Czy o brutalne morderstwo został oskarżony niewinny człowiek?
Prawdziwa opowieść o bezprecedensowej zbrodni w historii światowej kryminalistyki - brutalnym zabójstwie i oskórowaniu Katarzyny Z., studentki z Krakowa. Zapis dziennikarskiego śledztwa szukającego odpowiedzi na pytanie, czy o to brutalne zabójstwo został oskarżony niewinny człowiek? Kto kryje prawdziwego sprawcę zbrodni?
Katarzyna Z. zaginęła 12 listopada 1998 roku. Niemal osiem tygodni później w śrubę płynącego po Wiśle statku wkręciła się ludzka skóra. Ktoś precyzyjnie zdjął ją z całego korpusu, po czym wrzucił do rzeki. Badania DNA wykazały, że szczątki należały do zaginionej kobiety.
Po czterech miesiącach śledczy odebrali telefon od mężczyzny, który twierdził, że zna potencjalnego sprawcę zbrodni. Informacje te spowodowały, że policja zainteresowała się dziwakiem z krakowskiego Kazimierza. Jednak gruntowne przeszukanie jego mieszkania i przesłuchanie nic nie dały.
W 2017 roku policja zatrzymała Roberta J., tego samego, którego kilkanaście lat wcześniej podejrzewała o dokonanie zbrodni. Szybko okazało się, że śledczy nie mają żadnych bezpośrednich dowodów obciążających mężczyznę, a jedynie poszlaki. Mimo to postawiono mu zarzuty i przez pięć lat przetrzymywano w areszcie, a w 2022 roku skazano na do żywocie. Wyrok jest nieprawomocny.
Fragment:
Kapitan pchacza Łoś siedzi w sterówce zajęty cumowaniem barki ze żwirem do nabrzeża Wisły. Jest mroźny zimowy wieczór, 6 stycznia 1999 roku. Nagle obroty maszyny gwałtownie spadają. Rozlegają się dziwne trzaski.
- Psiakrew! Znowu coś się nawinęło na śrubę. Pewnie jakaś gałąź lub opona, myśli. Ciemno już, jutro się tym zajmiemy.
Następnego dnia o świcie razem z mechanikiem i marynarzem otwierają pokrywę w biało-czarne poprzeczne pasy i świecąc latarkami, schodzą pod pokład. Zaglądają do śruby. Widzą, że nakręciły się na nią jakieś sczerniałe śmieci. Okropnie śmierdzi.
Wychodzą na górę, odkręcają dekiel i pogrzebaczem wyciągają kawałki na pokład.
- Co to jest?
- Kawałek ucha - mówi nagle jeden z nich.
Szok.
- To chyba ludzkie zwłoki - wydusza z siebie kapitan.
Marynarz dzwoni do dyżurnego portu rzecznego, zawiadamia go o znalezisku. Ten informuje komisariat wodny przy ulicy Tynieckiej. Na barkę przyjeżdżają policja i lekarz sądowy, który przeprowadza wstępne oględziny. Stwierdza, że to ludzka skóra z przedniej części korpusu bez tkanek kostnych, z widocznym pępkiem i fragmentem owłosienia łonowego. Oprócz skóry zostają wyłowione: pukiel włosów, spruty fragment ciemnego swetra, kwadraty wycięte ze sztruksowych czarnych spodni, urwane ramiączko stanika, a także fragment flanelowego materiału
Monika Góra - reporterka i scenarzystka. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przez kilkanaście lat była związana z telewizją TVN. Jest autorką reportaży prasowych publikowanych w ,,Dużym Formacie", magazynie reporterów ,,Gazety Wyborczej", i czterech książek non-fiction: Miasteczko zbrodni. Dlaczego zginęła Iwona Cygan? (2019), Upadek. Historia prałata Henryka Jankowskiego (ze współautorem Krzysztofem Brożkiem, 2020), Człowiek, który wiedział za dużo. Dlaczego zginęli Jaroszewiczowie? (2021) i Amber Gold. Układ, który oszukał tysiące ludzi (2022).
