Ta historia zostanie z Tobą na długo. Emocje skradną Ci serce, jak i bohaterka, którą najlepiej zrozumie jedynie druga kobieta.
Małgorzata jest szczęśliwą żoną i matką. Od kilku lat jako pisarka święci triumfy. Najbliżsi sądzą, że ma wszelkie powody do zadowolenia. Ale pozory mylą. Małżeństwo nie należy do szczęśliwych, a ona nosi w sobie brzemię dramatycznej decyzji z przeszłości, która zaważyła na jej całym dotychczasowym życiu. Kiedy wydaje się, że nigdy nie wydobędzie się z matni, dostaje od kogoś nieznajomego list, który zmieni wszystko. Pozostaje pytanie, kto i w jakim celu do niej napisał... Jak daleko sięgają cienie przeszłości?
"List" to pierwszy tom nowego cyklu "Pamiętaj o mnie". Drugi tom, "Postscriptum", już w przygotowaniu.
Anna Karpińska - autorka poczytnych książek obyczajowych, które cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem czytelników. Ukończyła politologię na Uniwersytecie Wrocławskim, uczyła studentów, była dziennikarką, wydawała książki, prowadziła firmę. Siedem lat temu porzuciła dotychczasowe życie zawodowe, całkowicie oddając się pisaniu powieści. Ma męża, trójkę dorosłych dzieci i troje wnucząt. Mieszka w Toruniu, weekendy spędza na wsi, przynajmniej raz w roku podróżuje gdzieś dalej, by naładować akumulatory. "Nie wyobrażam sobie życia bez moich bohaterów, ale tworzę dla czytelników. To ich zainteresowanie stanowi dla mnie źródło satysfakcji i motywuje do pracy" - mówi.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2020-02-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 464
Wspaniale napisana książka , czyta się jednym tchem a po ostatniej stronie, natychmiast chce się zabrać za II tom. Treśc niebanalna: kobieta, której chce się wykrzyczec, ale z ciebie naiwniara, czego sie boisz, zostaw tego drania i zacznij życ na własną rekę. Ale to nie takie proste, czasami są trudne wybory, których nie rozumiemy. Mam nadzieję, że zmiany, które rozpoczęła Małgosia pod koniec II tomu pozwolą jej wyzwolić się, ale o tym zapewne w kolejnym tomie!
Uwielbiam prozę Anny Karpińskiej i zawsze z niecierpliwością wyczekuję kolejnych jej powieści. Przede wszystkim urzekają mnie zawsze realizmem. Cieszy mnie, że autorka dość często wydaje swoje powieści, a ja mogę cieszyć się kolejnymi historiami.
Główną bohaterką Listu jest Małgorzata, kobieca żyjąca pod dyktando męża i swojej mamy. Od dzieciństwa pisany był jej Rafał, syn przyjaciół rodziców. Kiedy młodzi zaczęli się ze sobą spotykać, od razu narzucono im ślub. W młodości popełniła błąd, tuż przed zamążpójściem zakochała się i zdradziła męża. Chciała odwołać wszelkie plany, ale po pierwsze, jej ukochany więcej się nie zjawił, po drugie uległa namowom swojej rodzicielki, przerażonej skandalem, jaki jej latorośl mogłaby wywołać. Teraz Małgorzata jest poczytną pisarką, mamą trójki dzieci i pewnego dnia dostaje tajemniczy list od wielbiciela jej twórczości. List, który staje się zapalnikiem zmian.
Po raz kolejny Anna Karpińska urzekła mnie swoją prozą. Miło było powrócić do Torunia (właśnie tam lub w jego okolicach autorka z reguły osadza akcję). Książka wciągnęła mnie już od pierwszej strony, a aktualna akcja przetykana retrospekcjami tylko wzmagała moją ciekawość.
Po raz kolejny podkreślę, że w książkach autorki ujmuje mnie realizm. Małgorzata jest bohaterką, z którą może utożsamiać się wiele kobiet. Jej życiowe problemy są bolączkami wielu żon i matek. Małgorzata żyje pod dyktando męża, wypominając sobie błąd z przeszłości i zgadzając się by ten traktował ją przedmiotowo i o wszystkim decydował. Rafał natomiast skacze z kwiatka na kwiatek, praktycznie nie kryjąc się ze zdradami. W jego domu wszystko ma działać jak w zegarku, nawet dzieci powinny się kształcić w wybranych przez niego kierunkach. Nie docenia żony i jej sukcesów, mimo że ta jest uznaną pisarką posiadającą rzesze wiernych czytelników. Co więcej, jest uważany za idealnego zięcia i syna, to jego żona jest tą złą i nic nie wartą. Jedynie w oczach ukochanych dziadków jest w stanie znaleźć uznanie.
Jak to w powieściach obyczajowych bywa, przełomowym momentem do zmian staje się otrzymanie tajemniczego listu. Korespondencja z Jonaszem staje się dla Małgorzaty odskocznią od codzienności. Kobieta zaczyna wierzyć w siebie, zdobywa siły, by coś w swoim życiu zmienić, by pokazać, że też jest coś warta. Dzięki temu autorka pokazuje, że warto walczyć o siebie, swoje marzenia i pragnienia. Nie można żyć jedynie według wskazówek innych, ciągle pokutując za jeden błąd.
List to pierwszy tom dylogii Pamiętaj o mnie. Drugi ma się ukazać już w najbliższym czasie, lipcu tego roku. Przyznam, że z niecierpliwością na niego czekam.
To opowieść pełna emocji, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. Dzięki niej możemy zajrzeć w umysły wielu kobiet podobnych do Małgorzaty, które nie potrafią zawalczyć o siebie, zdominowane są przez środowisko, rodzinę czy małżonka, któremu trudno się sprzeciwić. Czytając o perypetiach Gośki, kibicowałam jej, by w końcu obudziła się z letargu i zaczęła szanować siebie.
Książkę przeczytałam bez znużenia i szybko przebrnęłam przez 465 stron. Trochę poczułam się zawiedziona, gdy dotarłam do końca książki, gdyż akcja pozostaje niedopowiedziana ale wiem, że ma być drugi tom perypetii Małgorzaty i już nie mogę się go doczekać.
Cała recenzja: https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2020/04/575-list.html
Szczęście nie zawsze jest nam dane, ale zawsze warto o nie zawalczyć. Ta opowieść zaczyna się w Wigilię i w Wigilię się kończy. Nie oznacza to jednak...
Nic nie dzieje się przypadkiem... a może jednak? Natalia i Urszula. Mężatki, matki, córki - poza tym nic ich z pozoru nie łączy, a jednak, jak się okaże...
Przeczytane:2020-04-09,
Książka jest jedną wielką grą pozorów, która zupełnie mną zawładnęła. Przeczytałam ponad 450 stron w dwa dni, nie będąc w stanie wytrzymać niewiedzy „co dalej”. Stratuje z cichego, spokojnego i przewidywalnego miejsca, żeby w pewnej chwili rzucić się w wir, z którego nie sposób się uwolnić.
Przyznam, że moim głównym uczuciem podczas czytania książki była irytacja, złość na bohaterkę. Tak bardzo miałam nią ochotę potrząsnąć i powiedzieć, że jedynym błędem, jaki popełnia jest brak szacunku dla samej siebie! Obdarta z godności i marzeń, przez lata karmiona resztkami ze stołu, jakim jest rodzina, nagle dostaje bodziec do zmiany.
Powieść jest niesamowicie dwuwymiarowa. Z jednej strony płynie leniwie codzienną monotonią, z drugiej jednak ta monotonia wrze emocjami, jakich Gosia stara się nie dostrzegać. Tłamsi, dusi i zamyka oczy. Żeby tego było mało w jej najbliższym otoczeniu również nie dzieje się najlepiej, a ona musi zainterweniować. Służyć pomocą. Usprawiedliwia wszystkie podłości, jakie wyrządza jej mąż, co więcej obwinia o nie siebie. Bo pewnie zapytała w niewłaściwej chwili, bo coś jej się wydawało itp. I choć to Rafał był największym draniem tej powieści, to właśnie Małgosia denerwuje najbardziej. Biernym poddaństwem i zgodą.
Nie chcę oceniać, bo wiem, że są kobiety, które nie mają na tyle siły, żeby się przeciwstawić. Które dla bezpiecznej wygody zgodzą się na wiele. Wychowane w określony sposób, uważają, że tak po prostu musi być. Wydaje mi się również, że Rafał został trochę przerysowany na potrzeby stworzenia skrajnego drania. A przynajmniej mocno chcę wierzyć w to, że mężczyzna z tymi wszystkimi ohydnymi wadami nie istnieje. Kierujący się jedynie podłością i egoizmem. Narcystyczny despota, nie znający wstydu.
Podsumowując:
Choć mogłoby się wydawać, że przecież nic mi się ostatecznie w książce nie podobało, szybko wyprowadzam z błędu. Tu chodzi o emocje, a „List” wzbudza ich całą masę. I choć są to w gruncie rzeczy odczucia negatywne, to nie dotyczą książki, jako przedmiotu mojej analizy, tylko fabuły, jaka się w niej rozgrywa. Czułam złość, frustrację, bezsilność, żal, a później znowu złość. Przez całą książkę. I, o dziwo, nie czułam się tym wszystkim zmęczona czy przytłoczona. Przypuszczam, że przejrzałam już niektóre wydarzenia tomu drugiego i że Iga będzie miała w nim coś do powiedzenia.
Reasumując, czy „List” Wam się spodoba, czy nie – emocje gwarantowane!