Ktoś wie, że to nie był wypadek. Ktoś wie, że popełniono zbrodnię.
Minął rok, odkąd Erica Spencer zginęła w wyniku tragicznego wypadku. Wydaje się, że nikt w Severn Oaks już nie pamięta o dramatycznym wydarzeniu, które wstrząsnęło tą małą społecznością. Do czasu, gdy do sieci trafia zapowiedź serii podcastów zatytułowanych „Prawda o Erice”. Ich autor zapowiada, że ujawnią, co tak naprawdę wydarzyło się na halloweenowym przyjęciu, podczas którego Erica... została zamordowana.
Podejrzanych jest sześcioro, a autor nagrań obiecuje w ostatnim z nich zdemaskować mordercę. Mieszkańców zaczyna ogarniać niepokój, a gdy jedna z wytypowanych osób znika – wszyscy wpadają w panikę. Uciekła? Jest winna? Kiedy napięcie rośnie, sąsiedzi zwracają się przeciwko sobie. Zwłaszcza że każdy z nich ukrywa jakiś sekret. A jeden z nich już ma na koncie morderstwo…
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2020-05-06
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Someone is lying
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Maria Frąc
To prawda, co mówią o plotce, że jest jak ogień: bez podsycania skwierczy i gaśnie.
W Severin Oaks w luksusowym, zamkniętym osiedlu w Cheshire ginie młoda kobieta Erica Spencer. W trakcie krótkiego śledztwa policja stwierdziła, że kobieta zginęła w skutek nieszczęśliwego wypadku. Po prawie roku miasteczkiem wstrząsa anonimowy wpis na FB. Autor tegoż wpisu twierdzi, że Erica została zamordowana, a on sam może wskazać mordercę. Obiecał, że co tydzień będzie przybliżał prawdę o tych wydarzeniach w osobnych audycjach. W każdym takim wystąpieniu przedstawia te wydarzenia, a tym samym rzuca cień na kilka osób, które wg niego są zamieszane w zbrodnię. Od tego czasu tych kilku mieszkańców jest szykanowanych i wręcz wykluczonych z życia miasteczka. Ale najgorsze jest to, że każda z tych osób ma swoją tajemnicę i boi się, żeby ona nie ujrzała świata dziennego.
Erica zmarła w wypadku, czy została zamordowana? Jeżeli w grę wchodzi morderstwo,był kto mógłby tego dokonać? Jakie tajemnice wyjdą na jaw?
Doskonały thriller, mistrzostwo!!! Tak mniej więcej od połowy książki co kilka rozdziałów zmieniałam zdanie kto zabił Ericę!!! Cała książka napisana jak wszystkie poprzednie lekko i przyjemnie. Zakończenie mnie zaskoczyło, no lepiej nie można było tego wymyślić. Szacun!!!
To historia, która pokazuje, że prawda zawsze wyjdzie na jaw. Niezależnie od tego ile minie czasu, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie gotów ujawnić tajemnice, gotowe pogrążyć innych. A jaką daje nam radę autorka? ,,Bądźcie szczerzy". To jedyna droga, żeby uniknąć nieszczęścia.
Jest to thriller o tajemnicach, zdradach, intrygach, o pozornym szczęściu, obłudzie i gonitwie za pieniędzmi. Bardzo dobra książka, którą polecam.
Severn Oaks to spokojne zamknięte osiedle, gdzie każdy sąsiad jest dobrze znany i nic nikomu nie umyka. Rok temu zdarzył się wypadek podczas imprezy Halloweenowej. Ginie jedna z nich. Policja uznaje to za wypadek i wszyscy pragną o tym zapomnieć. Jednak rok później ktoś rozdrapuje rany, i tydzień po tygodniu w podcascie umieszczonym na stronie internetowej ukazuje poszczególne fakty o każdym z uczestników zdarzenia. Czy dowiemy się czy Erika zginęła w wypadku czy padła ofiarą morderstwa?
Od razu wsiąkłam w fabułę. Mimo, że na początku poznajemy dużo postaci jakoś sobie z tym poradziłam i szybko załapałam kto jest kim. Krótkie rozdziały i przystępny język książki pozwoliły wtopić się w nią bez reszty. Z uwagą odkrywałam nowe rewelacje, intrygi, tajemnice bohaterów. Każdy był inny, każdy skrywał coś innego. Niby byli przyjaciółmi, ale jak dochodziło co do czego, każdy dbał tylko o siebie. Chwilami odkrywane tajemnice wprawiały mnie w osłupienie. A rozwiązanie zagadki mnie usatysfakcjonowało. To było moje pierwsze spotkanie z autorką i szczerze, spełniła moje oczekiwania. Może to nie był jakiś krwawy i mocny kryminał, ale historia mnie zaciekawiła i pozostawiła w napięciu do ostatnich stron. Naprawdę polecam tę książkę, bo zdecydowanie skradnie wam kilka godzin z życia.
Dorosłe Kłamczuchy
Czytając świetną serię Sary Shepard dla nastolatek o tytule Pretty Little Liars na pewno nie jedna osoba się zastanawiała, jakby wyglądało ich życie, jako dorosłych osób. Ciągle mieszkających nie daleko siebie, w jednym mieście, być może na wspólnym osiedlu i mających własne, dorosłe tajemnice.
Jako, że zarówno życie jak i literatura nie znosi pustki, pojawiła się osoba, której szybko udało się ją zapełnić. Jenny Blackhurst zrobiła to w powieści pt. „Ktoś tu kłamie”.
I tu, podobnie, jak w „Kłamczuchach” mamy zaginioną, bardzo popularną osobę, Ericę Spencer. I tu i tam szybko okazuje się, że zaginiona osoba nie tylko nie żyje, ale też miała wiele sekretów. W niektórych fragmentach powieść jest też pisana w pierwszej osobie, z punktu widzenia Erici.
Zresztą, podobieństw do wcześniej wspomnianej książki dla młodzieży, jest dużo więcej. Szkoda czasu, by je wszystkie wymieniać.
Wszyscy bohaterowie opowieści mieszkają na bardzo ekskluzywnym, zamkniętym osiedlu o nazwie Severn Oaks. Wszyscy bohaterowie, lepiej, lub gorzej znali też Ericę. Należała ona do mieszkańców miasta o najdłuższym stażu. Erica i jej przyjaciele tworzą coś na kształt zamkniętej grupy, do której bardzo trudno się dostać. Jest to wręcz niemożliwe. Świadek przestępstwa, który się nad nimi pastwi, nazywa ich Szóstką z Severn Oaks. Każde z nich jest w pewien sposób związany ze śmiercią Erici, która wydarzyła się podczas corocznego przyjęcia z okazji Hallowen.
Każdy z „Siódemki…” ma coś do ukrycia. W przypadku niektórych osób są to skutki romansów z czasów młodości, w przypadku innych próba wykreowania swojego perfekcyjnego wizerunku albo kłamstwo na temat życia prywatnego w celu lepszego wypromowania książki. Nie ma wśród nich osób całkowicie niewinnych.
Kłamczuchy były szantażowane przez zmarłą koleżankę i przy pomocy sms- ów zmuszane do robienia rzeczy, których wcale robić nie chciały.
W tej powieści autorka wykorzystała tak popularny w ostatnich miesiącach podcast, jako źródło zastraszania ludzi mających co nieco do ukrycia. Świadek morderstwa nakręcił kilka audycji, a w każdej z nich ujawniał coraz więc ej szczegółów dotyczących śmierci Erici.
Między kolejnymi audycjami, podającymi szokujące szczegóły dotyczące tego dnia, coraz gorsze, odkrywające coraz więcej mrocznych sekretów, towarzyszymy bohaterkom i bohaterom w czynnościach dnia codziennego. I przekonujemy się, że nie tylko wcale nie byli święci, ale tak naprawdę to się ze sobą nie przyjaźnili. Przeciwnie, ciągle sobie nawzajem dogryzali, ciesząc się z nieszczęścia rywali, zwierzali się sobie wzajemnie, jednocześnie za plecami robiąc różne świństwa.
Z ostatniego podcastu tak naprawdę nie dowiemy się, kto zabił Erce. Wyjaśnią nam to ostatnie rozdziały, w których autorka nie szczędzi nam, jak i w całej książce, zaskakujących zwrotów akcji i trzyma nas w napięciu aż do ostatniej strony. Do ostatniego słowa.
Autorka ma bardzo lekkie piór, a jej opisy są bardzo sugestywne. Świetnie odmalowała relacje zachodzące między ludźmi mieszkającymi na tym niewielkim osiedlu, ukazując ich zakłamanie i toksyczność. Żaden z jej bohaterów nie był czysty, każdy miał sekrety i każdy grał wyłącznie dla siebie, ignorując innych, albo o nich plotkując, lub na nich donosząc. Audycja sprawiał, że w relacje między sąsiadami wkradło się jeszcze więcej nieszczerości, obłudy, złośliwości i kłamstw, a rozwiązanie sprawy morderstwa, wcale ich nie uleczyło.
Wręcz przeciwnie, część z nich na dobre się rozleciało właśnie z tego powodu.
Żadnego z bohaterów nie jesteśmy w stanie polubić. Za bardzo lubią się afiszować, wygrywać kosztem innych i dawać im nauczkę, na którą zresztą zawsze zasługiwali.
A śmierć Erici i prowadzone w związku z nią śledztwo całą te prawdę o nich obnaża. Tak naprawdę śmierć kobiety była im wszystkim na rękę, gdyż jej ciekawość sprawiała, że miała wiedzę na temat spraw, o których wiedzieć nie powinna i wykorzystywała to przeciwko innym osobom.
Czytając książkę, w pewnym momencie odnosi się wrażenie, że wszyscy mieli jej pomału dość, a jej śmierć była wygodnym udogodnieniem.
Cały ich (udawany) świat nagle rozsypał się jak domek z kart. Spadły wszystkie maski, prawie wszystkie kłamstwa i szantaże zostały obnażone, a pod spodem nie pozostało w ogóle nic.
Dobry thriller na kilka ciepłych dni.
Autorkę Jenny Blackhurst miałam okazję poznać czytając "Zanim pozwolę Ci wejść". Poprzednie książki autorki wciąż przede mną, jednak zachęcona pozytywnymi opiniami postanowiłam przeczytać najnowszą książkę autorki "Ktoś tu kłamie".
Rok temu zginęła Erica Spencer. Ustalono, że był to wypadek. Czy na pewno? Rok to po tym tragicznym wypadku mała społeczność Severn Oaks drży z niepewności. Wkrótce ma się pojawić podcast zatytułowany "Prawda o Erice". Autor nagrań obiecuje zdemaskować zabójcę, a podejrzanych jest sześcioro. Na domiar złego, ginie jedna z wytypowanych osób.
Autorka przygotowała dla nas całkiem ciekawy thriller. Książka niewątpliwie trzyma w napięciu, a akcja z rozdziału na rozdział nabiera tempa. Fabuła interesująca, jednak odnoszę wrażenie jakbym podobną historię już gdzieś czytała. Czytając książkę przypomniał mi się serial "Gotowe na wszystko". Tam również dobrze prosperujące rodziny miały wiele sekretów do ukrycia. Tu jest podobnie. Teoretycznie wszyscy są dobrymi przyjaciółmi, jednak, kiedy widnieje przed nimi perspektywa wyjawienia zabójcy sąsiadki, okazuje się, że każdy z nich ma swojego trupa w szafie i wiele sekretów przed przyjaciółmi. Spędziłam dobry czas przy książce. Napisana jest prostym językiem, u autorki cenię sobie krótkie rozdziały, przez co książkę czyta się naprawdę szybko. Początkowo duża ilość bohaterów spowodowała, że musiałam mocno skupić się na lekturze, bo miałam problem z zapamiętaniem, kto jest, kim. Jednak w przypadku tej książki nie uważam tego za wielki minus.
Zakończenie ciekawe, ciężko było mi wytypować sprawcę. Uważam, że fani thrillerów będą zadowoleni.
Moja ocena 7.5/10
Dziękuję wydawnictwu Albatros za egzemplarz.
Zauważyliście już ten trend, który przybył do nas zza granicy, że małe osiedla – czy to nowoczesnych bloków czy domków jednorodzinnych – zaczęły wprowadzać coś na kształt własnych lokalnych społeczności, gdzie każdy się zna, każdy współpracuje na rzecz wspólnego dobra i tym podobne wzniośle brzmiące hasła? Teoretycznie ten twór ma za zadanie być wsparciem i ostoją dla wszystkich zamieszkujących osiedle, oazą przyjaźni, bezpieczeństwa i zrozumienia. Jednak najczęściej jest to grupa kobiet, które plotkują o sobie nawzajem i mężczyzn, którzy milcząco obserwują swoje żony żyjące życiem sąsiadów – bo przecież to, co dzieje się na cudzym trawniku jest zawsze bardziej interesujące.
Taką społeczność tworzą bohaterowie książki „Ktoś tu kłamie”. Kilka małżeństw, które łączy wspólne miejsce zamieszkania i … tajemnica. Przez rokiem jedna z nich, Erica, zginęła tragicznie spadając z domku na drzewie podczas suto zakrapianego przyjęcia. Sprawę szybko umorzono i powrócono do codzienności, wypełnionej rodzinnymi piknikami, spotkaniami i narzekaniami na nadmiar obowiązków. Jednak nagle w Internecie pojawił się podcast, w którym anonimowa osoba postanawia wyjawić prawdę na temat śmierci Ericki. I nagle wszyscy jej przyjaciele, którzy przez pewien czas ją opłakiwali, stali się oskarżonymi. Każde z nich skrywało tajemnicę, każde z nich mogło wypchnąć kobietę zza barierkę. Tylko… które?
Na początku książki trudno było mi się połapać we wszystkich bohaterach; zostałam rzucona na głęboką wodę, w sam środek szkolnego pikniku, gdzie imiona wypełzały z każdej strony – Karla, Marcus, Felicity, Mary-Beth, Miranda, Alex, Bran, Zach…. Zdaję sobie sprawę, że to początkowe pogmatwanie może niektórych odstraszyć, ale warto brnąć dalej. Bo kiedy już otrząsnęłam się z szoku nad mnogością bohaterów, dostałam ciekawie zarysowaną intrygę, całe grono podejrzanych i brak jakiejkolwiek osoby, która chciałaby dojść do prawdy. Był wprawdzie pewien młody policjant, który trochę się angażował, ale Herculesem Poirot to on nie był.
Cała więc „odpowiedzialność” za wykrycie winnego spadała na mnie, jako na czytelnika. I z takim zabiegiem pisarza spotkałam się po raz pierwszy i jest to doświadczenie dość interesujące – nie ma podmiotu przewodniego, nie ma bohatera stojącego na pierwszym planie, nikt nie prowadził mnie przez fabułę za rękę i byłam zdana sama na siebie. Coś nowego!
Dużym plusem są krótkie rozdziały, dzięki czemu lekturę pochłonęłam w dwa popołudnia. Niektóre kwestie faktycznie były zaskakujące i wprawiły mnie w lekkie osłupienie, a finalna zagadka… cóż, nie skłamię, jeżeli powiem, że nadal nie wiem jaka do końca była prawda (jeżeli jesteście już po lekturze to napiszcie do mnie na priv, może rozjaśnicie moje wątpliwości.) „Ktoś tu kłamie” to idealne potwierdzenie tego, co sądzę o takich osiedlowych, zamkniętych społecznościach. Z zewnątrz wyglądają idealnie, sielankowo, perfekcyjnie. W wewnątrz często tkwi fałsz, obłuda, a wszystko okraszone sztucznym uśmiechem i nieporadnym uściskiem pocieszenia.
Kto zabił Ericę? Cóż… zgadnijcie sami.
Mija dwanaście miesięcy, jak w tragicznym wypadku, na przyjęciu halloweenowym zginęła Erica Spencer, mieszkanka bardzo zamkniętej społeczności w Severn Oaks. Spadła ze schodów pożarowych. Nieszczęśliwy wypadek. Tak się przynajmniej wszystkim wydawało, do czasu. Życie w społeczności wraca do normy i normalności. Niespodziewanie w sieci pojawia się zapowiedz tajemniczego internauty, że wkrótce rozpocznie publikowanie postów zatytułowanych „Prawda o Erice”, które ujawnią kulisy jej śmierci oraz prawdziwego sprawcę tego czynu. Mieszkańcy osiedla są w szoku, każdy z nich zaczyna się obawiać o swoje życie, tak naprawdę, każdy z nich czuje się w pewnym sensie winien jej śmierci. Podejrzanych jest sześcioro znajomych, każdy podcast dotyczy jednej osoby. A jak to on zostanie zdemaskowany? Przecież może legnąć w gruzach jego kariera? Każdy z nich miał powód, dla którego nie darzył pełnią miłości znajomej. Ciekawe co autor materiału ma w zanadrzu i kogo ewentualnie może skompromitować? Gdy nagle jedna z tych osób znika, podejrzenie pozostałych pada właśnie na nią. Każdy zerka niespokojnie na drugiego, każdy ma jakiś sekret do ukrycia. A może Erica zginęła, bo za dużo wiedziała o życiu innych, zbyt interesowała się tym, co się działo wokół innych? Interesująca teoria, ale czy mająca coś wspólnego z prawdą? Wkrótce sami się przekonacie, czy Erica zginęła tragicznie czy też był to nieszczęśliwy wypadek, a autor postów może tylko chciał na siebie zwrócić uwagę …
„To prawda, co mówią o plotce, że jest jak ogień: bez podsycania skwierczy i gaśnie”.
Ktoś tu kłamie to historia o ludzkich słabościach, wadach i namiętnościach. Każdy ma inny charakter i inne pobudki kierują jego życiem. Każdy ma inny cel w życiu i środki, którymi dąży do jego osiągnięcia. Smutny to obraz człowieka, który ogarnięty rządzą sławy i posiadania jeszcze większej ilości pieniędzy, jest w stanie posunąć się do złych czynów, byle tylko osiągnąć to, co sobie zaplanował. Czy w tym świecie pełnym obłudy i zakłamania jest miejsce dla drugiego człowieka, jest czas, aby go wysłuchać i wesprzeć dobrą radą i miłym słowem? Tak nie do końca, owszem inni są wsparciem dla znajomych, ale tylko wtedy, gdy widzą w tym korzyść dla siebie, dla swoich zachciewanek i namiętności. Każdy ukrywa jakiś sekret i niej jest szczery w kontaktach z innymi. Dlaczego coś ukrywa? Nie ma powodów, aby się tym chwalić, realizował swoje potrzeby często kosztem innych, po drodze raniąc ich prawdziwe i szczere uczucia.
Powieść od pierwszej strony wciąga nas w tę tajemniczą grą, grę pełną emocji i zaskakujących zwrotów akcji. Nic w tej „zabawie” nie jest oczywiste i pewne. Wszystkiego można się spodziewać. Tam, gdzie nie ma miejsce dla prawdy, każda sytuacja może mieć miejsce, nie wszystko jest przewidywalne. Autorka trzyma nas w napięciu, i delikatnie uchyla rąbka tajemnicy. Nie pozwala, abyśmy wszystkiego dowiedzieli się od razu. Nic z tych rzeczy, musimy swoje emocje trzymać na wodzy i cierpliwie delektować i zadowalać się tym, co jest nam dozowane w odpowiednich dawkach. Nasza cierpliwość jest wystawiona na życiową próbę. Czy zasługujemy, aby dowiedzieć się więcej? Wytrwali zapewne dotrą do końca i będą się borykać z wiadomościami, które otrzymają w finalnym momencie lektury.
Akcja toczy się błyskawicznie, nawet nie wiadomo kiedy, a przygoda dobiegła końca. Autorka tak nami manewrowała, że już w pewnym momencie nie wiedziałam, kto może być ewentualnym sprawcą. Mógł być każdy lub nikt. Zero pewności. Wielka niewiadoma. A finał, zaskakujący i nieoczekiwany. I zdecydowanie zagadkowy.
Powieść czyta się płynnie, jest ciekawa i pochłania nas bez opamiętania. Jenny Blackhurst ma wielki dar zjednywania sobie czytelników, każda jej powieść jest pełna zagadek i niedopowiedzeń. Bardzo cenię takie historie, które wzbudzają w czytelniku moc emocji i nerwowe oczekiwanie na dalsze koleje losu. Nie nie jest w stanie walczyć z takimi wrażeniami …
Polecam, tajemnicza i pełna napięcia, wzbudza ciekawość i chęć przeżycia niecodziennych wrażeń. Warta spędzenia z nią miłego popołudnia przy delikatnie sączącym się, przyciemnionym świetle. Na pewno nie wiesz, czy ktoś tu kłamie, więc bardzo szybko możesz zaspokoić swoją ciekawość …
Wypadek czy zabójstwo? Kto ujawnia prawdę? I najważniejsze kim jest zabójca? Te pytania mnie nurtowały gdy zaczynałam czytać. Niestety zanim dotarłam do końca jedynym ciekawymi momentami były audycje, które odkrywały sekrety szczęściu osób, bo jak się okazało były bardzo interesujące i mogły zburzyć niejeden wizerunek osób i ich rodzin.
Kim był tajemniczy informator i zabójca tego nawet przez sekundę nie brałam pod uwagę.
Jak dla mnie trochę przeciętna, ale nie była najgorsza.
Zamknięte terytorium ogrodzone i posiadające własną ochronę. Zamknięta mała społeczność mieszkających na tym osiedlu celebrytów lub myślących, że takowymi są. Znudzone panie domu, zblazowane nastolatki i tajemnice, złośliwości, zazdrość i udawana przyjaźń. Każdy tu mieszkający ma coś do ukrycia a " nieszczęśliwy" wypadek, w którym ginie młoda kobieta powoduje, że otwiera się tama i wszystkie sekrety wyciekają powoli na zewnątrz. Może to nie był wypadek, może to było morderstwo? Pomysł na fabułę niestandardowy, ciekawy sposób na wypuszczenie dżina tajemnic mieszkańców na wolność. Książkę szybko się czyta ale nie zostaje na długo w pamięci.
Kryminał w stylu Agathy Christie, choć do mistrzostwa Królowej Kryminału mu daleko, ale ją doścignąć jest trudno. W każdym razie autorka wybrała schemat właśnie z Christie, czyli zbrodnia w zamkniętym środowisku, wśród ograniczonej liczby osób i trzeba poznać kto zabija. Przez akcję i podkasty dowiadujemy się kim są uczestnicy feralnej imprezy, gdy zginęła Erica Spencer i typujemy kto jest winny. Zbrodnia osnuta jest wokół wad ludzkich, czyli schemat z Agathy podwójnie wykorzystany. W sumie lubię książki Christie, więc to było ok. Postacie i wydarzenia toczyły się we współczesnej Anglii w bogatej dzielnicy, wśród rodzin z dziećmi. To też było fajne. Dlatego dałam książce 6 gwiazdek. Ja czytałam to bez pasjonującej ciekawości, ale może dlatego, że się ciągle musiałam wyrywać z lektury, a postaci jest tam kilkoro i trzeba wiedzieć kto jest kim. W końcu siadłam i dokończyałam. Ale jeśli ktoś czyta normalnie to w tej książce znajdzie przyjemność. Nie wiem czy bardziej kobiety? Bo sprawa dotyczy plotek, zazdrości itd.
Trudno żyć z takim piętnem. Nawet jeśli zmienisz nazwisko, i tak żyjesz w ciągłym lęku, że ktoś rzuci ci te słowa w twarz.Kathryn miała pięć lat, kiedy...
Pierwsza powieść detektywistyczna z Tess Fox w roli głównej. Klasyczna zagadka morderstwa – z nowoczesnym twistem. Policyjna detektyw i zawodowa...