Poruszająca historia, która wydarzyła się naprawdę!
Wojna, brak jedzenia i nadziei na lepsze jutro, to codzienność Lucjana i Marianny. Ona żyje w Kraju Warty, on w Generalnym Gubernatorstwie. Łączy ich jedno - bieda, która sprawiła, że dobrowolnie zgłosili się na roboty do Niemiec.
Na obczyźnie, w otoczeniu wrogo nastawionych ludzi musieli szybko dorosnąć. Byli zupełnie różni: ona z drzazgą w sercu, on z głową pełną marzeń. I różne mieli plany na przyszłość. Życie jednak szybko wszystko zweryfikowało. Musieli zmierzyć się z sytuacją, której nie planowali, a która związała ich losy na zawsze.
,,Pod obcym niebem" to przejmujący obraz czasów, gdy ludzie musieli walczyć o każdy kolejny dzień życia, a miłość ponad podziałami była prawdziwym wyzwaniem.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2022-10-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
NA OBCEJ ZIEMI
Dwuczęściową powieść Sylwii Kubik "Pod obcym niebem" poleciła mi pani bibliotekarka. A ponieważ dotąd nie czytałam żadnej książki autorki, to pomyślałam, że będzie to doskonała okazja, aby poznać pióro kolejnej polskiej pisarki.
Powieść jest bardzo osobista. Opowiada rodzinną historię dziadków Sylwii Kubik - Marianny i Lucjana, którzy poznają się w Niemczech, na obcej ziemi, podczas wojennej zawieruch. Jest rok 1940. W kraju trwa wojna, coraz trudniej jest wyżywić rodzinę, często wielodzietną, kiedy większość zbiorów oddaje się na spłatę kontyngentu dla okupanta. Jedynym rozwiązaniem wydaje się dobrowolny wyjazd na roboty do Rzeszy. Z rodziny Kubików wyjeżdżają 16-letni Lucjan oraz o cztery lata starsza od niego siostra - Sabina. W podobnej sytuacji jest wiele polskich rodzin, wśród nich także Marianna - najstarsza z piątki rodzeństwa. Aby odciążyć rodzinę i mieć możliwość choćby skromnego zarobkowania dziewczyna wyjeżdża w okolice Backnangu. Trafia do domu Niemki o imieniu Greta, gdzie pomaga w kuchni i zajmuje się pracami gospodarskimi. Lucjan i Marianna przebywają w sąsiednich miejscowościach i tutaj, z dala od domu, ich ścieżki się przecinają. Ukradkowe spotkania, krótkie rozmowy przeradzają się z czasem w zażyłą relację, młodzi zakochują się w sobie i mają nadzieję zbudować wspólną przyszłość...
Historie oparte choćby w jakiejś części na prawdziwych wydarzeniach mają w sobie spory pierwiastek realizmu. Tak jest właśnie w przypadku tej książki. Doceniam bardzo fakt, że autorka zechciała podzielić się z czytelnikami opowieścią o swoich przodkach i muszę przyznać, że powstała z tego naprawdę świetna powieść. Fabuła jest niezwykle interesująca. Autorka skupiła się przede wszystkim na codzienności bohaterów, pokazała specyfikę pracy u bauera, niebezpieczeństwa i pułapki czyhające na robotników. Gdzieś w tle przez cały czas przewija się groza wojny, niepewność i strach o jutro. Marianna i Lucjan mięli szczęście trafić do rodzin, w których byli dobrze traktowani. Nie obyło się oczywiście bez pewnych przykrych incydentów, jednak nie każdy z robotników miał tyle szczęścia...
Podoba mi się bardzo sposób pisania autorki. Pani Sylwia pisze ciekawie, opowieść jest spójna, wiele w niej detali i szczegółów. Barwny, opisowy styl sprawia, że bez trudu możemy wyobrazić sobie Osinki i Stawiszyn, a później okolice Backnangu w Niemczech. Wątek miłosny jest bardzo wyważony, nienachalny i świetnie wpisuje się w tamte burzliwe czasy. Autorka oddała głos obojgu bohaterom. Mamy więc relację Lucjana i opowieść Marianny, które początkowo przeplatają się ze sobą, a pod koniec łączą się w jeden obiektywny przekaz.
Powieść "Pod obcym niebem" ukazuje nam wojenne lata z nieco innej perspektywy. Dzięki temu wyróżnia się ona spośród innych książek o podobnej tematyce. Autorka podejmuje tu wiele problemów jak bieda, głód, alkoholizm, rozdzielone rodziny, samotność, bariera językowa oraz krzywda, jaką wyrządza ludziom wojna. Aspekt ten jest pokazany z perspektywy Polaków i Niemców, co daje możliwość porównania. Wojna potrafi ranić na wiele sposobów, a krzywda dotyka ludzi po obu stronach barykady. Zainteresował mnie bardzo wątek Klemensa - bezwzględnego faszysty, psychopaty i zastanawiam się czy w drugiej części jeszcze o nim usłyszymy.
Przelanie na papier historii własnych dziadków musiało być dla pani Sylwii cudownym, intrygującym, ale też trudnym zadaniem. Odtwarzanie drzewa genealogicznego rodziny przynosi mnóstwo satysfakcji, a jeśli udaje się stworzyć z tego fabularną opowieść, to musi to być wspaniałym doświadczeniem. Z niecierpliwością czekam zatem na ciąg dalszy losów Marianny i Lucjana. Mam nadzieję na równie miłe i interesujące wrażenia.
Twórczość Sylwii Kubik poznałam przy okazji książki „Zimowe Żuławy”. Choć po powieści obyczajowe sięgam bardzo rzadko i ciężko mnie zadowolić, tak styl, jakim posługuje się autorka, bardzo przypadł mi do gustu. Niedawno premierę miała powieść „Spełnione marzenia” z gatunku literatury wojennej, a ja nie potrafię przejść obojętnie obok takich historii, dlatego postanowiłam sięgnąć po pierwszy tom serii, by od początku poznać losy bohaterów.
Wojna przyniosła ze sobą trudne czasy. Brak jedzenia i nadziei na lepsze jutro to codzienność Lucjana i Marianny. Ona żyje w Kraju Warty, on w Generalnym Gubernatorstwie. Tych dwoje młodych ludzi łączy jedno — bieda, która zmusiła ich do opuszczenia najbliższych i zgłoszenia na roboty w Niemczech.
Na obcej ziemi, wśród wrogo nastawionych ludzi, oboje musieli szybko dorosnąć. Dwoje zupełnie różnych ludzi, z zupełnie innymi planami na przyszłość: ona z drzazgą w sercu, on z głową przepełnioną marzeniami. Życie jednak lubi płatać figle i stawiać wyzwania. Sytuacja, której nie planowali, związała ich losy na zawsze.
Gdybym napisała, że zachwyciła mnie ta powieść, to tak, jakbym w ogóle nic nie napisała. Jestem oczarowana, nie tylko samą historią, którą utkała Sylwia Kubik, ale również wspaniałym stylem i językiem, jakim posługuje się autorka. Sylwia Kubik oddała w nasze ręce nie tylko przepiękną i bardzo poruszająca powieść, ale też bardzo osobistą, bo opartą na wspomnieniach jej dziadków, Marianny i Lucjana.
„Pod obcym niebem” to jedna z tych powieści, które zachwycają od pierwszych stron. Choć historia, którą snuje autorka nie należy do łatwych, a wydarzenia w niej opisane miały miejsce w rzeczywistości, to czyta się ją naprawdę przyjemnie. Nie da się jednak ukryć, że mocno przeżywałam tę powieść, być może dlatego, że gdzieś z tyłu głowy miałam tę świadomość, że to kolejne karty prawdziwej historii. Autorka stworzyła niesamowitą historię, której kolejne strony czytałam z zapartym tchem, śledziłam losy bohaterów i wspólnie z nimi przeżywałam każdy dzień i trudny, które musieli znosić w tych ciężkich czasach, z dala od bliskich, na obcej ziemi.
„Na obcej ziemi” to cudowna powieść, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Sylwia Kubik skradła moje czytelnicze serce i po lekturze tej powieści wiem, że każdą książkę autorki mogę brać w ciemno, gdyż na pewno moje oczekiwania co do lektury zostaną spełnione. Zachęcam Was mocno do sięgnięcia po tę historię, a ja już niebawem zabieram się kolejny tom, bo jestem ogromnie ciekawa, jak potoczyły się losy bohaterów.
"Pod obcym niebem" to historia, która wydarzyła się naprawdę, a wiadomo, że takie historie jeszcze bardziej potęgują moją ciekawość.
Tym bardziej kiedy ich fabuła osadzona jest w czasie wojennej zawieruchy.
Czy istnieje miłość ponad podziałami?
Wojna, brak jedzenia i nadziei na lepsze jutro, to codzienność Lucjana i Marianny. Ona żyje w Kraju Warty, on w Generalnym Gubernatorstwie.
Łączy ich bieda, która sprawiła, że dobrowolnie zgłosili się na roboty do Niemiec.
Ona z drzazgą w sercu.
On z głową pełną marzeń.
Ich plany na przyszłość były zupełnie inne. Niestety życie szybko je zweryfikowało, a oni musieli odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Czy wojna to dobry czas na miłość?
"Pod obcym niebem" to idealnie dobrany tytuł do historii rozgrywającej się na kartach książki.
Tak jak zostało napisane na okładce "to nie jest zwykły romans, to świadectwo tamtych czasów" w pełni się z tym zgadzam.
To piękna i niezwykle poruszająca historia ludzi na drodze której stanęła wojna, okrutna niesprawiedliwość, ból, strata i ponizenie, a jedyne co dawało nadzieję to wiara w lepsze jutro.
Bardzo kibicowałam Mariannie i Lucjanowi,stali mi się niezwykle bliscy.
Mam nadzieję, że autorka pokusi się o kontynuację ich losów.
Wojna, brak jedzenia i nadziei na lepsze jutro, to codzienność Lucjana i Marianny. Ona żyje w Kraju Warty, on w Generalnym Gubernatorstwie. Łączy ich jedno bieda, która sprawiła, że dobrowolnie zgłosili się na roboty do Niemiec.
Na obczyźnie, w otoczeniu wrogo nastawionych ludzi musieli szybko dorosnąć. Byli zupełnie różni: ona z drzazgą w sercu, on z głową pełną marzeń. I różne mieli plany na przyszłość. Życie jednak szybko wszystko zweryfikowało. Musieli zmierzyć się z sytuacją, której nie planowali, a która związała ich losy na zawsze.
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, bardzo miło wspominam książki Sylwii, których akcja dzieje się na Żuławach, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok jej nowej powieści, tym bardziej, że fabuła została oparta na prawdziwych wydarzeniach - losach dziadków autorki podczas II Wojny Światowej. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest niezwykle lekki i przyjemny w odbiorze, co sprawia, że przez książkę dosłownie się płynie. Ja od pierwszych stron zostałam całkowicie pochłonięta przez historię Marianny i Lucjana, czytając tą książkę byłam w zupełnie innym świecie i nie odłożyłam jej póki nie przeczytałam ostatniego zdania. Historia ta została przedstawiona z perspektywy obojga bohaterów, co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się borykają, a tym samym lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Obserwując sytuację życiową, usposobienie bohaterów możemy z pewnością stwierdzić, że są oni totalnymi przeciwieństwami, jednak jedno przypadkowe spotkanie na obcej ziemi - oboje zgłosili się na roboty do Niemiec, by odciążyć swoje rodziny - sprawiło, że zakiełkowało w nich uczucie miłości i zaczęli zupełnie inaczej postrzegać pewne kwestie. Z ogromnym zainteresowaniem i pewnym uczuciem niepokoju śledziłam ich losy, byłam bardzo ciekawa czy dla bohaterów w tym trudnym, naznaczonym bólem, cierpieniem i śmiercią czasie znajdzie się szansa na namiastkę normalnego życia oraz szczęście. Historię Marianny i Lucjana napisało samo życie, a ja chłonęłam całą sobą wszystkie emocje, które im towarzyszyły i dla mnie ta lektura była momentem zadumy, nostalgii. Jestem pewna, że ta lektura skłoni czytelnika do głębszych przemyśleń nad własnym życiem, nad poszanowaniem tego co mamy, celebrowaniu każdej chwili. Mam nadzieję, że Sylwia napisze kontynuację losów swoich dziadków, bo ja z ogromną przyjemnością poraz kolejny powrócę na niemieckie ziemię by dowiedzieć się co dalej wydarzyło się w życiu Marianny i Lucjana. Polecam! Moja ocena 9/10.
