Miasteczkiem wstrząsa wiadomość o dwóch zbrodniach. Ktoś bestialsko morduje znanego fotografa przygotowującego właśnie swoją wystawę w miejscowej galerii. Dwa dni później do strasznej zbrodni dochodzi na pobliskiej wysepce, gdzie sławny pisarz pracuje nad dziesiątym tomem swojej powieści. Obie sprawy prowadzi Patrik Hedström i jego koledzy z komisariatu Tanumshede i nic nie wskazuje na to, żeby zbrodnie były ze sobą powiązane.
W tym samym czasie Erica Falck próbuje udokumentować zagadkowe morderstwo, do którego doszło prawie czterdzieści lat wcześniej w Sztokholmie. Wkrótce okazuje się, że nici z przeszłości sięgają obecnych czasów, na które długi cień rzucają dawne grzechy...
Camilla Läckberg - jedna z najciekawszych szwedzkich pisarek. Światową sławę przyniosła jej seria o Fjällbace. Jest także autorką thrillerów psychologicznych Złota klatka i Srebrne skrzydła oraz serii książek dla dzieci o przygodach Super-Charliego. Książki Camilli wydawane są w ponad 60 krajach, zostały przetłumaczone na 43 języki, a na całym świecie sprzedało się ponad 30 milionów egzemplarzy.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2023-09-27
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 544
Tytuł oryginału: Gökungen
Tłumaczenie: Inga Sawicka
Jakże miło było wrócić do Fjallbaki i do dalszych losów Patricki i Erici. Przesympatycznej pary, która dopełnia się na każdym kroku. Erica właśnie szuka materiałów na swoją nową książkę. Na okazję, nie musi długo czekać, gdyż dochodzi do morderstwa fotografa, który przygotowywał wystawę ze swoimi pracami w galerii. Dwa dni później na małej wysepce dochodzi do makabrycznej zbrodni.
Obie te sprawy prowadzi Patrik wraz z pozostałą częścią załogi. A Erica postanawia powęszyć na własną rękę. I tak oto będzie chciała udokumentować morderstwo, do którego doszło prawie czterdzieści lat temu. To właśnie wtedy zginęła Lola wraz z córką, której zamordowany fotograf postanowił poświęcić wystawę. Czyż to niezły zbieg okoliczności?
„Kukułcze jajo” to bardzo wciągająca powieść, która toczy się w dwóch ramach czasowych. Teraźniejszość oraz rok 1980. Wszystko ze sobą powiązane, choć do końca nie wiadomo kto zawinił. Dobrze, że autorka wspomina o przemocy wobec osób transpłciowych oraz nienawiści. Dosadnie przedstawiła to, co czują te osoby, oraz jak pozostali się wobec nich zachowują. Bardzo to przerażające. Najważniejsze, że daje czytelnikowi do własnego przedstawienia zdania.
Wciągająca i nieodkładana historia. Nie można się niczego domyślić. Do ostatnich stron powieści nie wiadomo kto przyczynił się do dokonanych zbrodni. Jedni chcieli zmierzyć się z przeszłością, inni nie potrafili już normalnie funkcjonować. Ciągłe zamartwianie się i obwinianie. Powrót do normalności już nigdy nie będzie taki sam jak kiedyś…
Oczywiście bardzo polecam całą serię. Choć od 10 temu minęło sześć lat, to dobrze było wrócić i pobyć trochę Erica i Patrkiem i doprowadzić do rozwiązania zagadki. Czekam na dalsze części bo wiadomo, że będą.💜💜💜
Lubię sięgać po książki, które poleca wiele osób, żeby samej przekonać się, czy naprawdę dany tytuł jest tak fantastyczny lub autor pisze wyjątkowe książki.
Kukułcze jajo to historia, która nie jest łatwa w odbiorze, najpierw trudno było mi się w nią wczuć, ponieważ jest tu naprawdę sporo bohaterów, nie mogłam rozróżnić, kto jest kim, do tego w każdym rozdziale są ciągłe przeskoki, więc co chwila czytamy o kimś innym. Dochodzi również podróż w czasie ze wstawkami z życia Loli, która tak naprawdę odegrała w tej książce dużą rolę pomimo tego, że nie żyła od dawna. Tak naprawdę rozróżniać, kto jest kim, zaczęłam dopiero po połowie książki i wtedy już powoli snułam swoją teorię o tym, co tam tak naprawdę się wydarzyło.
Od początku skupiamy się na dwóch morderstwach, najpierw ginie Rolf znany fotograf, a potem kolejne trzy osoby, a na końcu dochodzą kolejne ofiary. Policja skupia się na czasach obecnych i szuka kogoś, kto miał w tych morderstwach ukryty cel, dopiero kiedy żona policjanta, która jest również pisarką, zaczyna grzebać w przeszłości, prawda zaczyna wychodzić na jaw.
Ta historia zafundowała mi wachlarz emocji, byłam zniesmaczona, oburzona, zła, przerażona, ale również wzruszona i nie raz nie mogłam powstrzymać łez, szczególnie przy końcu historii. Opowieść obnaża całą prawdę o bohaterach, ich koneksje, to, jak mając pieniądze i pozycje, można zrobić wszystko, jak można być zakłamanym i dla własnych korzyści, ukrywać coś całe życie, a nawet dopuścić się najgorszych czynów.
Kiedy przeczytałam ostatnie zdanie, pierwsze co nasunęło mi się na myśl to fakt, że Lola naprawdę była niesamowita, pragnęła miłości, wierzyła, ufała i została niesamowicie skrzywdzona, pomimo tego, że jest to postać fikcyjna, utkwiła ona w mojej pamięci.
🍁W trakcie jubileuszowego przyjęcia weselnego jednego z kandydatów do literackiej nagrody Nobla, w galerii obok ginie ceniony fotograf i przyjaciel rodziny. Dwa dni później dochodzi do kolejnej strasznej zbrodni, zostają odnalezione zwłoki dwóch chłopców i mężczyzny, którzy byli spokrewnieni z jubilatami. Czy oba ta morderstwa są ze sobą jakoś powiązane? Kim jest tajemnicza Lola? 🍁
.
Do tej pory nie miałam za bardzo okazji poznać lepiej twórczości Pani Lackberg, ale od teraz będę jej wierną fanką. "Kukułcze jajo" to znakomity kryminał, ze wciągającą fabułą, z dużą ilością bohaterów. Z tymi postaciami było tak, że za nim ich nie poznałam, miałam ogromny problem, bo nie byłam w stanie ich spamiętać. Tym samym początek ten nie wyglądał za obiecująco, ale później się z nimi już oswoiłam i było tylko lepiej. Skomplikowana intryga skonstruowana po mistrzowsku, ten splot wydarzeń, osób i miejsc, tylko dodawał warstwowości tej historii. Tym samym czytelnik stopniowo zostaje wciągnięty w pajęczynę spisków, kombinacji i intryg głównych bohaterów.
.
Podobało mi się połączenie dwóch historii, teraźniejszej i tej z przeszłości nawiązując do morderstwa sprzed lat, które wiele ma wspólnego z morderstwami tymi obecnymi. Jeśli chodzi o zakończenie, to już w trakcie czytania można się domyślić, w jakim kierunku potoczy się śledztwo i kto jest mordercą. Przyznam się, że nie oczekiwał po książce aż takich splotów akcji. Bardzo bym chciała do czegoś się przyczepić, przykro mi bardzo, ale nie mam po prostu do czego. Naprawdę bardzo dobry szwedzki kryminał, który czyta się bardzo szybko. Teraz pozostaje mi jedynie nadrobić pozostaje dziesięć tomów tej sagi😅
Lubicie skandynawskie kryminały?
Saga o Fjalbace należy zdecydowanie do moich ulubionych. Już myślałam że autorka spełni obietnicę i zakończy cykl na 10tym tomie, wydanym w 2017. Aż 6 lat musiało minąć, by moi ulubieni bohaterowie wrócili.
Oczywiście nadal mamy do czynienia z przesympatyczną parą – Patrikiem – policjantem prowadzącym sprawy morderstw wydarzających się w tej niby spokojnej mieścinie, oraz Eriką, matką wychowującą trójkę niesfornych dzieciaków, która ku rozpaczy męża za każdym razem musi wcisnąć w jego sprawy swój nos. Erika niedawno rozpoczęła pisarską karierę w kategorii „true crime”. Minęło trochę czasu, dzieciaki są nieco odchowane, a Erika szuka materiału na nową książkę. Na okazję nie musi długo czekać. W czasie przyjęcia u znanego pisarza i kandydata do Nagrody Nobla, w którym razem z Patrikiem bierze udział, w pobliskiej galerii zamordowany zostaje znany fotograf przygotowujący nową wystawę. Dwa dni później na wyspie należącej do pisarza dochodzi do kolejnej makabrycznej zbrodni. Czy morderstwa są ze sobą powiązane i jaki mają związek z przeszłością osób z przyjęcia?
Jak zwykle doskonała powieść, dzięki której ponownie możemy spotkać się z ulubionymi bohaterami. Uwielbiam styl autorki, która przeplata wydarzenia z przeszłości z teraźniejszością, powoli prowadząc czytelnika do rozwiązania zagadki. Książka łączy wątek kryminalny z obyczajowym, dzięki czemu można doskonale się bawić w towarzystwie głównych bohaterów. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to to, że bardzo szybko domyśliłam się zakończenia. Ale może to ja już za dużo kryminałów mam za sobą i ciężko mnie po prostu zaskoczyć.
Nie mniej jednak mam nadzieję na wznowę serii i kolejne części.
"Kukułcze jajo" to już jedenasty tom serii o Fjallbace autorstwa Camilli Lackberg. Długo nam przyszło na niego czekać, poprzedni wydany był w 2017 roku!
Uwielbiam styl autorki, która genialnie łączy powieść obyczajową z kryminałem. Fajnie było ponownie spotkać się z bohaterami, dla mnie to jak spotkanie po latach z przyjaciółmi.
W miasteczku ma odbyć się wystawa zdjęć znanego fotografa. Mieszkańców szokuje informacja, że ten padł ofiarą mordercy. Śledztwo prowadzi Patrik Hedstrom. Dwa dni później niedaleko ginie pisarz. Pozornie nic nie łączy obu spraw.
Erica, żona Patrika, zbiera materiał do nowej książki. Chodzi o popełnioną przed laty zbrodnię, w której zginęła transpłciowa kobieta Lola z córeczką. Dla tych co znają już pióro autorki zaskoczeniem nie będzie fakt, że morderstwa z teraźniejszości są powiązane ze zbrodnią z przeszłości.
Uwielbiam sagę o Fjallbace, niezmiennie jest to moja ulubiona seria, jeśli chodzi o powieści skandynawskie. Lubię, gdy akcja powieści toczy się dwutorowo i bohaterowie, aby dotrzeć do prawdy muszą cofnąć się do wydarzeń z przeszłości.
Lekkie pióro autorki sprawia, że książkę szybko się czyta i co najważniejsze z ogromną przyjemnością. Jak zwykle pełno tu intryg, tajemnic i sekretów, które oczywiście sukcesywnie odkrywamy wraz z bohaterami.
Mimo ogromnej radości z kolejnej części w głowie kołatała mi się obawa, że po tylu latach będzie mi trudno na nowo ogarnąć bohaterów. Zupełnie niepotrzebnie. "Znamy się" już tak długo, że nie stanowiło to najmniejszego problemu :)
Dodam, że spokojnie możecie sięgnąć po powieść bez znajomości poprzednich tomów.
Camilla Läckberg dość długo kazała czekać swoim czytelnikom na powrót do Fjällbaki. Bardzo lubię twórczość autorki, choć nie wszystkie wydane przez nią powieści przypadły mi do gustu, to seria o Erice Falck i Patricu Hedströmie należy do moich ulubionych. Z nieskrywanym entuzjazmem sięgnęłam po najnowszą część serii, „Kukułcze jajo”. To było niezwykle uczucie móc powrócić do Fjällbaki i wspólnie z ulubionymi bohaterami spróbować rozwikłać zagadkę wstrząsających zbrodni.
Fjällbaką wstrząsa wiadomość o dwóch zbrodniach. Znany fotograf zostaje zamordowany w chwili przygotowywania się do swojej wystawy w miejscowej galerii. Dwa dni później na pobliskiej wysepce dochodzi do zbrodni, w której giną bliscy znanego pisarza. Obie sprawy prowadzi Patrick Hedström wraz ze swoim zespołem z komisariatu w Tanumshede.
W tym samym czasie Erica Falck pracuje nad nową książką. Kobieta chce udokumentować tajemniczą zbrodnię, do której doszło w Sztokholmie prawie czterdzieści lat wcześniej. Z czasem okazuje się, że zarówno podejrzani, jak i ofiary, miały związek z transpłciową kobietą, która zginęła w pożarze w latach 80. XX wieku.
Jestem wielką fanką Sagi o Fjällbace, a Patrick Hedström swego czasu należał do moich ulubionych postaci literackich. Choć od premiery „Czarownicy”, dziesiątego tomu sagi, minęło wiele lat, to sięgając po „Kukułcze jajo” miałam wrażenie, jakbym chwilę temu odłożyłam na półkę poprzedni tom.
Camilla Läckberg oddała w nasze ręce kolejną niezwykle intrygującą historię, w której przed bohaterami staje trudne zadanie do rozwiązania. Jednak by móc rozwikłać zagadkę tajemniczych zabójstw, Erica wraz z Patrickiem muszą zagłębić się w przeszłości.
Rozpoczynając lekturę, byłam ogromnie podekscytowana i zachwycona, bo czułam, że to wielki powrót Camilli. Kartkowałam kolejne strony mocno zaintrygowana do momentu, w którym padły moje pierwsze podejrzenia na winnego i które, jak się okazało, były słuszne. Nie wiedziałam tylko co i dlaczego kierowało zabójcą, więc brnęłam dalej by poznać przyczyny, dla których zdecydował się na tak drastyczne kroki.
Pióro Läckberg jest przyjemne i lekkie, przez książkę się płynie, jednak brak większych plot twistów nie pozwala mi na stwierdzenie, iż był to kryminał idealny. Autorka wplotła w tę powieść dużo aspektów z życia prywatnego głównych bohaterów, aczkolwiek w żadnym stopniu mi to nie przeszkadzało. Zabrakło mi w tej historii napięcia, choć nie ukrywam, że do pewnego momentu jest ono odczuwalne, później znika niczym poranna mgła i nie doświadczyłam go już do samego końca. Finałowe rozwiązanie zagadki nie było czymś spektakularnym, wydało mi się, wręcz naciągane. Nie chcę pisać, dlaczego, żeby nie spojlerować, myślę jednak, że ci, którzy są po lekturze, domyślą się, o co mi chodzi.
Podsumowując, najnowsza część Sagi nie zrobiła na mnie większego wrażenia, jednak uważam, że czas spędzony z książką nie był stracony. Przyjemnie było wrócić do starych bohaterów, na nowo „zamieszkać” we Fjällbace i wspólnie z Patrickiem i Ericą wziąć udział w rozwikłaniu zagadki. Książka wciąga, jednak ci, którzy oczekują większego napięcia i zwrotów akcji mogą poczuć się rozczarowani. Tym razem było trochę spokojniej, być może kolejna książka autorki wynagrodzi mi momenty, w których odczuwałam chwilę znużenia. Fanów Sagi zachęcam do lektury. Ci z Was, którzy nie mieli okazji czytać poprzednich części, zachęcam do nadrobienia zaległości przed lekturą „Kukułczego jaja".
Jak ja się cieszę, że znów mogłam wrócić do Fjällbacki, do bohaterów których pokochałam przed kilkoma laty. Dziesiątą część pamiętam jak czytałam nie mieszkając w Polsce czyli minimum 5 lat temu. Przyznam też ,że miałam obawy czy nadal będę pamiętać kto jest kim,ale były one bezpodstawne. Pamięć mnie nie zawiodła i tak jak kiedyś nie mogłam się oderwać od każdego kolejnego tomu tak i tym razem było tak samo .
"Kukułcze jajo" przeczytałam w trybie ekspresowym.
Patrik i Erica biorą udział w jubileuszowym przyjęciu weselnym. Świętująca para jest bardzo znana w świecie kultury - on wybitny i ceniony pisarz, kandydat do literackiej nagrody Nobla , ona -wydawca. Tej samej nocy, w galerii obok zostaje zamordowany ich przyjaciel fotograf. Kto to zrobił i dlaczego? Komu zależało na tym by zdjęcia,które miały zostać wystawione (a które były ukrywane przed obcymi oczami)nie ujrzały światła dziennego?
To nie koniec tragedii gdyż kolejnego poranka zostają znalezione kolejne zwłoki, męża przyjaciółki Ericki oraz jej przysposobionych dzieci. Mało tego był to syn i wnuki pary świętującej jubileusz. Czy te morderstwa są ze sobą powiązane? Czy mordercą jest ta sama osoba co zabiła fotografa?
Podczas badania sprawy coraz częściej zaczyna pojawiać się imię "Lola",przyjaciółki pierwszej ofiary sprzed czterdziestu lat .Kim była? Czy Erice uda się zbadać przeszłość i przenieść ją na kartki swojej nowej książki? Czy morderstwa mają jakiś związek z tajemniczą Lolą?
Czytając "kukułcze jajo" zdałam sobie sprawę jak tęskniłam za Fjällbacką oraz jej mieszkańcami,których poznałam poprzez wszystkie poprzednie tomy. Uwielbiam ten skandynawski klimat, to miasteczko, które zostało rozsławione dzięki autorce. Niezmiennie jestem zachwycona i oczarowana piórem Camilli. A tym co lubią dobre kryminały z rozwiniętymi wątkami obyczajowymi polecam całą sagę.
Jak dla mnie wow!
Miło było powrócić do Fjallbaki i spotkać się z dobrze znanymi bohaterami. Sympatia do serii wpływa oczywiście na odbiór książki, więc autorce trudno byłoby wszystko zepsuć. Być może historia nie jest tak emocjonująca, jak w poprzednich częściach, jednak dobrze się czyta, a zakończenie jest zaskakujące. Mam nadzieję, że będzie kolejna część.
Opowieść o zemście, porażającej mocy poczucia krzywdy i bólu tak ogromnym, że odbierającym zdrowy rozsądek...
Erica i Patrik zostają zaproszeni na wspaniałe przyjęcie - złote wesele Elisabeth i Henninga Bauerów - lokalnych celebrytów, ludzi, którzy osiągali w życiu sukces za sukcesem... Zaplanowana, dopięta na ostatni guzik uroczystość, dobre jedzenie, odświętne stroje stanowią kuszącą perspektywę wieczoru. Niestety, na drugi dzień nic już nie wydaje się tak idealne... Poranek ujawnia morderstwo znanego fotografa - Rolfa Stenklo, przyjaciela Bauerów, który właśnie organizował wystawę... Czy to możliwe, aby cudowna impreza miała coś wspólnego ze śmiercią mężczyzny? Z pewnością każdy ma tajemnice...
Patrik wraca do pracy, prowadzi śledztwo, a Erica zaczyna zbierać materiały do nowej powieści. Tymczasem dochodzi do kolejnej zbrodni. Ludzki umysł jest w stanie zaplanować okropne rozwiązania, aby nakarmić nienasycone pragnienie zemsty. Czasami potrzeba wyrównania rachunków przesłania wszystko inne. Ile można poświęcić, jak daleko się posunąć, aby wyegzekwować pokutę za popełnione grzechy?
Poza wciągającym wątkiem kryminalnym, na uwagę zasługuje tło obyczajowe - jest coś kojącego w obserwacji życie Erici i Patrika, w tym ich zmaganiu się z codziennymi trudami i przyziemnymi sprawami...
Czekałam na nią kilka lat, a przeczytałam w trzy dni. I na co mam teraz czekać?
Coś mnie w "Kukułczym jaju" uwiera- nawet upewniłam się czy tym razem za przekład także odpowiadała pani Inga Sawicka (i owszem), bo mimo, że znalazło się tu wiele elementów spójnych z wcześniejszymi tomami, to jednak miałam nieodparte wrażenie, że to dzieło naśladowcy, a nie tej samej autorki (wszak Dumle, to nie irysy, a wiemy, co zwiastują irysy w życiu Ericki!). Stąd myśl, że to może kwestia tłumacza, ale jednak nie. Książka nie jest zła w stylu- co to, to nie. Jest po prostu jakby inna, ale może jestem przewrażliwiona.
Lackberg znowu zaprasza nas do świata elit, tym razem nie tylko bogatych, ale też uzdolnionych artystycznie. Tym razem znowu współczesne zbrodnie łączą się z zagadką z przeszłości. Czuję, że mnie się ten schemat już przejada, zwłaszcza, że znowu tragedie zbiegają się w czasie z rozpoczęciem prac przez Erickę. Kiedyś mogłaby zostać podejrzaną, tak dla odmiany dla jej standardowych tarapatów (tak, znowu utknęła na wyspie z mordercą, a Patrick gnał jej na ratunek łódką!). Co mnie jednak najbardziej w tej części zawiodło to przesada, a konkretnie to ile osób może niepostrzeżenie przemykać się po jednym niewielkim mieszkaniu w jednej chwili.
Mimo powyższych uwag i tak bawiłam się przednio. Zaczynam obawiać się, że to, co czuję w stosunku twórczości pani Lackberg, przeradza się w syndrom sztokholmski.
Gdy polubię jakąś serię to nie mogę się doczekać jej kontunuacji. Tak też było z serią o Fjällbace @lackberg
Pierwsze tomy czytałam długo przed założeniem konta na instagramie, pamiętam, że czytałam jeden tom po drugim. Chociaż serię pokochałam chyba dopiero po drugim lub trzecim tomie.
Chociaż ostatni tom czyli ,,Kukułcze jajo", już nie przypadł tak mi do gustu jak poprzednie ????
W Fjällbace znów robi się niespokojnie. Najpierw zostaje zamordowany znany fotograf, który przygotowywał wystawę. A dwa dni później na pobliskiej wysepce, rozgrywa się prawdziwa tragedia. Oba śledztwa prowadzi Patrik Hedström. W tym samym czasie Erica Falck próbuje udokumentować morderstwo, do którego doszło kilkadziesiąt lat wcześniej. Okazuje się, że zagadka dawnej zbrodni ciągnie się do dziś.
Bardzo się cieszyłam, gdy zobaczyłam zapowiedz tej książki. Nie mogłam się doczekać, aż będę mogła ją przeczytać lub przesłuchać. Audiobooka włączałam z wielkim zapałem, no i niestety od samego początku książka mi nie ,,siadła".
Kompletnie nie mogłam się w nią wkręcić. Śledztwa dotyczące morderstw nie zaciekawiły mnie tak jak oczekiwałam. Czasami gubiłam wątek, a to ostatnio w słuchaniu nie przytrafiało mi się.
Chociaż nie ukrywam, że miło było spotkać się z Eryką i Partikiem, bardzo lubię tę parę.
I chociaż ten tom nie do końca mi się podobał, to mam nadzieję, że pojawią się kolejne tomy z tej serii ?
11 tom serii o Fjallbance. Ten tom nie zaliczam do najlepszych. Pierwsza połowa przegadana, nudna. Dopiero druga połowa zaciekawia i trzyma poziom. Autorka zastosowała dwie płaszczyzny czasowe, jedna dotyczy czasów współczesnych, druga roku 1980. W roku 1980 dochodzi do morderstwa, gdzie ginie Lola, osoba transpłciowa, wychowująca sześcioletnią córkę. Co może łączyć to morderstwo z morderstwami popełnianymi obecnie dowiadujemy się w końcówce. Zakończenie jak dla mnie zbyt naciągane. Przy okazji śledztwa, autorka porusza inne problemy spoleczne: osoby z zespołem Downa, transpłciowe, wykorzystywanie seksualne kobiet, zdrady, itp.
Audiobook w interpretacji Marcina Perchucia Październikowy poranek we Fjällbace. Rybak Frans Bengtsson wypłynął łódką, aby opróżnić...
Piąta cześć bestsellerowej sagi kryminalnej w interpretacji Marcina Perchucia Dlaczego matka Eriki Falck zachowała wśród rupieci stary hitlerowski...
