W internecie Michalina ma status gwiazdy. Wiele kobiet chętnie zamieniłoby się z nią na jej życie w sielskiej, kurpiowskiej wsi. Ale nie każdy jej obserwator wie, że to los zadecydował za dziewczynę, gdzie będzie mieszkać. Nie tylko nie pozostawił jej wyboru, ale pewnego listopadowego dnia postanowił namieszać po raz kolejny. Kiedy Michalina wraz ze swym znajomym Dominikiem wracali do domu ich oczom ukazał się niecodzienny widok. W mokrym, padającym śniegu, tuż przed koła ich samochodu wybiegł koń. I już na pierwszy rzut oka widać było, że zwierzę jest nie tylko zabiedzone, ale i ranne. Młodzi ludzie nie mogli przejechać obojętnie obok biednego zwierzęcia i otoczyli je opieką, nie zdając sobie sprawy, że to dopiero początek wydarzeń, które nieźle namieszają w ich życiu. Czy rozpoczęta w śnieżny, listopadowy dzień historia znajdzie szczęśliwy finał?
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2023-10-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Tytuł: "Leśne cuda"
Autor: Sylwia Kubik
Data premiery: 25.10.2023r.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Sylwia Kubik potrafi zaczarować czytelnika! Tym razem przenosimy się na kurpiowską wieś... gdzie życie toczy się powolnym sielskim tempem...
Niektórym zapewne by to odpowiadało, inni pewnie byliby znużeni.
A jak było z naszą bohaterką?
.
Michalina jest influencerką. W internecie jest dobrze znana. Kiedy zrywa ze swoim chłopakiem przenosi się do dziadka na wieś. Kocha to miejsce, ale czy wystarczająco, by zostać i w nim osiąść?
Kiedy pewnego dnia do sąsiadki wpada jej siostrzeniec Dominik sytuacja nabiera tempa, bo oboje działają na siebie jak "płachta na byka"... A powiedzenie "kto się czubi, ten się lubi" nabiera tutaj barw 😁 Dla mnie od początku mieli się "ku sobie"...No ale nie byłam niestety na ich miejscu, więc decyzji żadnej podjąć też nie mogłam 🤭
.
Sytuacja, która była tutaj kluczową to moment, kiedy młodzi w czasie podróży natrafiają na swej drodze konia. Wychudzonego, zaniedbanego, rannego... Michalina jest zdruzgotana. Jak można doprowadzić zwierzę do takiego stanu?! Od tej pory oboje będą skazani na siebie. Będą zajmować się ich wspólną znajdą...
.
.
To była świetna historia. Mimo tego, że czytanie o cierpieniu zwierząt powoduje u mnie ciarki na rękach, to była to bardzo przyjemna książka. Oprócz młodych postaci mamy również dziadka Michaliny i ciocię Dominika. Między nimi również zaczyna się dziać. Dawno skryte uczucia zaczynają o dawać o sobie znać... Jak potoczą się ich losy?
Zachęcam, by to sprawdzić, bo naprawdę warto!
To nie jest tylko lektura o relacjach międzyludzkich. Znajdziemy tutaj dużo wiadomości o koniach... różnego typu nazewnictwo, którego wcześniej nie znałam... I przede wszystkim miłość. Do ludzi jak i zwierząt.
Jak najbardziej polecam ❤️
LEŚNE CUDA to świąteczno-zimowa przeurocza opowieść o niesieniu pomocy, nie tylko ludziom.
Sylwia Kubik jak zawsze zachwyca i chwyta za serce . Tym razem opowiedziała mi historię, opartą na prawdziwych wydarzenia, w której się zatopiłam.
O zwierzęcych bohaterach nie czytam na codzień, dlatego tym bardziej byłam ciekawa tej pozycji. I to co zaserwowała mi autorka, kupiło mnie w całości. To poruszająca oraz pełna uroku powieść, która nie tylko otuliła mnie ciepłem, ale też pokazała hart ducha bohaterów, którzy mimo przeciwności losu i swoich problemów, potrafili nieść bezinteresowną pomoc zwierzęciu w potrzebie. Pamiętajmy, aby zło zwalczać dobrem.
Michalina ma dość poukładane życie. Jest influencerka, reklamuje firmy i na tym zarabia. Chociaż bardzo lubi to, co robi, nie podoba jej się, to co dzieje się w sieci. Wzajemne „podkładanie nóg”, pisanie samych zachwytów na temat produktów, które są dnem i to wszystko dla kasy. Ona taka nie jest i nigdy nie zamierza być. Swoją przyszłość wiąże z Robertem, chłopakiem, który zajmuje się tym samym co ona. Nic nie zapowiada zmian, jakie niebawem nadejdą. Okazuje się, że on nie jest taki, jak się wydawało, a kiedy Michalina znajduje coś, co otwiera jej oczy, kończy tę relację.
Postanawia wyjechać do dziadka Franciszka, do Dziadek, miejsca spokojnego, gdzie wszyscy się znają. To tu ma zamiar „przeboleć” rozstanie, odpocząć, cieszyć się czasem spędzonym z dziadkiem. Wszystko idzie według planu do momentu, kiedy poznaje Dominika, mężczyznę, który przyjechał do jej sąsiadki. Z jednej strony nawzajem się denerwują, z drugiej ciągnie ich do siebie. Na dodatek Robert nie daje jej spokoju, a to, co wyprawia, znacząco wpływa na jej wizerunek w sieci. Jakby problemów było mało, Michalina wraz z Dominikiem znajdują konia, który jest na skraju wycieńczenia, a jej dziadek wraz ze swoją sąsiadką mają pewien plan. Jaki? Co stanie się z koniem? Co takiego robi jej były? Jak potoczy się znajomość Michaliny i Dominika? Czy młoda kobieta odnajdzie w Dziadkach to, czego szukała?
Historia, jaką znalazłam w książce, mnie się podobała. To historia pokazująca jak obłudny potrafi być świat w internecie, o przyjaźni, miłości, nowym początku, ratowaniu zwierząt, śledztwie, jakie prowadzi bohaterka. W książce dzieje się naprawdę dużo, a to sprawia, że nie ma czasu na nudę. Akcja sprawnie poprowadzona, ze zwrotami, które potrafiły mnie zaskoczyć. Od książki nie mogłam się oderwać i to praktycznie od samego początku, aż do ostatniej strony. Historia, jaką w niej znalazłam, wywoływała we mnie wiele emocji podczas czytania, momentami nie potrafiłam powstrzymać łez, w innych wielkiego uśmiechu na twarzy.
Bohaterowie ciekawi, dobrze wykreowani zarówno ci pierwszoplanowi, jak i ci pozostali. Ich losy śledziłam z ciekawością, a swoim zachowaniem wywoływali we mnie emocje. Bardzo polubiłam zarówno Michalinę, jak i jej dziadka oraz jego sąsiadkę.
„Leśne cuda” to ciekawa pozycja, w której znalazłam wciągającą historią w świątecznym klimacie. Ze swojej strony polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Podczas gdy większość z nas wstaje co rano do pracy (zwykle kiepsko opłacanej), Michalina ma pracę, która sprawia jej radość, daje satysfakcję i całkiem niezłe dochody. Dziewczyna jest influencerką a dokładniej twórczynią popularnego profilu na Instagramie o nazwie Leśne cuda. Na co dzień mieszka wraz z dziadkiem Franciszkiem w niewielkiej, ale urokliwej miejscowości gdzieś na Kurpiach. Do świąt Bożego Narodzenia został nieco ponad miesiąc a przedświąteczną atmosferę psują wszystkim występki byłego chłopaka dziewczyny, również udzielającego się aktywnie w Internecie. Oszczerstwa, kalumnie i wyzwiska – z tym wszystkim musi się zmagać Michalina. Złe słowo ma to do siebie, że zawsze znajdzie swoich odbiorców, którzy nie weryfikując go, chętnie przekazują je dalej, tym samym nakręcając spiralę nienawiści i hejtu. Jak poradzi sobie z tą sytuacją dziewczyna? Jaką rolę w jej życiu odegra znaleziony przez nią przy drodze zmaltretowany koń? Jak wiele dobra potrzeba, aby uleczyć raz zranione serce? Rany na ciele goją się szybko, z tymi na duszy bywa już trudniej. Zapraszam was na krzepiącą serce zimowo – świąteczną opowieść od Sylwii Kubik.
.
Po raz kolejny to powiem, ale powiedzieć muszę — autorka ma talent do tworzenia wyrazistych postaci i niebanalnych historii. Wszystko jest tu po coś, każde wypowiedziane przez bohaterów zdanie, każdy wątek zmierza do konkretnego celu, a kolacja wigilijna jest idealnym zwieńczeniem całej przedstawionej tu opowieści. Bo tak właśnie powinno wyglądać oczekiwanie na ten magiczny czas. Przede wszystkim doceniam to, że autorka zwróciła uwagę na problem hejtu i w sieci i nietraktowania zajęcia influencera jako poważnej pracy. Okazuje się jednak, że konto w social mediach może służyć nie tylko do rozrywki, ale może być wartościowa praca. Dlatego nigdy nie wolno oceniać kogoś po pozorach. Dominik na początku właśnie tak postrzegał Michalinę, jednak szybko dotarło do niego, jak bardzo się mylił. Dziewczyna zdobyła jego serce swoją energią, dobrocią i odwagą w walce o znalezienie sprawcy skrzywdzonego zwierzęcia.
.
Za inspirację do tworzenia takich przepięknych historii służy autorce życie, dlatego jej postacie są tak realistyczne, żywe i nie da się o nich zapomnieć przez długi czas. Nie znajdziemy tu sympatyczniejszych postaci niż Franciszek i Lubomira. Od dawna mają się oni ku sobie. Są jak ogień i woda, zupełnie zresztą jak młodsze pokolenie, czyli Dominik i Michalina. Bo jak to mówią, niedaleko pada jabłko od jabłoni. Choć Franek i Luba, oboje już niemłodzi to energii i pozytywnego nastawienia do życia pozazdrość im może niejeden 20-latek. Ich niewinne flirty i niecne knowania na stogu siana, czy skoki przez płot bawiły mnie do łez i ciągle łapałam się na tym, że uśmiecham się pod nosem. A dodam, że nie jest łatwo mnie rozbawić czy wzruszyć. Polubiłam wszystkich bohaterów, kibicowałam im z całego serca, a także miałam nadzieję, że uda im się zrealizować to, co sobie zaplanowali.
.
Na miłość nigdy nie jest za późno. Uczucie nie wypomina nam wieku, wykonywanego zawodu czy ilości nadprogramowych kilogramów. Miłość tak jak w przypadku Franciszka i Ludmiły potrafi czekać uśpiona przez długie lata, aby w odpowiednim czasie wybuchnąć niczym wulkan. Czasem tak jak u Michaliny i Dominika wymaga delikatnej pomocy kogoś z zewnątrz, aby się narodzić i zakwitnąć niczym najpiękniejszy kwiat.
.
„Leśne cuda” to opowieść o tym, że nie wszystko jest takie, jakim je czasem widzimy. Warto otworzyć się na to, co nowe i nieznane. To także kolejna wspaniała, niezwykła i wzruszająca propozycja od pani Sylwii. Teraz jestem już pewna, że po każdą kolejną jej książkę będę sięgać w ciemno. Wspaniale się bawiłam, czasem uroniłam łezkę, a czasem uśmiechałam się pod nosem, rozbawiona żarcikami Franciszka czy przekomarzaniem się młodych. Kubik przypomina nam, czym tak naprawdę są święta. A powinny być czasem dobroci dla innych, początkiem nowego życia i zachętą do czynienia dobrych uczynków. Często w gorączce przedświątecznych zakupów zapominamy, na czym polega istota świat i jak bardzo są one nam potrzebne.
.
Co ciekawe, historia Bucefała oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Koń, który posłużył za inspirację, istniał naprawdę, a jego profil możemy znaleźć na Facebooku. A wiem to stąd, że zawsze czytam książkę do końca, bo warto posłuchać tego, co ma do powiedzenia autor, a wydaje mi się, że Sylwia Kubik lubi mówić do swoich czytelników.
.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję @skarpawarszawska
Michalina po burzliwym rozstaniu z Robertem, przenosi się na wieś do dziadka. Jest to jej ukochane miejsce na ziemi, którego zazdroszczą jej nawet obserwatorzy z instagrama. Ale nie wiedzą z czym dziewczyna musi się zmagać, że nie wszystko wygląda tak kolorowo.
Pewnego dnia gdy Michalina i znajomy z sąsiedztwa, jadą przez las, spotyka ich niecodzienna i jakże przykra niespodzianka. Na ich drodze staje koń, który, co od razu widać, przeszedł katusze z ręki człowieka. Michalina niespocznie póki nie odkryje kto stoi za cierpieniem zwierzęcia, a bliscy będą ją w tym całym sercem wspierać. Przy okazji wiele spraw w życiu dziewczyny zacznie przybierać niespodziewany obrót. Czy lecząc serce zwierzęcia, przy okazji można uleczyć własne życie?
Jeśli kochacie zimowe powieści i zwierzęta, to historia Michaliny i Bucefała skradnie wasze serca. Nie da przejść się obok niej obojętnie, szczególnie, że jest oparta na faktach. Niezwykle ciepła, pełna dobra i chwytająca za serce, opowieść od której nie sposób się oderwać. Żyła we mnie jeszcze długo po przeczytaniu. Autorka przelała na papier historię, w której dobro przeciwstawia się w stanowczy sposób złu, a rany zadane krzywdzącą ręką i ludzkim językiem, może zaleczyć miłość i życzliwość innych. Ciekawym aspektem tej powieści, jest również poruszony przez autorkę wątek hejtu oraz niezdrowej rywalizacji pomiędzy blogerami.
Polecam wam "Leśne cuda" z całego serca. Dajcie sie zaprosić na przykrytą bielą, kurpiowską wieś, gdzie życie toczy się własnym, sielskim rytmem.
DOM, W KTÓRYM MIESZKA NADZIEJA
25 października premierę miała najnowsza książka Sylwii Kubik „Leśne cuda”. Ukazała się pod skrzydłami wydawnictwa Skarpa Warszawska. Nie mogę wyjść z zachwytu nad urodą jej okładki. A co skrywa wnętrze?
Michalina mieszka z dziadkiem w maleńkiej osadzie pośród pól i lasów. Dziewczyna jest influencerką. Jej praca daje jej satysfakcję i dobre pieniądze. Pewnego dnia poznaje wnuka swojej sąsiadki Lubomiry. Mimo, iż od pierwszych chwil nie zaiskrzyło między nimi, zostają wysłani przez swoich dziadków na wspólną wyprawę do mieszkającej w innej miejscowości znajomej. W drodze powrotnej wydarza się coś, co całkowicie przewróci ich życie do góry nogami... Znajdują w lesie zmaltretowanego konia, który z trudem trzyma się na nogach. Jak zakończy się to nietypowe spotkanie? Czy można uratować upodlone zwierzę? I czy warto uciekać przed uczuciami?
Sylwia Kubik, jak mało kto, potrafi z prostej historii uczynić dużą rzecz. Cechuje ją naturalny talent narratorski. Potrafi wspaniale opowiadać i posługuje się pięknym językiem. Jej książki wyróżnia charakterystyczny styl. Nie jest nachalna, nie tworzy pokrętnych historii, nie wrzuca setek wątków do jednej opowieści. Wydaje mi się, że słowa samoistnie rodzą się w jej głowie, a przelewanie ich na papier stanowi jakoby naturalny proces. Prozę Kubik charakteryzuje naturalność i delikatność. Słowa, których używa, są melodyjne i pełne wdzięku. Widoczna jest tu ogromna dbałość o język, delektowanie się jego urodą zasadniczo w każdej frazie. Cudownie jest czytać tak napisane książki. Bez bufonady i wysiłku. Lekko, mądrze i czarująco. „Leśne cuda” to tylko pozornie świąteczna opowieść. Owszem – święta i przygotowania do nich są – czytelnicy, którzy lubią taki klimat w powieściach, na pewno nie będą czuli się zawiedzeni. Jednakże prym wiedzie tu zupełnie inny wątek. I to również jest godne zauważenia – Kubik śmiało wplata ważne treści do swojej powieści. Znęcanie się nad zwierzętami, zmowa milczenia w realiach małej grupy społecznej, bezduszność urzędników – genialnie opowiedziana jest historia odnalezienia przez Michalinę i Dominika rannego konia i następstwa tej sytuacji. Pisarka umiejętnie wplata opowieść o skrzywdzonym zwierzęciu w historię ludzi – nieco zagubionych, ale wciąż pełnych dobra. Podoba mi się to, że u Kubik zawsze interesujący są jej bohaterowie. Tacy zwyczajni, szarzy można by rzec, ale tak świetnie sportretowani, prawdziwi, że przypadają nam do gustu. To tacy ludzie, jakich chcielibyśmy znać. Prawi, szczerzy, dobrzy. Związani silnymi relacjami rodzinnymi. I ta rodzina jako opoka jest także dostrzegalnym elementem w twórczości autorki.
„Leśne cuda” to historia o rodzinie, o miłości, o zaufaniu, ale to także mądra refleksja nad współczesnym światem. Internetowe blogi, tożsamości, hejt – bardzo wnikliwie autorka rozpatruje te zagadnienia i daje nam szansę zastanowienia się nad tym. To inteligentnie napisana powieść, bardzo poruszająca i tak smakowicie skomponowana. Jest w niej i dobro i zło, momenty grozy i smutku, ale także mnóstwo radości i nadziei. Umiejętna konstrukcja fabularna sprawia, że mimo dość bolesnych i przykrych zdarzeń, takich jak historia Bucefała, tę książkę czyta się bardzo przyjemnie. Sylwia Kubik dobrze buduje napięcie emocjonalne i wie, kiedy należy czytelnika odciążyć, a kiedy zaserwować mu wzruszenie. Jest doświadczoną autorką, ma dobry warsztat, ale przede wszystkim posiada talent. To jedna z tych pisarek, które wyróżniają się na rynku. Jej książki pisane są z pasją – odbiorca to czuje.
Jeżeli, podobnie jak ja, unikacie jak ognia świątecznych powieści, koniecznie przeczytajcie „Leśne cuda”. To przede wszystkim dobra książka, najeżona emocjami, porywająca. Elementy świąteczne wyważone, dobrze wkomponowane w fabułę i nieprzesadzone. Tych, którzy cały rok czekają na wysyp świątecznych książek zachęcać nie muszę – lepszej historii pod choinkę nie dostaniecie. Pełna humoru, rodzinna opowieść o tym, co ważne, o stracie i nowych drogach w życiu, o nadziei i wierze w lepsze jutro. Opowiedziana z urokiem i swadą. Empatyczna, ciepła i mądra. Diabeł gorąco poleca.
Po raz kolejny Sylwia Kubik udowadnia, że najlepsze historie pisze życie. Wystarczy po nie sięgnąć.
Poruszająca opowiedź o prawdziwym życiu, poza wirtualnym światem. O poświęceniu i determinacji.
Polecam
Będąc w nastroju zimowo-świątecznym postanowiłam sięgnąć po książkę, która po przeczytaniu opisu fabuły bardzo mnie zaciekawiła. Zdążyłam już nieco poznać ,,pióro" autorki i po przeczytaniu jednej z jej książek nabrałam ochotę na więcej.
To nie jest książka stricte świąteczna, chociaż patrząc na piękną okładkę można tak o niej pomyśleć. Jest dużo śniegu otulającego piękną okolicę, jest zima (wiadomo) i jest wigilia, czyli można powiedzieć, że mamy powieść typowo świąteczną, jednak wątkiem głównym fabuły jest dramat pewnego konia, który katowany przez swojego właściciela uciekł (tak się domyślam) z miejsca swojego tragicznego życia.
Historia tego konia wydarzyła się naprawdę, koń nawet ma swoją stronę na Facebooku, myślę, że opowiedziana w formie powieści z pewnością zszokowała i przeraziła niejednego czytelnika.
Autorka w przedstawiła w dość dramatyczny sposób walkę o zwierzę, które w mniemaniu jednej pani weterynarz powinno zostać uśpione. Na szczęście znaleźli się ludzie, którzy do tego nie dopuścili i na szczęście znalazł się weterynarz, który mimo złych rokowań, spróbował konia postawić na nogi.
Bucefał jest głównym bohaterem tej opowieści, ale to ludzie, którzy się nim zajęli odgrywają ważne role.
Autorka porusza w swojej powieści kilka bardzo ważnych wątków, jednym z nich jest znęcanie się nad zwierzętami. Ale przytacza również przykłady uchybień prawnych, nieudolnej pracy policji, dla której ważniejsze są przepisy niż dobro ofiary, w tym przypadku zagłodzonego i zmaltretowanego konia. Jak często niestety przepisy prawa robią więcej szkody niż pożytku?
Kolejnym bulwersującym wątkiem jest życie mediów społecznościowych i funkcjonujących w nim blogerów i influencerów. O tym jak okrutne to potrafi być dla wielu, z pewnością przekonali się ci, którzy doświadczyli na sobie hejtu. I tu znów nie istnieje żadne prawo, które powinno chronić, policja, prokuratura zdają się być obojętne na wyrządzaną komuś krzywdę, bo... przepisy swoje, a życie swoje, więc zło w każdej postaci zwycięża.
Świetnie wykreowani osobowościowo bohaterowie tej lektury dodają fabule swoistego blasku. Przyznam szczerze, że większość z nich polubiłam.
Dramat znalezionego w lesie półżywego konia to oczywiście wątek główny powieści, ale oprócz niego mamy tutaj również wspomniany wcześniej świat mediów społecznościowych, ale mamy również romans, a właściwie to nawet dwa, no i mamy też święta ?
Piękny styl jakim pisze Sylwia Kubik sprawia, że mimo ogromnych emocji jakie targały mną podczas lektury tej książki, czytało mi się płynnie i lekko.
I chociaż uroniłam niejedną łezkę, to przyznam, że ta powieść mnie zauroczyła.
Dzień dobry #książkoholicy ?
Kto ma jeszcze ozdoby świąteczne ? U mnie do 2 lutego zawsze wszystko jest ?
" Leśne cuda " @sylwia.kubik_pisarka
Michalina to gwiazda w świecie Instagrama . Po zerwaniu z chłopakiem wyjeżdża z Ostrołęki i zamieszkuje na wsi w Dziadkach u swojego dziadka Franciszka . Michasia zauważa nić sympatii między najbliższą jej osobą a jego sąsiadką Lubomirą i w głowie zaczyna układać plan ich swatania.
Pod koniec listopada do sąsiadki przyjeżdża Dominik , który ma pomóc cioci w remoncie salonu przed świętami . Młodzi działają na siebie od samego początku jak płachta na byka , a starsi mają plan by połączyć ich w parę . Czy plany swatania z jednej i drugiej strony dojdą do skutku ? Tego dowiecie się czytając bardzo wzruszającą, miejscami zabawną książkę .
Jaką rolę w tym wszystkim odegra koń Bucefał, którego młodzi znajdują przy leśnej drodze ? Biedak zagłodzony i ranny jest też ogromnie przerażony . Misia i Dominik postanawiają obdarzyć opieką biedne zwierzę. Jakie ich postanowienie o jego uratowaniu przyniesie wydarzenia ? Czy nastąpi przed świętami Bożego Narodzenia cud ?
Polecam czytajcie , bardzo fajna historia .Dodam , że inspirowana prawdziwymi wydarzeniami uratowania konia przez parę młodych ludzi . Na pewno sięgnę po inne książki od autorki .
Jeśli jesteś dobrym i uczciwym człowiekiem, chcesz mierzyć wszystkich ludzi swoją miarą. Niestety świat dzieli się na ludzi dobrych i złych, a najbardziej boli, kiedy tym złym okaże się ktoś, komu bezgranicznie zaufałaś. Przekonała się o tym dotkliwie główna bohaterka najnowszej książki Sylwii Kubik ,,Leśne cuda", o której teraz chwilę wam poopowiadam. Zanim jednak skupimy się na samej fabule, już na wstępie musicie wiedzieć, że została ona oparta na faktach i tworzą ją dwa splecione ze sobą wstrząsające i niezwykle życiowe wątki. Przygotujcie sobie zatem coś ciepłego do picia i przenieście się razem ze mną na kartach powieści do maleńkiej kurpiowskiej osady Dziadki.
To tutaj poznajemy Michalinę. Młoda kobieta od jakiegoś czasu mieszka ze swoim dziadkiem Franciszkiem, a jego dom i bliskość natury stał się dla niej swego rodzaju bezpieczną przystanią, w której chce odzyskać utracony spokój po niedawnym rozstaniu. Na szczęście, a może właśnie na nieszczęście rodzaj pracy, jaki wykonuje dziewczyna, pozwala jej pracować z każdego miejsca na świecie. Miśka bowiem jest znaną w sieci influencerką. Kocha to, co robi, jednak nie może pogodzić się z zakłamaniem i pozerstwem panującym w świecie wirtualnym. Sama ma bardzo mocno ugruntowany kręgosłup moralny. Nadrzędne wartości, którymi kieruje się w życiu to szczerość, uczciwość oraz mocne poczucie sprawiedliwości, których próżno szukać w influencerskim świecie. Czytając książkę mamy okazję poznać ten świat od podszewki i przekonać się, do czego jesteśmy w stanie posunąć się dla zasięgów i popularności, siedząc przed monitorem komputera i czując się bezkarnymi.
Wkrótce jednak, choć sama Miśka jeszcze o tym nie wie, jej problemy zawodowe odejdą w cień w obliczu wydarzeń, które będą miały miejsce na krótko przed zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia. Pewnego dnia podczas podróży z krewnym sąsiadki dziadka, a jednocześnie przyjaciółki rodziny Ludmiły - Dominikiem, niemalże pod koła jej samochodu wpada koń. I tak rozpoczyna się kolejny ze wspomnianych wątków poruszanych w książce, który mnie samą bardzo poruszył i mocno mną wstrząsnął, bowiem widok, jaki ukazał się oczom naszej dwójki, nie ma nic wspólnego z siłą i majestatem, jakim charakteryzują się konie. Zwierzę jest zabiedzone i ranne. Od pierwszych chwil zdobywa serca Michaliny i Dominika, którzy, choć nie pałają do siebie sympatią, postanawiają podjąć się opieki nad nim. Michalina jednak tak tej sprawy nie zostawi. Pełna determinacji chce zrobić wszystko, aby odnaleźć właściciela Bucefała, jak nazwała swojego zwierzęcego przyjaciela. Nie zdradzę wam oczywiście, czy jej się to udało. Podzielę się natomiast swoimi odczuciami i emocjami, które towarzyszyły mi podczas poznawania historii tego biednego konia.
Wszyscy zapewne zgodzimy się z tym, że koń to nie igła i nie może tak po prostu zniknąć i rozpłynąć się w powietrzu. Ale czy na pewno? Wiedząc, że cały proces dążenia do odkrycia prawdy i dokonania się sprawiedliwości wobec cierpienia zwierzęcia, którego z wielkim sercem podjęła się Michalina, jest inspirowany samym życiem, byłam wręcz w szoku, jak łatwo jest zatrzeć ślady krzywdy i bestialstwa. Kocham zwierzęta i serce mi pęka, kiedy wskutek okrucieństwa, jakiego doświadczają ich smutne i przerażone oczy tracą blask nadziei i ufności. Losy Bucefała stały się dla mnie bardzo ważne, dlatego mocno trzymałam kciuki za pozytywne rezultaty wszelkich podjętych przez Michalinę działań, jednocześnie czując dla niej ogromny podziw i uznanie wobec jej odwago i siły w pokonywaniu piętrzących się przeciwności.
Jak widzicie ,,Leśne cuda" to bardzo mądra i wartościowa książka. Uwierzcie mi, że nikt, kto po nią sięgnie, nie pozostanie obojętnym wobec tego, o czym w niej przeczytamy. Książka nie tylko poruszy każde serce, ale także skłoni do trudnych refleksji i głębokich przemyśleń. Nie da się ukryć, że jest to historia o dużym ładunku emocjonalnym, ale łagodzi je klimat świąt oraz rodząca się bardzo niepostrzeżenie miłość. Nie tylko ta pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem.
Autorka zostawiła swoim czytelnikom w tej pięknej książce równie piękne przesłanie, które warto, aby każdy z nas wziął sobie do serca:
,,Nie daj się stłamsić strachowi. Znajdź w sobie odwagę, żeby nie uciekać przed uczuciami. Ani tymi dobrymi, ani tymi złymi, bo najgorsze, co może człowieka spotkać, to życie nijakie, pozbawione miłości".
Każdy z nas chce kochać i być kochanym. Jednak nie zawsze łatwo jest wpuścić miłość do swojego serca. Trudne życiowe przeżycia, zranienie, lęk przed stratą bądź odrzuceniem, tłumią w nas odwagę, aby na tę miłość się otworzyć. Koniecznie przeczytajcie książkę i przekonajcie się, czy, otulająca i magiczna aura tego wyjątkowego czasu w roku pomoże naszym bohaterom dać sobie szansę na bycie szczęśliwym. Bo ta powieść jest także o szczęściu, które kryje się w bliskości drugiego człowieka i pięknych chwilach przeżywanych z osobami nam bliskimi.
Kochani gorąco zachęcam was do spędzenia czasu na lekturze ,,Leśnych cudów" i nie odkładajcie tego do przyszłych świąt. W moim odczuciu bowiem, mimo że książka klasyfikowana jest jako powieść świąteczna, to tak naprawdę święta są w niej tylko tłem dla bardzo ważnych tematów. To one nie pozwalają nam oderwać się od czytania, zanim nie dotrzemy do końca opowieści. Wyciskają łzy, ale także wywołują uśmiech za sprawą postaci Ludmiły i Franciszka, którzy tworzą duet doskonały i razem wpadają na naprawdę zabawne pomysły. Gdybyście jednak nie byli jeszcze przekonani, że naprawdę warto przeczytać tę powieść, niech ostatecznie utwierdzi was w tym przekonaniu fakt, że bardzo trudno było mi opuścić wioskę Dziadki i jej mieszkańców. I choć minęło już trochę czasu od momentu, kiedy odłożyłam książkę na półkę, to ciągle o niej myślę, a to chyba najlepsza dla książki rekomendacja.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2024/01/lesne-cuda-sylwia-kubik.html
"Znajdź w sobie odwagę, żeby nie uciekać przed uczuciami. Ani tymi dobrymi, ani tymi złymi, bo najgorsze, co może człowieka spotkać, to życie nijakie, pozbawione miłości".
Niewielka, spokojna, kurpiowska wieś otulana pięknem zimowego lasu. Michalina to pełna i pozytywnej wewnętrznej energii dziewczyna. Została oszukana przez swojego partnera, ich rozstanie było burzliwe. Los zdecydowała za nią. Mieszka na wsi razem z dziadkiem, który ją wychował. Nie było jej łatwo, życie, trudna codzienność ją zahartowały. Pracuje w sieci, jest popularną influencerką. Gdy na horyzoncie pojawia się Dominik dziadek i jego sąsiadka mocno mieszają w ich życiu. Przez przypadek w środku lasu młodzi trafiają na przeraźliwy widok. Przed nimi staje skrajnie wychudzony, z licznymi uszkodzeniami skóry koń. Młodzi podejmują szybką decyzję uratowania nieufnego, zziębniętego zwierzęcia.
Przenosimy do miejsca, które czaruje swoim zimowym pięknem i swoistym klimatem. Akcja powieści toczy się spokojnie i niesie spore emocje. Fabuła ciekawie poprowadzona, czuć miłość Autorki do stron, które nam przybliża. Obok ludzie i ich trudna, zwyczajna, przepełniona radościami i smutkami codzienność. S Autorka ma niesamowity dar do pisania takich historii. Rewelacyjnie wykreowani bohaterowie - to oni są niepodważalnym atutem powieści. Zwykli ludzie, bardzo swojscy, ciepli, serdeczni, bezinteresowni i przeciwieństwa.
Tutaj każdy poczuje się jak u siebie. Tak po prostu jest z książkami Pani Sylwii. Autorka porusza szereg złożonych, trudnych problemów. Prawdziwe oblicze pracy influencera, wyrzeczenia, trudy, radość, satysfakcja, a obok zawiść, fałsz, niszczący hejt. Pokomplikowane relacje międzyludzkie, złożoność ludzkiej natury, obojętność, okrucieństwo, a obok empatia. Znęcanie się nad zwierzętami, ich cierpienie. Klimatyczna, zimowa aura, ciepłe wspomnienia z dzieciństwa, rodzina, wzajemne wsparcie, a w tle aromaty kaszubskiej kuchni.
Czytanie tej opowieści od początku do końca było przyjemnością chwilami zaskoczenia i wzruszenia. Wartościowa, ciepła, poruszająca, daje do myślenia. Polecam.
Niezwykle wzruszająca, autentyczna historia dwóch sióstr, które rozdzieliła akcja pacyfikacyjna przeprowadzona przez Niemców w Tarnowoli. Jedna trafiła...
Wieś - spokój i cisza. To tylko pozory. W niewielkiej wiosce na Powiślu jak w soczewce skupiają się problemy małe i duże. Karolinie nie daje zasnąć pomysł...
Przeczytane:2024-05-25, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024,
"Święta miały nieść radość z narodzin Pana Jezusa, a nie wpędzać w poczucie winy, bo któryś schowek czy też półka nie zostały należycie wysprzątane czy udekorowane."
Niestety, bardzo często zdajemy się o tym zapominać, przedkładając porządki i przygotowania do świąt nad ich prawdziwą istotę. W dobie XXI wieku, gdy większość aspektów życia jest skomercjalizowana, trudno o poczucie, że Boże Narodzenie to tak naprawdę największy cud, jaki rokrocznie staje się naszym udziałem. Czas, w którym na świat przychodzi Boża Dziecina, ofiarująca nam nieprzerwane zdroje łask.
"Leśne cuda" to ubiegłoroczna zimowa powieść Sywlii Kubik, w której znajdujemy szereg okołoświątecznych czynności, wprawiających nas w ten magiczny nastrój. Ach! Jak wspaniale musi się czytać tę historię tuż przed Bożym Narodzeniem, kiedy to nasze myśli zaprzątają święta i związane z nimi przygotowania. Wtedy każda historia osadzona w tym okresie wydaje się wyjątkowa i taka magiczna. Ta książka właśnie taka jest: pełne ciepła i poczucia bliskości z drugim człowiekiem. I choć znajdujemy tu cuda mające swój początek w dobroci człowieka, niestety, zło nie zostaje definitywnie pokonane.
Warto jednak zwrócić uwagę, że "Leśne cuda" to nie jest cukierkowa historia o świętach, a przygotowania nie zajmują w niej zbyt wiele miejsca. Nie, na pierwszy plan w tej książce wysuwa się historia maltretowanego konia, mająca swe źródło w prawdziwych wydarzeniach. I choć autorka nie trzyma się tu wiernie faktów, przedstawia nam opowieść, która chwyta za serce, ale i, niestety, poddaje w wątpliwość ludzkie dobro. Sylwia Kubik nie koloryzuje rzeczywistości, tylko przedstawia nam ją dokładnie taką, jaka jest - jako miejsce, gdzie często materialne korzyści są przedkładane nad moralność, a zwierzęta traktowane bez należnego im szacunku.
Przyznam, że przed lekturą tej powieści miałam obawy, jak wypadnie taki wątek w tej świątecznej historii, jednak teraz bez chwili zastanowienia napiszę, że nie mogłoby to wyglądać lepiej. Ta smutna historia równoważona jest przez ciepło płynące z magii przedświątecznych przygotowań oraz wątki miłosne, które nieśmiało dają tu o sobie znać. W tej książce, tak jak w prawdziwym życiu, pełno jest wszystkiego po trochu: cierpienia i miłości, złości, radości i rozczarowania. Dodatkowo, niezaprzeczalnym atutem jest pióro autorki, które wprost uwielbiam. Pisarka posługuje się przyjemnym językiem, który łatwo się przyzwaja, a do tego dostarcza wrażeń estetycznych.
Po raz kolejny spotkanie z twórczością Sylwii Kubik pociągnęło za sobą wiele emocji, utwierdzajac mnie w przekonaniu, że to autorka, po której książki warto sięgać.
Przede mną jeszcze kilka jej tytułów do nadrobienia, z czego bardzo się cieszę.
A za "Leśne cuda" daję mocne
8/10.