Radosław Wiśniewski (rocznik '74) towarzyszy polskim żołnierzom września '39 podczas bitew, odwrotów, chwil chwały i klęski.Jest wszędzie tam, gdzie coś się dzieje. Ze sztabów wraz z rozkazami wyrusza na pierwszą linię, a to, co dostrzega, zapisuje i w niniejszej książce dzieli się z nami wiedzą i wrażeniami.
Nie znajdziemy tu suchego, lakonicznego tonu historyka. Wiśniewski pisze o znanych nam bohaterach jak o braciach lub synach.Dostrzega ich wady, ale nie przestaje ich rozumieć i szanować. Choć zna fakty, nieustannie w nich wierzy, trzyma kciuki za udaną przeprawę, szczęśliwe lądowanie czy skuteczną szarżę.
To dziennik świadka historii, w którym z przeróżnych źródeł wyłania się obraz wojny - każdy z nas o niej słyszał, a dziś w niezwykły sposób może ją przeżyć i zrozumieć więcej. A jest nam to potrzebne, bo przecież to, że wojna naprawdę się skończyła, wcale nie jest takie oczywiste. Na pewno kiedyś się zaczęła...
Bardzo osobista w tonie, emocjonalna gawęda Radka Wiśniewskiego o polskim Wrześniu. Autor opowiada historie, z których możemy być dumni i takie, których trzeba się wstydzić. Obrazowo, surowo ukazuje odwagę i tchórzostwo, egoizm i wielkoduszność, bohaterstwo i zwykłą ludzką małość. Przy tym wszystkim rzecz jasna stoi po stronie herosów: chce, abyśmy zapamiętali nazwiska Ludwika Głowackiego, Jana Bołbotta, Stanisława Dąbka, Józefa Kustronia i wielu innych, mniej znanych, a jakże wartych zadumy bohaterów tej tragicznej wojny. Ja będę pamiętał.
Marcin Ciszewski
Wydawnictwo: WarBook
Data wydania: 2020-04-15
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 384
Temperament i zaangażowanie, humor i żałobne pienia, liryczność i drwina podszyta zgoła gombrowiczowską groteską – w takie dychotomie wikła się ta...
Przeczytane:2020-04-22, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2020,
Opowiedzieć o wrześniu 39 roku tak, jak nikt nigdy dotąd... - to pewnością rzecz niełatwa. Niełatwa z uwagi na ogrom powstałych na ten temat opracowań - tak na polu naukowej, jak beletrystycznej literatury. Oto jednak sztuki tej udało się dokonać dziś Radosławowi Wiśniewskiemu, który oddał w nasze ręce niezwykle interesującą, poruszającą i w dużej mierze osobistą w swej wymowie, książkę pt. "Apokalipsa 1939. Początek". Książkę, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Warbook!
Na wstępie warto zaznaczyć, że nie jest to powieść, nie są tą fabularne opowiadania, ale też i nie jest to stricte naukowe opracowanie na temat ataku hitlerowskich Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 roku. Jest to coś pośredniego pomiędzy tymi trzema literackimi nurtami, a tym samym oferującego nam swego rodzaju - z jednej strony publicystyczne, z drugiej jakże osobiste, przemyślenia autora na temat tamtego czasu. Przemyślenia, podparte solidną, historyczną wiedzą, licznymi materiałami archiwalnymi - z korespondencją wojenną na czele, jak i też wspomnieniami z jego życia, gdy to przed kilku lub kilkunastu laty odkrywał on te wszystkie najważniejsze polskie miejsca, które stały się areną tak wielu naszych narodowych tragedii sprzed 81 lat, ale też i kilku pięknych triumfów, o których nie wolno nam zapominać...
Książkę tę wypełnia chronologiczna relacja szlakiem "września 39 roku", obejmująca sobą m.in. ostatnie przygotowania do wybuchu wojny, pierwsze strzały przed oficjalną datą ataku na Polskę, jak i wreszcie działania ofensywne i defensywne, już po poranku tego straszliwego dnia. I tak oto kolejne strony i kolejne rozdziały prowadzą nas przez ten czas, skupiając swoją uwagę na polach największych bitew - m.in. pod Kockiem, nad Bzurą i pod Mokrą, źle zorganizowanej obronie przez Sztab Główny, chaosie przemieszczania się polskich Armii, jak i wreszcie osobach, które wsławiły się w tej chwili próby odwagą i honorem. Nie zabrakło tu także odniesień do reszty świata i jego bezczynności w tych dniach, które de facto decydowały o losach całego kontynentu. Wreszcie znajdziemy tu również historie o zwykłych, ludzkich dramatach, które poznajemy na podstawie wspomnień cywilnych uczestników lub świadków tamtych wydarzeń...
Wspomnienia - to właśnie one znaczą naszą czytelniczą drogę podczas lektury tej pozycji. Wspomnienia zapisane w postaci fragmentów listów, które dodają tej relacji niezwykle emocjonalnej wymowy. Są to przede wszystkim listy dowódców, żołnierzy i polityków - po obu stronach konfliktu, które przedstawiają przebieg konkretnych wydarzeń, ich dramatyzm, czy też wreszcie emocje z poczuciem klęski i bezradności, ale nierzadko też i wyrazem uznania oraz szacunku dla przeciwnika, na czele. I w tym względzie wydaje się, że Radosław Wiśniewski wykorzystał potencjał i wagę tych zapisków w iście znakomitym stylu, wplatając je płynnie w swoją emocjonalną, jakże szczegółową i interesującą, narrację.
Najważniejsze nazwiska, daty i nazwy miejscowości, które odegrały kluczową rolę w kampanii wrześniowej - wszystko to pada tu w bardzo dużych ilościach, gdyż paść musi. Jednak to nie one wydają się być tu w mej ocenie najważniejszymi, lecz najprawdziwsze ludzkie emocje, z których bije strach, lęk przed klęską, zmęczenie i poczucie bezradności. Służą ku temu różne środki wyrazu - ze wspominanymi fragmentami listów na czele, ale też i chociażby pojawiające się od czasu do czasu wspomnienia i rozmowy autora z bliskimi mu osobami (żoną, dziećmi, kolegami), które odnoszą się do miejsc, ludzi i zdarzeń z września 39 roku, gdy oto np. dociera ona wraz z rodziną do tych zakątków naszego kraju, które kiedyś znaczył szlak wycofujących się polskich wojsk. I chyba też ów połączenie przeszłości z teraźniejszością czyni tę książkę tak inną i zarazem piękną w swej emocjonalnej wymowie.
Warto zaznaczyć tu również to, iż pozycja ta nie stanowi wyłącznie patriotycznej i chwalebnej epopei na cześć bohaterów tamtego, wrześniowego czasu. Otóż autor w bardzo prosty i czytelny sposób mówi o naszych polskich błędach obronnej kampanii, o braku koordynacji działań, czy też wprost o błędnych i dyktowanych często dbałością o własny los, decyzjach - m.in. naczelnego wodza marsz. Edwarda Śmigłego-Rydza, który w najważniejszych chwilach nie zdecydował się na potrzebne, odważne posunięcia. Oczywiście, pada tu tym samym pytanie o to, czy postępując inaczej, można było uniknąć klęski. Odpowiedź poznacie już sami za sprawą lektury tej książki, która w uczciwy sposób ukazuje zarówno to, co było chwalebne w tamtym okresie naszej narodowej historii, jak i to, co przybrało ciemniejsze i mniej piękne barwy...
"Apokalipsa 1939. Początek", to książka dla pasjonatów historii i dziejów II wojny światowej, którzy odnajdą tu wiele informacji i ciekawostek. Jednocześnie jest to również idealna propozycja dla wszystkich tych czytelników, którzy znają podstawowe fakty i informacje w tym względzie, a chcieli by po prostu poznać ciekawy punkt widzenia na temat "września 39 roku", który nie przypomina uniwersyteckiego wykładu, a raczej barwną, podaną w przystępny sposób i wypełnioną wielkim emocjami, rozmowę z pasjonatem historii. Rozmowę, która potrafi nas sobą porwać bez reszty, oddać realia, ducha i klimat tamtego straszliwego czasu, a nierzadko też i wielce wzruszyć i poruszyć. Dlatego też gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł, który to właśnie teraz - w tym naszym obecnym czasie niepewności i lęku o przyszłość, wydaje się przemawiać z jeszcze większą siłą...