Niezwykły zbiór informacji na temat krasnoludków! Skąd się biorą i jak przemieszczają? Gdzie mieszkają i co mają w środku? Co jedzą i co robią w wolnych chwilach? Jakie sporty uprawiają? W których dziedzinach odnoszą największe sukcesy? I wiele, wiele więcej o krasnoludkach domowych, leśnych, bajkowych, porannych, a nawet doniczkowych.
Na szczegółowych ilustracjach obejrzycie między innymi ślimochód, wyścigi w miodzie po chlebku z twarożkiem, człowieka zakażonego krasnoludozą, niezwykłą wspinaczkę na słodkotysięcznik, a nawet bliskie spotkanie III stopnia z kosmoludkami. Dowiecie się, dlaczego giną smartfony, skąd naprawdę biorą się dziury w serze, dlaczego w mieszkaniu ciągle się kurzy i czy psy rzeczywiście szczekają bez powodu.
Maciej Szymanowicz (ur.1976) - w dzieciństwie kochał rysować, ale studiować postanowił na białostockim wydziale lalkarskim Akademii Teatralnej. Został aktorem lalkowym, ale to zajęcie nie przypadło mu do gustu. Powrócił do miłości z dzieciństwa. Ilustruje, projektuje książki, tworzy plakaty teatralne i gry planszowe. W 2014 wydał autorską książkę ,,Najmniejszy słoń świata". Za ilustracje do książki ,,Asiunia" otrzymał Nagrodę Miasta Stołecznego Warszawy (2011), a za ,,Wszystkie moje mamy" nagrodę w konkursie Przecinek i Kropka oraz nagrodę Festiwalu Literatury dla Dzieci (2014).
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2018-09-19
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 28
Ostatnio mam duże szczęście i trafiam na same dobre książki lecz ta o której dziś mowa to coś więcej niż dobra książka. Ona jest rewelacyjna. Nie, ona jest GENIALNA. Autor miał pomysł i świetnie go wykorzystał. A więc do rzeczy. Czy wiecie co kryję się pod czapką krasnoludka?czy wiecie czym przenieszczają się te małe ludziki? A może interesuję was z czego się biorą te istotki? Tego i o wiele więcej dowiecie się z tej książki. Jednak ona nie jest do czytania a do oglądania. Jest w niej tyle do zobaczenia, że zajmie to dużo czasu. Przy kolejnym przeglądaniu tej książki wszystko wydaję się inne i zabawniejsze. Frajda gwarantowana nie tylko dla dzieci ale i dla dorosłych. Warto zaznaczyć że jest do duża cało kartonowa książka która tak szybko sie nie zniszczy i można używac jej do woli. Więc teraz szybko lećcie po swój egzemplarz ponieważ tę pozycje trzeba mieć u siebie w domu bo niewiadomo kiedy złapie was chęć na przygode z krasnalami.
Znacie kociaki łobuziaki? Nie? No to uważajcie... Kociaki łobuziaki to niezłe gagatki! Na przykład Bazyl, choć jest cały w kłakach, paprochach i mikrobach...
Niezwykły zbiór informacji na temat marzeń! Niniejsza książka pomoże znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących pytań związanych z marzeniami, takich jak...
Przeczytane:2018-11-19, Ocena: 6, Przeczytałam,
Podobno każdy ma w sobie coś z dziecka. Nie wiem, czy to prawda. Momentami nachodzą mnie wątpliwości, czy niektórzy byli dziećmi kiedykolwiek. Są też tacy, którzy całe życie wydają się być dziećmi, ale to już inna para kaloszy. Mnie na przykład codziennie towarzyszą krasnale. Serio, serio. Każdego dnia biegają po naszym domu i psocą, rozrzucając klocki po dywanie, plamiąc ubrania albo chowając różne przedmioty. Przypadkiem oczywiście. Mimo że czasami broją, są też bardzo pomocne. Dzięki temu, że fascynują moją córkę, wiadomym jest dla niej, że te małe cuda sprawdzają, czy dzieci chodzą o odpowiedniej porze spać i o wszystkim donoszą Mikołajowi zbierającemu te informacje cały rok i decydującemu, które dziecko dostanie upragnioną zabawkę. Krasnale (czy też skrzaty) pełnią ważną funkcję w życiu mojej najmłodszej pociechy. Bo kto porysował stół farbami? Pewnie, że one! Kto porozrzucał po dywanie kredki? Jasne, że te małe psotniki! W związku z ich stałą obecnością w naszym życiu ogromną przyjemność sprawiła nam możliwość poznania ich bliżej. Wszystko za sprawą Macieja Szymanowicza i jego książki Krasnoludki. Fakty, mity, głupoty.
To, że uwielbiam kreskę Pana Macieja, jest sprawą wiadomą. Absolutnie wszystko, co wychodzi spod jego ręki, jest dla mnie wyjątkowe i piękne, a z pewnością pobudzające wyobraźnię. Historią o krasnalach przeszedł samego siebie, do cudownych obrazów dodając treść, która bawi do łez nie tylko dzieci w różnym wieku, ale również dorosłych. Nasza czwórka stanowi doskonały przykład tego, że każdy może znaleźć tutaj coś dla siebie. Dla niespełna czteroletniej Helenki najważniejsze było zobaczyć krasnale „w akcji”, podpatrzeć, czy na pewno wyglądają tak, jak sobie to wyobraziła. Gdy dowiedziała się, że te małe chochliki biorą się z ciastek w kieszeni – wyposażyła w takowe smakołyki wszystkie swetry. Zaczęła nawet sprawdzać w swoim zabawkowym odkurzaczu, czy aby na pewno nie wciągnął on żadnego malucha. Siedmioletni Paweł też znalazł coś dla siebie – zaśmiewał się z budowy krasnoludków i przemieszczania się ich za pomocą gnojowej kulki. Żywiołowo reagował na najczęstsze ich choroby, szczególnie na smartfonoidozę maniakalną, o którą również go posądzamy. A my? Nie powiem, z czego dorośli mogą się tutaj śmiać. Zdradzę Wam jednak sekret – jeśli uważnie przeczytacie i obejrzycie Krasnoludki. Fakty, mity, głupoty, odkryjecie kilka żartów autora.
Uważam tę książkę za absolutnie genialną z wielu względów. O części z nich wspomniałam wyżej, ale chciałabym dodać jeszcze przepiękne wydanie, które sprawia, że chce się ją brać do ręki wielokrotnie. To taki rodzaj lektury, której nie wkłada się między inne, tylko oddaje specjalne miejsce na regale, by mogła stać niczym nie zasłonięta i raczyć swoim pięknem każdego, kto na nią spojrzy. Przyznaję, że to jedyna książka dla dzieci, w której poprosiłam autora o autograf… dla siebie. Lektura Krasnoludków pozwoliła mi stać się na chwilę dawną Anią, z dwoma kucykami, w czerwonej sukience w kratkę, z ulubioną lalą pod pachą. Myślę, że Helenka i Paweł kiedyś to zrozumieją i nie będą mieli pretensji. Polecam tę książkę z niesamowitą przyjemnością i przekonaniem, że podzielicie moje zdanie na jej temat.