Lucyna w opałach: Bridżyt Dżons jakiej nie znacie

Ocena: 5.67 (3 głosów)

Która kobieta choć przez moment nie marzyła, by być dziennikarką znanego czasopisma, chodzić na bankiety, jeździć na festiwale, mieć w komórce prywatne telefony celebrytów? Gdy Lucyna - samotna matka, córka, a czasem kochanka - zostaje szefową działu kultury wziętego tygodnika, jest pewna, że życie sprawiło jej najcudowniejszy prezent. Ale rzeczywistość przechodzi najśmielsze wyobrażenia, tyle że nie w tę stronę, w którą powinna... Czy lekarstwem na wszystko może być tajemniczy mężczyzna o zielonych oczach? Mnóstwo humoru, gigantyczna afera i oczywiście wielka miłość w romansie z życia wyższych sfer... redakcyjnych. 

Informacje dodatkowe o Lucyna w opałach: Bridżyt Dżons jakiej nie znacie:

Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2014-02-19
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788372293626
Liczba stron: 248
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak

więcej

Kup książkę Lucyna w opałach: Bridżyt Dżons jakiej nie znacie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Lucyna w opałach: Bridżyt Dżons jakiej nie znacie - opinie o książce

Avatar użytkownika - bambi12
bambi12
Przeczytane:2014-03-03, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Lucyna ma 39 lat i samotnie wychowuje nastoletniego syna - Patryka. Piastuje również stanowisko kierownika działu kultury w tygodniku "Wzdłuż". Całymi dniami jest tak zaabsorbowana obowiązkami służbowymi, że ciężko jej znaleźć choć sekundkę wolnego aby szybko zjeść jogurt. Notorycznie spóźnia się na kolegia w pracy. Nadal nie napisała artykułu pod tytułem "Gwiazdy piszą", mimo, że termin oddania upłynie lada dzień. Jej szefowa, Halina Cesarska, jest gorsza od pamiętnej naczelnej Mirandy Priestly z filmu "Diabeł ubiera się u Prady". Pomyślicie, że już nie może być gorzej. Otóż nie. Lucynę pech nie chce opuścić... Nagle nasza bohaterka dostaje wypowiedzenie z pracy. Jej syn zaś postanawia zakończyć swoją edukację. I właśnie wtedy Lucyna poznaje wymarzonego księcia z bajki. Czy wreszcie pech przestanie nawiedzać naszą bohaterkę? Przekonacie się o tym czytając książkę autorstwa Eli Abowicz...


Życie Lucyny jest pasmem nietrafionych wyborów. Nawet w dniu swoich urodzin dostaje od brata w prezencie dwie papugi - Farta i Porachę. Wychowuje samotnie łobuzerskiego nastolatka, który ogląda tylko pornosy na laptopie i jeszcze przy tym kłamie, że to "Władca pierścieni" tak absorbuje jego uwagę. Syn uczy się bardzo źle. Co roku ma problem ze zdaniem z klasy do klasy. Nie zna nawet podstaw gramatyki. Bohaterka musi posuwać się nawet do szantażu, aby tylko promowano go do następnej klasy. Jakby tego było mało na przeciwko jej mieszkania mieszka jej matka, która często ją odwiedza wraz ze swoim psem - Gapą - bez zapowiedzi, ponieważ ma trzeci komplet kluczy. Nasza bohaterka musi również wytrzymywać codzień towarzystwo strasznej szefowej. Jednak gdy Lucyna poznaje księcia z bajki ma nikłą nadzieję, że może wreszcie to zakończy pasmo jej niepowodzeń. Zakończenie historii jest jednak bardzo zaskakuje...


Autorka stworzyła również ciekawe postaci drugoplanowe. Do ich grona należą: Maciek, 40-latek, uparty dzieciak, Kuba, połączenie Johna Travolty i Johnego Deppa, 30-latek, bez wykształcenia dziennikarskiego, Hania, świeża absolwentka na stażu, Anetka, młodziutka sekretarka naczelnej, tak bojaźliwa, że "podskakuje na krześle jak pchła na każdy dźwięk telefonu i pisk faksu", czy "byczkowaty seksi taksówkarz". 


Napis na okładce "Bridżyt Dżons jakiej nie znacie" oddaje w pełni wnętrze tej powieści. Nasza bohaterka wcale nie jest podobna do postaci wykreowanej przez Helen Fielding. Również poczucie humoru autorki tej książki jest odmienne. Ela Abowicz stworzyła dowcipną historię, a porównania które zastosowała w utworze są trafne i bardzo śmieszne. Przypomina mi to odrobinę twórczość Joanny Chmielewskiej.


Książka jest naprawdę zabawna. Czyta się ją szybko. Fabuła wciągająca, interesująca. "Lucynę w opałach" można polecać jako antidotum na przygnębienie, kłopoty i przykrości dnia codziennego. Rozbawia i rozwesela. Dużo humoru i ogromne, niepohamowane uczucie. Po lekturze tej książki odmiennie będziesz odbierać światek dziennikarski, różnorodne style chowania pociech i zagadkowych, nieznanych mężczyzn. Będziesz pewna, że wbrew niepowodzeniom, życie jest niekiedy wspaniałe.

Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2014-03-08, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2014, Mam,
Kiedy skończyłam czytać "Lucynę w opałach" byłam jak zahipnotyzowana. Obsesyjnie wręcz przewijały mi się w głowie cytaty z książki i długo zastanawiałam się jak zacząć recenzję, by zachęcić Was do sięgnięcia po tę pozycję. Nie potrafię oddać w tak krótkim tekście (choć i tak z góry przepraszam, że to recenzja dość długa) świetnego klimatu lektury, jest to zwyczajnie niewykonalne, ponieważ z niniejszą książką jest jak z dobrym kawałem - najważniejsze jest idealne zacytowanie. Spróbuję jednak inaczej. Każdy, kto czyta w tym momencie te słowa ma w życiu gorsze dni. Czasami miewamy przecież problemy: chwilowe, tygodniowe czy bardziej długofalowe. Różne też mamy sposoby na depresje, "załamki" i trudną codzienność. Jednak czy na taki podły nastrój nie potrzebujemy dobrego humoru? Po ostatnich wydarzeniach z mojego życia mogę z całą stanowczością stwierdzić, że TAK! Wielokrotnie słyszałam i czytałam, że doskonałym sposobem dla wielu osób w podłym humorze są książki i filmy o Bridget Jones. Kojarzycie? Lubicie? Zatem koniecznie poznajcie Lucynę! Lucyna ma trzydzieści dziewięć lat (choć początkowo przyznaje się tylko do trzydziestu pięciu) i samotnie wychowuje nastoletniego syna - Patryka. Chłopak niezbyt dobrze się uczy i matka wszelkimi sposobami (prośbą i groźbą) stara się przepchnąć go do następnej klasy. Nastolatek ma problemy nie tylko z gramatyką, ale i z matematyką. Nie wspominając oczywiście o regularności pojawiania się na lekcjach i uwielbieniu dla pornosów oglądanych na laptopie. Niestety, mimo swych niemal czterdziestu lat, wciąż nie udało się Lucynie odciąć od pępowiny mamusi, bowiem mieszka ona w sąsiednim mieszkaniu i codziennie rano (dzięki użyciu zapasowego kompletu kluczy) wpada z kawą i rogalikiem. Nieodłącznym towarzyszem starszej pani jest Gapa - pies, którego prawa sięgają wyżej niż niejednego człowieka. Mama Lucyny ma przed córką swoje tajemnice (na przykład powód wyjścia na spacer z Gapą i chochelką) i nie rozmawia z nią o zwyczajnym życiu, problemach i przeszłości. Kiedy Lucyna zostaje szefową działu kulturalnego w znanym tygodniku "Wzdłuż" jej świat przewartościowuje się. Nowe stanowisko nie wiąże się przecież tylko z wizytami na balach, bankietach czy festiwalach, ale zwłaszcza z brakiem czasu oraz obowiązkową obecnością na porannych kolegiach. Dla Lucyny jest to chyba największa zmora i notorycznie się spóźnia, co zostaje oczywiście zauważone przez oko surowej szefowej - Haliny Cesarskiej. Ogromnie trudno jest napisać tak dobry tekst, by bez zbytecznych uwag Cesarskiej mógł zostać opublikowany. A wiadomo - im większa presja czasu i szefa, tym mniejsza wena twórcza