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2023-01-25
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 352
12 listopada 1998 rok. Tego dnia 23-letnia wówczas Katarzyna nie przychodzi na umówione z matką spotkanie. To do niej zupełnie niepodobne. Sumienna, punktualna i mocno zżyta z matką nie pozwoliłaby, by ta się o nią zamartwiała. Pani Bogusława przeczuwa, że z córką stało się coś złego. Zgłasza zaginięcie na policję jednak ta rozkłada ręce i każe czekać. Ale jak tu czekać, kiedy Kasi może dziać się krzywda? Pani Bogusława wynajmuje detektywa. Jest gotowa zajrzeć pod każdy kamień, by odnaleźć córkę.
Bez skutku…
6 stycznia 1999 roku załoga barki „Łoś” dokonuje makabrycznego odkrycia. W śrubę napędową pchacza wkręca się coś, co go unieruchamia. Są to ludzkie zwłoki, a raczej precyzyjnie oddzielona i spreparowana ludzka skóra wraz z fragmentami odzieży. Badania DNA jednoznacznie wskazują, iż szczątki należą do Katarzyny…
Rozpoczyna się długie i żmudne dochodzenie…
Przez ten czas pojawia się wielu podejrzanych. Jednym z nich po anonimowym donosie staje się również Robert J. Choć po dokładnym przesłuchaniu i rewizji jego mieszkania policji nie udało się znaleźć twardych dowodów na to, iż to właśnie on dokonał makabrycznego mordu to od tej pory mężczyzna znajduje się na ich stałym celowniku.
Dopiero w 2017 roku Robertowi postawione zostają oficjalne zarzuty i trafia do aresztu.
W tej chwili odsiaduje wyrok dożywocia.
Pytanie tylko, czy słusznie? Czy Robert J. był w stanie posunąć się do tak makabrycznego czynu?
Wiele na to wskazuje, jednak ta książka zasiewa ziarenko niepewności…
Przyznaję, że o tej sprawie wiedziałam niewiele. W chwili kiedy było o niej najgłośniej ja miałam zaledwie 11 lat. Dlatego też z ogromną chęcią sięgnęłam po ten reportaż, by dowiedzieć się czegoś, czego jeszcze, odnośnie do tej sprawy, nie wiedziałam. A dowiedziałam się więcej, niż mogłabym się spodziewać. „Kryptonim Skóra” to rzetelny reportaż. Reportaż dla ludzi o mocnych nerwach. Monika Góra skrupulatnie przedstawia nam całą sprawę, nie skupiając się wyłącza na tym, co tu i teraz. Cofa się daleko wstecz. Pokazuje, jak wyglądało dzieciństwo nie tylko Roberta, ale również jego ojca. Jednak to, co podobało mi się najbardziej to to, że Monika pozwala nam poznać Kasię. Dowiadujemy się, jaka była, co lubiła, jak spędzała czas. Dzięki temu nie jest wyłącznie kolejną, pozbawioną nazwiska, ofiarą psychopaty, a stała się osobą realną, kimś, kogo moglibyśmy spotkać w sklepie, szkole, kimś, z kim moglibyśmy się zaprzyjaźnić.
Patrząc na zdjęcie Kasi prowadzę wewnętrzny monolog skierowany w jej stronę. Proszę ją, by dała jakiś znak, by opowiedziała nam swoją historię. By świat dowiedział się prawdy, bo to, jaka była wiedziała tylko ona…
Serdecznie polecam wam tę książkę.
Wczorajsza premiera książki Moniki Góra pt. "KRYPTONIM SKÓRA" to wstrząsający reportaż i prawdziwa historia o brutalnym zabójstwie studentki z Krakowa.
12 listopada 1998 roku zaginęła 23-letnia Katarzyna Z. Po czterech tygodniach zostały odnalezione szczątki dziewczyny, kiedy w śrubę statku płynącego po Wiśle wkręciła się ludzka skóra. Badania DNA potwierdziły, że szczątki należały do zaginionej Katarzyny.
W 2017 roku policja zatrzymała Roberta J. Zupełnie bez dowodów obciążających postawiono mu zarzuty i przez pięć lat przetrzymywano go w areszcie, a w 2022 roku skazano na dożywocie.
Czy w więzieniu siedzi niewinny człowiek?
Koniecznie przeczytajcie.
To obowiązkowa lektura dla fanów kryminalistyki lubiących rozwiązywać śledztwa.
Autorka przeprowadziła dziennikarskie śledztwo i przedstawiła nam tę sprawę analizując zachowanie policji, prokuratury i poszlaki ze śledztwa.
Z książki dowiecie się kim była zamordowana studentka oraz mnóstwo szczegółów z życia oskarżonego Roberta J.
Razem z autorką analizowałam krok po kroku całe śledztwo i zastanawiałam się, czy organy ścigania wytypowały prawdziwego mordercę.
Nawet nie wyobrażam sobie, co czuła rodzina Katarzyny mierząc się z jej zaginięciem, a potem dowiadując się co spotkało dziewczynę.
Książka jest trzymająca w napięciu i bardzo wciągająca. Nie ma szans na to, że odłożycie ją dopóki nie przeczytacie ostatniej strony.
Gwarantuję Wam, że czekają Was przerażające chwile z tą książką. Będziecie wstrząśnieci.
Polecam fanom true crime.
Czekam na kolejne książki autorki.
Rok 1998 dla matki Kasi kończył się tragicznie. Jej córka wyszła z domu 12 listopada i już do niego nie wróciła. Mimo poszukiwań nie udało się ustalić, gdzie jest; może matka czegoś im nie mówi, a tak naprawdę pokłóciła się z córką i dziewczyna uciekła z domu?
Tajemnica "pobytu" Katarzyny Z. rozwiązała się miesiąc później. Ludzką skórę, która wplątała się w śrubę pływającego po Wiśle statku zidentyfikowano przy pomocy badań DNA jako szczątki zaginionej.
Brak śladów sprawcy, brak świadków, brak konkretnych dowodów- tak początkowo wyglądała sprawa, której nadano kryptonim "Skóra". Po kilku miesiącach policja odebrała telefon od anonimowego mężczyzny twierdzącego, iż sprawcą jest Robert J., w najbliższym sobie otoczeniu uznawany za dziwaka. Śledczy nie znaleźli jednak żadnego obciążającego go dowodu. Sytuacja powtarza się w 2017 roku i mężczyzna ponownie trafia na radar policji. Pomimo braku mocnych dowodów Robert J. zostaje zatrzymany i aż do 2022 przetrzymywany w areszcie, a później skazany na dożywocie.
Czy policja zamknęła prawdziwego mordercę? A co, jeżeli ktoś o wiele lepszych znajomościach postanowił obciążyć niewinnego człowieka, by samemu uniknąć kary za zbrodnię... ?
Sprawą Katarzyny Z. żyła cała Polska; ba, rzekłabym, iż nadal budzi ona ogromne emocje. Szczególnie dlatego, że co do winy sprawcy wciąż nie ma pewności, mimo zapadłego wyroku. Jako zagorzała czytelniczka książek z gatunku true crime nie mogłam przejść obojętnie obok nowości od wydawnictwa W. A.B., szczególnie, że dotyczy zbrodni z naszego kraju. I również dlatego, że widząc nazwisko pani Moniki na okładce wiedziałam, że czeka mnie skrupulatne śledztwo.
Robert J. przez wielu uważany był za dziwaka. Próbował znaleźć sobie partnerkę, adorował daną kobietę na swój własny sposób, a gdy ta odrzucała jego zaloty- prześladował i wyzywał. Powtarzano, że podczas pomagania w laboratorium, bez mrugnięcia okiem zabijał myszy hodowane do badań.
Nie tylko to sprawiało, że wielu trzymało się od niego z daleka- po prostu był inny. Dziwny. Łatwy do oskarżenia o najgorsze, bo przecież za takim człowiekiem nikt nie będzie tęsknił.
Nieustannie zadziwia mnie fakt, jak łatwo można skierować śledztwo na niewłaściwe tory, jeżeli tylko ma się odpowiednie kontakty i idealnego kozła ofiarnego. Co prawda nie wiemy, czy Robert J. rzeczywiście jest niewinny, aczkolwiek jak możemy wyciągnąć jakiekolwiek wnioski na temat jego ewentualnego udziału w morderstwie, skoro bazuje ono jedynie na poszlakach? W taki sposób nikt nie powinien być sądzony. A jednak. Pani Monika Góra dotarła do kilkunastu osób, które brały udział w wydarzeniach tamtych lat- sąsiadów, rodziny czy ludzi w inny sposób związanych ze sprawą. W taki oto sposób dowiadujemy się, że był ktoś, na kogo wskazywało o wiele więcej dowodów...
Reportaż nie zawiódł mnie w najmniejszym stopniu. Książka jest właściwie do połknięcia na raz, a podczas lektury człowiek aż ma ochotę wrzasnąć na prowadzących śledztwo policjantów z racji tego, jak oczywistych rzeczy nie widzą. Albo jak przymykają na nie oko. Kryptonim "Skóra"... to rzetelna, pełna szczegółów pozycja, którą wręcz powinno się znać. Autorka po raz kolejny pokazała, jak świetnie idzie jej pisanie o dawnych sprawach, jak głęboko potrafi się dokopać. To książka z rodzaju tych, która budzi ogromne emocje- tak duże, że ciężko napisać o niej coś mądrego, co zachęci czytelników do skierowania na nią swej uwagi. Ona po prostu broni się sama.
„ Kryptonim ‚ Skóra ’ ” to reportaż o sprawie Katarzyny Z., studentce z Krakowa, która w 1998 roku została brutalnie zamordowana i oskórowana.
To opowieść o zatrzymanym po latach Robercie J., który został skazany na dożywocie za morderstwo Katarzyny.
Jak twierdzi jego obrońca i Autorka reportażu, na podstawie poszlak.
Dłuższy czas nie mogłam pozbierać myśli po przeczytaniu tej historii. Kiedy zaczytuję się w kryminalnych zagadkach, ale bazujących na fikcji literackiej, podświadomość wie, że to się nie wydarzyło naprawdę. Wtedy komfort czytania jest „ bezpieczniejszy ” dla umysłu.
Tutaj, gdzie morderstwo zostało popełnione naprawdę, i to w tak makabryczny sposób, że moja wyobraźnia nie mogła tego przyswoić, tego komfortu nie było.
Było przerażenie, niezgoda na to, co się stało, milion myśli i pytań kotłujących się w głowie. Emocjonalny rollercoaster.
Jak można w tak bestialski sposób skrzywdzić drugiego człowieka? Kim lub czym trzeba być? Nawet jeśli morderca obciążony był chorobą psychiczną, czy to go tłumaczy? A co jeśli za kratami siedzi teraz niewinny człowiek?
Ten reportaż to rzetelna, obiektywna i konstruktywna próba dojścia do prawdy. Momentami szokująca, ale warta uwagi. Ukazuje zawiłość śledztwa, nieudolność śledczych prowadzących tę sprawę, to jak zmieniły się techniki śledztwa na przestrzeni lat. Prawdę o ludziach też tutaj znajdziemy. A wnioski każdy wyciągnie swoje.
Wyrok Roberta J. nie jest prawomocny. Z ciekawością będę śledzić dalsze losy tej sprawy. Reportaż nie dla każdego. Raczej dla czytelnika o mocnych nerwach.
W trakcie lektury tego reprtażu włos jeży się na głowie nie tylko z powodu brutalności zbrodni, jakiej ofiarą padła Katarzyna Z. Zdumiewa, poraża i przeraża ile policja i prokurarura włożyły sił i środków (naszych środków, zabieranych nam w podatkach), by przyszpilić człowieka, na którego winę nie ma żadnych bezpośrednich dowodów. 20 lat śledztwa, zbierania materiałów, badań i nic- nie ma niczego, co dowodziłoby jednoznacznie, że to skazany Robert Janczewski faktycznie jest winien lub że chociaż znał Katarzynę (on sam uparcie twierdzi, że jest niewinny, a ofiary nie znał). Ceniłam sobie dotąd pana Bogdana Michalca bardzo, ale po przeczytaniu tej książki mam wobec niego duży niesmak.
Autorka przedstawia nam życiorys Roberta J., z którego wynika, że nie jest to postać kryształowa, a moim zdaniem określenie "dziwak" to w jego przypadku za mało. Ma on bowiem na koncie publiczne obnażanie się czy napaść na kobietę, ale czy to wystarczająco, by oskarżyć kogoś o okrutne morderstwo i oskórowanie studentki? Oprócz historii Roberta i jego rodziny (wstrząsające dzieciństwo jego ojca!), poznajemy też Leszka L., któremu pani Góra poświęca mnóstwo uwagi wskazując go jako potencjalnego sprawcę. Facet też nie był kryształowy, to on doniósł policji, że Robert może być mordercą, a sam z policją miał wiele wspólnego. Czy to dzięki znajomościom mógł liczyć na brak zainteresowania śledczych swoją osobą?
Z panią Górą można się zgadzać lub nie (choć na wszystkie swoje argumenty ma dowody potwierdzające), można się na nią boczyć za napisanie książki pod gotową tezę, ale książkę i tak warto przeczytać i wyciągnąć własne wnioski.
Monika Góra to polska dziennikarka, autorka pięciu wydanych reportaży. W ,,Kryptonimie Skóra" skupia się na brutalnej zbrodni z 2998 roku, której ofiarą padła młoda studentka, z tym że robi to przez pryzmat zatrzymanego, w 2022 roku skazanego na dożywocie. Dlaczego w ten sposób? Bo na winę Roberta J. w sumie nie ma dowodów. Prokuratora przedstawiła tylko poszlaki, które jak dowodzi autorka książki, raczej nie brzmią spójnie. Skąd więc skazanie? Czy w więzieniu siedzi niewinny człowiek? Ciężko to ocenić na pewno, jednak Monika Góra przeprowadza własne solidne i szerokie śledztwo, które poddaje w wątpliwość zasadność tego skazania. Autorka opisuje dokładnie cały życie skazanego, jego charakter, problemy, rozmawia z masą ludzi, którzy choć twierdzą, że Robert jest dziwny, to jednak nigdy nie byłby zdolny do tak brutalnej zbrodni. W tym samym czasie dostajemy też portret drugiego podejrzanego, który wydaje się naprawdę dużo lepszym kandydatem na mordercę. W tej hipotezie wszystko jest w sumie jasne, wszystko do siebie pasuje. Dlaczego więc policja nigdy nie poszła tym tropem? Dlaczego nie chce rozmawiać z dziennikarką? Dlaczego wydała miliony z kieszeni podatników na idiotyczne, nikomu niepotrzebne i nic nie stwierdzające badania? Ciężko na te pytania odpowiedzieć, to reportaż mocno szokujący. Nie rozumiem jak śledczy, ich zwierzchnicy czy w ogóle społeczeństwo mogło na takie coś przystać. Autorka przytacza nam rozmowy, opinie ekspertów, listy skazanego, a tym samym buduje dosyć szeroki i spójny obraz sprawy. To kawał solidnej dziennikarskiej roboty, która zadaje wiele trafnych pytań. Polecam!
Katarzyna Zowada mogła zostać znanym religioznawcą, wykładowcą akademickim, albo po raz kolejny zmienić kierunek studiów i w rezultacie pracować jednym z setek tysięcy przedsiębiorstw w Polsce. Kim mogłaby zostać, nie dowiemy się nigdy, gdyż zaginęła 12 listopada 1998 roku, a cztery tygodnie później z Wisły wyłowiono skórę, która jak ustalili śledczy, należała do zaginionej. Skórę odkryto w dość dramatycznych i niecodziennych okolicznościach - 6 stycznia kapitan pchacza Łoś, irytuje się, że znowu coś wkręciło się w śrubę. Irytacja szybko przeradza się w szok, to coś, to jak stwierdzi lekarz sądowy ,,ludzka skóra z przedniej części korpusu bez tkanek kostnych, z widocznym pępkiem i fragmentem owłosienia łonowego." Śledczy nie mają żadnego punktu zaczepienia - brakuje śladów sprawcy, nie ma świadków zbrodni, ani nawet wrzucenia zwłok do rzeki, brakuje nawet dowodów (początkowo śledczy myślą, że było to samobójstwo) - tak początkowo wyglądała sprawa, której nadano kryptonim "Skóra", aż do anonimowego telefonu, po którym policja zaczyna interesować się dziwakiem mieszkającym niedaleko Wisły. Tym człowiekiem policja i prokuratura będzie się interesować, aż do 9 września 2019 roku, kiedy zostanie złożony akt oskarżenia. ,,Akta sprawy to 485 tomów w części jawnej, a kolejna nieznana liczba jest niejawna". Prokuratura oskarża Roberta Janczewskiego, ,,że od 12 listopada 1998 roku do 14 stycznia 1999 roku w Krakowie wykonał z góry powzięty zamiar bezpośredniego pozbawienia życia ze szczególnym okrucieństwem Katarzyny Z." Proces Roberta J. skończył się 14 września 2022 roku wyrokiem skazującym na karę dożywotniego pozbawienia wolności, wyrok nie jest prawomocny, a obrońca skazanego zapowiedział apelację. Szokująca zbrodnia w stylu Hannibala Lectera początkowo zelektryzowała opinię publiczną, aby skończyć krótką wzmianką w telewizyjnych i prasowych doniesieniach o skazaniu. Monika Góra reporterka i scenarzystka prowadzi prywatne śledztwo w sprawie ,,Skóry", bo taki pseudonim nadano tej sprawie i w reportażu ,,Kryptonim "Skóra". Czy o brutalne morderstwo został oskarżony niewinny człowiek?" przedstawia swoje ustalenia.
Monika Góra w reportażu przedstawia nie tylko biografię Janczewskiego i jego rodziny, ale również innych osób związanych ze śledztwem. Ustalenia autorki ,,lekko" mnie zszokowały, zaangażowanie w śledztwo jasnowidza, jest całkowicie niezgodne z moim racjonalnym patrzeniem na świat. Zdecydowanie jestem z tych, którzy wierzą szkiełku i oku, niż wierze i czuciu. Wybiórcze traktowanie dowodów, czy wręcz szukanie dowodów mających udowodnić tezę, również nie mieści się w akceptowalnym przeze mnie sposobie analizy faktów i dowodów.
Autorka przez większość reportażu w bezstronny przedstawia fakty, ocenę zostawiając czytelnikom, choć zdarzają się czasami ,,przebicia" jej opinii.
Reportaż czyta się dobrze, poznając historię Roberta Janczewskiego oraz ujawnionych ustaleń śledztwa organów ścigania połączonych z ustaleniami autorki. Ocenę, czy sąd podjął prawidłową decyzję, zostawiam wam po przeczytaniu książki.
Jeśli lubicie reportaże i/lub programy, książki lub podcasty true crime, to ,,Kryptonim "Skóra". Czy o brutalne morderstwo został oskarżony niewinny człowiek?" jest dla Was. Przygotujcie się na mocną lekturę, która może zmienić wasze postrzeganie pracy organów ścigania w Polsce.
Serdecznie polecam.
U mnie z książką, trudną, ale jednocześnie ciekawą. Mam po niej taki chaos w głowie, oczywiście taki na plus, że teraz ciężko mi napisać jej recenzję, jednak siadam i piszę, chcę to zrobić na gorąco.
12 listopada 1998 roku, miałam wtedy 14 lat i jakoś nie interesowało mnie oglądanie wiadomości. To właśnie tego dnia, w Krakowie zostaje zamordowana studentka Kasia. Nikt o tym nie wie, tylko mama się martwi, że Kasia nie wraca, policja szuka dziewczyny, dopiero w kwietniu okazuję się, że szczątki znalezione w Wiśle należą do Katarzyny. Bestialsko zamordowana, oskórowana, tylko ta dziewczyna wie co przeżywała przed śmiercią. Kto to zrobił? Zaczynają się poszukiwania które trwają 19 lat, zaangażowany jest słynny jasnowidz, który wskazuje zupełnie inną osobę niż podejrzewa policja. 4 października 2017 roku, zostaje zatrzymany Robert Janczewski.
Proces trwa wiele lat, nie ma żadnych dowodów na winę Roberta, oprócz poszlak i donosu od Leszka L. Człowieka który w swoim domu trzymał niebezpieczne gady, zastraszał sąsiadów, znęcał się nad kobietami, był alkoholikiem ale współpracował z policją. Potrafił profesjonalnie oskórowywać zwierzęta, jednak śledztwo nie skupia się na nim, nawet po latach Archiwum X, nie bierze go pod uwagę.
Autorka przybliża nam działania policji, prokuratury, pokazuje nam jak służby zniszczyły życie rodzinyJanczewskich, jego znajomych. Miałam wrażenie, że ukierunkowano się na jednego człowieka, jeszcze takiego który ma problemy psychiczne było najłatwiej. Ktoś kto nie potrafi się bronić, twardo wierzy w Boga i sprawiedliwość, a tej wydawało mi się, że nie ma. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego nikt nie przesłuchał sąsiadów Leszka L. Gdzie Katarzyna mogła być widziana.
Monika Góra od początku interesuje się tą sprawą, sama zgłasza się do prokuratury ze swoimi wnioskami i dowodami. Zostaje przesłuchana, po tym już nikt się z nią nie kontaktuje praktycznie przez rok, aż do daty wydania książki. Autorka jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa w tej sprawie.
Recenzja chaotyczna ale książkę niezmiernie polecam.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu W.A.B.
W książce Moniki Góry poznamy brutalną prawdę o zabójstwie i oskórowaniu Katarzyny Z., studentki z Krakowa.
Autorka krok po kroku prowadzi nas przez sprawę, szukając odpowiedzi na pytanie, czy aby na pewno na ławie oskarżonych zasiadł prawdziwy sprawca?
Katarzyna zaginęła 12 listopada 1998r.
4 tygodnie później w śrubę pływającego po Wiśle statku wkręciła się ludzka skóra.
Badania DNA wykazały, że szczątki należą do zaginionej.
Kiedy śledczy odebrali telefon od mężczyzny, który twierdził, że zna potencjalnego sprawcę, zainteresowali się dziwakiem z krakowskiego Kazimierza, Robertem Janczewskim, ale gruntowne przeszukanie jego mieszkania i przesłuchanie nic nie dały.
W 2017 roku policja od nowa zatrzymuje Roberta i pomimo braku dowodów, które świadczyłyby o jego winie, sąd mając tylko marne poszlaki, skazuje go w 2022 na dożywocie.
Słyszałam o tej sprawie, ale szczerze mówiąc, nie znałam wielu szczegółów, dlatego bardzo chciałam przeczytać tę książkę. To, o czym w niej wyczytałam, do głębi mną wstrząsnęło.
Autorka nie tylko pisze o samej sprawie.
Opisuje też dzieciństwo rzekomego sprawcy, jego trudne relacje z rodziną, otoczeniem i osobą, która potem ,,życzliwie" na niego doniosła.
Obala kilka prasowych faktów, wytyka błędy policji i podaje zupełnie inny trop, ku któremu ja też się przychylam.
Nie wiem, czy w tej chwili jest jeszcze możliwe odkrycie co tak naprawdę przydarzyło się Katarzynie. Myślę, że celowo kryto prawdziwego mordercę, a w więzieniu siedzi osoba, która nie powinna.
Autorka kończy książkę ,,ciąg dalszy nastąpi" i ja tego dalszego ciągu jestem bardzo ciekawa.
Pozycję oczywiście polecam, chociaż przyniosła mi wiele nerw, bo czego jak czego, ale najbardziej na świecie nie toleruję niesprawiedliwości, a czuję, że w tej sprawie tak właśnie jest.
Tym morderstwem żyła cała Polska! Marzec 2018. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłasza, że po niemal trzydziestu latach od zabójstwa premiera...
Kto stoi za wstrząsającym zabójstwem Iwony Cygan? Dwadzieścia lat temu sprawą zabójstwa Iwony Cygan ze Szczucina żyła cała Polska. W dziennikarskim...
Przeczytane:2023-03-17, Ocena: 5, Przeczytałem, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku,
▶️To była jedna z najmroczniejszych zbrodni w historii światowej kryminalistyki.
Styczeń 1999 roku załoga statku odkrywa, że w śrubę napędową wplątał się kawałek ciała, to skóra z ludzkiego tułowia.
Okazuje się, że to fragmenty ciała zaginionej 23 - letniej Katarzyny.
▶️Kilka miesięcy od zbrodni policja otrzymał telefon od mężczyzny, który wskazał potencjalnego sprawcę, Roberta J. Był to inny podejrzany, nieżyjący już krakowski hodowca płazów i gadów.
▶️Przeszukania nie wykazały niczego, co wskazywałoby bezpośrednio na winę Roberta.
W sprawę angażują się policjanci z Archiwum X i w 2017 roku Robert J. zostaje aresztowany pod zarzutem zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Opis obrażeń Katarzyny wywołuje ciarki - makabra.
W tej sprawie są tylko poszlaki, nie udało się ustalić, gdzie przetrzymywano,, zamordowano i oskórowano dziewczynę.
▶️14 września 2022 roku Sąd Okręgowy w Krakowie uznaje Roberta J. za winnego zbrodni i zasądza karę dożywotniego pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny.
Robert nie przyznaje się do winy.
▶️Monika Góra przeprowadza własne dziennikarskie śledztwo w poszukiwaniu prawdy, i to w jaki sposób to zrobiła zasługuje na uznanie.
Z reportażu wyłania się postać Roberta, człowieka z wieloma problemami, w tym natury psychicznej. Ale czy faktycznie był zdolny do popełnienia tak makabrycznej zbrodni?
To szczegółowe, rzetelne śledztwo, które podważa wiele informacji dotyczących sprawy o kryptonimie Skóra podawanych przez media. Zastanawiająca jest osoba Leszka L. - nieżyjącego już hodowcy gadów, który jako ekspert nieraz pomagał policji w chwytaniu jadowitych węży.
Autorka zasiewa wątpliwości, czy za kratami więzienia faktycznie siedzi właściwy człowiek?
Sprawa budzi kontrowersje, zwłaszcza że proces toczył się za zamkniętymi drzwiami, a uzasadnienie wyroku zostało utajnione.
Autorka wykonała kawał dobrej roboty - daje do myślenia. Czy kiedykolwiek poznamy prawdę?