Łódź lat 70. Betonowe ulice, czerwone tramwaje, lody Bambino, szara codzienność... Lucyna chce żyć inaczej niż matka, która pracuje w przędzalni na trzy zmiany, by utrzymać dzieci i męża hulakę. Wierzy, że z Julkiem, kolorowym ptakiem, stworzą szczęśliwą rodzinę. Kiedy ukochany trafia do więzienia w Berlinie Zachodnim, z pomocą zauroczonego nią fałszerza dokumentów przekracza wraz z córeczką nielegalnie granicę. To jednak dopiero początek jej niewiarygodnych przygód i podróży...
Anna Stryjewska w powieści Lucyna. Zerwana nić opowiada o ludziach, którzy w latach 70. i 80. próbowali się odnaleźć w siermiężnej Polsce lub w poszukiwaniu lepszego życia wyjeżdżali do zachodniej Europy i za ocean, wierząc w american dream. Historia bohaterki, choć chwilami przypomina film sensacyjny, zdarzyła się naprawdę.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2024-04-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Ostatnio miałam okazje poznać dla mnie nową autorkę, która jak się później okazało mieszkała długi czas w tym samym mieście co ja. W swojej historii opowiada prawdziwe dzieje i tylko trochę zmieniła miejsca akcji i tylko niektóre imiona. Wiedząc o tym wzbudziła moje większe zainteresowanie i w ekspresowym tempie zabrałam się za tę książkę.
Bardzo się cieszę, że poznałam pióro tej autorki, bo przeniosła mnie w czasy mojej mamy i troszkę moje, bo w tych latach się urodziłam. Lata 70- te i 80- te to trudne, ale i ciekawe czasy. Tamte pokolenia tak bardzo różniły się od tych żyjących teraz. Co innego się liczyło, ludzie mniej mieli i mniej chcieli mieć, a i tak częściej czuli się spełnieni. To nie same plusy, bo także olbrzymie minusy dla rodzin, a szczególnie dla żyjących wtedy kobiet. W tych opisanych latach ludzie uciekali z Polski w poszukiwaniu lepszego życia do zachodniej Europy lub za ocean, wierząc, że tam spełni się ich sen. Zaczęli marzyć...
Autorka przedstawia nam losy Lucyny, którą wychowała matka ciężko pracująca na przędzalni w Łodzi, a tata, to hulaj dusza, który od czasu do czasu była w domu.
Lucyna wierzyła, że jej życie będzie całkiem inne, że jej los będzie przy boku jej ukochanego i razem w wielkiej miłości doczekają się starości. Niestety, życie samo pisze scenariusze i jej ukochany trafia do więzienia w Berlinie Zachodnim. Miłość Lucyny nie widzi granic i wraz z zakochanym w niej po uszy fałszerzem dokumentów jedzie do męża. Wraz z córką przekracza nielegalnie granicę, nie zdając sobie sprawy z tego co ją tam czeka.
To będzie ciężka podróż, pełna bólu, łez i niedowierzania. Życie nie będzie jej rozpieszczało. Jej podróż nie zakończy się w jednym miejscu, będzie musiała, podążać, by szukać wolności dla siebie i dzieci. Czy odzyska szczęście i swoją miłość?
Losy Lucyny były ciężkie i smutno mi się robiło, przerzucając każdą następną stronę, tym bardziej wiedząc, że to prawdziwa historia. Ta kobieta nie miała łatwego życia. Mimo tak wielkiej siły ducha i jej wytrwałości, musiała się z tak wieloma przeciwnościami zmierzyć.
Prywatne historie i doświadczenia ludzkie, czyta się całkiem inaczej niż wymyśloną książkę. Człowiek murem stoi za bohaterem dopingując. Wiemy, że los się już dokonał i nie możemy się doczekać końca, bo go poznać. Poznać i się z niego cieszyć lub smucić i współczuć.
Jak było z tą historią i jak się zakończyła? Warto ją poznać i wraz z Lucyną odbyć długą podróż. Jej początek, to nadzieja, że jedzie odzyskać miłość, a na koniec ucieczka, by odzyskać spokój. Polecam bardzo mocno.
"Lucyna.Zerwana nić" to kolejna powieść Anny Stryjewskiej opisująca życie zwykłych ludzi. Autorka zabiera nas w sentymentalną podróż do Łodzi ,Niemiec i Ameryki lat 70 i 80. Portret wiarygodny ,ale również szokujący . Ludziom żyło się różnie,wiadomo jakie to były czasy ,brakowało wszystkiego . Układy i działanie na granicy prawa niejednokrotnie dawały większe możliwości .Wielu rodaków decydowało się na wyjazd za granicę . Wiadomo tam ludziom żyło się lepiej. Historia napisana przez Autorkę zaskakuje i wywołuje szereg różnych emocji . Muszę przyznać ,że momentami byłam zła na bohaterów i ich wybory . Nie mi ich oceniać ,bo sama nie wiem jakbym się zachowała będąc na ich miejscu . Mówi się,że w życiu wszystko dzieje się po coś .
Tej historii nie da się tak po prostu opowiedzieć . Każdy czytelnik zinterpretuje ją po swojemu ,tłumacząc zachowania i wybory bohaterów . Lucyna marząc o innym życiu niż matka wierzy ,że życie z Julianem da jej to czego nie miała jej rodzicielka. Wszystko toczy się w miarę dobrze do momentu kiedy kobieta dowiaduje się ,że Julek trafił do więzienia w Berlinie Zachodnim. Lucyna postanawia wyruszyć do Niemiec ,aby go ratować . Dzięki pomocy fałszerza dokumentów Wojtka ,który jest przyjacielem udaje się jej przekroczyć nielegalnie granicę. Podróż nie była lekka ,do tego okazuje się ,że Julek ma teraz inne priorytety niż żona i ukochana córeczka. Wtedy do akcji wkracza Wojtek wierząc na swój moment w życiu Lucyny.
Co takiego zrobił Julek ? Czy to już koniec podróży Lucyny ? Do czego Bemowo kobietę Wojtek i co z tego wyniknie? Czy podróż w nieznane jest dobrym pomysłem?
"Zapadła niezręczna cisza, Lucyna przełknęła głośno ślinę i odwróciła twarz w stronę okna, chcąc ukryć kołyszące się w oczach łzy.Nic z tego wszystkiego nie rozumiała, wiedziała tylko to, że jej podróż trwać będzie dalej".
Autorka w tej powieści czaruje nas słowem. Znakomicie odwzorowując czasy w których dzieje się ta historia. Do tego wiedzą ,że mamy do czynienia z historią prawdziwą podsyca ciekawość. Losy bohaterów stają się czytelnikowi tak bliskie jakby sam w nich uczestniczył . Emocje odczuwa się podwójnie, czekając na finał tej historii.
Powieściowa Lucyna twierdzi,że "niczego nie żałuje ". Musicie koniecznie sprawdzić jak potoczyła się jej życiowa droga ..
Często dokonujemy wyborów, które nie zawsze są odpowiednie. Niestety życie to nie bajka i czasami musimy się potknąć ,popełnić błąd ,aby wstać ,otrzepać się i iść do przodu.
"Serce Lucyny ścisnął żal. Oby tylko dotrwać i dotrzeć do celu, pocieszała się. Później już będzie tylko lepiej".
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗦𝘇𝗸𝗹𝗮𝗻𝗲 𝘀𝗲𝗿𝗰𝗲
Moja miłość do książek Anny Stryjewskiej nie gaśnie, a wprost przeciwnie wzrasta z każdą kolejną książką autorki. Anna Stryjewska tworzy niezwykłe i wzruszające historie o zwyczajnych ludziach, ich problemach, życiowych wyborach i skutkach tych wyborów. Autorka zachwyca mnie swą prozą, każda jej książka dostarcza mi mnóstwa emocji i pozostaje w pamięci na długo po zakończeniu lektury.
𝐿𝑢𝑐𝑦𝑛𝑎. 𝑍𝑒𝑟𝑤𝑎𝑛𝑎 𝑛𝑖ć opowiada historię zwyczajnej kobiety, która zakochała się bez pamięci i myślała, że będzie to miłość na zawsze. Sądziła, że jej wybranek tę miłość odwzajemnia równie mocno i wydawało się, że nie ma takiej siły, która by ich rozdzieliła. Niestety pojawił się między nimi człowiek, jak zły duch udający przyjaciela, który sięgnął po to, co nie jego, niszcząc przy tym szczęście tej dwójki. Historia bohaterki wydaje się nieprawdopodobna i choć chwilami przypomina film sensacyjny, to zdarzyła się naprawdę. Historia wielkiej miłości, która nie przetrwała próby czasu, zwłaszcza że fałszywy przyjaciel zapragnął cudzej żony, a ona uwierzyła podszeptom człowieka, który bezczelnie sięgnął po to, co nie jego. Opowieść o wielkiej miłości, która miała trwać, aż po grób, ale życie napisało zupełnie inny scenariusz.
Akcja powieści rozgrywa się w dwóch liniach czasowych od lat 70. do 1990 r. Jedna z nich to, okres, w którym Julian i Lucyna stali się nierozłączni, a ich uczucie wydawało się wieczne i nie do ruszenia. Druga zaś opowiada o tym, jak Julian wyjeżdża za granicę, po czym kontakt się z nim urywa, a zdesperowana Lucyna wyrusza z małym dzieckiem, by go odnaleźć.
Lucyna wychowywała się w dość biednej rodzinie z trójką rodzeństwa i postanowiła, że jej życie będzie wyglądało zupełnie inaczej. Matka pracowała w przędzalni na trzy zmiany, a i tak ledwo wiązała koniec z końcem. Z pięknej i powabnej niegdyś kobiety zmieniła się w podstarzałego i zmęczonego życiem człowieka. Ojciec pijak, nie tylko przepuszczał wszystkie zarobione pieniądze, ale zdradzał matkę przy każdej nadarzającej się okazji. Lucyna obserwując życie matki z pijakiem, który jej nie szanuje, przysięga sobie, że nigdy z kimś takim się nie zwiąże. Były to czasy, gdy żaden chłop za kołnierz nie wylewał, a więzy małżeńskie były święte i nierozerwalne. Każdy mąż bez względu na to, co robił, był lepszy niż gdyby w ogóle go nie było. Dziewczyna jest przekonana, że ślub z Julianem kolorowym ptakiem, z którym łączy ją wielkie uczucie, pozwoli jej stworzyć szczęśliwą rodzinę. Lucyna przyrzekła sobie, że nie pozwoli, by mąż ją oszukał i że nigdy nie da się traktować tak jak matka. Jeszcze nie wie, że wszystko nie jest takie proste, jak jej się wydaje i wkrótce jej życie potoczy się zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażała.
Idylla jednak nie trwa zbyt długo, bo Julian wskutek nierozważnego zachowania musi szukać pracy za granicą. Gdy w Berlinie Zachodnim Julian trafia do więzienia, Lucyna z pomocą zauroczonego nią fałszerza dokumentów przekracza wraz z córeczką nielegalnie granicę. Mieszka w domu dla uchodźców i jest przerażona tym, że nie wie, gdzie jest jej mąż, a ona nie może wrócić do kraju. Tkwiła tu z małym dzieckiem od dwóch miesięcy i wciąż nie wiedziała co będzie dalej. Mąż zapadł się jak kamień w wodę, a jej myśli nieustannie krążyły między domem w Polsce a przytułkiem dla uchodźców. Serce przepełniał strach. 𝑁𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑝𝑢𝑠𝑧𝑐𝑧𝑎ł𝑎, ż𝑒 𝑑𝑜𝑐𝑖𝑒𝑟𝑎𝑗ą𝑐 𝑛𝑎 𝑚𝑖𝑒𝑗𝑠𝑐𝑒, 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑠𝑡𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑢ż 𝑚ęż𝑎. 𝑁𝑖𝑒 𝑠𝑝𝑜d𝑧𝑖𝑒𝑤𝑎ł𝑎 𝑠𝑖ę 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑐𝑖𝑜𝑠𝑢 𝑜𝑑 𝑙𝑜𝑠𝑢, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦 𝑐𝑎ł𝑘𝑜𝑤𝑖𝑐𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑘𝑟𝑧𝑦ż𝑜𝑤𝑎ł 𝑗𝑒𝑗 𝑝𝑙𝑎𝑛𝑦. Gdy w końcu odnajduje Juliana, dostaje kubeł zimnej wody na głowę. Teraz musi zdecydować, wraca do kraju, czy zostaje, choć w tej sytuacji zaczyna jej być wszystko jedno. Zdaje sobie sprawę z ironii losu, że mimo wszystko dostała szansę na nowe życie. Została oszukana, zraniona do głębi, zdradzona, a Wojtek znalazł się przy niej w odpowiednim momencie, chociaż ona wcale go nie kochała. Lucyna w desperacji do końca nie przemyślała swoich decyzji. Postanowiła wraz z Wojtkiem wyjechać do Ameryki, wbrew radom siostry i przyjaciółki. Nie wiedziała, czy chce zrobić na złość Julkowi, udowodnić coś sobie, czy może uległa namowom Wojtka. Chociaż czuje zapętlający się strach na gardle przed nieznanym, rozpacz, złość i chęć odegrania się na mężu prowadzi ją w świat, wbrew wszystkim i wszystkiemu. Lucynie marzył się własny skrawek nieba, a Ameryka miała go jej zapewnić.
Ameryka nie do końca spełniła oczekiwania Lucyny, a Wojtek stawał się coraz bardziej zazdrosny i agresywny. Lucyna bardzo tęskni za rodziną i siermiężną ojczyzną, w której zostawiła najlepsze chwile swojego życia, wielką miłość i nadzieję… 𝑃𝑜𝑝𝑒ł𝑛𝑖ł𝑎 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑒 𝑏łę𝑑ó𝑤, 𝑝𝑜𝑚𝑦𝑙𝑖ł𝑎 𝑡𝑦𝑙𝑒 𝑑𝑟ó𝑔, 𝑎𝑙𝑒 𝑘𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑏łą𝑑𝑧𝑖, 𝑘𝑡o 𝑠𝑖ę 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑦𝑙𝑖?
Konstrukcja powieści jest niezwykle ciekawa, jej akcja rozgrywa się na przestrzeni kilku lat w Łodzi, a potem w Niemczech, Kanadzie i Ameryce. Autorka wspomina w posłowiu, że nie byłoby tej powieści, gdyby nie pewna podróż na początku 2023 roku na północ Francji, Belgii i Anglii, gdy do grupy dołączyła powieściowa Lucyna pełna radości i optymizmu pomimo kilkuletniej walki z nowotworem, snuła plany na przyszłość i opowiadała o swoim barwnym i niezwykłym życiu.
Większość występujących w powieści bohaterów to postaci autentyczne, ludzie z krwi i kości, którzy żyli w tamtych czasach. Szczególnie imponowała mi postawa mamy Lucynki, kobiety z pozoru kruchej i stłamszonej przez życie, ale gdy trzeba, potrafiła zawalczyć o swoje. Chociaż wydawała się kobietą uzależnioną od męża, to jak na tamte czasy była niezwykle operatywna i odważna. Mając na utrzymaniu czwórkę dzieci, nie mogąc liczyć na pomoc męża pijaka, mieszkająca w lokalu urągającym wszelkim standardom, gdy pojawi się okazja, ona robi wszystko by zapewnić sobie i dzieciom przyzwoity lokal do mieszkania.
Anna Stryjewska wspaniale nakreśliła ówczesne realia, trudną codzienność Polaków, która często zmuszała do „kombinowania” i „załatwiania”, co dziś wydaje się nie do pomyślenia, wówczas było normą. To był niezapomniany czas prywatek, adapterów i płyt winylowych z nagraniami znanych zespołów zdobywających w ówczesnej Polsce szczyty popularności. Autorka pokazała, jak wtedy wyglądały relacje rodzinne i sąsiedzkie, a także marzenia ludzi zwłaszcza młodych o wyjeździe do Ameryki, który jawił się im jako amerykański sen o dobrobycie. Były to lata w pewnym sensie podobne do naszej rzeczywistości. Propaganda goniła propagandę. Kolejny premier nie był lepszy od poprzedniego. 𝐾𝑎ż𝑑𝑦 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑜𝑏𝑖𝑒𝑐𝑢𝑗𝑒, 𝑎 𝑝óź𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑟𝑜𝑏𝑖 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒!
Małżeństwo Lucyny i Juliana jest przykładem związków na odległość w tamtych czasach, odzwierciedleniem sporej liczby rozbitych małżeństw z powodu migracji za granicę. Młodzi ludzie zyskiwali pieniądze, lecz zazwyczaj tracili rodziny. Zazwyczaj związki na odległość nie wytrzymywały próby czasu albo jak to ma miejsce w powieści, rozpadowi przysługiwali się „przyjaciele”, mający w tym osobisty interes. Marzenia o innym lepszym życiu kończyły się zwykle rodzinnymi dramatami. Pieniądze to nie wszystko, każdy się kiedyś o tym przekonuje.
Historia opowiedziana przez Annę Stryjewską jest nie tylko oparta na faktach, ale ma uniwersalny przekaz, a dla mnie była podróżą sentymentalną do przeszłości.
Niejednokrotnie za swoje wybory płacimy wysoką cenę, bo całe lata zajmuje nam dostrzeżenie oczywistej prawdy i docenienia tego, co jest najważniejsze w życiu. Każdy z nas nosi bagaż życiowych doświadczeń i przeżyć. Często jednak nasze marzenia i założenia są bardzo dalekie od rzeczywistości i życie je weryfikuje. Tak nie wiele przecież trzeba nam do szczęścia, a próbujemy go szukać hen daleko. Niestety obiecany American Dream jest tylko ułudą, bo wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Historia Lucyny zapadła mi głęboko w serce i bardzo chciałabym się dowiedzieć, jaki był ciąg dalszy jej niezwykłych losów, a że jakiś był, sugeruje to otwarte zakończenie.
𝐾𝑎ż𝑑𝑎 𝑧 𝑛𝑎𝑠 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎𝑗ą𝑐, 𝑝𝑜𝑠𝑧𝑢𝑘𝑢𝑗ą𝑐 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑎 𝑖 𝑠𝑝eł𝑛𝑖𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑧𝑑𝑜𝑙𝑛𝑎 𝑏𝑦ł𝑎 𝑙𝑢𝑏 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑑𝑜 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑘𝑖𝑐ℎ 𝑐𝑧𝑦𝑛ó𝑤 𝑖 𝑤𝑦𝑟𝑧𝑒𝑐𝑧𝑒ń. 𝑀𝑖ł𝑜ść 𝑢𝑠𝑘𝑟𝑧𝑦𝑑𝑙𝑎, 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑛𝑜𝑠𝑖 𝑔ó𝑟𝑦, 𝑎𝑙𝑒 𝑚𝑜ż𝑒 𝑡𝑒ż 𝑟𝑎𝑛𝑖ć, 𝑎 𝑧𝑟𝑎𝑛𝑖𝑜𝑛𝑎, 𝑧𝑑𝑟𝑎𝑑𝑧𝑜𝑛𝑎 𝑘𝑜𝑏𝑖𝑒𝑡𝑎 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖 𝑏𝑦ć 𝑛𝑖𝑒𝑜𝑏𝑙𝑖𝑐𝑧𝑎𝑙𝑛𝑎.
Łódź, lata 70. Nastoletnia Lucyna pragnie innego życia niż ma jej matka. Nie chce tak jak ona męczyć się z mężem hulaką. Marzy by wraz z ukochanym Julkiem stworzyć szczęśliwą rodzinę. Kiedy ukochany Lucyny trafia w Berlinie Zachodnim do więzienia, dzięki pomocy zauroczonego nią fałszerza dokumentów wraz z córeczką przekracza nielegalnie granicę. To początek dalekiej podróży i niewiarygodnych przygód.
Przed Lucyną było całe życie. Pragnęła wieść inny żywot niż jej matka. Pragnęła wieść szczęśliwe życie u boku ukochanego Julka a jednak w pewnym momencie coś poszło nie tak... Lucyna stanęła przed trudnymi wyborami... Musiała zastanowić się co dla niej i jej córeczki będzie najlepsze... Wybrała... Czy dobrze?
Autorka w realistyczny sposób odmalowała lata 70-dziesiąte i 80-dziesiąte XX wieku. Pokazała z czym musieli mierzyć się ludzie w tamtym okresie. Za wykreowanych przez siebie bohaterów, którzy jak się okazuje, mieli swoje realne pierwowzory, przedstawiła losy wielu naszych rodaków, którzy dla lepszego życia zaryzykowali wszystko by znaleźć się na Zachodzie. Pokazała co musieli przejść by zacząć tam spokojne i bezpieczne życie. Losy tytułowej Lucyny nie były proste. Przeżyła wiele. Złego i dobrego. Błądziła, ale starała się żyć jak najlepiej.
Lucyna. Zerwana nić to książka, która niejednego zaskoczy. Niejednego zachęci do zastanowienia się nad własnym życiem. Dla niejednego czytelnika będzie swoistą podrożą w przeszłość. To słodko-gorzka historia o wielkiej miłości i zawiedzionych nadziejach. A także o zawiłych drogach, którymi kroczymy.
Lucyna. Zerwana nić" Anna Stryjewska/ Recenzja patronacka
Nie wierzę w przypadki. Ufam, że wszystko, co dzieje się w naszym życiu, dzieje się po coś. A szczególnie ludzie, których spotykamy na swojej życiowej drodze, nie pojawiają się na niej bez powodu. Myślę, że zgodzi się ze mną autorka Anna Stryjewska, która ma niebywałe szczęście do ludzi, co nas, wielbicieli jej twórczości bardzo cieszy. Już niejednokrotnie przekonaliśmy się bowiem, że takowe spotkania owocują powstaniem pięknych książek, które trafiają wprost do naszych serc. Ogromna serdeczność i życzliwość Ani sprawia, że osoby, które poznaje, otwierają się przed nią i opowiadają historie swojego życia, a Ona wykazując się wielką empatią i wyczuciem spisuje je na kartach swoich powieści. Piszę wam o tym nie bez powodu, gdyż dziś przychodzę do was z recenzją najnowszego literackiego dziecka pisarki ,,Lucyna. Zerwana nić", która jest właśnie taką książką. Jak czytamy w słowie ,,Od autorki", nie byłoby tej książki, gdyby nie pewna podróż i spotkanie z powieściową Lucyną, której koleje losów, jak się przekonacie podczas lektury, tworzą niezwykłą, barwną opowieść.
A wszystko zaczęło się w Łodzi lat 70., gdzie urodziła się i wychowała Lucyna. Nie tylko dla tego miasta, ale także dla całej Polski był to bardzo ciężki czas, który nie szczędził ludziom trudów życia. Pisarka wspaniale ukazała specyfikę tego okresu. Wszechogarniająca szarość ulic, brak podstawowych artykułów w sklepach, kolejki, zdobycze spod lady. To czas, kiedy rozkwita czarny rynek, a łapówki mają wielką moc sprawczą i dla ludzi, którzy próbują odnaleźć się w biednej Polsce lub w poszukiwaniu lepszego życia chcą wyjechać do zachodniej Europy i za ocean są przepustką do szczęścia. W takich właśnie realiach codzienności zmagając się z ciężką sytuacją materialną Lucynę i jej rodzeństwo wychowywała ich kochana matka. I muszę przyznać, że już od pierwszych stron książki, ta kobieta zyskała mój ogromny podziw i szacunek. Mimo że ma męża, to ten jednak pokonamy przez słabość do innych kobiet oraz alkoholu, w swojej osobistej hierarchii rodzinę umieszcza daleko od tego, co w życiu najważniejsze. Najczęściej możemy spotkać go w funkcjonujących wówczas w Łodzi knajpach Cyganeria, Peszt, Casanova, Maxim, czy Malinowa, których urok nawiasem pisząc, autorce wspaniale udało się oddać w książce. To właśnie pani Terkowska, pracując w przędzalni na trzy zmiany, robi wszystko, aby w miarę możliwości jej najbliższym niczego nie brakowało. Sama Lucyna nie rozumie, dlaczego matka spędza, życie u boku takiego hulaki, którego składane obietnice to wyłącznie kłamstwa i puste słowa. Koniecznie sięgnijcie po książkę i przekonajcie się, czy wy znajdziecie zrozumienie dla przesłanek kierujących rodzicielką naszej bohaterki.
Lucyna wie jedno, nie chce żyć tak jak matka. Chce dla siebie lepszej przyszłości. Wierzy, że taka czeka ją u boku Julka, z którym chce stworzyć rodzinę. Młodzi zakochani zamknięci w swoim świecie marzeń i pragnień snują własne plany. Wizja szczęścia zostaje zasnuta mgłą, kiedy ukochany trafia do więzienia w Berlinie Zachodnim. Wieść o aresztowaniu mężczyzny wstrząsa kobietą, ale kierowana miłością i wiarą w to, że uda się go uwolnić i znowu będą razem, Lucyna wykazuje się ogromną odwagą i mierząc się z niebezpieczeństwem, decyduje się wyjechać do Niemiec, by pomóc mężowi. Swoją pomoc w oferuje kobiecie fałszerz dokumentów, któremu Lucyna nie jest obojętna. Tak nasza bohaterka wspólnie z córeczką nielegalnie przekracza granice. Nie wie jeszcze, że jej ufność w męża i nadzieja skrywana w sile jego miłości może okazać się złudna, a ją czeka tułacze życie pełne obaw, lęków i niepewności jutra, ale także niegasnąca potrzeba odnalezienia kawałka bezpiecznego nieba dla siebie i tych, których kocha. O tym jednak przekonajcie się już sami, spędzając czas z tą mocno poruszającą i chwytającą za serce książką.
Jak czytamy w opisie książki, wszystko, co w niej przeczytamy, przypomina film sensacyjny i ja się z tym zgadzam. A jednak wydarzyło się naprawdę. I muszę to napisać wprost. Z tego, przez co przeszła i czego doświadczyła Lucyna, można by napisać scenariusz, życia dla kilku osób i obawiam się, wszystkie razem nie udźwignęłyby tego, co na swoich barkach niosła ta kobieta. Ona doskonale zna gorzki smak zawiedzionych nadziei, ciężar trudnych wyborów i decyzji. Rozczarowania tym, co niosła obietnica lepszego świata. Wszak, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. To bardzo silna kobieta, która nigdy się nie poddała, choć życie nie raz mocno ją doświadczyło.
Mimo że życie Lucyny nie rozpieszczało, na pewno samotność, tęsknota, a także strach byłyby o wiele trudniejsze do zniesienia, gdyby nie wsparcie siostry Lucyny Wioli, która dodawało jej siły i nie pozwoliło popaść w zwątpienie i zaprzestać walki o bezpieczeństwo oraz poczucie odnalezienia swojego miejsca na ziemi. Samo, życie nauczyło ją, że łatwo jest krytykować to, na jakie życie godzą się inni, dopóki tak naprawdę jeszcze się tego życia nie zna. Dopiero kiedy pozna się jego blaski i cienie, dostrzec, że nam również nie udało się ustrzec błędów, których tak bardzo chcieliśmy uniknąć.
Mając świadomość, że sięgając po książkę, poznaję historię życia kobiety, która zaufała i otworzyła swoje serce nie tylko przed Anną Stryjewską, ale także przed każdym czytelnikiem tej powieści, za co ze swej strony bardzo dziękuję, czytałam ją z ogromnym przejęciem i wzruszeniem, trzymając kciuki za szczęście nie tylko Lucyny, ale także jej rodzicielki i rodzeństwa. Nie mogłam oderwać się od lektury, chcąc dowiedzieć się, czy stanie się ono ich udziałem, na co bezsprzecznie zasługują. Z drugiej strony nie chciałam, dotrzeć do ostatnich stron powieści, gdyż Lucyna stała mi się bardzo bliska i odkładając książkę na półkę, miałam poczucie, że rozstaję się z przyjaciółką, której dobro mocno leży mi na sercu. Myślę, że już wiecie, iż jest to książka wyjątkowa, piękna i wartościowa i trzeba ją przeczytać. Zanim jednak to zrobicie, zróbcie dla niej miejsce w swoich sercach, bo na pewno tam trafi i zostanie w nim na zawsze.
Na zakończenie podziękowania należą się Ani, która po raz kolejny podjęła się niełatwego zadania wiernego odzwierciedlenia ludzkich losów, wystrzegając się wpływu własnych odczuć i emocji na to, o czym pisała. No i oczywiście wspaniale nakreśliła czasy, w jakich przyszło im żyć. Możecie mi wierzyć, że z realizacją tego zadania, które z pewnością było również wyzwaniem, poradziła sobie doskonale. A to potwierdza fakt, iż jej warsztat pisarski i talent twórczy jest naprawdę imponujący.
PATRONAT MEDIALNY BLOGA KOCIE CZYTANIE.
Oparta na prawdziwych wydarzeniach rodzinna historia pełna tajemnic, marzeń i wiary w lepsze jutro. Połowa lat 90-tych; młodzi Ostrowscy po kilku latach...
Serce Zośki zostaje złamane. Traci dziecko, a mąż okazuje się draniem. Pakuje więc walizkę i ucieka, zostawiwszy za sobą nieudane małżeństwo i nieprzychylnych...
Przeczytane:,
(czytaj dalej)