Na plaży w Jelitkowie znaleziono skórzany worek, przykryty warstwą podmorskich roślin i muszli. Przez rozdarcie wystawała z niego zniekształcona ludzka dłoń.
Prokurator Marta Krynicka nalega, by śledztwo poprowadził komisarz Sławomir Kruk, który rozwiązał już niejedną równie makabryczną sprawę. Wezwany z urlopu policjant rozpoczyna żmudne zbieranie dowodów i przesłuchania świadków. Jednak, wbrew jego oczekiwaniom, największym problemem okazuje się współpraca z prokuraturą, która teraz sugeruje, by nie wnikał zbyt głęboko w sprawę i zakończył dochodzenie tak szybko, jak to tylko możliwe. Kruk nigdy nie był niczyją marionetką, dlatego nadal uparcie dąży do prawdy, ale ta sprawa zaczyna go przerastać. Nadepnął na odcisk bardzo wpływowym i niebezpiecznym ludziom.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2017-07-05
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 496
Do niedawna polską literaturę czytałam na prawdę sporadycznie, bo nie potrafiłam się do niej ani przekonać ani nie umiałam znaleźć nic co miało by tak zwane ręce i nogi. Jednak albo ja zmieniłam nastawienie i wymagania albo polscy autorzy zaczęli pisać składniej i lepiej, bo coraz więcej pozycji znajduje swoje miejsce na mojej półce. A ich czytanie zdecydowanie sprawia mi więcej przyjemności niż jeszcze kilkanaście miesięcy temu.
Komisarz Sławomir Kruk oskarżony i nadużycie przemocy fizycznej wobec podejrzanego zostaje oddelegowany na przymusowy urlop. Pech, może szczęście chcą, że kończy się on zaledwie po kilku dniach. Prokurator Marta Krynicka chce go wciągnąć do prowadzenia śledztwa w sprawie dokonanego morderstwa. W Jelitkowie na plaży zostają znalezione zwłoki mężczyzny. Ktoś dokonał zbrodni karą worka tzw. Poena cullei. Wykonywana w starożytnym Rzymie głównie za ojcobójstwo. Na czym polegała? Na zaszyciu żywego człowieka w skórzanym worze wraz z żywym psem, kogutem, wężem i kotem. W tym przypadku zwłoki mężczyzny umieszczona zostały wraz z wężami. Duet składający się z komisarza oraz pani prokurator musi rozwikłać kto wybrał taką metodę zbrodni i czy faktycznie mężczyzna ma na sumieniu śmierć ojca lub kogoś bliskiego. Problemem okazuje się fakt, że w pewnym momencie Marta ma swoje zdanie co do śledztwa, a Sławek swoje. Ona chce by nie wnikać zbyt głęboko i jako młoda prokurator pragnie mieć na swym koncie szybkie i spektakularne zamknięcie sprawy. Kruk nigdy nie był i nie będzie niczyją marionetką, więc mimo wszystko postanawia grzebać dalej. Bo wie i czuje, że to co proponuje Krynicka nie jest prawdą. Tyle, że komisarz nadepnął na odcisk komuś bardzo wpływowemu i niebezpiecznemu...
Muszę przyznać, że książka wciąga od pierwszych stron i jest jedną z tych, które czyta się bo chce się wiedzieć co dalej. I choć pozycja należy do tych o większej objętości to ewidentnie stron ubywa bardzo szybko. Przypadł mi do gustu sposób przedstawienia bohaterów i ukazania policjanta jako niekoniecznie pozytywnego człowieka. Polecam osobom chcącym zacząć przygodę z kryminałem gdyż książka nie należy do krwawych, a jest na prawdę klimatyczna.
Więcej na:
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
Na plaży w Jelitkowie znaleziono skórzany worek, przykryty warstwą podmorskich roślin i muszli. Przez rozdarcie wystawała z niego zniekształcona ludzka dłoń.
Komisarz Sławomir Kruk przebywa na przymusowym urlopie, na który został wysłany z powodu oskarżenia o stosowanie przemocy fizycznej wobec podejrzanego. Jednak urlop nie trwa długo. Właśnie rozpoczyna się sprawa o morderstwo i prokurator Marta Krynicka wyraźnie prosi aby Kruk prowadził śledztwo.
