Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: b.d
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Po „Tatuażyście z Auschwitz” miałam pewien zastój książkowy – co prawda usiłowałam znaleźć sobie odpowiednią lekturę, ale (co w sumie nigdy mi się nie zdarza) przerywałam czytanie i odkładałam kolejne pozycje „na później”. Przeglądając książki na stosiku „do przeczytania” trafiłam właśnie na „Księgę imion”. Muszę przyznać, że tutaj zadziałała objętość – nie jest to długa książka, co było jej ogromnym plusem. Zabrałam się za czytanie i… przepadłam na 2 wieczory, bo dokładnie tyle zajęło mi jej pochłonięcie.
Główny bohater, David, jest zwykłym facetem. Wykłada on nauki polityczne na uniwersytecie i… cierpi na napadowe bóle głowy. W ich trakcie „widzi” nazwiska obcych mu ludzi, którzy okazują się być Lamed Wownikami, 36 sprawiedliwymi. Ta „przypadłość” pojawiła się po wypadku, którego doznał David w dzieciństwie – wraz z 2 przyjaciół spadł z dachu. Dopiero kiedy jednym z nazwisk okazuje się być nazwisko jego przybranej córki (Stacy), David decyduje się na znalezienie pomocy. I tak rozpoczyna się jego przygoda. David musi się dowiedzieć, czy w swoim notesie, gdzie spisuje „pokazane mu” nazwiska, zapisał je wszystkie. David, z pomocą izraelskiej archeolożki, Jael, musi się spieszyć, by uratować życie Stacy i ocalić świat przed gnozytami.
Książkę czytało się bardzo szybko i przyjemnie. Nie jest to może jakaś wybitna lektura na miarę Dana Browna, ale mnie wciągnęła. Chociaż akcja jest przewidywalna, to jednak cień zaskoczenia pojawia się pod koniec, kiedy zastanawiałam się, po czyjej stronie stoją niektórzy bohaterowie. Na razie daję mocne 4.
Kupiona za grosze i średnio zapadająca w pamięć. Trochę zagmatwania z poplątaniem. Trochę czerpania z innych książek, trochę własnych autorskich pomysłów, ale całość średnio zadowala.
pomysł na książkę świetny, tylko.. akcja toczy się za szybko. Zbyt wiele zbiegów okoliczności, niektóre wątki i czyny (motywy bohaterów są niezrozumiałe). Na przykład – z jakich powodów ksiądz Pillon pojawił się w Londynie, nie mówiąc już o zabójstwie biskupa, którego widział raz w życiu? Gdzie jego chrześcijańskie sumienie? Kolejna nieścisłość – nie jest możliwe utrzymanie w tajemnicy działalności tajnych stowarzyszeń, tym bardziej takich trwających od setek lat. Dziwne wydawalo mi się również to, iż w historie wkomponowano postaci Atylli, Hitlera czy innych demonów wojny. Tak samo – dlaczego lamed wownicy pochodzą z różnych części świata, choć nie wszyscy są związani z judaizmem. A przecież reprezentują, choćby nieświadomie, właśnie religię mojżeszową. Niemniej pomysł był fajny, ale pod warunkiem rozbicia go na kilka części, gdzie akcja mogłaby się toczyć z dokładnym wyjaśnieniem kwestii kabały, zasad funkcjonowania gnozytów czy izraelskiego wywiadu. Za szybko, i zbyt ogólnie.
Przeczytane:2015-06-23, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki - 2015,