LEGENDARNA I WCIĄŻ NIEPOKOJĄCA KLASYCZNA POWIEŚĆ SCIENCE FICTION
Pewnego dnia wszyscy mieszkańcy Midwich w Anglii w niewyjaśnionych okolicznościach zapadają równocześnie w sen, a cała wioska zostaje na krótki czas całkowicie odcięta od świata. Kilka tygodni później okazuje się, że w Midwich ponad 60 kobiet jest w ciąży. Dzieci, które się rodzą, są bardzo do siebie podobne, obdarzone jasnozłocistymi, niemal fluorescencyjnymi oczyma. W miarę upływu kolejnych lat ujawniają się niezwykłe zdolności Dzieci i łącząca je telepatyczna więź. Zaczynają też coraz bardziej zdecydowanie narzucać swoją wolę mieszkańcom Midwich...
To klasyczna opowieść o obcych wśród nas, o tym, jak zareagujemy w obliczu konfrontacji z istotami przewyższającymi nas pod każdym względem.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2024-10-01
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 256
Tytuł oryginału: The Midwich Cuckoos
Sama książka czyta się lekko, tylko mamy bardzo dużo faktów, przeskoków do innego miejsca i rozmów ułożonych niechronologicznie, że tylko czytając ją w ciszy na spokojnie możemy wszystko ogarnąć. Samą historię wpierw opowiada nam bohater, jak chciał dojechać do domu, a drogę zagrodzili mu straże. Będąc ogromnie ciekawym dlaczego nie może dojechać tam, gdzie chce, gdzie mieszka, odjeżdża z tego miejsca, po czym zatrzymuje się w innym, gdzie pchany ciekawością biegnie wraz z żoną zobaczyć co takiego się wydarzyło, że nie może powrócić do domu. W pewnym jednak momencie jego małżonka traci przytomność, a później on sam. I teraz przechodzimy do opowieści narratora jak opisuje nam co dzieje się w innych miejscach, jak wygląda całe miasteczko Midwich i w jaki sposób władze starają się dowiedzieć, co takiego się dzieje. Następnie dochodzi do dziwnych wydarzeń, bowiem kobiety zaczynają spodziewać się dziecka. Jest z tym sporo zamieszania, gdyż są uważane jako panie lekkich obyczajów i dochodzi do wielu niesnasków w małżeństwach. W miarę jak nie da się nic zrobić z tym ,,problemem", oczekując miłości swojego życia, zaczynają pojawiać się problemy, gdyż dzieci, które się urodziły niekoniecznie w pełni je przypominają. To zaledwie początek dramatycznych wydarzeń...
Ogólnie cała fabuła bardzo mi się podobała, tylko została trochę sztywno opisana. Każde wydarzenie ma budzić strach i niepewność tego, co przyniesie dalszy czas. Cały problem jest ujęty bardziej pod problematykę władzy i ich rozmów z innymi. Każdy rozdział jest innej długości i ukazuje tytułem naprowadzenie na następne wydarzenia. Nikt tutaj nie wie co się dzieje, zaczynają się przezwiska, niemiła określenia osób, a wraz z tym ogromne zamieszanie, gdyż nie da się ukarać kogoś, kto nic złego nie zrobił, kogo na niczym nie przyłapano. Troszkę zabrakło mi tutaj reakcji i życia mieszkańców. Prawdopodobnie był to chwyt pod thriller kryminalny:-) Jak by nie patrzeć przeczytałam ją z przyjemnością, okładka wciąż chodzi mi po głowie, więc zachęcam, byście sami ją przeczytali:-)
" [...] Gdyby nie fakt, że jest to doskonała opowieść gotycka, połknęlibyśmy przynętę razem z haczykiem, żyłką i spławikiem. [...]"
"Dom z liści" autorstwa Marka Z. Danielewskiego, to bardzo kosmiczna powieść. Podchodziłam do niej kilka razy, ponieważ nie jest to lekka lektura. Trzeba się przy niej maksymalnie skupić. Napisana jest różnymi czcionkami, stylami i nawet językami. Znajdziecie podkreślenia i skreślenia. Oprócz czarnego koloru użyty jest tutaj również kolor czerwony i niebieski. Mało tego bardzo ważne są tutaj przypisy. Trzeba je czytać, żeby w pełni zrozumieć treść tej książki. Mamy tutaj kilku narratorów. Mam nadzieję, że się nie pogubicie. Przyznam szczerze, że kilka razy musiałam się cofać, żeby lepiej zrozumieć treść. Pierwszy raz miałam do czynienia z taką książką. Czytając "Dom z liści" kilka razy musiałam obracać książkę, żeby móc przeczytać tekst.
Jednym z głównych bohaterów jest Johnny, który pracował w salonie tatuażu. Zakochał się w striptizerce o imieniu Thumper. Jego przyjacielem jest Lude.
Kolejną główną postacią jest Zampan? -- osiemdziesięcioletni staruszek, który umarł w swoim mieszkaniu. Początkowo myślałam, że był całkowicie samotny, jednak z biegiem stron zmieniłam zdanie.
Następnym głównym bohaterem jest Will Navidson, który jest fotografem, a w latach siedemdziesiątych był fotoreporterem. Jego najbardziej polubiłam i poszłabym jego korytarzem.
Co łączy ze sobą te trzy postacie? Mogę śmiało wam powiedzieć, że przeklęty dom przy Ash Tree Lane, który został zbudowany w 1720 roku. Ma na swoich lokatorów bardzo zły wpływ. Pojawiają się u nich między innymi: mordercze zapędy, skłonności samobójcze i dziwne obsesje.
Czy chcielibyście zamieszkać w domu przy Ash Tree Lane?
Zgadzam się z tym, co napisał na samym początku autor Mark Z. Danielewski "To nie jest dla ciebie." . Niestety nie jest, to książka dla każdego. Trzeba być totalnie szalonym, żeby ją dobrze zrozumieć. Ostro daje po głowie. Dosłownie można zryć przy niej banie. Czy jestem szalona?
Jeżeli lubicie wchodzić w tajemnicze labirynty lub do studni bez dna, to możliwe, że ta książka będzie idealna dla was.
Muszę powiedzieć, że "Dom z liści" jest kultowym i mistrzowskim horrorem, o którym nigdy nie zapomnę.
Historie tutaj ukryte ostro weszły mi do głowy. Oczywiście nie zdradzę wam fabuły, ponieważ każdy musi odkryć ją w samotności.
"Dom z liści", to spora cegiełka. Ma ponad 700 stron. Czy jesteście gotowi, żeby poznać, co ukrywa tytułowy dom przy Ash Tree Lane?
Okładka, tak samo jak cała książka jest bardzo tajemnicza i przyciągająca wzrok. Twarda oprawa i szyte kartki nadają jej dodatkowego wyjątkowego charakteru. Muszę wam powiedzieć, że idealnie się prezentuje na półce. W takim wydaniu przetrwa długie lata.
Ps.
To nie jest krwawy horror, w którym biegają zombie ani potwory z tasakami. To jest bardziej psychologiczny horror.
#współpracabarterowa
Mała, niepozorna, angielska wioska jakich wiele, jednak to właśnie tu zdarzyło się coś niewyjaśnionego! Miasteczko na krótki czas zostało odizolowane od reszty świata, niby niewidzialnym kloszem w promieniu 2 mil i wszyscy tam zapadli w sen. Kiedy to przedziwne zjawisko minęło, wszystko wydaje się wracać do normalności. Niestety, niepokojące skutki przedziwnego odcięcia są widoczne dopiero po wielu miesiącach... Co tu się wydarzyło? Musicie przekonać się sami!
To pełna napięcia i mocno niepokojąca opowieść! Spokój wioski został zaburzony, gdy przyszło im zmierzyć się z nieznanym, wymykającym się z ram racjonalnego pojmowania świata. Mieszkańcy próbują uporać z czymś tajemniczym, co przeradza się później w prawdziwy koszmar. To jest fascynujące studium zachowań ludzkich, od zaprzeczenia aż po tolerancję nienormalnego.
Małomiasteczkowa mentalność, zamknięta społeczność, atmosfera wręcz klaustrofobiczna. I do tego creepy dzieciaki... Bohaterowie zachowują się trochę nieracjonalnie, ale kto wie, jakbyśmy sami się na ich miejscu zachowali?
"Kukułcze jaja z Midwich" skłaniają do refleksji nie tylko o ludzkości, ale i inwazji naszej planety przez obcych. Pełno tu pytań moralnych i etycznych. Co z przymuszaniem kobiet do rodzenia niechcianych i nie swoich dzieci? Co w takiej sytuacji z miłością macierzyńską i kobiecą psychiką? Jak byśmy zareagowali gdyby między nami pojawiła się obca rasa, a do tego dominująca i zagrażająca naszej egzystencji? Czy jesteśmy w stanie pozwolić żyć innym choć odmiennym od nas jeśli nie czujemy się komfortowo? Co jeśli istniałyby istoty posiadające zbiorową świadomość i mające zdolność kontroli umysłu?
Uwielbiam tę książkę! To świetne połączenie sci-fi z horrorem. Dałam się porwać bez reszty!
Książka, która będzie cię prześladować do końca życia. - ,,Sunday Times" Najlepszy autor science fiction, jakiego wydała Anglia. - Stephen King. Billowi...
Opowiadania przedstawione w niniejszym tomie stanowią fascynującą lekturę nie tylko dla miłośników science fiction. Znakomite chwyty kompozycyjne, intrygująca...
Przeczytane:2024-10-08, Ocena: 6, Przeczytałem, 12 książek 2024, 26 książek 2024, 52 książki 2024, 12 książek 2024, 26 książek 2024, 52 książki 2024,
John Wyndham to angielski mistrz literatury science-fiction, żyjący w latach 1903-1969. W ciągu tych 66 lat napisał wiele powieści uznawanych aktualnie za klasyki SF. Jedną z nich jest książka pt. "Kukułcze jaja z Midwich", która doczekała się aż trzech ekranizacji - dwóch filmów oraz serialu telewizyjnego. Ja po raz pierwszy z tą historią zetknęłam się właśnie poprzez film ("Wioska przeklętych", 1995) i pamiętam, że mimo słabej gry aktorskiej i miernych efektów, sama fabuła wywarła na mnie ogromne wrażenie. Kiedy więc dowiedziałam się, że Dom Wydawniczy REBIS postanowił dołączyć do swojego cyklu "Wehikuł czasu" właśnie tę opowieść, od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
"Kukułcze jaja z Midwich" okazały się jedną z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym miesiącu.
Historia opowiada o tytułowej wiosce Midwich położonej gdzieś w Wielkiej Brytanii. Miejscu, w którym nigdy nic się nie działo. Aż do godziny dziesiątej w wieczór dnia 26 września. Wtedy to wszyscy ludzie przebywający w wiosce (oraz kilka mil w obrębie) zapadli w nienaturalny sen. Dosłownie padli tam, gdzie stali. Po krótkim czasie na szczęście wszyscy się wybudzili i poza kilkoma przypadkami śmiertelnymi (zamarznięcie) wszystko zdało się wrócić do normy.
Z naciskiem na słowo "zdało się", ponieważ kilka tygodni później na jaw wyszło, że każda dojrzała kobieta zdolna do reprodukcji jakimś cudem zaszła w ciążę. Nawet dziewica!
Życie w Midwich zostaje wywrócone do góry nogami, zwłaszcza że po dziewięciu miesiącach rodzi się prawie 60 dzieci. Niby normalnych, a jednak kompletnie innych... A te ich złote oczy, aż ciarki przechodzą!
"Kukułcze jaja z Midwich" to książka porywająca oraz wzbudzająca niepokój. Podczas czytania zainteresowanie dalszymi wydarzeniami wzrasta i wzrasta, a poruszane kwestie niejednokrotnie nakłaniają do głębszych rozmyślań dotyczących m.in. ludzkości, ewolucji oraz reakcji człowieka na kontakt z istotami przewyższającymi go pod każdym względem. Historia porusza, momentami wywołuje uśmiech, ale głównie podsyca ciągle rosnącą niepewność i niewytłumaczalne, towarzyszące uczucie lęku przed nieznanym.
W powieści występuje wielu różnorodnych bohaterów, dzięki którym autor w bardziej dosadny sposób przedstawił problem. Ich reakcja na zetknięcie ze sprawami graniczące z niemożliwością były zgoła skrajne - wszystko zależało od ich zawodu, wykształcenia oraz pochodzenia z innych środowisk.
Największą zaletą powieści, poza samą główną fabułą, jest klimat. Od pierwszej strony po ostatnią czuło się otaczającą czytelnika tajemniczość, niewiadomą. Niektóre momenty wzbudzały grozę tak mocno, że aż ciarki przechodziły po plecach. Każde słowo spijałam niczym nektar bogów, ponieważ każde zdawało się być w idealnym miejscu. John Wyndham ani razu nie przynudzał, nic nie rozwlekał, ale też nie poczułam, że akcja gna za szybko i że czegoś mi tu zabrakło. Wszystko zostało doskonale wyważone.
"Kukułcze jaja z Midwich" to przeszywająca, intrygująca historia, którą polecam z czystym sercem. Zarówno osobom uwielbiającym gatunek, jak i tym zaczytującym się w innych. Ta książka wydaje się idealna na początek drogi z science fiction, ponieważ wciąga do granic możliwości, nie jest skomplikowana, a jednak porusza wyjątkowe tematy związane z człowieczeństwem i ewolucją. Duża polecajka!