towarzyszy pracy pani redaktor. A kiedy kolejne tematy Lucynie wyraźnie nie leżą (ani "Gwiazdy piszą" ani telewizja) postanawia poskarżyć się drogą mailową swojej dobrej znajomej. Jak wielkie zmiany w życiu może poczynić jeden mail? O tym przekonacie się już z książki. Główna bohaterka jest roztrzepaną, zagubioną i bardzo samotną kobietą. Jedynie o jej samokrytycznym podejściu do siebie nie mogę powiedzieć nic złego. A fakt, iż swoim myślom nadaje humorystyczny ton sprawia, że najchętniej przeczytałabym trylogię o przygodach Lucyny a nie tylko pojedynczą pozycję. Jak wiadomo kobiety lubią być adorowane i wielbione przez płeć męską. I oczywiście w tym względzie powieść nie odbiega znacząco od tego tematu. Pojawia się nietypowy związek partnerski brata Lucyny, który nijak nie potrafi powiedzieć własnej matce kim jest miłość jego życia. Zresztą w życiu samej mamusi pojawia się mężczyzna, pragnący jeść z nią nie tylko ciasteczka zwane "całuskami". Jednak wracając do Lucyny - pewnego dnia w budynku redakcji dostrzega ona "Zielonookiego" przystojniaka, podejrzewając zresztą, iż jest to znajomy Cesarskiej i ma związki z mafią. Kilkakrotne przypadkowe spotkania tej dwójki nie zakończą się jednak wymianą numerów komórek. Kim jest tajemniczy nieznajomy i czy kobiecie uda się poznać powody jego bytności w jej miejscu pracy? Jak poradzi sobie Lucyna kiedy spadnie na nią redakcyjny "grom"? I wreszcie jak zakończy się ta rewelacyjna i poplątana historia? Tego koniecznie musicie się dowiedzieć z lektury "Lucyny w opałach". Może nawet Farta i Porachę polubicie (prezent urodzinowy Lucynki otrzymany od brata)? Książka jest idealnym "odstresowywaczem" i tabliczką czekolady w jednym. Dostarcza endorfin i wywołuje uśmiech nawet na zachmurzonych twarzach. Sprawia, że współpasażerowie tramwaju czy czekający w tej samej kolejce do lekarza ludzie, wyciągają szyje by dojrzeć, jaki to tytuł spoczywa w rękach czytającego. Dlaczego? Ponieważ nie każda książka potrafi tak wciągnąć w fabułę, wywołując jednocześnie niepohamowane radosne reakcje. Któż nie chciałby wiedzieć o co trzeba pytać w księgarniach czy bibliotekach?! Opisane sytuacje przeżyłam osobiście, gdyż podczas lektury "Lucyny w opałach" nie potrafiłam powstrzymać chichotów a koleżanki z pracy już ustawiły się w kolejce, by móc poznać zakręconą i zabawną bohaterkę. Jestem ogromnie ciekawa, która dziennikarka ukrywa się pod pseudonimem Ela Abowicz, gdyż chciałabym móc podziękować jej za genialną, chwilami ironiczną a chwilami rzeczywistą do bólu, lekturę. Ponieważ mimo, iż w treści znajdziemy sporo humoru, to przecież autorka opisała brutalną prawdę o polskim rynku pracy. Przecież nie tylko w branży dziennikarskiej szefowie wyciskają z podwładnych "siódme poty", wymagają pełnej dyspozycyjności w dzień i w nocy, żądając jednocześnie (mimo,że nieoficjalnie) rezygnacji z życia prywatnego. Nie tylko w redakcjach współpracownicy nie czują do siebie sympatii a jedynie walczą o względy szefa i podkładają sobie wzajemnie nogi, bo każde potknięcie "kolegi" może stać się szansą na nasz awans. Jednak czy warto? "Lucyna w opałach" zaskoczyła mnie lekkością stylu oraz wartką akcją sprawiającą, że czytelnik nie ma czasu książki odłożyć, gdyż oczekuje zakończenia tej historii. A jakie ono jest? Tego oczywiście nie zdradzę, ale powiem Wam sekrecie, że w Epilogu autorka mocno zagrała mi na emocjach. Zatem jeśli macie ochotę na poznanie polskiej wersji Bridget Jones, która wcale nie ustępuje swojej poprzedniczce pod względem skomplikowanego życia, sięgnijcie po historię Lucyny. Zaręczam, że nie będziecie znudzeni.
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy