Wydawnictwo: Pol-Nordica
Data wydania: b.d
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 159
Kiedy uboga Caroline/Line ratuje Berenda przed oprawcami, nie przypuszcza nawet jak bardzo zmieni los swój, swojego rodzeństwa i kilku innych osób. Mężczyzna, wdzieczny za ratunek, umieszcza ją na służbie w domu znajomej, a z czasem między Line i Berendem rozkwita stopniowo uczucie. Dzięki dziewczynie potwornie okaleczony na wojnie Ditlef, wraca do rodziny, a dezerter z armii Torben unika kary za zabójstwo brata i rozpoczyna nowe życie.
Jeszcze w dzieciństwie Taran zaprzyjaźniła się z Thorem, niezwykle wrażliwym chłopcem odrzuconym przez otoczenie z powodu swej odmienności. Po latach rozłąki...
Anna była samotnym, niechcianym i nieszczęśliwym dzieckiem. Matka zmarła przy jej narodzeniu, a ojciec - bogaty kupiec Wardelius - nigdy nie przebolał...
Przeczytane:2018-03-13, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2018,
Dałam szansę kolejnej obyczajówce Margit Sandemo. Swoją drogą podziwiam autorkę, że udało jej się wydać aż tyle książek. Minusem jest niestety to, że wszystkie sa krótkie i niektóre podobne do siebie.
Nie spodziewałam się zbyt wiele po tej książce a jednak spodobała mi się. Dwaj nikczemni bracia chcą przywłaszczyć sobie nienależny im dwór. Berend przyjaciel rodziny postanawia pomóc prawowitym właścicielom Flanckshof. Musi dostarczyć list królowi by ten potwierdził jego autentyczność. Nie jest to jednak łatwe zadanie i nasz bohater ledwie uchodzi z życiem. Ratuje go uboga dziewczyna. Przez mieszkańców miasta nazywana Łachmaniarą. Mimo iż wyśmiewana i odtrącana Caroline ma dobre serce pragnące nieść pomoc każdej napotkanej osobie.
Treść książki wydaje się być na pozór zwykłym miłosnym trójkątem gdzie nieszczęsnej Caroline podoba się Berend. Mężczyzna z wyższej klasy społecznej na dodatek bezgranicznie zakochany w Virginii. Ta zaś wzdycha potajemnie do jednego z braci Flanck, którzy to właśnie chcą ukraść swojej ciotce dwór. Choć wybór ten nie wydaje się być najlepszy ona est przekonana, że będzie wieść z nim szczęśliwe życie.
Książka jednak nie urzekła mnie miłosnymi rozterkami bohaterów ale trochę głębszym przesłaniem. Jest to opowieść o okrucieństwie ludzi. Odtrąceniu biednych i kalek. Ciekawą role odgrywa tutaj pewien mężczyzna pozbawiony nogi i ręki. Oszpecony, narażony na jeszcze częstsze szyderstwa i odrzucenie niż nasza Łachmaniara.
W książce mamy barwne postacie. Każda z nich wnosi ciekawą historie i przeróżne cechy charakteru. Pięknie przedstawiona jest postać dumnego, wysoko urodzonego chłopczyka Urlika, który zmienia swoje nastawienie pod wpływem służącej. Fragmenty nauki czytania, rozmowy z żebrakiem chyba są najbardziej wzruszające. Ogółem książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Przede wszystkim jednak opowieść uczy by nie patrzeć na wygląd człowieka lecz na jego wnętrze.
„Kiedy spotykam takich ludzi zawsze staram się myśleć, że ciało jest tylko futerałem, w którym ukrywa się prawdziwy człowiek, myślący, czujący i cierpiący tak samo jak inni. W rozmowie z kaleką przywołuje tego człowieka, który jest w środku”.
Margit Sandemo jak zwykle porusza temat tolerancji, tym razem głównie wobec niepełnosprawnych i nisko urodzonych w tym zwłaszcza żebraków, którym po prostu się w życiu nie powiodło.