Przeczytane:2024-01-28, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024,
Moja miłość do twórczości Camilli Läckberg stale rośnie i nie mogę doczekać się każdej kolejnej powieści, wychodzącej spod jej pióra. Nie inaczej było z Kukułczym jajem, które zdążyło zawrócić mi w głowie już w momencie ogłoszenia tej premiery przez wydawnictwo. Powrót do mojej ukochanej Fjällbaki miała być dla mnie czasem relaksu, ożywienia wspomnień i przede wszystkim poznania kolejnej świetnej historii. Jednak czy rzeczywiście tak się wydarzyło? O tym w poniższej recenzji.
Małym miasteczkiem wstrząsa tragiczna wiadomość — ktoś bez skrupułów pozbawia życia fotografia przygotowującego właśnie swoją wystawę. Kilka dni później na wysepce, na której przebywa znany pisarz pracujący na swoją powieścią, dochodzi do kolejnego zabójstwa. Obie sprawy bierze na swoje barki Patrick Hedström oraz jego koledzy z komisariatu. Z pozoru nic nie wskazuje na to, że obie zbrodnie są ze sobą w jakikolwiek sposób powiązane... Jednak czy na pewno? Erika Falck z kolei rozpoczyna pracę nad swoją kolejną książką i próbuje rozwikłać tajemnicę morderstwa sprzed lat, do którego doszło w samym Sztokholmie. Wkrótce wychodzi na jaw, że przeszłość ma o wiele więcej wspólnego z teraźniejszością, niż się mogło wydawać.
No i co ja mogę napisać? Camilla Läckberg powróciła i to w wielkim stylu, a Kukułcze jajo od samego początku okazało się dla mnie rewelacyjną przygodą, która skutecznie zajęła moje myśli na dłuższy czas. Prowadzone przez bohaterów śledztwo okazało się na tyle angażujące, że nawet będąc w pracy, byłam w stanie myśleć tylko o tym, co może się jeszcze wydarzyć na kartach tej powieści. Czy to nie wystarczające potwierdzenie tego, że jest to dobra książka? Myślę, że tak.
Stęskniłam się za głównymi bohaterami i ponowne spotkanie było dla mnie w pewien sposób... wzruszające. No, ale nie przesadzajmy — ważne jest to, o czym tak właściwie opowiada ta powieść, lecz o tym za chwilę. Po raz kolejny do gustu przypadł mi sposób przedstawienia przez autorkę bohaterów — policjantów, którzy narażają swoje własne życie dla innych i zrobią wszystko, by rozwiązać daną sprawę. Chciałabym wierzyć, że w rzeczywistości bywa równie bajkowo. Zaangażowanie Eriki w każdą ze spraw, o której pisze, również muszę docenić i robię to w sumie za każdym razem – nie potrafię jednak inaczej.
Sama historia porusza kilka tematów, ale jeden z nich ściśle wiąże się z brakiem akceptacji ze strony bliskich. Brak możliwości bycia po prostu sobą jest czymś okrutnie smutnym i sama nie wyobrażam sobie sytuacji, by okazać brak akceptacji dla bliskiej mi osoby za to, kim jest. Każdy ma prawo żyć po swojemu i dopóki nie krzywdzi tym innych – nie powinno nas to za bardzo obchodzić. Czytanie kolejnych rozdziałów, gdy pojawiał się ten temat, za każdym razem chwytał mnie za serce. Jednocześnie cieszę się, że autorka postanowiła wpleść tutaj ten problem i spróbować go w pewien sposób naprawić — czy jej się to udało, to już musicie się dowiedzieć sami.
Kukułcze jajo to świetny powrót do całego cyklu, ale nie jest to powieść idealna — był moment, w którym odczułam rozczarowanie, jednak nie było ono na tyle duże, by rzutowało na moje odczucia po skończeniu całej powieści, a przynajmniej nie w aż takim stopniu. Jest to pozycja, którą przeczytałam z ogromną fascynacją i zdecydowanie będę ją polecać, a jeszcze bardziej — czekać na kolejne części!
Jeśli lubicie twórczość Läckberg, a ten cykl jest jednym z Waszych ulubionych, to... koniecznie nadróbcie tę część i dajcie się na nowo porwać talentowi autorki.