,,Jego wiersze są jak pociski. Minęło sto pięćdziesiąt lat, a one wciąż w nas trafiają. Kiedy świat nieruchomieje, następuje śmierć. Żadna poezja nie przetrzyma w formolu."
Czas pandemii. Autor wraz z przyjacielem wyrusza na cztery dni, by przejść trasę pieszej ucieczki Arthura Rimbauda z października 1870 roku. Wciąga czytelnika w tę wędrówkę, odtąd idziemy - ma raczej galopujemy - z Rimbaudem, anarchistą, łobuzem, oszustem, punkiem, beatnikiem, dzikusem, awangardzistą, truwerem, kochankiem, synem marnotrawnym... A przede wszystkim z Rimbaudem - poetą.
Sylvain Tesson z prędkością błyskawicy przemierza rzeczywiste i wyimaginowane krajobrazy od Ardenów po afrykańską pustynię. Robi to ze swadą, ironią i humorem. Tesson, znany jako żądny przygód podróżnik, wchodzi w skórę genialnego jasnowidza, który zrewolucjonizował poezję. Tak jak on zna tylko jednego wroga: nudę. Droga jest iluminacją, słowa upajają. Styl Tesssona jest wartki, pełen obrazów, wykrzykników, apostrof. Budzi szaloną chęć zanurzenia się w poetyckich wersach i... potrzebę wolności!
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2023-08-02
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 150
Tytuł oryginału: Un été avec Rimbaud
,,Dwa wieki temu faceci marzyli o innych rzeczach niż super szybki dostęp do Internetu. Byli gotowi umrzeć, żeby zobaczyć migoczące kopuły Moskwy." Wszystko...
Ponad dwa i pół tysiąca lat temu grecki poeta napisał dwa eposy, jeden o wojnie, drugi o drodze powrotnej do domu. Od tego czasu każde pokolenie...
Przeczytane:2023-10-04, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, czytam regularnie,
Kto z Was zna twórczość Arthura Rimbauda? Pojawił się nagle, jego talent wybuchł wielkim jasnym płomieniem i nieoczekiwanie zniknął - czasowo to efemeryda, nawet niecałe cztery lata na scenie literackiej. Najpierw wszystkich zadziwił, zaraz potem obraził, by szybko zostać zapomnianym, na chwilę. Verlaine nie był w stanie wyzwolić się spod uroku nastoletniego wtedy jeszcze awanturnika, starzy mistrzowie patrzyli na niego z przerażeniem, a on sam spalał się od środka. Nie ma się co dziwić, że Sylvain Tesson postanowił wyruszyć z Rimbaudem we wspólną podróż, by przyjrzeć się bliżej temu, który został uznany za wzorzec poety wyklętego.
Zaczyna się w pandemii, kiedy Tesson wraz z przyjacielem wyrusza na kilkudniową wyprawę śladami pieszej podróży Rimbauda z października 1870 roku. Staje się ona przyczynkiem do rozważań na temat jednego z bardziej tajemniczych (zbyt oklepane!), nieodgadnionych poetów. Tesson przygląda się wybranym fragmentom życia geniusza – to chyba nie przesada – oraz jego twórczości. Poszukuje punktów stycznych biografii i wierszy, stara się odnaleźć w historii śladów obrazów poetyckich, które stworzył nastoletni pisarz. Trudno jednoznacznie przedstawić postać Rimbauda, bo trudno stwierdzić, która jego twarz była tą prawdziwą. Najbliżej będzie mu do buntownika, nie zgadzającego się z dawnym porządkiem, którego zasady wpojono mu w szkole. To sam diabeł w ludzkiej postaci, prostak i arystokrata, dziecko i starzec, enfant terrible, szaleniec, wściekły pies spuszczony z łańcucha przez muzy. Tesson przygląda się każdej z tych twarzy, podróżując po mapie europejskimi i afrykańskimi trasami Rimbauda, jak i szlakiem wytyczonym przez Statek pijany w kierunku Iluminacji, Alchemii czy Sezonu w piekle.
Wracając pamięcią do innego dzieła Tessona, Lata z Homerem, przypominam sobie autora silnie obecnego w swoim tekście, który przez większość czasu pozostaje w świetle, choć skupia się na kimś innym. W przypadku Homera równie ważne co eposy ślepego aojdy były wrażenia samego Tessona, jego przemyślenia i wskazywane przez niego analogie. W przypadku Rimbauda pierwsze wrażenie jest podobne, lecz z każdym rozdziałem ustępuje odczuciu, że swoją siłą poeta przygniótł Tessona, dla którego pozostaje coraz mniej miejsca. Jakby Rimbaud i jego uwiódł i pokonał, pozostawiając bezradnym. Niecałe cztery lata pisania, które wpłynęły na kierunek zmian w poezji, skandale obyczajowe, ucieczka na morze, na front, na pustynię i handel bronią - potrzeba ciągłego ruchu, która bardzo przywodzi na myśl Cieśniny Wojciecha Nowickiego – wszystko budujące legendę Rimbauda jako wyklętego poety.
Książkę Tessona czyta się dobrze, a zasługa to na równi jego samego, Arthura Rimbauda i jego życia oraz przekładu Agaty Kozak. Mimo tego pozytywnego wrażenia wydaje mi się, że to dzieło dość hermetyczne – do pełnego, pogłębionego obioru potrzebne jest przygotowanie czytelnika, którego mnie zabrakło. Za mało i za dawno czytałem wiersze Rimbauda, by swobodnie podążać za autorem.