Kara worka (Poena cullei), to kara śmierci stosowana w starożytnym Rzymie za ojcobójstwo. Polegała na zaszyciu w skórzanym worze skazanego wraz z psem, kogutem, wężem, kotem i wrzuceniu do morza lub rzeki. Za Hadriana zasięg kary ograniczono do przypadków zabójstwa rodziców i dziadków, a w średniowieczu karano w ten sposób dzieciobójczynie. Na pewno zastanawiacie się, po co piszę o jakiejś karze, która nas nie dotyczy. W taki właśnie sposób został zamordowany historyk Stefan Rakowiecki i to sprawę tego mordu będzie próbował rozwiązać duet Kruk-Krynicka stworzony przez Piotra Górskiego. Nawiasem mówiąc, bardzo ciekawe co też zrobił Rakowiecki, że zasłużył sobie na tak okropną i brutalną śmierć.
Otóż to – duet – on na podobnych dochodzeniach i śledztwach zjadł zęby, ma ugruntowaną pozycję, choć u przełożonych nie cieszy się najlepszą opinią; ona jest nowicjuszką, dopiero zaczyna swoją karierę, to jej pierwsza sprawa, w dodatku jest czyjąś protegowaną. Czytelnik staje się obserwatorem wzajemnej gry, którą prowadzą główni bohaterowie. I choć on próbuje rozwiązać zagadkę śmierci Rakowieckiego szybko, to prokuratura ciągle podkłada mu kłody pod nogi. Dosłownie tak, jakby komuś bardzo zależało, aby tę sprawę umorzono.
Piotr Górski polonista, urodzony na Mazurach. Jest autorem charakterystycznym, który rozpoczął swoją karierę w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Horda, Megalomani, Wycieczka do dziś pozostają jednymi z ciekawszych tekstów z tamtego okresu. Kruk stanowi jego debiut, jeżeli chodzi o powieści kryminalne. Czy i tym razem będzie się dobrze mówiło o jego twórczości.
Bardzo lubię takie niejednoznaczne postaci jak tytułowy Kruk. Z jednej strony jest inteligentny, bystry i sprytny; z drugiej zasłynął z nieszablonowego prowadzenia śledztw – szybko wpada w złość. W pracy najważniejsze jest dla niego to aby jak najszybciej zakończyć dochodzenie i to z sukcesem; w życiu prywatnym nie ma niestety zbyt wiele szczęścia. Ma za to coś, co stanowi o tym, że jest świetnym gliną – instynkt, inaczej nazywany policyjnym nosem.
Przyznaję, że ostatnio coraz rzadziej czytuję powieści kryminalne, a w tym przypadku chyba czuwała nade mną opatrzność. Kryminał Piotra Górskiego okazał się naprawdę dobry i czytałam, może nie z duszą na ramieniu, ale z wielkim zainteresowaniem. Akcja nie wbija w fotel, ale i nie nudzi, płynie niby powoli, wystarczająco jednak by wciągnąć czytelnika do gry.
Czasem tak mam, że jest mi tak po prostu przykro, że kończę jakąś lekturę. W tym przypadku było podobnie. Ale na całe szczęście, Piotr Górski zostawił sobie furtkę i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkam się na kartach powieści ze Sławomirem Krukiem. Debiut kryminalny Górskiego uważam za bardzo udany. Jeśli macie ochotę na ciekawy, intrygujący kryminał ze specyficznym bohaterem, którego się lubi, to powieść Kruk wam gorąco polecam.
Na plaży w Jelitkowie zostaje odnaleziony wór z wołowej skóry, a w nim zwłoki mężczyzny, który zaginął już jakiś czas temu. Sprawę z rąk doświadczonego starszego kolegi przejmuje młoda pani prokurator, a na współpracownika z policji wybiera komisarza Kruka. Sława policjanta, choć niezbyt pochlebna, wydaje się być wystarczającym wytłumaczeniem tego postępowania, więc zostaje on ściągnięty z przymusowego urlopu i włączony do sprawy. Szybko przekonuje się, że komuś bardzo zależy na tym, aby śledztwo zostało jak najszybciej zakończone, a jako sprawcę wskazano zmarłego w wypadku brata zamordowanego. Komisarz Sławek Kruk nie jest jednak człowiekiem, którego łatwo jest zmanipulować czy zastraszyć. Tym bardziej, że na jaw wychodzą nowe fakty, przeczące tej zbyt idealnej by mogła być prawdziwa teorii.
Całość recenzji dostępna pod adresem: http://zapach-ksiazek.pl/kruk/
„Kruk” autorstwa Piotra Górskiego to rewelacyjnie napisany kryminał, którego atutami są świetnie przemyślana fabuła oraz wyrazista kreacja głównych bohaterów. Czytałam tę powieść z ogromną przyjemnością i nie ukrywam, że mam apetyt na więcej przygód komisarza Sławomira Kruka.
Na plaży w Jelitkowie zostaje odnalezione ciało mężczyzny. Stan zwłok Stefana Rakowieckiego nie pozwala wątpić, że jego śmierć była aktem wyjątkowo brutalnego i wyrafinowanego morderstwa. Sprawę przejmuje młoda, posiadająca koneksje prokurator Marta Krynicka, która na swego partnera wybiera doświadczonego, ale odsuniętego przez przełożonego od śledztwa komisarza Sławomira Kruka. Krynicka liczy, że szybkie rozwiązanie sprawy morderstwa oraz współpraca z kontrowersyjnym policjantem będącym negatywnym ulubieńcem prasy umożliwi jej wybicie się w prokuratorskim światku i zyskanie pozytywnego rozgłosu. Pani prokurator nie przewidziała jednak, że Kruk za nic będzie miał jej naciski, by jak najszybciej zakończyć śledztwo – prawda dla komisarza jest bowiem ważniejsza niż ambicje i ukryte motywy działania Marty Krynickiej…
W miarę rozwoje śledztwa na światło dzienne wychodzi coraz więcej niepokojących faktów. Na scenę wkraczają nowi podejrzani i świadkowie, którzy bardzo niechętnie dzielą się informacjami na temat ofiary morderstwa. Wypływają brudne fakty dotyczące życia Stefana Rakowieckiego. Ktoś zaczyna mataczyć, by niewygodna prawda nie wyszła na jaw.
Piotr Górski stworzył świetną powieść, którą czytałam z niesłabnącym zainteresowaniem. Intryga kryminalna mocno wciągała, bohaterowie zaskakiwali mnie na każdym kroku, a humor obecny w tytule rozładowywał atmosferę i nadawał całej opowieści lekkości. Jeżeli poszukujecie dobrego, polskiego kryminału, to polecam sięgnąć po „Kruka”. Mnie lektura tego tytułu dostarczyła mnóstwa pozytywnych wrażeń.
"Zadawanie pytań bywa niebezpieczne, czasem można spytać kogoś, kto dla odmiany nie kłamie"
Nagabywana przez moich znajomych, "przeczytałaś w końcu tego Kruka?" i "mobilizowana" przez bardzo dobre opinie tych znajomych na kanapie, których opinie sobie cenię, w końcu i ja sięgnęłam po książkę Piotra Górskiego "Kruk".
Jest to tom pierwszy cyklu o komisarzu Sławomirze Kruku i powiem szczerze, że dawno nie miałam tak ambiwalentnych odczuć co to jakiejś lektury. Nie lubię takiego stanu. Zwykle wolę kiedy książka mi się podoba, albo nie podoba i wszystko jest jasne. W tym omawianym obecnie przypadku jest zgoła inaczej. Książka podoba mi się i to bardzo i jednocześnie, nie podoba... Ale po kolei, najpierw minusy
Po pierwsze, te schematy, o których pisali już też inni czytelnicy przede mną. Komisarz Kruk, wolny około czterdziestki, oczywiście bezapelacyjnie przystojny taki, do którego lgną wszystkie baby, nawet takie, które same przed sobą nie chcą się do tego przyznać. Wszystkie śliczne, zgrabne i wszystkie chętnie wlazłyby Krukowi do wyra. Łącznie z jego byłą żoną.
Po drugie, jakoś jak na mój gust, taki mądry i doświadczony śledczy zbyt późno odkrywa, że w ogóle i to w taki mało subtelny sposób pani prokurator sobie z nim pogrywa, ale jakoś jakby mało go to obchodziło. W ogóle nie stara się dowiedzieć, po co, na co i dlaczego, pyskata gówniara to robi. A on przecież taki jedyny sprawiedliwy kryształ.
Po trzecie to o co zawsze czepiałam się, czepiam i będę czepiać w książkach, gdzie moim zdaniem spokojnie bez takich wstawek można się obejść. Cierpienie zwierząt. Tutaj najbardziej obrazową i rozbudowaną sceną z tego gatunku jest ta z kurczakami... myślę, że można było użyć innego przykładu, by pokazać delikwentowi, to co chciano mu pokazać. Ale powiedzmy, że nad tym jestem w stanie jakoś, acz niechętnie przejść do porządku dziennego, w końcu, cała scena odbywa się w ubojni drobiu, po co więc szukać przykładów gdzieś dalej. Ale dalej mamy jeszcze otrucie psa i wzmiankę, niejako mimochodem o wiszącym na płocie kocie. Po co to? Tego już zupełnie nie pojmuję.
Ale może teraz pomówmy o plusach.
Po pierwsze mimo schematów, a właściwie raczej, nawet ze schematami można ciekawie, jak już wspominałam o tym, przy okazji opiniowania innej książki. Tutaj właśnie jest ciekawie. W sumie nie umiem jakoś dokładniej określić, na czym to "ciekawie" polega, ale książka jest tak napisana, że chce się czytać i czytać i ciągle czytać, wciąga jak bagno nabakanego ćpuna. Nie ma dłużyzn, nic niewnoszących do akcji scen rozciągniętych jak guma do żucia. Wszystko jest zwarte i wiarygodne. Nie ma jakichś królików wyciąganych nagle z kapelusza, czy dziwnych zbiegów okoliczności.
Po drugie podobało mi się jak "pięknie" tak niby niechcący, jednym okiem pan Piotr pokazał sieć oplatających się zależności przestępców i polityków. Gdzie często, ci drudzy są też tymi pierwszymi. Tę rękę, która w myśl przysłowia, myje drugą rękę, te fortuny i bogactwo, własne lądowisko dla helikopterów, rezydencja godna królów i sposoby "zarabiania" na to wszystko. Między innymi fundacja żony pana senatora. I to wszystko u nas w naszym pięknym rodzimym biało-czerwonym kraju, nie gdzieś na antypodach, czy w jakiejś innej Szwecji.
Po trzecie humor. Pan Górski uprawia ten rodzaj humoru, który mnie kręci. Scenka rodzajowa ze szwagrami i ich telewizorem rozłożyła mnie na łopatki. Kiedy komisarz pyta delikwenta, czy mierzył do szwagra z pistoletu, tenże odpowiada zapijaczonym głosem "no psikłem go"pokazując pistolet na wodę do złudzenia przypominający prawdziwą broń. A kiedy psiknął nią na pokaz i komisarza, z rozbrajającą szczerością mówi "o przepraszam, nie myślałem, że trafię" Mimo że wciąż nie wiem (tak jak i sami zainteresowani) czyj właściwie w końcu był ten telewizor, ta cała historia ubawiła mnie do łez.
Reasumując, myślę, po głębokiej dyskusji sama ze sobą, że, przeczytam następną książkę Pana Górskiego i sprawdzę, czy wyleczył się z "upiększania" swoich historii scenami z cierpienia naszych braci mniejszych, tym bardziej że wcale tego nie potrzebuje, bo i bez tego jest naprawdę dobrym pisarzem.
Dobry kryminał, ciekawy Sławomir Kruka, trochę przerysowana postać prokuratorki. Z pewnością sięgnę po następny tom serii.
Wreszcie trafiłam w bibliotece książkę pana Piotra. I jestem zadowolona. Dobry, wciągający kryminał. Trochę przejaskrawiona dla mnie postać prokurator Marty Krynickiej ale nie przeszkadza bardzo w odbiorze lektury. Natomiast szczerze polubiłam komisarza Sławomira Kruka, mimo jego wybuchowej natury i agresywnego chwilami zachowania. Pomimo tych wad jest to dobry, dokładny, dociekliwy i uparty śledczy. Nie dba o naciski z góry, jeśli chwyci trop to nie popuści, aż rozwiąże zagadkę. Zycie prywatne ma niezbyt pokładane ale to w większości standard w kreowaniu dobrych policjantów. mam nadzieję, że uda mu się także w tej dziedzinie osiągnąć sukces. Fabuła wciąga od początku i można się oderwać od czytania. Dużo samowolki pani prokurator, wartkiej akcji i różnych emocji. Już sięgnęłam po kolejny tom, ponieważ zakończenie tegoż trochę zaskoczyło i jednocześnie zapowiada ciekawy ciąg dalszy.
Powieściowy debiut Piotra Górskiego otrzymuje u mnie solidną 6. To kryminał na poziomie, który nie epatuje przemocą i wulgaryzmami. Choć sam motyw zbrodni nieco oklepany, czyta się bardzo szybko i dobrze. Duży plus za nawiązanie do rzymskiej kary/rytuału poena cullei dało to efekt niezwykłego morderstwa. Podsumowując - intrygujący główny bohater, wkurzająca prorok i klasyczna forma kryminału. Biorę się za tom 2.
Nareszcie policjant, który nie jest alkoholikiem :) Można? Można! Skomplikowana fabuła, konsekwentnie rozwijane wątki, wyrazisci bohaterowie - nie ma sie do czego przyczepić. Obok Chmielarza i Małeckiego - moje kolejne odkrycie.
Co zrobić, gdy wyczerpało się wszystkie możliwości, a porwany z ulicy jedenastolatek nadal pozostaje zaginiony? To pytanie zadaje sobie komisarz Sławomir...
Komisarz Kruk powinien odczuwać satysfakcję, że prokurator Marta Krynicka została oskarżona o morderstwo i czeka w areszcie na proces. A jednak nie wierzy...
Czytam,
Sawomir Kruk po oskarżeniu o stosowanie przemocy fizycznej wobec podejrzanego zostaje skierowany przez przełożonego na przymusowy urlop. Czytelnik poznaje policjanta z nienajlepszej strony. Wybawieniem dla Kruka okazuje się prośba prokurator Marty Krynickiej, która chcę go wciągnąć do prowadzonego śledztwa w sprawie morderstwa. Na plaży w nadmorskim Jelitkowie znaleziono skórzany worek z którego wystawała zniekształcona ludzka ręka.
"Czasami, jeśli zbyt głęboko wnikał w takie wyobrażenie, budził się w im gniew. I bywało, że ten gniew przejmował nad nim kontrolę. Gówno prawda, że człowiek kieruje własnym życiem. Kierują nim impulsy, nad którymi nie ma panowania. I trzeba ponosić tego konsekwencja. (...)"
Przez autora został zastosowany znany z innych powieści kryminalnych schemat. Błyskotliwy policjant musi ponieść konsekwencje nieprzyjemnego incydentu. I jak pewnie się domyślacie w nowym śledztwie ma odzyskać swoje dobre imię. Sławomir Kruk jest postacią tajemniczą. Targają nim demony przeszłości. Dowiadujemy się, że rozwiódł się z żoną. Nie wiadomo do końca, co było przyczyną rozpadu związku. Kruk obecnie żyje niczym pustelnik ograniczając do minimum przyjemności. Osobowościowo dobrał się świetnie z prokurator Krynicką. Ona również ograniczyła swoje życie towarzyskie do niezbędnego minimum,a na palcach jednej ręki można policzyć mężczyzn z którymi spała w ostatnim czasie. Górski wykreował świetny literacki duet. Już od pierwszych stron czuć dziwną chemię między Krukiem, a Krynicką.
Sławomir Kruk to dość nieszablonowa postać. Jest błyskotliwym mężczyzną i zdecydowanie wie jak prowadzić śledztwo. Jego metody śledcze zdecydowanie odbiegają od tych przewidzianych przez policyjne procedury. Dla niego liczy się efekt końcowy, a nie samo dojście do celu. Kruk ma coś w sobie z Brudnego Harrego. W pracy korzysta z pomocy zaufanych kolegów- Lalkarza i Dentysty. Przełożeni nie mają o nim nazbyt pochlebnego zdania. Mnie jego postać zauroczyła. Z pozoru ostry i nieprzystępny potrafi w odpowiednich momentach okazać współczucie. Co najważniejsze Kruk ma nieprzeciętny instynkt policyjny. Dodatkowo dość nieszablonowo prowadzi przesłuchania świadków. Potrafi w gąszczu sprzecznych informacji odnaleźć tę jedną prawdziwą. Szkoda, że nie układa mu się w życiu uczuciowym i wybiera niewłaściwe kochanki.
"Chodzi tylko o to (...), że jesteś sadystą i krzywdzisz ludzi, gdy są słabsi. To tak jak ja. (...)"
Marta Krynicka stawia w pracy na przestrzeganie prawa i procedur. Często ma odmienne do Kruka zdanie. Chcę odciąć się od obrazu córki wpływowego polityka. Śledztwo zostaje jej przydzielone nieprzypadkowo, to ma być jej szansa na wykazanie się. Marta jest kobietą ambitną i zdeterminowaną. Krynicka na pierwszym miejscu stawia swoją karierę i usilnie dąży do awansu. Nie w głowie jej mężczyźni i przelotne romanse. Wybiera Kruka, ponieważ ma nadzieje, że dzięki jego pomocy uda się jej rozwiązać medialne śledztwo. Tej postaci jakoś nie polubiłam. Marta wydawała mi się nazbyt wyniosła. W moim odczuciu przeceniała swoją rolę w śledztwie. Spodobało mi się, że Krynicka również umie pokazać pazurki. Pani prokurator również dała ponieść się emocjom kilka razy.
Poena cullei to stosowana w starożytnym Rzymie kara śmierci nakładana za ojcobójstwo. Oskarżony został zaszywany żywcem w skórzanym worku wraz z psem, kogutem, wężem i kotem. W dalszej kolejności worek został wyrzucany do morza lub rzeki. W ten sposób został zamordowany doktor historii Stefan Rakowiecki. Pomysł na fabułę uznaje za genialny. Autor dodatkowo wplótł ciekawe wątki poboczne. Poza sprawą morderstwa ujawnione zostaje stręczycielstwo pewnego bossa mafijnego. Górski zgrabnie wplótł motyw zakrojonego na dużą skalę handlu narkotykami. W książce sporo się dzieje, niektóre akcje są bardzo brawurowe.
Co ciekawe, gdy jesteśmy już blisko rozwiązana zagadki autor nagle podaje kolejne informacje, które burzą nasz schemat. Górski przemyślał każdy element, kolejne zdarzenia nie są przypadkowe. Spodobało mi się, że autor postawił na krótkie rozdziały, co zdecydowanie ułatwiło lekturę. Postaci drugoplanowe były mocno zarysowane począwszy od szemranego gangstera, na uzależnionym od narkotyków synu pewnego milionera kończąc.
"A jeśli się nie przesłyszał, znalazł coś, co nie pasowało. Miał przeczucie, że może to być ważne. (...)"
Kruk to książka dopracowana. To kryminał skrojony na miarę, którego fabuła wciąga od pierwszych stron. Autor bawi się czytelnikiem i nie ułatwia mu odgadnięcia zagadki. Do ostatnich stron nie wiadomo, kto jest zabójcą. Piotr Górski zdecydowanie wie, jak stopniować napięcie. To nieszablonowy kryminał napisany w świetnym stylu. W charakterystyce głównych bohaterów autor postawił na kontrasty. Samo zakończenie to istny majstersztyk i zdecydowanie stanowi ukoronowanie całej książki. Sama nie spodziewałam się, że ta historia skończy się w tak nieprzewidywalny sposób. Spodobało mi się, że Górski pozwolił swoim bohaterom żyć własnym życiem. Dodatkowo autor nie upraszczał żadnego wątku. Takie kryminały czyta się z przyjemnością.
Kruk to perfekcyjnie napisana powieść kryminalna, która wciąga czytelnika już od pierwszej strony. Fabuła książki jest nieprzewidywalna i stanowi nie lada gratkę dla fanów gatunku. Zakończenie sugeruje, że autor może napisać kontynuacje przygód komisarza Kruka. Sama z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Polecam!