Drugi - po Królach Wyldu - tom cyklu ,,Saga"
Żyj szybko, umieraj młodo.
Pam Hashford ma już dość pracy w podrzędnej spelunce. Gdy w mieście pojawia się owiana legendą grupa najemników prowadzona przez niesławną Krwawą Różę, Pam wykorzystuje pierwszą nadarzającą się okazję, by dołączyć do znanych awanturników jako ich bard. Oto przygoda, której tak pragnęła! Jest tu jednak mały haczyk: wyprawa równie dobrze może zakończyć się zdobyciem ogromnej sławy, jak gwałtowną i bardzo nieprzyjemną śmiercią.
Ale raz się żyje! Czas po raz kolejny zanurzyć się w szalonym Wyldzie.
Rekomendacje dla Królów Wyldu
Nagrody za najlepszy debiut fantasy 2017 r.
THE DAVID GEMMELL MORNINGSTAR AWARD
THE REDDIT/FANTASY AWARD
Po przeczytaniu tej książki zapragnąłem chwycić miecz i ruszyć na epicką wyprawę! - Christopher Paolini, autor cyklu ,,Dziedzictwo"
Szalona, porywająca, trzymająca w napięciu książka! (...) Cudo! - John Gwynne, autor Zawiści i Męstwa.
Doprowadzi was do śmiechu i płaczu... Wprost zabraknie wam tchu! Ta książka ma dosłownie wszystko! - K.J. Parker, autor Składanego noża oraz Młota.
Nicholas Eames wprowadził do gatunku fantasy wrażliwość rock'n'rollowca i dowcip kpiarza. - Sebastien de Castell, autor cyklu ,,Wielkie Płaszcze"
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2019-07-16
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 552
Tytuł oryginału: Bloody Rose
Teoretycznie to książka o zakończeniu kariery najemnika i kolejnej hordzie nawiedzającej świat. Ale nie do końca. Jasne, jest to podpora fabuły, ale przy okazji każda postać ma swój wkład - Róża kompleks ojca, Bezchmurny zakochany na zabój, Brune poszukiwanie siebie, Cora też, no i Pam, również szukająca swojego miejsca na świecie.
No to dlaczego taka różnica w ocenie, w odniesieniu do tomu pierwszego? No bo...
Bo jest to książka nierówna. Początek wciągnie i trymie i powoli palce odgina, by pod koniec puścić. To, co autor upchnął w ostatnich 7 rozdziałach, równie dobrze mógł rozwlec w poprzednich kartkach, a nie wymyślać na siłę jakieś ucieczki i ataki, które poza bitką, do historii nic nie wnoszą.
Bo czasem nie muszę czytać dalej, żeby odgadnąć, co się dalej stanie. Bohater mówi coś, i jest to taka samospełniająca się przepowiednia.
Bo jest dużo wątków towarzysko-prywatnych i mam wrażenie, że książka skręca z fantastyki w ramiona romansu. Fajnie jest dać kilka przykładów miłości, ale litości... Trochę tego za dużo, a właściwie, trochę za długo się za nimi te trupy ciągną. Kilka razy ci przypomnę, co mi się stało w dzieciństwie, jakbyś za pierwszym razem nie załapał.
I jeszcze taki mały przytyk - czy tylko mi się wydaje, czy faktycznie jest tak, że niektóre rzeczy są tu tylko po to, by 'każdy miał swoją reprezentację', bo musi być po nowoczesnemu?
Także nooo, jest słabsza od jedynki. Ale w gruncie rzeczy to dobra książką. Jest bitwa, jest komedia, no są nowi bohaterowie, ale też swój epizod ma Saga, jest dramat, są łzy i -- choć tom pierwszy skończył się, uważam, szczęśliwie -- to tutaj nie jest już tak wesoło. I uważam, że wyszło to Krwawej Róży na dobre.
Podobno ma być trójka. Cóż, czekam, bo mnie drapie od niewiedzy, o czym będzie. Podejrzewam, że znów wyjdziemy kilka lat do przodu. Może Wren jako nowa Róża? Chociaż toby się trochę już przejadło, dzieci najemników idący śladami rodziców.
Clay Cooper niegdyś był członkiem Sagi, najsłynniejszej grupy najemników na świecie, od tamtej pory jednak przeszedł na emeryturę i teraz wiedzie...
Przeczytane:2019-07-04, Ocena: 4, Przeczytałem,
THE EXPENDABELLES
„Lubisz Abercrombiego i Pratchetta? Pokochasz Easmesa!” – tak krzyczy polecanka na czwartej stronie okładki tej powieści i nie są to puste ani przesadne słowa. Co prawda książek Joe’ego Abercrombiego nie miałem okazji czytać, ale prozę Eamesa wolę od Pratchetta – i od Gaimana także. Dlaczego? Bo autor „Sagi” nie próbuje udawać, że za jego żartami kryje się jakaś wielka głębia, zamiast tego skupia się na tym, by dostarczyć czytelnikom jak najlepszej rozrywki, pełnej puszczania oka i zabaw motywami oraz postaciami znanymi każdemu miłośnikowi fantasy.
Ta dziewczyna jest marzycielem i wędrowcem, w jej piersi zaś drzemie serce Wyldu. I ta dziewczyna wolałaby zmierzyć się z najgorszymi hordami, niż siedzieć w domu i wiecznie harować w Ardburgu. Teraz pojawia się dla niej szansa.
Pam Hashford nudzi się w swojej pracy i życiu. Chciałaby doświadczyć czegoś więcej, czegoś innego, ale czas płynie, dziewczyna ma już siedemnaście lat i nie widzi dla siebie perspektyw. Czy aby na pewno? Kiedy pewnego dnia w mieście pojawia się grupa najemników dowodzonych przez Krwawą Różę, Pam staje wreszcie w obliczu szansy spełnienia swoich marzeń. Nie zamierzając jej zmarnować, dołącza do nich, jako bard. Pytanie jednak czy nie jest za młoda i zbyt wrażliwa by brać udział w ich szalonych, krwawych przygodach? Bo, to co może przynieść jej sławę, równie dobrze – a raczej prawie na pewno – może skończyć się dla niej i jej towarzyszy śmiercią. I będą mieli szczęście jeśli zgon będzie szybki i w miarę bezbolesny…
W przypadku pierwszego tomu „Sagi”, znakomitych „Królów Wyldu” pisałem, że to tacy „Niezniszczalni” w wersji fantasy – dynamiczny, krwawy, ale i zabawny, porywający hołd dla klasyki gatunku. Co więcej tamta powieść utrzymana była w klimacie filmów akcji z lat 80., a zaludniała ją czołówka fantastycznych twardzieli. Trzymając się dalej tego typu porównań, należałoby powiedzieć, że „Krwawa Róża” to taki odpowiednik nienakręconego filmu „The ExpendaBelles” – czyli „Niezniszczalnych”, ale z kobiecą obsadą. Cała reszta pozostała taka sama, choć należy zauważyć, że część ta jest poważniejsza od „Królów Wyldu”.
Przy okazji warto zauważyć, że „Krwawa Róża” to zarówno bezpośredni kontynuacja pierwszego tomu „Sagi”, jak i najzwyczajniej w świecie samodzielna lektura. Owszem są tu wspomniane wydarzenia z „Królów”, ale akcja skupia się na innych postaciach i wprowadza nowe, autonomiczne wątki. A skoro o akcji mowa, całość ma szybkie, porywające tempo, odpowiedni rozmach i przy okazji całkiem sporo spokojniejszych momentów, w których rządzą opisy.
Skrótowo rzecz ujmując to lektura dla wszystkich miłośników fantasy. Udana, świetnie napisana zabawa motywami, w której każdy fan gatunku znajdzie coś dla siebie. Sięgnijcie, bo naprawdę warto.