który zaczyna sam się wdrażać w historię i kibicować mu. Dzięki lepiej rozbudowanemu wątkowi kryminalnemu książka wciągnęła mnie bardziej i mdły, nic niewnoszący początek historii poszedł w zapomnienie. Tak naprawdę na samym początku miałam ochotę cisnąć książkę w kąt i nawet do niej nie wracać. Jednak postanowiłam sobie jakiś czas temu, że będę starała się doczytywać lektury do końca, skoro mam coś konstruktywnego o nich powiedzieć. Jak widać było warto się przełamać. Bardzo lubię kwiecisty i plastyczny język Consilii Marii Lakotty. Jej opisy powodują, że przenoszę się w magiczny świat. To, co łączy książki Lakotty, to nie do końca określony czas, w którym rozgrywa się historia. Do tej pory ciężko mi określić jakieś ramy czasowe tej historii. Kilka różnych wątków, jednak niepowodujących zagubienia w lekturze, plastyczny, poetycki wręcz język, wartka fabuła, świetnie wykreowani bohaterzy i pomijając nudny początek - to jakby nie było lektura na jeden dzień. Książkę czyta się dość przyjemnie. W porównaniu do poprzednich tytułów autorki, z którymi miałam okazję się zapoznać, ta książka wypada średnio. Nie trzyma poziomu jak wcześniej przeze mnie czytane, jednak nie należy jej skreślać. W wypadku Madeleine pierwsze, co rzuciło mi się na pierwszy plan to mnóstwo dialogów, mogłabym się pokusić, że ta książka to same dialogi. I tak jak uwielbiam książki, w których opisy nie przekraczają ilości dialogów, tak tu mi ich zabrakło. A to wielki żal, bo Lakotta potrafi pięknie pisać i kreślić przed czytelnikiem piękne obrazy.
Link do opinii
Avatar użytkownika - aishatsw
aishatsw
Przeczytane:2014-07-21, Przeczytałam, Mam, Od wydawnictw, Przeczytane,
Jak głęboko można pogrążyć się w miłości? Do jakiej zbrodni się posunąć? Odpowiedzi na te pytania udziela nam w powieści Madeleine Consilia Maria Lakotta. Madeleine i Heliera łączy wielkie i czyste uczucie. Planują rozpocząć wspólne życie, kiedy tylko skończą studia: ona farmaceutyczne, on medycynę. W trakcie wakacji zjawiają się w niewielkim normandzkim miasteczku, skąd pochodzi dziewczyna. Chcą spotkać się z jej ojcem i uzyskać poparcie dla swojego związku. Niespodziewanie pomiędzy młodymi ludźmi staje piękna i kapryśna kuzynka Madeleine - Yvonne. Ogarnięta namiętną miłością do narzeczonego kuzynki Yvonne nie cofnie się przed niczym, by ich rozdzielić. W wyniku nieszczęśliwego biegu wypadków Helier musi wziąć odpowiedzialność za Yvonne. Dumna Madeleine nie czeka na wyjaśnienia i zgadza się poślubić bliskiego przyjaciela. Choć to małżeństwo wydaje się być skazanym na porażkę, bliskość dwóch osób zaowocuje partnerstwem ciepłym i pełnym wyrzeczeń. Po latach Madeleine i Helier spotkają się jako wolni i gotowi do miłości ludzie, by przekonać się, że ich uczucie przetrwało próbę czasu, rozstania i wielkiego cierpienia. Rzadko zdarza się, by czytelnik sięgając po powieść, znał jej prawdopodobne zakończenie. Można spekulować, zgadywać, a nawet mieć pobożne życzenia, niemniej zakończenie zawsze może przynieść wielkie zaskoczenie. W przypadku powieści Madeleine zakończenie powieści poznajemy z opisu wydawcy na tylnej okładce, co sugeruje, że nie sam finał, ale treść która ku niemu wiedzie jest najważniejszą. Zauważyłam, że wiele osób określa Madeleine mianem romansu. Rzeczywiście, miłość dwojga ludzi na przestrzeni wielu lat stała się główną osią powieści. Jednak nie mniej ważne są małostkowe zachowania ludzi, które Consilia Maria Lakotta odsłania w swojej powieści, oraz konsekwencje ludzkich wyborów, które stają się udziałem jej bohaterów. Bo czyż można być szczęśliwym, decydując się na małżeństwo bez miłości? W powieści Madeleine można! Tutaj obok namiętności jest miejsce także na wymiar czysto duchowy: przywiązanie, ciepło, bliskość drugiego człowieka, jak również chęć niesienia pomocy. Bohaterowie Madeline zostali naszkicowani przy pomocy mocnego kontrastu. Jak pionki na szachownicy przyoblekli barwę białą lub czarną. Spotykamy więc szlachetną Madeleine, która jest oddaną córką i żoną, uporządkowanego Heliera, który przyjmuje na siebie konsekwencje cudzych czynów, by zachować się jak należy, oraz tę trzecią... intrygantkę i manipulantkę, ogarniętą miłością do narzeczonego kuzynki. Czy tak sztywny podział może przeszkadzać? I tak i nie. Na początku ciężko jest przyzwyczaić się do bohaterów, którzy nie mają wad, lub wydają się być z wad stworzeni, ukazują się nierzeczywiści i sztuczni. Z biegiem stron czytelnik jednak przyjmuje punkt widzenia autorki i skupia się na tym, co ona sama na temat swoich bohaterów mu podaje. Madeleine jest moim drugim spotkaniem z twórczością Consilii Marii Lakotty, więc mogę pozwolić sobie na maleńkie podsumowanie dotychczasowej przygody z autorką. Powieści węgierskiej pisarki cechuje niesamowity spokój i harmonia, one nie pędzą, ale powoli i dostojnie kroczą. Brak w nich dynamiki, ale ku mojemu zaskoczeniu - nie jest to wadą! Przyzwyczaiłam się, że spokojne książki często mnie nudzą. Powieść Cosilii Marii Lakotty nie może mnie nudzić, bo jest wielkim ładunkiem ludzkich emocji: dobrych i złych. Miłości i namiętności. Kłamstw i zdrady. Zbrodni i kary.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Franca
Franca
Przeczytane:2014-07-08, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2014, Literatura piękna, Mam,

Nie przepadam za romansami. Ostatni przeczytałam kilka miesięcy temu, była to książka Consilii Marii Lakotty ,,Mariska z węgierskiej puszty". Sięgnęłam po nią jedynie ze względu na oczywiste powiązania z Węgrami, krajem, który fascynuje mnie od lat. Wbrew pierwszemu wrażeniu, nie zawiodłam się na tej powieści. Uznałam więc, że skoro Lakotta poradziła sobie raz, poradzi sobie i drugi. Dlatego zdecydowałam się przeczytać ,,Madeleine" - książkę tak przepełnioną miłością, że bardziej już chyba się nie da. 

Madeleine jest studentką farmacji. Właśnie skończył się rok akademicki i dziewczyna wraca na wakacje do rodzinnego domu w Normandii. Towarzyszy jej Hélier Ortelle, student medycyny i jej narzeczony. Parze do zawarcia związku małżeńskiego brakuje już tylko zgody jej ojca. Niespodziewanie na ich drodze staje rezolutna Yvonne, kuzynka Madeleine, która zakochuje się w przyszłym lekarzu. Ivonne ma wielu adoratorów, z których jeden zaprasza ją, Madeleine z Hélierem, Robina Marché, szkutnika w zakładzie produkującym łodzie ojca głównej bohaterki, i Denisa Croiseta, współpracownika Madeleine w aptece, na regaty. Podczas wyścigu łodzi tonie hojny przyjaciel Yvonne, najprawdopodobniej nie w wyniku wypadku. Od tej pory w życie postaci wkraczają konwenanse i wypracowane przez wieki pseudomoralne zasady.  

 Kilkanaście pierwszych stron zapowiadało, że to będzie jedna z gorszych książek, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Miłość Héliera i Madeleine była tak lukrowa, że im samym powinno zrobić się niedobrze. Zakochani nie widzieli świata poza sobą i wzajemnie komplementowali się przez całą podróż do Normandii. Oto mój ulubiony fragment-reprezentant początkowej części powieści:

,,Jej towarzysz spojrzał na nią radośnie szarymi oczyma, których wejrzenie uważała czasami za tak przenikliwe niczym wzrok orła bielika. Nawet teraz wydawało jej się, że wdzierają się one w głąb jej duszy."*

Na szczęście po dotarciu na miejsce zakochani nieco przystopowali ze swoją miłością (choć orzeł bielik pojawił się w tej historii jeszcze raz) i prym w prowadzeniu akcji zaczęła wieść Ivonne, która jest zdecydowanie najlepiej zarysowaną postacią całej tej powieści. Została ona zestawiona z Madeilne na zasadzie kontrastu. Ivonne to kobieta z krwi i kości, mająca swoje dobre i złe strony, błyskotliwa, choć i wyrachowana oraz przebiegła. Dzięki niej pojawiły się w tej książce dwa wątki kryminalne, które stanowiły dwa najważniejsze zwroty akcji całej książki. Wiecznie blada (ale i lubiąca się rumienić!) Madeleine jest za to spokojną, rozsądną dziewczyną, gotową na poświęcenie w imię wyższych wartości, jest też zwyczajnie nudna. Bardzo dobrze, że pisarze nobilitują pożądane wzorce osobowe, ale nie istnieją ludzie bez wad, a Lakotta bardzo chciała udowodnić swoim czytelnikom, że jednak tak.

 Muszę przyznać, że pomimo kilku typowo romansowych chwytów fabularnych, za którymi nie przepadam, od pewnego momentu ,,Madeleine" zwyczajnie mnie wciągnęła. Zakończenie tej powieści nie jest zbyt zaskakujące, ale droga do niego nastręczyła bohaterom wielu problemów. Nie wszyscy wszyli z niej cało. Lekturę umilał mi ładny, obecnie raczej już niespotykany styl Lakotty pełen kwiecistych porównań i wzniosłych słów (z kilkoma wyjątkami). Drażnił mnie za to w żaden sposób nieokreślony czas rozgrywania się akcji tej powieści. Język postaci oraz rządzące nimi obyczaje wskazywałyby na XIX wiek, ale podróże Madeleine i jej koleżanki metrem oraz kilka innych szczegółów już nie. 

 ,,Madeleine" to bardzo nierówna książka. Tragiczno-śmieszny początek wskazywał na to, że nie warto kontynuować lektury, jednak wraz z upływem stron, akcja stawała się coraz ciekawsza. Moim zdaniem jest to idealna ,,powieść odprężająca", która uatrakcyjni nam kilka wolnych godzin, ale w żaden sposób nie wpłynie na nasze życie. Polecam wielbicielkom (i wielbicielom, a jakże!) gatunku.

 

*Consilia Maria Lakotta, Madeleine, Kraków 2014, s.8.

Link do opinii
Inne książki autora
Nie złożę ofiary cesarzowi
Consilia Maria Lakotta0
Okładka ksiązki - Nie złożę ofiary cesarzowi

"Żadnych ofiar dla cesarza!" ? tak brzmi rozkaz młodego centuriona Wiktora wydany podległej mu kohorcie, kiedy zostają wezwani do oddania władcy...

Klauzura. Wstęp wzbroniony
Consilia Maria Lakotta0
Okładka ksiązki - Klauzura. Wstęp wzbroniony

Kiedy wielka gwiazda Hollywood zamyka się za drzwiami ciężkiego klauzurowego klasztoru, wywołuje to poruszenie w całej Ameryce. Wszyscy zastanawiają się...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy