Wydawnictwo: Kultura gniewu
Data wydania: 2014-03-24
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 336
Kolejny już raz w tym miesiącu sięgnęłam po graficzną historię. To tak, jakbym ponownie stała się wielką fanką komiksów, to jakby powrót do dawnych minionych czasów młodości, gdy zaczytywałam się właśnie zeszytami z kreskówkami i komiksami drukowanymi w gazetach...
Nie byłam nigdy w Jerozolimie, więc z miłą chęcią sięgnęłam po "Kroniki jerozolimskie". Chciałam się czegoś dowiedzieć o tym mieście i panujących tam zwyczajach. Przyznam jednak, że chociaż dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, to jednak niektórych nie potrafiłam wszystkiego zrozumieć.
Autor opisuje nam swój pobyt w tym mieście i jego okolicach w latach 2006-2007. Jego żona pracuje dla organizacji pozarządowej, więc wyjechała do Jerozolimy razem z rodziną. Z zadziwiającą spostrzegawczością i z poczuciem humoru opisuje nam swoje spotkania nie tylko z pracownikami rozmaitych organizacji, ale także z Żydami, Palestyńczykami i innymi mieszkańcami tego pięknego miasta. Zwiedzanie najważniejszych miejsc dla różnych religii nie było tak zupełnie łatwe, gdyż są one przeważnie pilnowane przez armię izraelską w punktach kontrolnych.
Zauważyłam, że w tym mieście wszyscy modlą się tak jakoś zachłannie, na pokaz, ale jakoś ciągle się ze sobą kłócą o wyższość swojego (może nawet tego samego) Boga i ciągle kłócą się o to. Występuje tu jakby "nadmiar wiary", więc zbyt mało tu miejsca na prawdziwą wiarę.
"Przysięgam, kiedy ogląda się spektakl, którym raczą nas tutejsze religie, odechciewa się być wierzącym."
Autor pokazuje nam w sposób bardzo realistyczny konflikt palestyńsko-izraelski oraz bandyckie sposoby zagarniania terytoriów.
W "Kronikach jerozolimskich" znajdziemy również obraz codziennego życia w tym bardzo pięknym a jednocześnie dziwnym miejscu. Problemy były z praca, przedszkolem dla dzieci, z ruchem ulicznym i ciągłymi korkami. Nawet dowiemy się o kłopotach na lotnisku i przekraczaniu granicy lądowej Izraela.
Bardzo mi się podobały opisy uroczystości żydowskich, nie tylko świąt, ale także autor opisał swój pobyt na weselu...
Ten ponad roczny zapis pobytu w Jerozolimie to bardzo ciekawe przeżycie, niesamowite rysunki i relacja autora tworzy intrygującą rozrywkę.
Polecam, bo nie jest to tylko taka sobie obrazkowa rozrywka. Można się sporo dowiedzieć ciekawych rzeczy.
Nie ma przypadku w tym, że oto dziś możemy cieszyć się kolejnym, trzecim już wydaniem znakomitego komiksu Guya Delisle pt. ,,Kroniki jerozolimskie". Komiksu, przedstawiającego wspomnienia autora z jego ponad rocznego pobytu w tym tytułowym mieście, łączącym w sobie izraelską i arabska kulturę, wiarę, prawa. Dziś wiemy wszyscy, co dzieje się w tamtym zakątku świata, który to raz jeszcze pogrążył się w wojennym piekle i chaosie, z którego chyba nikt nie potrafi wybrnąć zwycięsko. I dobrze jest poznać, bądź też przypomnieć sobie tę graficzną opowieść, która mówi więcej o tamtej rzeczywistości, aniżeli dziesiątki naukowych opracowań. Pozycja ta ukazała się nakładem Wydawnictwa Kultura Gniewu.
Jako słowo się rzekło, mamy tu wspomnienia autora z jego pobytu w Jerozolimie w latach 2008 - 2009, gdy wraz z żoną i dziećmi starał się on żyć tam na tyle normalnie, na ile było to możliwe. Praca, wychowanie, szkolna edukacja, zwyczajne zakupy i rozmowy z ludźmi... - to jedno z obliczy tej relacji, gdyż na drugie składa się trudna polityka, policyjna kontrola każdego kroku oraz wojna, która była wówczas jedynie uśpioną, ale z pewnością wciąż żywą, czego namacalnym dowodem była seria terrorystycznych ataków Hamasu na Izrael, a chwilę potem jego odpowiedź w postaci dramatycznego operacji wojskowej ,,Operacja Płynny Ołów"... O tym jest ta opowieść.
Guy Delisle dał nam kolejny raz to, z czego słynie jego literacka twórczość - opowieść o pięknym i zarazem strasznym zakątku świata, podaną w sposób szczery, bezpośredni, mocny..., ale też i z poczuciem inteligentnego humoru, który niejako łagodzi ów ciężar wymowy. I jest to chyba jeszcze bardziej fascynująca, czytelnicza podróż w czasie i przestrzeni - właśnie teraz, gdy Jerozolima i cały ten styk żydowskiego i arabskiego świata znajduje się znów w ogniu, którego próba zrozumienia stanie się być może nieco łatwiejszą, właśnie dzięki tej graficznej opowieści.
Najbardziej uderzyło mnie w tej wspomnieniowej relacji to, jak łatwo łączy się tu humor z najprawdziwszym dramatem. Z jednej strony są to zabawne ograniczenia dla Żydów ze strony Arabów i na odwrót, słowne potyczki i próby uprzykrzenia życia, czy też jakże widoczny kontrast pomiędzy mimo wszystko zachodnimi, żydowskimi dzielnicami i arabską częścią miasta..., ale z drugiej jest i najprawdziwsza śmierć, terror i wojna, która wybrzmienia na stronach tego komiksu już wcale nie w komediowy sposób. I co najważniejsze, wszystko to jest prawdą o Jerozolimie, gdzie śmiech i krew idą często ze sobą w nierozłącznej parze...
Jednocześnie jest tu także i polityka, której to bynajmniej Delisle - czy to dobrze, czy też źle, to już pozostaje kwestią naszego odbioru, nie unika. Jednakże gdzieś tam z tyłu głowy pojawia się myśl, że być może w nieco bardziej obiektywnym i nieangażującym ujęciu, opowieść ta byłaby jeszcze lepszą. Oczywiście nie wiem, czy byłoby to w ogóle możliwym po półtorarocznym pobycie z Jerozolimie, które to miasta z pewnością wiele zmienia w życiu człowieka i postrzeganiu przez niego prawideł otaczającego go świata.
Co zaś do ilustracyjnej postaci tego komiksu, to mamy tu znane nam już doskonale z twórczości tego autora niezwykle proste, lekko kanciaste, pociągnięte surową kreską i zarazem nacechowane dużą dawką ironii i pastiszu, rysunki. Co interesujące, najładniej dla oka przedstawiają się tu widoki miasta i jego słynnych obiektów, zaś nieco gorzej mam się rzecz z ludźmi i ich życiem, co też wydaje się być zamierzonym przez autora, który w ten sposób mówi nam o tym, że miasto jest takim samym dla każdego, zaś jedynie ludzie czynią go innym dla każdej z dwóch stron konfliktu. Warto docenić tu także dobre kadrowanie oraz niezwykle subtelną, oscylującą głównie wokół szarości, ale od czasu przełamywaną bardziej optymistycznymi barwami, kolorystykę tych ilustracji.
To ciekawa, wielokrotnie zaskakująca i niezwykle klimatyczna historia, która za sprawą komedii, dramatu i zarazem prawdy o tamtym świecie, niesie nam tyleż rozrywkę i przyjemność, co i skłania do ważnej refleksji nad tym, czy kiedykolwiek Jerozolima stanie się miastem pokoju, normalności, należnym jej miejscem religijnego kultu. Wnioski nie napawają optymizmem, ale oczywiście jak zawsze, to czas pokaże. Niemniej z pewnością po lekturze tego komiksu wiemy więcej o tym, czym jest konflikt żydowsko-arabski, a to już bardzo wiele.
,,Kroniki jerozolimskie" Guya Delisle, to rzecz znakomita, ważna, godna zdobytych przez nią komiksowych nagród i wyróżnień. I dlatego cieszmy się, że Kultura Gniewu przypomniała nam tę opowieść właśnie teraz. Polecam.
Fani twórczości autora „Kronik jerozolimskich” i „Pjongjangu” znajdą tu wszystkie charakterystyczne elementy jego stylu...
Komiksowy travelogue, czyli dziennik z podróży do stolicy Korei Północnej. Guy Delisle, kanadyjski rysownik i animator, wyjechał służbowo...
Przeczytane:2024-08-24, Ocena: 6, Przeczytałem,
POPKulturowy Kociołek:
Kroniki jerozolimskie to komiks-reportaż, w którym Delisle relacjonuje swoje doświadczenia z życia w Jerozolimie. Autor przyjeżdża do miasta wraz z żoną, która pracuje dla organizacji humanitarnej, oraz dziećmi. Komiks podzielony jest na krótkie, dzienne epizody, które tworzą mozaikę wydarzeń, spotkań i obserwacji dotyczących codziennego życia w tym miejscu oraz konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Delisle podchodzi do tematu w sposób niemalże dokumentalny, przedstawiając z pozoru banalne momenty codzienności, które jednak w kontekście miasta o tak bogatej i skomplikowanej historii nabierają głębszego znaczenia. Opowieści te są pełne drobnych szczegółów, które razem tworzą szeroką panoramę życia w Jerozolimie, zarówno wśród Izraelczyków, jak i Palestyńczyków.
Na ponad 300 stronach komiksu obok wątków obyczajowych i dramatycznych nie brakuje również lekkiej treści. W kolejnych opowiadaniach z dnia codziennego duże znaczenie ma bowiem humor. Nawet gdy autor udaje się do miejsc, gdzie sytuacja między osadnikami a ludnością arabską jest szczególnie napięta, udaje mu się wydobyć drobne zabawne akcenty. Humor ten pozwala na złagodzenie wyczuwalnego napięcia i jednocześnie pozwala, chociaż troszkę lepiej zrozumieć konflikt izraelsko-palestyński. Są tu więc treści, które zapewniają chwilę rozrywki i jednocześnie skłaniają do głębszych przemyśleń i refleksji....