"Pod obcym niebem" to powieść będąca ilustracją życia dziadków autorki Sylwii Kubik, chęcią pozostawienia ich historii kolejnym pokoleniom, które kiedyś nie będą miały kogo o nich zapytać, a przecież im człowiek starszy, tym bardziej staje się refleksyjny nad swoimi korzeniami. Poznajemy więc sytuację rodzinną Marianny i Lucjana, która zmusiła ich do dobrowolnego wyjazdu do pracy w Rzeszy, jeszcze zanim wprowadzono przymus, gdzie się poznali i pokochali. Relacja z ich życia, pozwala nam poznać ówczesne realia pracy u bauerów, w niemieckich rodzinach. Warunki pracy, wysokość wynagrodzenia, jak również relacje pomiędzy Niemcami a robotnikami przymusowymi były regulowane przez szereg specjalnych zarządzeń. Decydujące znaczenie dla ich życia miała jednak postawa bauera, u którego pracowali. Dziadkom autorki udało się trafić do gospodarzy z ludzką twarzą, ale możemy również poznać fakty dotyczące traktowania robotników, którzy nie mieli tyle szczęścia. Mowa jest o terrorze i nienawiści, o głodzie, sadyźmie i ludziach tamtych strasznych czasów, czyli o tym, że Polak Polakowi wilkiem będąc w takiej samej sytuacji, o tym, co spotykało Niemców za "spółkowanie" z Polakami i "shańbienie rasy", czy niemieckich żołnierzach ślepo zapatrzonych w Führera, będących odzwierciedleniem brutalnej twarzy nazizmu. Książka ta jest bardzo osobista i z pewnością jest piękną pamiątką rodzinną, którą ja chyba nie zdecydowałabym się podzielić z ludźmi. Mam też duży problem z oceną tak prywatnych powieści, ponieważ nie chciałabym nikogo urazić swoją opinią. Łatwiej byłoby mi ocenić bohaterów i wydarzenia inspirowane życiem przodków autorki, bądź zupełnie obcych autorce. Być może dlatego, że książki nie czytałam, a słuchałam audiobooka, nie wywołała we mnie wielu emocji, których się spodziewałam po powieści obrazującej ludzi pracujących ponad ludzkie siły, zepchniętych w ekstremalne warunki bytowe, gdzie rodząca się miłość, była prawdziwym wyzwaniem, nie tylko z racji ich młodego wieku (wielu robotników, jak i dziadkowie autorki mieli po kilkanaście lat). Najmocniej odczuwam niedosyt niezakończonej historii, która być może doczeka się kontynuacji. "Pod obcym niebem" to pierwsza książka Sylwii Kubik, po którą sięgnęłam, ponieważ literaturę wojenną i obozową czytam najczęściej, gdyż są one emocjonalnym opisem i przypomnieniem najtrudniejszych wydarzeń, przestrogą na przyszłość, ale mam poczucie, że powinnam zacząć od innej powieści jej autorstwa.
Wojna, strach o bliskich, brak jedzenia i nadziei na przyszłość to codzienność, z którą muszą mierzyć się Marianna i Lucjan. Dziewczyna mieszka wraz z rodziną w Kraju Warty. Chłopak wraz z mamą i rodzeństwem zamieszkuje wieś w Generalnym Gubernatorstwie. Oboje mają obawy o przyszłość i decydują się na desperacki krok- dobrowolne roboty w Niemczech. Tam, na obczyźnie będą musieli szybko dorosnąć. Jednym z jasnych punktów przymusowego wyjazdu jest ich spotkanie, które już na zawsze splecie ich losy.
Na polskim rynku wydawniczym są takie autorki, po które mogę sięgać bez żadnych obaw. Jedną z nich jest Sylwia Kubik. Nigdy nie zawiodłam się na jej twórczości. Każda z jej kolejnych książek to uczta dla czytelnika. Tak samo jest z Pod obcym niebem.
Tym razem autorka postanowiła zabrać nas w podróż przeszłość by opowiedzieć czytelnikom historię swoich dziadków. Czasy, w których się znaleźliśmy były trudne. Strach towarzyszący na każdym kroku milionom Polek i Polaków oraz brak nadziei na lepsze jutro. Silne emocje, które wtedy odczuwano znalazły swoje odzwierciedlenie właśnie w środku tej książki. A przez to my, czytelnicy mogliśmy je dokładnie poczuć. Dzięki temu dostaliśmy szanse by docenić to co mamy... Wszak nie musimy bać się ani głodu ani chłodu... Żyjemy w wolnym kraju... Nie wisi nad nami groźba śmierci z rąk drugiego człowieka... Czy potrafimy to docenić? Mam wrażenie, że niekoniecznie.
Pod obcym niebem uwypukla jeszcze jedną ważną kwestię. Bohaterowie- Marianna i Lucjan mieli swoje pierwowzory w realnym życiu. Jak już wcześniej wspominałam zostali wykreowani na podobieństwo dziadków autorki. Młodzi... Wchodzący w życie... Popełniający młodzieńcze błędy... Nieposiadający bogatego bagażu doświadczeń, który stał się skarbnicą wiedzy... Być może nie zastanawiamy się nad tym na co dzień, ale nasi dziadkowie i rodzice byli tacy sami. A my nie zawsze interesujemy się ich opowieściami z czasów młodości. Nie chcemy ich słuchać. Tak jest do pewnego momentu w naszym życiu. Wtedy chcemy słuchać i wiedzieć, ale być może nie mamy już możliwości naprawienia tych błędów. Nasze pytania o przeszłość pozostają bez odpowiedzi. Pozostanie tylko zbieranie okruchów historii ich życia. Pod obcym niebem uświadamia nam to dobitnie i być może dzięki niej poznawanie rodzinnych historii zaczniemy wtedy kiedy będziemy mieli szansę poznać je ze smakami, kolorami, obrazami i emocjami. Kto wie?
Pod obcym niebem to niezwykła książka opowiadająca o trudnych wyborach, wojennym głodzie i chłodzie oraz strachu. Ponadto książka pokazuje, że los bywa nieprzewidywalny. Nigdy nie wiadomo jak splecie ludzkie życia.
W niniejszej książce znajdziemy odzwierciedlenie emocji ludzi, którym przyszło żyć w trudnym dla naszego narodu czasie. I nie ma się czemu dziwić. Powieść w końcu powstała na kanwie losów dziadków autorki. Chciałabym wierzyć, że niniejsza lektura stanie się pierwszym krokiem zachęcającym by zagłębiać się w losy naszych rodziców czy dziadków. Zapewniam, że możemy być zaskoczeni naszymi odkryciami. Osobiście się o tym przekonałam.
Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że słucham opowieści mojej Babci. Podobnie jak główni bohaterowie, moi Dziadkowie poznali się na pracach u bauera w Niemczech. Do dziś żałuję, że nie starczyło mi czasu, żeby wysłuchać całej Ich historii. Powieść bardzo realistycznie opisuje życie Polaków na obczyźnie w czasie II wojny światowej. Doceńmy to, że żyjemy w wolnej Polsce, nikt nie zmusza nas do niewolniczej pracy, możemy świadomie tworzyć swoją przyszłość. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom opisujący losy Marianny i Lucjana.
Poruszająca opowieść o miłości i wierze ponad podziałami! Mennonici stanowią zamkniętą społeczność, do której niechętnie wpuszczają obcych. Żyją wiarą...
Wciągająca historia dziewczyny wyruszającej w podróż, która odmieni jej życie... Wnuczka greckich emigrantów, którzy w czasie wojny domowej znaleźli...
Przeczytane:2024-06-17, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024,
"W takich czasach nikt nie patrzył na wiek. Wszyscy próbowali chwytać życie i czerpać z niego pełnymi garściami. Młodość szybko mijała, to ledwie kilka lat, które w ich sytuacji wcale nie były beztroskie, ale naznaczone głodem i niepewnością."
Już niejednokrotnie wspominałam Wam, że bardzo cenię sobie pióro Sylwii Kubik. Tym razem miałam okazję odkryć jej prozę na nowo, gdyż "Pod obcym niebem" to pierwszy tytuł autorki, który śmiało mogłabym określić jako powieść z historią w tle. Choć samych faktów historycznych jest tu niewiele, gdyż książka ta stanowi bardziej świadectwo życia przodków autorki, to bez problemu da się tu odczuć nastrój wojennych lat. Już z początkowych opisów dowiadujemy się o wszechobecnym głodzie, niepewności i braku perspektyw na jutro. Czytając fragmenty dotyczące życia polskich rodzin tuż po wybuchu wojny, moje serce krwawiło. Dodam tylko, że wcale nie chodzi mi tu o jakieś dramatyczne sceny, nie, to była moja reakcja na myśl o głodnych dzieciach, których rodzice nie mieli co włożyć do garnka.
Po takich słowach człowieka przejmuje bezbrzeżny smutek.
"Pod obcym niebem" opowiada historię Marianny i Lucjana, dziadków autorki. Dzięki zaangażowaniu wielu osób mamy możliwość poznać ich losy, dowiedzieć się, jak radzili sobie w tak trudnym momencie historycznym. Jak przyznaje sama pisarka, nigdy nie patrzyła na nich przez pryzmat młodości, zawsze widziała ich jako starszych ludzi, z bagażem doświadczeń. (Właściwie, ma tu na myśli babcię, bo dziadka niewiele pamięta.) Historia spisana na kartach powieści ma więc dla autorki bardzo osobisty charakter, stanowi próbę zrozumienia przeszłości oraz zachowania jej od zapomnienia. Niemniej, książka napisana jest na wysokim poziomie, rzekłabym nawet, że na wyższym niż poprzednie powieści pisarki.
Sam fakt, że mamy do czynienia z rzeczywistymi wydarzeniami, które kiedyś miały miejsce, od razu nastraja czytelnika zgoła inaczej. Duże znaczenie ma również to, iż czytamy o trudnych latach - Marianna i Lucjan poznają się na robotach u bauerów w Niemczech i choć oboje zgłosili się na nie dobrowolnie, nie znaczy to że, stanowiły one spełnienie ich marzeń. Niestety, czasem trzeba po prostu wybrać mniejsze zło, zdecydować, co może przynieść więcej pożytku niż szkód. I choć to nigdy nie jest łatwa decyzja, zawsze należy kierować się dobrem drugiego człowieka.
Marianna i Lucjan to wojenni bohaterowie, którzy musieli dorosnąć zbyt szybko. Ówczesna rzeczywistość pełna była takich ludzi, którzy dźwigali na swoich barkach ciężary znacznie przekraczające ich możliwości. Jednak wtedy nikt się nie skarżył, tylko robił to, co do niego należało. Nie inaczej było w przypadku dziadków Sylwii Kubik. Oboje, mimo obaw wybrali się do pracy na obczyznę, by dzięki temu odciążyć własne rodziny, swoją nieobecnością zwiększając ich racje żywnościowe. Przyznam, że nie wiem jak ja postapiłabym w takiej sytuacji. Czy byłabym w stanie zostawić w domu bliskich, wiedząc że jestem dla nich nieocenionym wsparciem, jednocześnie zdając sobie sprawę, że mój wyjazd może pomóc im przeżyć?
Pod obcym niebem żyje się inaczej, ale nie jest powiedziane, że nie można tam znaleźć szczęścia. Z pewnością warunki, w których przyszło żyć Mariannie i Lucjanowi nie stanowiły szczytu ich marzeń, ale, wbrew pozorom, dawały im bezpieczeństwo i przede wszystkim pełne brzuchy, a ciężka praca utwierdzała w przekonaniu o własnej użyteczności. Jeszcze gdy doszła do tego życzliwość drugiej osoby, tak, wtedy człowiek zyskiwał namiastkę szczęścia. Niestety, na niektóre rzeczy nie mamy żadnego wpływu, musimy je po prostu zaakceptować i starać się znaleźć spełnienie w takiej rzeczywistości, w jakiej przyszło nam żyć.
Moja ocena 9/10.