Najbardziej poruszająca opowieść ostatnich lat, teraz również na ekranach kin: prawdziwa historia niezwykłego kocura i zagubionego człowieka, który odzyskał dzięki niemu nadzieję na szczęście...
Pewnego chłodnego dnia James Bowen, uliczny muzyk, znalazł bezdomnego rudego kota skulonego na wycieraczce. James był wtedy niemalże na dnie - nie miał pracy i leczył się z uzależnienia od narkotyków. Nic dziwnego, że bał się wziąć odpowiedzialność za inne stworzenie. Zrobił to jednak - i zdobył najwierniejszego przyjaciela, który w zdumiewający sposób odmienił życie swojego pana... a potem poruszył ludzi na całym świecie.
James Bowen jest brytyjskim muzykiem i pisarzem od wielu lat mieszkającym w Londynie. W 2007 roku w tajemniczych okolicznościach znalazł rudego kocura, którego nazwał Bob. Od tamtej pory są nierozłączni...
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2017-01-11
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 288
Tytuł oryginału: A Street Cat Named Bob
Opowieści o zwierzętach wzruszają nas już od dzieciństwa. Niejedna osoba ma jeszcze w pamięci niesamowitą podróż Lassie do swojego dawnego właściciela, smutny los "Naszej szkapy" czy też dramatyczny koniec psa, który upodobał sobie kolej. Sympatyczne zwierzaki mają w sobie coś szczególnego, co głęboko nas porusza i sprawia, że nie potrafimy o nich zapomnieć. Nic więc dziwnego, że autentyczna historia rudego kota i bezdomnego człowieka szybko podbiła serca czytelników i osiągnęła statut międzynarodowego bestsellera.
Pewnego chłodnego dnia James Bowen, były narkoman, obecnie uliczny muzyk, znajduje bezdomnego rudego kota skulonego na wycieraczce. Zwierzęta zawsze były mu bliskie, więc pomimo wewnętrznych oporów, postanawia się nim zaopiekować. Początkowo zakłada, że to "znajomość" tylko na parę dni. Z godziny na godzinę kocurek staje się mu jednak coraz bliższy. Jeszcze nie wie, że dzień, w którym wziął za niego odpowiedzialność, jest początkiem zmian na lepsze.
Życie Jamesa Bowena zawsze było nieco skomplikowane. Co prawda zdołał uwolnić się z uzależnienia do narkotyków, jednak dalej miał duże trudności z przystosowaniem się do społeczeństwa. Spotkanie z kotem wymusza na nim duże zmiany. Z dnia na dzień staje się właścicielem zwierzęcia i bardzo poważnie podchodzi do nowej odpowiedzialności. Paradoksalne to właśnie dla kota, a nie siebie samego jest gotów wprowadzić do swojego życia istotne zmiany. Choć sam często bywał głodny, teraz ważne jest, by kot miał zawsze pełną miseczkę. Sam pewnie niejednoktornie ignorował objawy chorób, gdy jednak z Bobem dzieje się coś niedobrego, bez zastanowienia wędruje do lekarza i bez chwili wahania płaci za lekarstwa. Interesujące jest również, jak za sprawą kota zmienia się nastawienie otoczenia do Jamesa. Wcześniej niemal "niewidzialny", jeden z wielu bezdomnych, nagle staje się kimś, kogo ludzie rozpoznają, prowokują rozmowy, chętniej wspomagają datkami. To ciekawe, że o wiele łatwiej jest przejąć się losem puchatego kociaka, niż drugiego człowieka, do którego los dawno przestał się uśmiechać.
Książka "Kot Bob i ja..." niewątpliwie bardzo porusza, tym bardziej, że opowiada o autentycznych zdarzeniach. Napisana jest jednak w bardzo prosty sposób, trochę tak, jakby był to zapis rozmowy, a raczej monologu Jamesa. Trudno więc doszukiwać się tu błyskotliwych myśli, wyrafinowanych opisów itp. Bowen nie należy do najznakomitszych pisarzy, opowiada jednak bardzo otwarcie i pewnie właśnie to najbardziej ujmuje czytelnika.
Książkę można zdecydowanie polecić wszystkim "kociarzom" i generalnie osobom wrażliwym na los zwierząt. To sympatyczna, inspirująca historia o tym, jak pojawienie się uroczego zwierzaka staje się początkiem zupełnie nowej drogi. Przyjemnie czytać, jak człowiek, który praktycznie niczego nie ma, gotowy jest poświęcić wszystko dla swojego czworonożnego przyjaciela. Gdyby każdy właściciel zwierzęcia postępował podobnie, świat momentalnie stałby się o wiele lepszym miejscem. Zachęcam do lektury, przemyśleń i wzruszeń.
Najbardziej poruszająca opowieść ostatnich lat, teraz również na ekranach kin: prawdziwa historia niezwykłego kocura i zagubionego człowieka, który odzyskał dzięki niemu nadzieję na szczęście…
Pewnego chłodnego dnia James Bowen, uliczny muzyk, znalazł bezdomnego rudego kota skulonego na wycieraczce. James był wtedy niemalże na dnie – nie miał pracy i leczył się z uzależnienia od narkotyków. Nic dziwnego, że bał się wziąć odpowiedzialność za inne stworzenie. Zrobił to jednak – i zdobył najwierniejszego przyjaciela, który w zdumiewający sposób odmienił życie swojego pana… a potem poruszył ludzi na całym świecie.
James Bowen jest brytyjskim muzykiem i pisarzem od wielu lat mieszkającym w Londynie. W 2007 roku w tajemniczych okolicznościach znalazł rudego kocura, którego nazwał Bob. Od tamtej pory są nierozłączni…
"Kot Bob i ja" z początku był dla mnie jedynie filmem, na który bardzo chciałam iść do kina. Gdy w zapowiedziach wydawnictwa Nasza Księgarnia zobaczyłam książkę o tym samym tytule, zapiszczałam z radości. Zawsze ceniłam lekturę ponad jej ekranizację, dlatego szansa na zapoznanie się z ?pierwowzorem? była dla mnie sprawą ogromnej wagi.
Tytułowy "ja" to James Bowen - uliczny muzyk, który dotknął dna. Swoją historię rozpoczyna od momentu, w którym powoli - pozornie - układa swoje życie: ma dach nad głową, korzysta z pomocy psychologa i walczy z nałogiem. Mężczyzna czuje się jednak ogromnie samotny i - właśnie w chwili zwątpienia - pojawia się w jego życiu zabiedzony, rudy kot. Szybko stają się najlepszymi przyjaciółmi, a wdzięczny futrzak nadaje sens życiu Jamesa. Oboje otrzymują od życia drugą szansę i - jak się okazuje na kartach powieści - wykorzystują ją całkowicie. Za sprawą nowego przyjaciela James znajduje pracę sprzedając na ulicach gazetę "The Big Issue", odnawia kontakt z mamą, a nawet zwyczajni ludzie stają się dla niego życzliwsi ? mężczyzna odzyskuje chęć do życia i obdartą przez długie życie na ulicach godność. Bob za to zyskuje wspaniały dom i regularne posiłki, ogromne wsparcie właściciela i... sławę w Internecie. Wystarczy, że wpiszecie w wyszukiwarkę "The Big Issue cat" i odnajdziecie wiele filmików, a także zdjęć tej czworonożnej gwiazdy.
"Koty są bardzo wybredne w swoich sympatiach. Jeśli im nie pasujesz, odchodzą i szukają kogoś nowego. To absolutna norma. To, że ludzie widywali mnie z Bobem, zmieniło mój obraz w ich oczach. Zaczęli mnie traktować jak człowieka, przestałem być anonimowy. W pewien sposób odzyskałem tożsamość. Przedtem byłem jak rzecz, teraz ponownie stałem się osobą."
Powieść czyta się niezwykle szybko. Napisana jest prostym, nieubarwianym zbędnymi opisami językiem. Historia skupia się przede wszystkim na niezwykłej - wręcz telepatycznej - więzi między Jamesem a Bobem. Bohaterów łączy wiele ? oboje doświadczyli wiele złego, często musieli walczyć w swoim życiu choćby o pożywienie - rozumieją się bez słów. Są jak dwaj muszkieterowie, razem stają przeciwko światu. W tle widzimy zmagania autora z nałogiem, ale i niekiedy okrutnym społeczeństwem, które chce skrzywdzić ich oboje. Na szczęście, bohaterowie mając siebie, zdają się mieć wszystko i niestraszne im żadne przeciwności losu. W ich życiu nie brakuje także życzliwych osób - Bob otrzymuje od przechodniów wiele prezentów i pochwał, m.in. śliczną smycz i smakołyki. Autor przemycił także do powieści kilka ciekawych faktów o kotach, które sprytnie wtapiają się w całość.
"Kot Bob i ja" jest świadectwem nietuzinkowej przyjaźni pomiędzy człowiekiem i kotem. To powieść o drugich szansach, prawdziwym szczęściu i odbiciu się od dna. Historia Jamesa jest nie tylko piękną opowieścią, ale także i przestrogą - ukazuje bezdomność i narkotykowy nałóg w pełnej krasie. Polecam serdecznie nie tylko książkę, ale i film. Porusza, wywołuje uśmiech i zmusza do refleksji - nie tylko kociarzy. Jestem pewna, że pokochacie kota Boba równie mocno, jak ja!
O niezwykłym rudym kocurze Bobie słyszałam już nie jeden raz. Zaciekawiona popularnością i sympatią jaką ten zwierzak wzbudza na całym świecie obejrzałam też kilka filmików na kanale youtube. Co do książki miałam mieszane uczucia. Bałam się ckliwej historii z zakończeniem jak z bajki, która w dodatku poprzez głównego bohatera, jakim jest kot, chce zagrać na ludzkich uczuciach. No cóż, nie ukrywajmy, że ludzie kochają takie prawdziwe historie, kiedy człowiek najpierw upada na dno, aby potem z pomocą osoby drugiej, bądź dzięki swojej własnej sile podnieść się i kroczyć dalej przez życie z podniesionym czołem, a wydawcy często żerują na tych uczuciach. Zielone skośne oczy spojrzały jednak na mnie i już byłam kupiona. Nie było rady. Musiałam przeczytać tę książkę.
Kot Bob i ja to historia prawdziwa o tym, jak zwierzę, nie po raz pierwszy już zresztą, dzięki swojej przyjaźni i oddaniu ratuje człowieka przed niechybną śmiercią. James jest narkomanem na odwyku, który przez dziesięć lat interesował się tylko czubkiem własnego nosa i tym, żeby mieć na kolejną działkę. Opowiada swoją historię od momentu, kiedy w jego życiu pojawił się Bob – rudy kocur, którego znalazł na wycieraczce. Między tą dwójką od razu zaiskrzyło, chociaż James początkowo nie zamierzał zająć się kotem na stałe. W tej kwestii jednak chyba nie miał nic do powiedzenia, bo Bob wybrał go sobie i już.
James dzięki pomocy pisarza Garry’ego Jenkinsa opowiedział czytelnikowi jak przyjaźń z kotem, dała mu siłę do walki z nałogiem, o tym jak szybko zielonooki przyjaciel stał się kimś na miarę własnego dziecka, którym trzeba się opiekować i być za nie odpowiedzialnym. James do tej pory samotny, pogubiony człowiek dostał niesamowity prezent od losu. A może Bob, to po prostu jego anioł stróż? Przyjaciele dzielnie prą do przodu, choć nie jest łatwo. James opiekuje się zwierzakiem z rozbrajającym wprost oddaniem, dba o jego zdrowie, rozwój i dobre samopoczucie. Bob zaś odwdzięcza się swojemu panu ciepłym futerkiem, którym z niezwykłą gracją otula szyję pana. Pomaga mu także w tak przyziemnej sprawie jak zdobywanie pieniędzy na życie. Bob jak magnes przyciąga zabieganych Londyńczyków, którzy wcześniej traktowali Jamesa jak powietrze. Długowłosy mężczyzna z gitarą nie wzbudzał ich sympatii na tyle, żeby zatrzymać się i zamienić ciepłe słowo. Bob sprawia, że ludziom miękną serca. Niestety są też i tacy, którzy z zazdrością patrzą na całe to zamieszanie wokół oryginalnej dwójki przyjaciół i będą robić wszystko, aby ich zniszczyć.
Kot Bob i ja, to historia prosta, niesiląca się na tani sentymentalizm i wyciskanie łez. James jest daleki od wypłakiwania się w przysłowiową poduszkę. Jest świadom tego, że sam zmarnował sobie dużą część życia i choć wpłynął na to cały szereg rodzinnych zawirowań, obwinia tylko siebie. Mówi o sobie, ale zawsze w kontekście Boba, to jego traktuje jak bohatera tej powieści i swojego życia. Nieciekawa przeszłość sprawiła, że James nie jest zbyt wylewny w okazywaniu uczuć, ale z Bobem łączy go prawdziwa, męska przyjaźń na śmierć i życie i obaj „panowie” doskonale wiedzą ile dla siebie znaczą. James więc skupia się na tym, aby nigdy nie wracać już do piekła z przeszłości, a w tej walce dzielnie pomaga mu kot. Zdziwiona i jednocześnie wzruszona czytałam o tym, jak Bob dzielnie wspomagał James podczas przykrych skutków odstawienia lekarstw pomagających w odwyku, tak samo jak wcześniej James czuwał przy Bobie, kiedy ten był chory, czy dochodził do siebie po zabiegu sterylizacji.
Oczywiście pod względem literackim powieść nie wybija się ponad przeciętność. Daleko tu szukać kwiecistego języka, filozoficznych przemyśleń czy wyszukanych środków artystycznych. Książkę opowiada prosty człowiek, dlatego powieść w odbiorze jest również prosta i łatwa. To lektura na jeden wieczór, choć nie jest tak, że człowiek o niej szybko zapomina. Przyjemna i wzruszająca opowieść o przyjaźni, oddaniu i miłości, jaka połączyła zagubionego człowieka i kota z tajemniczą przeszłością, o ciepłej relacji, która pomaga przetrwać najgorsze chwile w życiu i daje nadzieję na lepsze jutro. Polecam nie tylko fanom czworonożnych futrzaków.
Kontynuacja światowego bestsellera ,,Kot Bob i ja" - ciąg dalszy prawdziwej historii niezwykłego rudego kota i jego człowieka. Od dnia gdy James Bowen...
Największy bestseller ostatnich lat - prawdziwa historia niezwykłego kocura i zagubionego człowieka, który odzyskał dzięki niemu nadzieję na szczęście...