Królowie Wyldu


Tom 1 cyklu Królowie Wyldu
Ocena: 5 (3 głosów)

Clay Cooper niegdyś był członkiem Sagi, najsłynniejszej grupy najemników na świecie, od tamtej pory jednak przeszedł na emeryturę i teraz wiedzie spokojne życie z żoną i dziewięcioletnią córeczką – to znaczy do czasu, gdy w jego progu staje Gabriel, dawny kompan i także członek Sagi. Potrzebuje pomocy. Jego córka Rose została uwięziona na drugim końcu świata w pewnym mieście, które oblega chmara potworów nazywanych hordą z Wyldu.

Clay niechętnie godzi się pomóc kompanowi i obaj wyruszają odnaleźć i zwerbować pozostałych członków Sagi. Będą to: Korg, rozkojarzony czarownik, Matrick, król-rogacz trzymany w uwięzieniu przez własną żonę, i Ganelon, śmiertelnie niebezpieczny wojownik, który dekady od rozwiązania Sagi spędził zamieniony w kamień.

Połączywszy siły, wyprawiają się na wskroś rozległego, pełnego potworów lasu o nazwie Wyld. Po drodze rozprawiają się z kanibalami, żądnymi zemsty bogami oraz niedającą im chwili wytchnienia łowczynią głów imieniem Ostróżka. Wszakże największym zagrożeniem jest czekająca na nich w mieście Castia horda. Aby się z nią uporać, członkowie Sagi muszą przekonać zarówno swoich rówieśników, jak i niecierpliwych młodzików, ażeby postawili na szali wszystko celem zdobycia tego, co jest najcenniejsze dla każdego najemnika: wiecznej chwały.

Informacje dodatkowe o Królowie Wyldu:

Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2018-10-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 978-83-8062-309-5
Liczba stron: 528
Tytuł oryginału: Kings of the Wyld
Tłumaczenie: Robert J. Szmidt

więcej

Kup książkę Królowie Wyldu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Królowie Wyldu - opinie o książce

W tym roku przeczytałam niewiele książek z gatunku fantasy. Mało tego, ciężko dziś trafić na coś godnego uwagi co wykracza poza stereotypowe new adult w stylu "Szklanego tronu" czy innych "Igrzysk śmierci". Ja się pytam : gdzie się podziały prawdziwe, epickie powieści na miarę "Gry o tron"? Dlatego tym większe było moje zdziwienie, że to za czym tęskniłam znalazłam w książce debiutanta literackiego, młodego mężczyzny kochającego kawę i gry komputerowe. Z początku dość sceptycznie podchodziłam do idei "komediowego fantasy" Really? W końcu każdy z nas ma inne poczucie humoru i to co jednych śmieszy dla innych może być żałosne. Jednak okazało się, że "Królowie Wyldu" to nie tylko jedna z lepszych książek fantasy przeczytanych przeze mnie w tym roku, to w ogóle NAJLEPSZA książka 2018.


Pewnego dnia do drzwi Claya puka jego dawny kompan Gabriel. Okazuje się, że jego córka Rose, została uwięziona w oblężonym przez potwory mieście. Aby dotrzeć pod mury miasta i pokonać hordę, reaktywowana Saga musi rozprawić się z kanibalami, żądnymi zemsty bogami oraz niedającą im chwili wytchnienia łowczynią głów.Nadchodzi pora, by przywrócić Sagę do życia.



Jako wielbicielka książek fantasy zostałam przyzwyczajona do tego, że bohaterowie powieści tego gatunku to młodzi, sprawni, przystojni młodzieńcy lub długowłose, szczupłe, zręczne i inteligentne dziewoje.Owszem, brody, siwe włosy i zmarszczki się pojawiały ale zazwyczaj były atrybutem mądrych, długowiecznych czarodziejów. "Królowie Wyldu" są o tyle nietypowi, że nasi protagoniści to grupka "chłopów" mających swoje najlepsze, hulaszcze i zbójeckie lata za sobą. Teraz pozakładali rodziny, spłodzili dzieci, rozpili się i roztyli, a przygody i wędrówki to jedynie wspomnienia. Kiedy do Claya przychodzi jego przyjaciel Gabe, mężczyzna nie jest zbytnio zachwycony tym , że będzie musiał zwlec się z "kanapy", opuścić nowo narodzone dziecko i iść na pomoc nieznośnej, lubiącej wpadać w tarapaty Rose. Jednak wstanie z łóżka, chwyci za broń i pójdzie. Wiadomo. Podobnie zrobi reszta naszej Sagi. A dlaczego? Ponieważ najważniejszą wartością, którą się kierują w życiu jest przyjaźń. Taka typowo męska, do końca życia. Banda, którą poznałam w tej książce jest jednym z najbardziej barwnych i szalonych "teamów", z jakimi miałam do czynienia w powieściach fantasy. Oprócz Claya i Gaba poznajemy tutaj Matricka, króla, któremu żona dorabia rogi, Korga, rozkojarzonego czarownika, który od lat próbuje wynaleźć lekarstwo na nękającą go śmiertelną chorobę oraz Ganelona,  niebezpiecznego wojownika, który dekady od rozwiązania Sagi spędził zamieniony w kamień. Zapowiada się  dobrze prawda? I tak właśnie było. Autorowi udało się nie tylko napisać zabawną i ciekawą powieść dla miłośników gatunku, on tchnął życie w wymyślone przez siebie postaci sprawiając, że zyskałam garstkę nowych przyjaciół. Ci grubi, w większości pijani i często znużeni życiem "staruszkowie" skradli moje serce. Byli autentyczni i szczerzy, mieli własne marzenia i nadzieje, a także zasady i autorytety według, których postępowali. Nie bez powodu przyczyną wszystkiego była bezwarunkowa miłość Gabe'a do własnej córki. To właśnie ona zmusiła grupę do wyruszenia w drogę pełną niebezpieczeństw. W dzisiejszych czasach, trafić na pełnowartościowe fantasy, które przemyca dobre wzorce zachowań, jest naprawdę ciężko. A ta książka nie dość, że bawi to uczy lojalności, miłości i pokazuje czym jest prawdziwa przyjaźń. Mogę się założyć, że zakochacie się w naszych "dziadkach" i to od pierwszego wejrzenia. Wyobraźcie sobie, że Backstreet Boys lub Spice Girls znowu grają razem, lub Freddie Mercury zmartwychwstał i reaktywował Queen. Saga wiecznie żywa!!!


 Widać, że Nicholas Eames, dużo w swoim życiu przeczytał, i dużo w nim przegrał.Oczywiście nie chodzi mi o zakłady czy karty lecz o gry komputerowe. Jako kobieta mam dość niecodzienne hobby, uwielbiam RPG-i. Zaczęło się wieki temu od Baldurs Gate i trwa do dziś. Chyba nie ma żadnej role playing game o której bym nie słyszała. W większość grałam, w niektóre nawet latami. "Królowie Wyldu" byli jak połączenie mojej ulubionej serii gier komputerowych Final Fantasy z mrocznym dark fantasy w stylu Abercombiego czy Salvatore. Książka w większości opowiada historię wędrówki grupy bohaterów przez las pełen potworów, których jest tutaj całe mnóstwo. Widać, że autor czerpał garściami z czołowych dzieł światowej fantastyki oraz mitologii. Wywerny, cyklopy, gigantyczne pająki, golemy, smoki, legendarne miecze, starodawne artefakty, bestie rodem z Legendy o Sindbadzie Żeglarzu...jest tutaj dosłownie wszystko. I choć wydawać by się mogło, że takie pomieszanie z poplątaniem odbije nam się czkawką, to było zupełnie na odwrót. Wszystko było doskonale wyważone i skomponowane. Zresztą cała książka oparta jest na zasadzie równowagi. Z jednej strony mamy mroczną puszczę, pełną niebezpiecznych stworzeń, a z drugiej grupkę roześmianych bohaterów, z jednej epickie fantasy a z drugiej wiele odniesień do popkultury. Mówiąc szczerze to właśnie tego nowoczesnego języka, którego używa autor, bałam się najbardziej. No bo czy wyobrażacie sobie Tolkiena piszącego w slangu? Muszę jednak przyznać, że po początkowym odczuciu dyskomfortu, udało mi się przyzwyczaić. Widać, że Eames ma wielki sentyment do muzyki, szczególnie starszych rockowych kawałków. Pisząc tę książkę złożył swoisty hołd zmarłym i żyjącym twórcom. Muzyka gra bardzo ważną rolę w tej powieści. Cały czas słyszymy jej echa i odczuwamy wibracje. 


Już dawno nie czytałam tak dobrej powieści fantasy, aż trudno uwierzyć w to, że autor jest debiutantem na rynku wydawniczym. Dosłownie nic na to nie wskazuje. Książka jest wyjątkowo dobrze napisana, język jest prosty jednak bardzo dopracowany a żarty rozśmieszą każdego. Oczywiście nie udało się uniknąć paru potknięć, chociażby kilku powtórzeń czy tłumaczenia dialogów (autorzy ciągle myślą, że czytelnicy nie umieją czytać między wierszami), jednak całość wyszła bardzo pozytywnie. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że błędy wynikały z braku odpowiedniej edycji tekstu. Tutaj na każdej stronie coś się dzieje, akcja gna do przodu na łeb na szyję, co i rusz pojawiają się nowi bohaterowie. Ci dobrzy stają się źli a źli nadal tacy pozostają. Jest intensywnie, momentami brutalnie i krwawo. Mamy tutaj epickie bitwy i szczegółowe opisy pojedynków, obecna jest magia i bajkowe stworzenia. Jednym słowem : fantasy. 


Rzadko się zdarza żebym dała jakiejś książce najwyższą notę. W tym wypadku, nie mam żadnych wątpliwości. Dostałam to na co bardzo długo czekałam i wiem (nie wierzę, tylko jestem przekonana) że Nicholas Eames namiesza na światowym rynku literatury fantasy. To zdecydowanie nie jest książka dla fanek bajkowego dystopijnego świata czy prozy Sarah J. Maas. To kawał epickiej, "grubej" fantastyki dla wielbicieli gatunku. Co więcej mogę powiedzieć? Z pewnością czytaliście wiele pozytywnych recenzji tej książki i wiecie co? Wszystkie one są prawdziwe. Obojętnie jakiego elementu tej powieści nie poddamy analizie, wyjdzie ona jak najbardziej na plus. 10/10. Zdecydowanie polecam. Nawet niedowiarkom.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Regalia
Regalia
Przeczytane:2022-06-26, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2022,

Kupiła mnie. Po całości.

Bo co mamy -- stary jak świat wątek ratowania z tarapatów, Przed wyruszeniem w podróż należy zebrać drużynę, hordę Saruma... znaczy się horda potworów Wyldu i plany budowy nowego wspaniałego świata przez Ostatniego z rasy (a nie, nie). Zakładam, że wszyscy przeżyją, z każdych tarapatów wyjdą obronną ręką i wszystko skończy się dobre i cacy -- szczególnie że widzę, iż jest tom 2. Chcę trochę tragedii, smutku, ale i przeciwwagę, chcę żartów, dziwnych przypadków i logicznej fabuły. I to dostaje. Ojej, co ja mam jeszcze powiedzieć, żeby podkreślić, że mi się bardzo podobała? No podobała mi się.

Znaczy, muszę przyznać, w tym gąszczu peanów, że postać maga czasem potrafi zirytować, wychodzi z niego trochę błazen-ciapa. W niektórych scenach bardzo pożądane rozładowanie napięcia, ale są takie dwa, trzy przypadki gdzie zgrzytnęłam zębami i mówię sobie Korg, kończ waść. Niemniej dobra postać, jak każda w tym tytule. Problemem u mnie było wydanie książki z objętością - mająca ponad 500 stron książka sklejona tak, że mi ręce odpadają przy czytaniu (bo lubię trzymać książkę 'w powietrzu', no ale to już mój problem), proponuję wydanie w twardej, zszywane.

Czy sięgnę po drugi tom? Mam na półce i od razu się zabieram.

Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2018-11-12, Ocena: 4, Przeczytałem,

„NIEZNISZCZALNI” W WERSJI FANTASY

Kojarzycie trylogię filmową „Niezniszczalni”, w której to gwiazdy kina akcji, w tym takie legendy, jak Sylvester Stallone, Arnold Schwarzenegger czy Bruce Willis, jednoczą siły w walce ze złem? Dokładnie to samo mamy tutaj tylko w realiach fantasy. Co prawda na stronach „Królów Wyldu” nie spotykają się postacie znane z literatury fantastycznej, ale mamy grupę podstarzałych najemników złożonych ze swoistych archetypów gatunkowych, którzy powracają by, być może po raz ostatni, stawić czoła złu. W skrócie: dzieje się dużo, mocno, z powagą, humorem i klimatem, które porwą miłośników różnych odmian tej literatury.

Nigdy byli wojownikami. A właściwie zabijakami – okrutnymi najemnikami, o których słyszał każdy, bo byli najlepsi w swoim fachu (przynajmniej w tej części Wyldu). Jak z każdym jednak, tak i z nimi, czas nie obszedł się łagodnie. Lat przybyło im na karku, podobnie jak kilogramów, wojaczkę zamienili na picie i jedzenie, a choć wciąż potrafią zaimponować i wyglądem, i siłą, dawna sprawność odeszła w zapomnienie. Siebie też już nie widują, bo każdego los pchnął gdzieś indziej. Ale ten sam los już wkrótce znów ich połączy.
Clay Cooper, dawny członek Sagi, jak siebie określali, wiedzie spokojne życie. Ma żonę, ma dziecko, ludzie wiedzą kim był, chcą słuchać opowieści z dawnych lat, jednakże on pogrzebał swoją przeszłość i nie ma zamiaru do niej wracać. Aż do dnia, kiedy na progu jego domu pojawia się Gabriel, dawny kolega po fachu, który prosi go o pomoc. Jego córka, Rose, została porwana i uwięziona na drugim końcu świata. I to na dodatek w miejscu obleganym przez najprawdziwsze potwory. By ją ocalić, Clay i Gabriel, będą musieli zebrać resztę członków Sagi i wyruszać do Wyldu na samobójczą misję. Czekają tam na nich całe zastępy najróżniejszych, śmiertelnie niebezpiecznych wrogów i bestii – tych w ludzkiej i nieludzkiej skórze – oraz, najprawdopodobniej, śmierć. Ale czego nie robi się dla przyjaciół, tym bardziej gdy dawna iskra gdzieś się tam jeszcze tli…

Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/11/krolowie-wyldu-nicholas-eames.html

Link do opinii
Inne książki autora
Krwawa Róża
Nicholas Eames0
Okładka ksiązki - Krwawa Róża

Drugi - po Królach Wyldu - tom cyklu ,,Saga" Żyj szybko, umieraj młodo. Pam Hashford ma już dość pracy w podrzędnej spelunce. Gdy w mieście pojawia...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy