Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: b.d
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 616
Kiedy kogoś kochasz, to wymawiasz jego imię zupełnie inaczej. Słychać, że w twoich ustach jest bezpieczne.
Willow to niesamowita dziewczynka. Wesoła, urocza, niezwykle bystra. Od rówieśników odróżnia ją tylko jeden drobiazg- nieuleczalna choroba, nazywana defektem kolagenu. Jej kości są tak słabe, że łamią się nawet w trakcie wykonywania podstawowych czynności. Jazda na łyżwach, piżama party, a czasami także samodzielne korzystanie z toalety- to wszystko leży daleko poza zasięgiem jej możliwości.
Jej choroba bardzo obciąża finansowo rodziców. Nie wszystkie leki i zabiegi są dofinansowywane, a do tego dochodzą nieplanowane wydatki. Zupełnie niespodziewanie rodzice Willow dostają możliwość poprawy swojej sytuacji. Wystarczy wytoczyć proces o tzw. niedobre urodzenie lekarzowi, który prowadził ciążę. Czy w takiej sytuacji postawią wszystko na jedną kartę?
Każda strona książki wypełniona jest po brzegi emocjami. Autorka bardzo wiernie pokazała sytuację wszystkich bohaterów tego dramatu. Z jednej strony mamy rodzinę dziewczynki, jej rodziców i starszą siostrę, z drugiej panią adwokat i lekarkę, które zostały zaangażowane w sądowy proces. Każdy rozdział to krótka historia jednego z bohaterów, przedstawiająca jego sposób postrzegania tej sprawy, a także wspomnienia z niełatwej, choć szczęśliwej przeszłości. Choroba dziewczynki wpłynęła na życie wszystkich członków rodziny i nadała codzienności określony rytm. Miałam świadomość, że bohaterom musi być niesamowicie ciężko, jednak autorka wskazała aspekty, o których zupełnie nie myślałam. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla starszej, zdrowej siostry? Jak powinni zachowywać się rodzice, żeby Amelia nie poczuła się odrzucona i mniej kochana?
Picolut oparła książkową fabułę na kilku istotnych, ponadczasowych problemach. Wiele uwagi poświęciła min. relacjom matki z dzieckiem, pokazując, że matczyna miłość nie widzi na swojej drodze barier i ograniczeń. Rodzicielka potrafi poświęcić życie swoje i innych ludzi, kiedy tylko dostrzega cień szansy na pomoc dziecku. Tak właśnie postępowała Charlotte, idąc do celu po przysłowiowych trupach. Niezrozumiana, zgnębiona, bez wsparcia- to nie miało dla niej żadnego znaczenia. Znała swoje priorytety i wierzyła, że robi dobrze. Mimo wszystko.
Nie zmienia to jednak faktu, że trochę się jej dziwiłam. Moja mama zawsze powtarza, że najważniejsza w osiągnięciu porozumienia jest zwyczajna ludzka rozmowa. Zabrakło mi tego dialogu między bohaterami. W sytuacji kryzysowej, kiedy rodzina powinna być ze sobą szczególnie blisko, każdy z nich zamykał się w swoim świecie i próbował samotnie mierzyć się z problemami, które w ten sposób wciąż tylko narastały.
Inna, ważna kwestia, to przyjaźń, która łączyła naszą bohaterkę z oskarżoną położniczką. Relacja między kobietami sięgała wielu lat wstecz, opierając się na silnych, długo budowanych, fundamentach. Zawsze mogły na siebie wzajemnie liczyć i były po tej samej stronie. Tym razem jedna z nich zdecydowała, że są sprawy cenniejsze od wspólnej zażyłości. Czy postąpiła słusznie, czy może istniała inna możliwość rozwiązania tej sprawy?
Dawno nie czytałam powieści, która by mnie tak poruszyła. Wywołała we mnie tak silne emocje, a jednak ciężko było mi o niej pisać. Mała Willow zauroczyła mnie już pierwszym książkowym zdaniem. Byłam pełna podziwu dla tej dziewczynki, będącej najdzielniejszą i najodważniejszą bohaterką tej opowieści. I ani przez chwilę nie dziwiło mnie to, że jej mama jest gotowa zrobić wszystko, byle tylko uczynić jej życie lepszym.
Powieść przeczytałam naprawdę szybko, chociaż liczyła aż 600 stron. Rozwój akcji niezmiernie mnie intrygował. Cały czas zastanawiałam się, co postanowią bohaterowie i czy zmienią zdanie. Po cichu liczyłam także na happy end, chociaż nie do końca wiedziałam, co on mógłby w tym dramacie oznaczać.
Z Picoult spotkałam się wiele razy. Spotkania te zawsze były owocne, poruszające i głębokie. Autorka, jak nikt inny, potrafi opisać dramaty rządzące ludzkim życiem i problemy, które popychają w kierunku akurat takiego zachowania. Mimo że historia opierała się na fikcji literackiej, to wywołała we mnie silniejsze emocje, niż niejedna opowieść z życia wzięta.
Dzisiaj chyba pobiłam swój rekord. Przeczytałam koło 450 stron. Dlatego już teraz was ostrzegam. Kiedy zaczniecie czytać ksiązkę Jodi Picoult pod tytułem "Krucha jak lód" też przepadniecie zaledwie po pierwszych kilku słowach. To pozycja niesamowicie wciągająca, niezwykle emocjonująca i głęboko poruszająca. Gdyby nie inne obowiązki pewnie historię Willow O'Keefe poznałabym w ciągu jednego dnia. Nie napiszę, że Willow to mała dziewczynka, bo wiem, że by ją to uraziło ze względu na jej niski wzrost. Tak więc, ta młoda oraz bardzo mądra dziewczyna, córka Charlotte i Sean od urodzenia choruje na osteogenesis imperfecta, czyli wrodzoną łamliwość kości. Jeszcze kiedy była w brzuchu mamy miała kilka złamań. Willow potrzebuje nieustannej opieki, która jak można sobie wyobrazić, była strasznie kosztowna. Jej rodzice ledwo wiązali koniec z końcem. Jednakże dziewczynka nie użalała się nad sobą, starała się patrzeć na świat pozytywnie. Lecz nie wszyscy potrafili dostrzegać to co wokół nich jest dobre. Dla niektórych świat był jedynie szary, w najlepszym wypadku czarno-biały. Czy dzięki Willow przejrzą wreszcie na oczy i zrozumieją co w życiu jest najważniejsze? Nie wiem dlaczego, ale zauważyłam że nigdy nie pochwalam zachowania matek czy żon w książkach. Zawsze odnoszę wrażenie, że ich mężowie to prawdziwe skarby, których nie potrafią docenić, a także że ich dzieci są mądrzejsi od swojej rodzicieli. Tak było i teraz. Od początku byłam po stronie Seana, nie Charlotte. Jej zachowanie było dla mnie niezrozumiałe i egoistyczne. Miałam wrażenie, że ona nie chce uszczęśliwić swojej córki albo całej rodziny... tylko siebie. Natomiast Sean według mnie był przykładnym mężem i ojcem. Popełniał błędy, nie wszystko zauważał, ale często nie miał możliwości zobaczyć kilku rzeczy przez zachowanie własnej żony. Moją ukochaną bohaterką jest oczywiście Willow. Jej mądrość, inteligencja oraz dziecięca radość były zaraźliwe i wywoływały na mojej twarzy szczery uśmiech. Kiedy cierpiała, ja cierpiałam razem z nią. Nieustannie trzymałam za nią kciuki, wierząc, że ktoś wreszcie zobaczy czego ona tak naprawdę pragnie. To samo tyczyło się jej siostry Amelii. Miałam nadzieję, że wreszcie i do niej los się uśmiechnie, a najbliżsi zauważą, że również należy do rodziny, że również ma swoje potrzeby, problemy i marzenia. Jodi Picoult w książce "Krucha jak lód" jak we wszystkich swoich powieściach poruszyła trudne i kontrowersyjne tematy. Choroba, pieniądze, aborcja, adopcja, okaleczenia, bulimia i wiele, wiele innych. W pozornie zwykłych słowach czytelnik odkrywa pytania na które sam sobie musi odpowiedzieć. Przy tej pozycji nie da się przejść obojętnie, przeczytać ją bez krzty refleksji, a także bez łez. W przeciwieństwie do innych czytelników na końcu nie płakałam, ale to tylko dlatego, że byłam w tak ogromnym szoku, iż przez dłuższy czas nie mogłam uwierzyć, że autorka zgotowała nam taki finał książki. Nawet teraz ściska i boli mnie w środku, że to skończyło się w ten sposób. Książka jest tak obszerna, a ja nie wiem już co mam pisać. I to chyba podsumowuje jak piękna, rewelacyjna oraz dopracowana do ostatniej kropki jest książka "Krucha jak lód". Jest tak niesamowita, że na jej opisanie brak mi słów! Tu nie trzeba pisać obszernej recenzji książki, tu trzeba rzucić wszystko, by jak najszybciej oddać się lekturze kolejnej fascynującej i pouczającej powieści Jodi Picoult. Willow O'Keefe każdy z was musi poznać!
Bardzo wzruszająca powieść, poruszone są trudne kwestie moralne, opowiadane z perspektywy różnych bohaterów książki. Polecam
Wszystkie książki Picoult, które przeczytałam wywarły na mnie duże wrażenie. Z "Kruchą jak lód" było tak samo. Fabuła jest nasycona emocjami, toczy się na wielu frontach.
Wydawać by się mogło, że główną bohaterką jest Willow. Uważam jednak, że od niej historia tylko się zaczyna. Willow wpływa na życie wielu innych postaci - matki, ojca, siostry, prawniczki, przyjaciółki rodziny - i przez to również oni stają się głównymi bohaterami książki.
Jedno dziecko, które zmienia życie innych.
Książkę czyta się bardzo szybko, a treści w niej zawarte można uznać za kontrowersyjne.
"Krucha jak lód" zalicza się do książek, które na długo zostają w pamięci.
Polecam
Annie nic nie dolega, a mimo to żyje tak, jakby była obłożnie chora. W wieku trzynastu lat ma już za sobą niejedną operację, wielokrotnie oddawała krew...
Delia Hopkins ma bajkowe życie. Mieszka w uroczym miasteczku w sielskim stanie New Hampshire. Ma małą córeczkę, przystojnego narzeczonego, ukochanego ojca...
Przeczytane:2017-05-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam,