Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2010-06-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 344
„Francuzi nienawidzili nas, nienawidzą i już zawsze będą nienawidzić.” – powiedział Arthur Wellesley, pierwszy książę Wellington. Te...
Kolejny bestseller Stephena Clarke’a o zabawnych przygodach Brytyjczyka wśród cudzoziemców. Tym razem Paul West, pragnąc wydostać się z finansowego...
Przeczytane:2012-10-16, Ocena: 5, Przeczytałam, 2012,
Pierwszy raz o tej książce usłyszałam jakiś czas temu oglądając autorski program Doroty Wellmann -"Czytam, bo lubię" . Dziennikarka tak zchwalała kunszt i niebywałe poczucie humoru autora Stephena Clarke'a, że pocuzłam, że gdy tylko będę miała okazję zapoznać się z jego książkami bezwłocznie to uczynię. I taka okazja się nadarzyła.
Stephen Clarke urodził się w 1959 r. w Wielkiej Brytanii. Studiował w Oksfordzie. Od kilkunastu lat mieszka i pracuje w Paryżu. Jest autorem bestsellerów "Merde!Rok w Paryżu", "Merde! W rzeczy samej", "Merde! Chodzi po ludziach. Wydał również żartobliwy poradnik "Jak rozmawiać ze ślimakiem. Dziesięć przykazań, które pomogą ci zrozumieć Francuzów".
Jak wynika z tytułów książek Anglik zaczął na postawie swoich obserwacji pisać o Francuzach, i wcale nie w formie przewodnika , ale w formie przygodowo kryminalnej. Głównych bohaterem jest Paul West, co w mniemaniu Francuzów tłumaczy się jako północny-zachód.
W "M jak merde" Paul West wypoczywa ze swoją seksowną przyjaciółką M, jak ją nazywa. M jest oceanografką i wypoczynek to dla niej też niebezpieczna misja. Otóż M śledzi na francuskim wybrzeżu przemytników kawioru pozyskiwanego z jesiotrów. Paul mając nadzieję, że "łóżkowe" spędzenie urlopu musi się zmierzyć z grupka napalonych i bezpruderyjnych Angielek, oddziałem komandosów.
Niemałym problemem dla bohatera jest również ślub jego eks- partnerki Elodie. Ale co może być w tym kłopotliwego skoro Paula i Elodie łączy tylko i wyłącznie przyjaźń? Otóż kobieta prosi Westa, by ten zajął się cateringiem na jej ślub i francuskiego arystokraty oraz zaimponował babce narzeczonego, która jest "starą kur..." Sam pomysł, żeby Anglik gotował Francuzom, jest dość ryzykowny, ale to jeszcze nic w porównaniu z tym co się wydarzy....
Teraz rozumiem zachwyt redaktor Wellmann na tą książka. Mnie się również podobała, może nie tak bardzo, bym mogła ocenić ja na 5 a nawet 6. Szczególny plus za pokazanie w ironiczny sposób obrazu prawdziwego Francuza, który jest "służbistą", często nie uprzejmy, szczególnie dla Anglików. Clarke stworzył książkę ciepłą i dowcipnym, typowym angielskim (miejsca wisielczym) humorem. Autor pokazał również jak doskonałym jest obserwatorem ludzkich zachowań, jak pochodzenie i tradycja wpływa na mentalność danego narodu. Ale przede wszystkim jak małe pomyłki językowe mogą skomplikować życie.
Czytając te pozycję czuje się, że pisanie jej sprawiło dużą przyjemność pisarzowi. Język jest prosty , plastyczny, obrazowy i chwilami można sie na głos zaśmiać. Do tego okładka jest nietypowa i zachęca by się dowiedzieć, co kryje się pod ślimaczkiem w kieliszku z jakimś trunkiem. Polecam wszystkim tym, którzy gustują w specyficznym angielskim humorze , a i lubią pośmiać się z francuskiego narodu. Ja bardzo lubię