Labirynt w Sierra Madre

Ocena: 3.33 (3 głosów)
Jarosław Klonowski, absolwent wydziału historii bydgoskiego UKW. Zadebiutował w 2010 roku opowiadaniem "Mała Chińska Osobowość", opublikowanym w "Nowej Fantastyce".

Jego pierwsza powieść, wydana w marcu 2011 Tajemnica świętego Wormiusa, zdobyła sporą popularność. Jej kontynuacją była wydana w październiku tego samego roku książka Ognie świętego Wita. Wydana we wrześniu 2012 trzecia część trylogii, Miriam, w luźny sposób nawiązuje do wątków zarówno pierwszej, jak i drugiej książki.

Publikował także w „Qfant”, „Słowach i Rzeczach” oraz „Magazynie Fantastycznym”.

Wkrótce po odkryciu tajemniczych zwłok w górach Sierra Madre Del Sur znika Darek Waleski, najbliższy przyjaciel i współpracownik Jacka Witwickiego, dziennikarza. Ten odwiedza Agnieszkę, piękną żonę przyjaciela, aby z nią rozwikłać zagadkę. Oboje decydują się na wyjazd do Meksyku – na pomoc zaginionemu. Trop wiedzie ich do zapomnianego w górach Labiryntu Olmeków, gdzie od lat w przerażających i niewyjaśnionych okolicznościach giną tubylcy. Poznają legendę o Cuauhxicallim, demonie, który kradnie Indianom dusze. Ale działają tam też źli ludzie i policjant Frank Sittler, który chce dopaść groźnego przestępcę w białych rękawiczkach, winnego szeregu zbrodni…

Informacje dodatkowe o Labirynt w Sierra Madre:

Wydawnictwo: Żywia
Data wydania: 2012-10-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-934241-4-6
Liczba stron: 208

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Labirynt w Sierra Madre

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Labirynt w Sierra Madre - opinie o książce

Avatar użytkownika - Alicja_S
Alicja_S
Przeczytane:2021-10-23, Ocena: 4, Przeczytałam,

Głównymi bohaterami książki Labirynt w Sierra Madre są Jacek Witwicki i Darek Walewski, którzy pracują wspólnie, pisząc reportaże na temat obcych kultur i cywilizacji. Łączą ich nie tylko wspólne zlecenia, ale też przyjaźń.


Niestety wyprawa do Sierra Madre nie przebiegła zgodnie z planem, przez to w ich relacji coś zaczęło się psuć. Bohaterowie oskarżają się nawzajem o kłamstwa, zdrady, a nawet przestępstwa. Poza nimi jest jeszcze Agnieszka, świeżo poślubiona żona Darka, która skrywa własne sekrety. Jakby tego było mało, co chwilę pojawia się ktoś, kto rzuca nowe oskarżenia na całą trójkę. Ktoś taki jak Frank Stiller – policjant stosujący kontrowersyjne metody śledcze.


Skomplikowana intryga tego kryminału zaskakuje nas na każdym kroku. Swoją konstrukcją przypomina trochę Rashomona Akiro Kurosawy. W obu tych dziełach poznajemy historię z różnych punktów widzenia. Kto mówi prawdę, a kto kłamie? A może wszyscy mówią prawdę, tylko sposób, w jaki to robią, sprawia, że przestajemy im ufać? Były momenty, w których słuchanie nieco mi się dłużyło, a część o przemytnikach zupełnie mnie nie porwała. Mimo to książka bardzo mi się podobała. Wątków jest w niej wiele, ale każdy rozdział przybliża nas do rozwiązania tajemnicy.


Bohaterowie cały czas rozmawiają. Próbują w ten sposób  coś objaśniać, bądź wydobyć wyjaśnienia od kogoś innego. Książka jest wręcz naszpikowana dialogami. Jednak to opisy podobały mi się najbardziej. Są bardzo klimatyczne i pozwalają nam wyobrazić sobie, zarówno wszystkie przewijające się przez powieść osoby, jak i miejsca czy zdarzenia.
Fabuła pełna jest akcji: strzelanin, bijatyk i pościgów. Kiedy zamkniemy oczy i wsłuchamy się w lektora, poczujemy się jak podczas oglądania filmu. Z miłą chęcią obejrzałabym adaptację tej książki.

Jeśli szukacie ciekawego kryminału, pełnego akcji i tajemnic sięgnijcie koniecznie po Labirynt w Sierra Madre Jarosława Klonowskiego. Wybierzcie, komu chcecie wierzyć, i przekonajcie się, co jest najważniejsze w tej historii: machlojki Fundacji Bernhardta, tajemnica zniknięcia Darka, czy może to, co znajduje się w labiryncie?

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-04-12,
Jarosław Klonowski to pisarz, niedoszły artysta plastyk. Zadebiutował w 2010 roku na łamach „Nowej Fantastyki” opowiadaniem p.t. „Mała Chińska Osobowość”. Publikował też w „Qfancie”, „Słowach i Rzeczach”  i „Magazynie Fantastycznym”. Jest autorem m.in. „Tajemnic Świętego Wormiusa” i „Ogni Świętego Wita” oraz kontynuacji tej trylogii p.t. „Miriam”.  „Labirynt w Sierra Madre” to najnowsza książka Jarosława Klonowskiego.  Główni bohaterowie powieści to fotograf –Darek Waleski i dziennikarz – Jacek Witwicki. Pewnego dnia, po powrocie z Meksyku Waleski znika. Tuż przed zniknięciem poinformował przyjaciela, że w Labiryncie w Sierra Madre natknął się na zwłoki. Przerażona żona, Agnieszka, wzywa na pomoc Jacka. Zjawiając się w domu przyjaciela wpada w pułapkę, czekają na niego dwaj podejrzani mężczyźni, pragnący poznać szczegóły wyprawy do Meksyku. Wszyscy razem udają się na miejsce, żeby poznać prawdę o zniknięciu zarówno Jacka, jak i prawdę na temat zwłok, które rzekomo odnalazł tam zaginiony.  Akcja przedstawiona w książce jest tak pogmatwana i pokomplikowana, że przez pewien czas nie mogłam się w niej odnaleźć. Gdy już myślałam, że wszystko jasne, autor „wprowadził” kolejny wątek, który potrafił nieźle namieszać i odwrócić akcję o 180 stopni. I już nie byłam niczego pewna.  Sytuacja komplikuje się z każdą przeczytaną kartką i w pewnym momencie miałam już serdecznie dosyć tego szaleństwa. Jednak chęć rozwiązania zagadki była mocniejsza i doczytałam do końca.  Czy książka mi się podobała? I tak i nie. Pomysł dobry, wątek sensacyjny przeplata się tu z legendą, co jest niesamowicie ciekawe, ale samo przedstawienie tematu, akcja, dla mnie zbyt skomplikowane i pogmatwane. Nie wiem co myśleć o książce. Może po prostu przemilczę…
Link do opinii
Avatar użytkownika - zuzankawes
zuzankawes
Przeczytane:2013-03-26, Ocena: 4, Przeczytałam,

Pożeracz dusz

 

Kiedy tylko na jednym z portali poświęconych literaturze zobaczyłam zapowiedź nowej książki Jarosława Klonowskiego „Labirynt w Sierra Madre”, wiedziałam, że muszę ją mieć. Po pierwsze z uwagi na świetne wspomnienie lektury „Tajemnica świętego Wormiusa” wydanej nakładem MG, z drugiej zaś strony przez chwytliwy tytuł, z tych, które silnie do mnie przemawiają i wrzeszczą wręcz, bierz mnie, bierz! Korzystając z dobrego serca autora, książka niedługo po ukazaniu się na księgarskich półkach, znalazła się i w mojej biblioteczce.

 

Jeśli do tej pory nie czytaliście niczego, co wyszło spod pióra Jarosława Klonowskiego, to powiem od razu, wstydźcie się i zapamiętajcie to nazwisko. Autor debiutował niedawno, bo w roku 2010 na łamach Nowej Fantastyki opowiadaniem „Mała Chińska osobowość”. Dlaczego każę wam się wstydzić? Bo to świetnie zapowiadający się pisarz, który ma na swoim koncie bardzo udane powieści historyczno-przygodowe, ze wspomnianą „Tajemnicą św. Wormiusa” i „Ogniami św. Wita” na czele, które zdobyły sporą popularność i sympatię ze strony czytelników. W tym i moją. Z całą pewnością Jarosław Klonowski, to postać, którą warto zapamiętać i z uwagą śledzić, jak rozwija się jego pisarska kariera. Myślę, że niejednokrotnie nas zaskoczy, podobnie, jak zaskoczył mnie swoją nową książką „Labirynt w Sierra Madre”.

 

Przyznam bez bicia, że „Labirynt…” okazał się dla mnie sporym zaskoczeniem, pozostawiając po sobie uczucia dość ambiwalentne. Bo z jednej strony pozytywnie zaskoczyła mnie obmyślona przez autora intryga, z drugiej zaś przez sporą część książki zastanawiałam się, czy do książki bardziej pasuje określenie skomplikowana, czy jednak zbyt zagmatwana fabuła. Ostatecznie postawiłam jednak na skomplikowaną, bo choć miejscami wydawała się nieco przekombinowana, to bawiłam się przy niej nieźle i w końcowym rozrachunku, wszystkie wątki stały się dla mnie jasne.

Szybkie tempo książki sprawia, że nie sposób przy niej się nudzić. Do tego dochodzą częste zwroty akcji i dobrze przemyślany kontekst historyczny - coś dla wielbicieli kultur prekolumbijskich. Sprawią one, że poczujecie się przez chwilę niczym Indiana Jones w akcji.

 

Cała afera kręci się wokół dwóch przyjaciół: dziennikarza i fotografa, Jacka Witwickiego i Darka Waleskiego. Gdy pewnego dnia po powrocie z Meksyku, gdzie mężczyźni zdobywają kolejny materiał dziennikarski Waleski znika, jego zaniepokojona żona wzywa na pomoc Witwickiego. Tuż przed zniknięciem mężczyzna sugerował, że w meksykańskim Labiryncie Sierra Madre natknął się na zwłoki…

Jacek Witwicki bez wahania rusza na pomoc, ale szybko spotyka go przykra niespodzianka. Jaka? Uchylę wam rąbka tajemnicy – w domu Waleskich zastawiona zostaje na fotografa pułapka. Tu czekają na niego dwaj podejrzani mężczyźni, pragnący poznać szczegóły wyprawy do Meksyku oraz miejsce pobytu Waleskiego. Po sporych perturbacjach całe towarzystwo postanawia wyruszyć do Meksyku, gdzie prawdopodobnie udał się zaginiony mężczyzna. Sytuacja komplikuje się coraz bardziej i nikt nie jest tym, za kogo się podaje. Afera okazuje się być niebotyczna, a wplątani w nią przypadkowo i celowo ludzie stają się marionetkami w rękach szalenie niebezpiecznych handlarzy narkotyków. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze legendarne krwawe bóstwo Olmeków, Cuauhxcicalli – pożeracz dusz, w którego istnienie wierzą Meksykanie, grasujące podobno w labiryncie Sierra Madre, do którego prowadzą wszystkie drogi wplątanych w aferę ludzi.

Jak zakończy się to prawdziwe szaleństwo i o co tak naprawdę chodzi w całej aferze z prehistorycznymi bóstwami, narkotykami i trupami w jaskiniach, o tym przeczytajcie koniecznie w książce Jarosława Klonowskiego.

 

Drobną uwagę muszę rzucić w stronę korekty w książce, a właściwie w stronę jej braku. Karygodne jest dopuszczenie do druku błędów, jakie pojawiają się w „Labiryncie…”. Dla przykładu - fatalnie wyglądają zdania typu: „powinien pomyśleć nad tym, czy przypadkiem nie zaraża się właśnie grzybicom”. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że za takimi błędami stoi autor. A błędów jest tu niestety więcej, jakby wydawca zupełnie nie dbał o to, by tekst dopieścić i wygładzić, jakby był on korygowany w olbrzymim pośpiechu. Szkoda, bo psuje to obraz smakowitej powieści, napisanej w niezłym stylu. Ze szkodą dla dobrej prozy autora, który zasługuje na to, by jego teksty wydawać z pełną starannością i dbałością o najdrobniejszy szczegół.

Link do opinii
Opis dość interesujący, mogłabym się skusić.
Link do opinii
Avatar użytkownika - speedi
speedi
Przeczytane:2013-03-26, Ocena: 2, Przeczytałem,
Fabuła, przynajmniej początkowo intrygująca, akcja dynamiczna, ale dialogi nieautentyczne, miejscami mocno irytujące. Postaci, ich zachowania również. Logika pokrętna jak rozgotowany makaron spaghetti ze zwykłej mąki. I do tego jeszcze zdania typu "Czuł, że zjedzony około siedemnastej obiad podchodzi mu do gardła." czy "Krzykliwy kolor ubrania przykuł wypłowiały wzrok obleśnego hotelarza."
Link do opinii
Inne książki autora
Motyle zła
Jarosław Klonowski0
Okładka ksiązki - Motyle zła

Urzekające mrocznym nastrojem, bazującym na lękach przed nieznanym, Motyle Zła to zbiór sięgający w stronę klasyki grozy i mitów Cthulhu. Wraz z masą historycznych...

Tajemnica świętego Wormiusa
Jarosław Klonowski0
Okładka ksiązki - Tajemnica świętego Wormiusa

„Tajemnica świętego Wormiusa” to znakomita powieść przygodowo-historyczna. Akcja rozpoczyna się na rzymskim Lateranie, podczas rozmowy Alfreda...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy