Kopaliśmy sobie grób

Ocena: 4.2 (5 głosów)
Jak daleko byś się posunął, żeby ochronić to, co kochasz?

Płatny zabójca, dziennikarz na tropie wielkiej afery, rozpadająca się rodzina, mordowani członkowie zarządu spółki i kopalnia w Laponii wypluwająca toksyczne sekrety, które mogą ich wszystkich zniszczyć.

Styczniowy mróz sprawia, że życie w Helsinkach zwalnia. Ale nie w przypadku Jannego Vuori. Jego życie wyraźnie nabiera tempa. Po pierwsze, pojawia się ojciec, który zniknął przed trzydziestu laty; po drugie, otrzymuje anonimowy e-mail, który budzi w nim – dziennikarzu z krwi i kości – potrzebę tropienia. Potrzebę tak silną, że Janne jest gotowy zaryzykować utratę najbliższej osoby, a nawet własnego życia.

Informacje dodatkowe o Kopaliśmy sobie grób:

Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2017-06-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-6578-104-8
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Kaivos
Tłumaczenie: Edyta Jurkiewicz-Rohrbacher

więcej

Kup książkę Kopaliśmy sobie grób

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Kopaliśmy sobie grób - opinie o książce

Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2017-07-13, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Do sięgnięcia po książkę Anttiego Tuomainena przekonały mnie dwie rzeczy. Pierwsza z nich to świetna, bardzo klimatyczna okładka - liczyłam na to, że cała powieść będzie utrzymywana właśnie w takiej atmosferze. Druga sprawa to miejsce akcji, Helsinki, czyli stolica Finlandii. Odkąd pamiętam coś mnie ciągnie do tego kraju i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się go odwiedzić - może i nie raz. A sam fakt, że mamy do czynienia z thrillerem był już w ogóle argumentem nie do odparcia, aby sięgnąć po tę powieść! Choć wydawałoby się, że styczniowy mróz może sparaliżować, albo chociaż lekko spowolnić życie w Helsinkach, to nie w przypadku Jannego Vuori. To dziennikarz, który stale poszukuje sensacji i stara się pogodzić życie prywatne ze swoją wymagającą pracą. Jego dusza tropiciela nie jest w stanie się oprzeć wielkiej aferze, jaka wiąże się z kopalnią w Laponii i morderstwami członków zarządu spółki. Jakby tego było mało, do jego życia wkracza ojciec, którego Janne nie widział przez 30 lat. Choć prowadzone przez niego śledztwo jest niezwykle ryzykowne, Vuori nie cofnie się przed niczym, aby dopiąć swego. Jest gotów wiele zaryzykować, nawet utratę najbliższej mu osoby czy też własnego życia. Przyznaję, że było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora i nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. Choć mamy tutaj do czynienia z naprawdę intrygującym pomysłem na fabułę, tak chwilami czułam się lekko zagubiona. Pojawiają się tutaj nie tylko przeskoki w czasie, ale również w narracji, co bywa nieco mylące. Trzeba się bardzo mocno skupić, aby się nie pogubić i zrozumieć całkowity sens tej powieści. Książka niby nie należy do wyjątkowo skomplikowanych thrillerów, ale jednak nie polecam podczas czytania jej błądzić gdzieś daleko myślami. Wtedy naprawdę zwiększacie szanse na to, że nie zrozumiecie tego, z czym mierzy się główny bohater. I moglibyście tego później żałować, bo w ogólnym rozrachunku Kopaliśmy sobie grób wypada całkiem dobrze. Pierwszym, co udziela się czytelnikowi, jest mroczna i ciężka atmosfera. Całe szczęście! Właśnie tego oczekiwałam, gdy sięgałam po tę powieść. Ten klimat pięknie odwzorowuje miejsce akcji, idealnie podsyca napięcie i rosnącą ciekawość czytelnika. Język autora nie należy do wyjątkowo skomplikowanych, jednakże sama fabuła jest nieco zawiła, a śledztwo prowadzone przez głównego bohatera faktycznie zmusza do myślenia. O ile oczywiście obudzi się w nas taki zmysł detektywistyczny, bowiem wydaje mi się, że nie każdy będzie w stanie przebrnąć przez tę powieść. Mogłabym napisać, że jest ona nieco przygnębiająca, choć też nie jest to do końca odpowiednie słowo opisujące jej charakter. Jest specyficzna, nieco mroczna, nieco smutna, ale na swój sposób pociągająca. Główny bohater jest postacią ciekawą, choć wydaje mi się, że chwilami nierozsądną. Rozumiem to, że jego praca jest bardzo istotnym elementem jego życia, że wykonuje ją z prawdziwą pasją, ale poświęcenie samego siebie? Poświęcenie rodziny? Czy aby na pewno podejmowanie takiego ryzyka i stąpanie po tak grząskim gruncie jest rzeczą rozsądną i słuszną? Teoretycznie jest to kwestia perspektywy, ale wydaje mi się, że Janne nie wiedział, kiedy się zatrzymać. Owszem, z pewnością napędzała go adrenalina, czym można po części wyjaśnić jego zachowanie, ale też nie powinien zapominać o swojej rodzinie. Mimo wszystko podziwiam go za tak wielkie oddanie sprawie, ale uważam, że w takich sytuacjach jak ta, która go spotkała, bardzo łatwo jest przekroczyć tę cienką linię graniczną. Kopaliśmy sobie grób to powieść dobra i ciekawie napisana, ale zdecydowanie nie jest ona odpowiednia dla każdego. To dosyć specyficzna tematyka, specyficzna atmosfera i oryginalny główny bohater, którego teoretycznie nie powinniśmy oceniać, ale ciężko jest tego nie zrobić. Mimo wszystko w ogólnym rozrachunku powieść Tuomainena ma w sobie coś urzekającego, dlatego wydaje mi się, że powinniście posłuchać swojej intuicji. Jeśli tylko podpowiada Wam ona, że to jest coś dla Was, to nie wahajcie się ani chwili tylko czytajcie! www.bookeaterreality.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2017-07-13,
Skandynawski autor to dla mnie zazwyczaj połowa sukcesu. W przypadku „Kopaliśmy sobie grób” Antti Tuomainena, na tej połowie się kończy. Książka nie jest jakoś dramatycznie zła, ale czegoś mi w niej brakowało. Nie chcę się specjalnie znęcać więc, w miarę szybko przedstawię swoją opinię. Na początku krótko o fabule. Jedna z kopalni przyczynia się swoją działalnością do powstawania katastrofy ekologicznej. Szemrani ludzie, szemrane interesy, szemrane cele i… trupy. Janne Vuori, dziennikarz, rozpoczyna swoje własne śledztwo, w które angażuje się całym sobą - pokuszę się nawet na stwierdzenie, że w którymś momencie działa wręcz obsesyjnie. Sprawę przedkłada nad rodzinę, co doprowadza do pęknięcia relacji. Janne, niestety powtarza błędy swojego ojca, który oddalał się od swoich bliskich, aż w końcu znikną. No właśnie i tu pojawia się kolejny wątek. Ojciec mężczyzny wraca po 30 latach i próbuje naprawić zepsute relacje. Całości dopełnia seryjny morderca - pytanie kim jest i czy zostanie zidentyfikowany. Całość fabuły jest dla mnie mocno przekombinowana, a przy tym wszystkim paradoksalnie niepełna. Choć natura w moim życiu jest bardzo ważna, to opisanie tematu przez autora z mojego punktu widzenia naciągany, podobnie jak sami bohaterowie. Postać ojca jest bardzo dziwna i przekombinowana. Niewątpliwie temat poruszony w książce jest istotny i piszę to bez grama cynizmu, ale autor zaprzepaścił możliwość przedstawienia go w ciekawy sposób. Ekologia, przyroda natura i w tym wszystkim niszczący człowiek, niszczący w wielu obszarach życia. Nie przypadł mi też do gustu styl autora. Czułam się jakby tłumaczył mi jakąś sytuację jak małemu dziecku. Nigdy wcześniej nie czytałam książek Antti Tuomainena, jest to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością. Kurde felek! W końcu to skandynawski autor, więc muszę mu dać jeszcze szansę Co zabawne, to to czego normalnie nie trawię, w tym przypadku jest na prawdę ciekawe. Zwiedzanie Helsinek. Klimat który tworzy autor - w sam punk dla mnie. Zimno, biało, szarawo, tajemniczo - wszystko to z Finlandią w tle.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2017-06-09, Ocena: 4, Przeczytałam,
"Dlaczego w miejscu takim jak Finlandia, gdzie natura, jak dotąd, pozostaje nieskażona, trzeba za wszelką cenę niszczyć i zatruwać środowisko, skoro nic się za to w zamian nie dostanie?" Wcześniej nie miałam okazji zapoznać się twórczością Anttiego Tuomainena, ale teraz widzę, że będzie mi ona pasowała, spodobał mi się styl, w jakim prowadzi narrację i buduje klimat powieści. I choć nie ma tu mocnego napięcia thrillerowskiego, bardziej wyczuwa się jego wydźwięk pojawiający się w otoczeniu rozgrywającej się gry bazującej na tajemnicach, sekretach i spiskach wymagających wyjaśnienia, to jednak pojawia się wiele elementów wzbudzających niepokój o losy głównego bohatera. Jakby nacisk na lęki i obawy przenosił się na ekologiczną otoczkę, aspekty związane z ratowaniem planety przed niszczycielską działalnością człowieka, zabezpieczeniem dziewiczych terenów Ziemi, które lepiej, aby nie dostały się we władanie nastawionych jedynie na zysk wielkich biznesów i fałszywych ambicji politycznych. Bardzo lubię, kiedy pisarze wplatają w intrygującą fabułę wątki niosące, niejako przy okazji, ważne przesłania dotyczące nas wszystkich. Wrażenie robi interesująca wędrówka dzielnicami Helsinek, zaglądanie w okno przeszłości, zmieniające się przez ostatnie pół wieku oblicze miasta, oraz współczesny wygląd stolicy. Z jednej strony bogactwo i nowoczesność, a z drugiej strony przemoc i zastraszenie. Przenosimy się również do mroźnych i zaśnieżonych terenów Laponii, północnej Finlandii, gdzie w powieści znajduje się kopalnia niklu Suomalahti, działająca w oparciu o nowoczesne biotechnologie, po raz pierwszy testowane właśnie w tym miejscu. Od jakiegoś czasu działalność kopalni wzbudza zainteresowanie dziennikarzy, ekologów i ekspertów do spraw ochrony środowiska naturalnego. Nie wszystko wydaje się w niej funkcjonować w zgodzie z założeniami, a co ważniejsze normami, zaś w krótkim czasie zaczynają ginąć w niejasnych okolicznościach członkowie zarządu. Poprzez anonimowy email, dziennikarz "Głosu Helsinek" Janne Vuori, zostaje wciągnięty w śledztwo dotyczące kopalni. Nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo niebezpieczne okaże się dociekanie do źródeł tajnych informacji, prowadzenie rozmów ze świadkami i odkrywanie prawdy. Dodatkowo, prywatne życie Jannego również stawia przed nim spore wyzwania, z którymi musi jak najszybciej uporać się, aby nie dopuścić do rozpadu rodziny. Zmuszony będzie zdecydować, w jakim stopniu odkrywać istotne z punktu widzenia opinii publicznej szokujące efekty swojej pracy i jak pogodzić prowadzenie ryzykownego dochodzenia z dobrem najbliższych? I co połączy go niespodziewanie z zagadkową postacią ojca, którego nie widział przez trzydzieści lat? Oprócz waloru relaksu poprzez intrygujące zaczytanie, książka jest też zaproszeniem do dyskusji o fińskim górnictwie, problemach współczesnego przemysłu wydobywczego, niewspółmiernych kosztach bogacenia się nielicznych w odniesieniu do realnych gróźb katastrof ekologicznych. Choćby z perspektywy znikomości efektów tworzonych miejsc pracy, budzących wątpliwość zasadności nakładów na infrastrukturę słabo zaludnionych terenów czy późniejszego udziału społeczeństwa w finansowaniu likwidacji kopalni. Thriller, który angażuje, dostarcza przyjemności czytelniczej, a przy tym nakłania do refleksji. Z zainteresowaniem sięgnę po inne książki autora. bookendorfina.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika - Ivy
Ivy
Przeczytane:2024-03-29, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024,

"Niestety, zdarza się, że z zamkniętymi oczami widzi się więcej"

 

Antti Tuomainen opowiada nam z pozoru zwyczajną historię o pewnym nieetycznym działaniu zarządu kopalni. Kopalni, która miała być dobrodziejstwem dla regionu (przede wszystkim zwalczyć bezrobocie), a stała się zwyczajną trucicielką. Toksyczne odpady prosto do rzeki, nic nowego, powiecie. Co i raz gdzieś bliżej lub dalej, u nas albo w jakimś innym kraju, taka historia się wydarza i przez jakiegoś niepokornego dziennikarza, wyciągana jest na tak zwane, światło dzienne.

 

Takim właśnie niepokornym dziennikarzem, jest główny bohater tej książki, Janne Vuori reporter "Głosu Helsinek". Prowadzi on sobie jakieś tam swoje reporterskie śledztwo, dostaje jakieś tam dokumenty, coś tam próbuje pisać. Jednak mimo, że to jest główny temat tej powieści, to w moim odczuciu, zupełnie nie o kopalnię tu chodzi.

 

Ważniejsze i ciekawsze wydają mi się przedstawione tutaj relacje międzyludzkie, zawodowe, a zwłaszcza prywatno rodzinne. Jest więc ojciec, który wrócił do Helsinek po 3o latach nieobecności w życiu syna i żony. Ojciec ten ma dość specyficzny zawód i w równie specyficzny sposób "spłaca dług" wobec syna za swoją nieobecność w jego życiu przez tyle lat.

 

Jest i ten syn, trzydziestolatek, który sam już zdążył zostać ojcem i jego partnerka, z którą relacje są dość napięte. Jest i żona Emila, a matka Janne i to, w moim odczuciu jest główna treść książki Tuomainena. Te skomplikowane i trudne relacje rodzinne i partnerskie, kopalnia to tylko taka przykrywka, chociaż i jej historia jest dość ciekawa.

 

Myślę, że na koniec Antti poszedł trochę na łatwiznę, trochę zbyt to wszystko "uczesał", ale nie zmienia to faktu, że to bardzo dobra książka.

 

 

 

Link do opinii

Nie jestem obiektywna, ale większość książek fińskich autorów mi się podoba, tak jest i z tą. W tym thrillerze niemal nie ma akcji, jest po fińsku, czyli bez fajerwerków, spokojnie i nieśpiesznie, ale jednocześnie intrygująco.  Więcej nie napiszę, bo po co się odzywać, gdy nie ma się nic do powiedzenia?

Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2017-07-08, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2017,

 

Bardzo trudno jest pisać o książkach średnich. Gdy trafi się do zrecenzowania pozycja wybitna można do woli rozpływać się w zachwytach, które niemalże same przychodzą do głowy. Gdy trafi się gniot, można się nad autorem i jego dziełem poznęcać ku uciesze gawiedzi i własnej. Książkę przeciętną najchętniej skwitowało by się jakimś jednym, ogólny zdaniem, a przy drugim i trzecim trzeba już nieco wysilić szare komórki.

„Kopaliśmy sobie grób” Anttiego Tuomainena to właśnie taka książka: za bardzo nie ma się do czego przyczepić, wszystko jest jak najbardziej ok, ale brakuje tego „czegoś” co zmienia powieść przyzwoitą w powieść fascynującą. Pozycja ma swoje plusy i minusy, tyle tylko, że bilans wychodzi na zero.

Antti Tuomainen niewątpliwie umie pisać. Sprawnie włada piórem. To samo należy przyznać tłumaczce. Do warstwy stylistycznej trudno się przyczepić. Język jest bogaty, przyjemnie zróżnicowany, dopasowany od sytuacji i postaci wypowiadającej dane słowa. Osobiście nie przepadam za manierą jednozdaniowych akapitów, ale, po pierwsze, to moja bardzo subiektywna preferencja, po drugie Toumainen nie nadużywa tej metody. Wręcz przeciwnie - stosuje ją z  umiarem i tylko tam, gdzie rzeczywiście jest uzasadniona.

O ile język bohaterów jest świeży i zachęcający do lektury, o tyle postawy postaci są, mówiąc delikatnie, mało odkrywcze. Co my tu mamy? Jest, przede wszystkim, Bohater Oddany Sprawie. Rycerz na białym koniu. No dobrze, nie ma konia tylko średniej klasy samochód, a zamiast lancy dzierży w dłoni laptop i notatnik. Nic nie może być dla niego ważniejsze niż walka o Sprawę. Oczywiście chodzi o Sprawę przez duże „S”.  Czymże wobec służenia Sprawie są drobiazgi życia codziennego. Przecież może się nimi zająć inna, równie dobrze zanan nam postać – Żona Która Go Nie Rozumie. Gdzieś w tle pojawia się od czasu do czasu Sceptyczny Acz Pobłażliwy Szef. Wiecie, taki z nieodmienną gadką „masz czas do poniedziałku”. Taka powieść – Lego. Z klocków Lego można zbudować cuda, ale zawsze będą one nieco kanciaste i jednak nieco wtórne.

Podobną lego-refleksję nasuwa tematyka książki. Autor zabiera nas na wycieczkę, na śnieżną północ Finlandii, gdzie w kopalni niklu dzieją się podejrzane rzeczy.  W wyniku dziennikarskiego śledztwa co i rusz wychodzą na światło dzienne nowe, nieprzyjemne okoliczności. Trup się ściele gęsto. Niebezpieczeństwo wisi zarówno nad naszym bohaterem jak i jego rodziną. Akcja jest wartka, pełna zwrotów, wolna od zbędnych dłużyzn i dygresji. Jednak bardziej wyrobiony czytelnik dość szybko poczuje niedosyt. Rozwój wypadków jest dość przewidywalny, a rozwiązanie… No cóż, być może jestem cyniczna, ale raczej mnie nie zaskoczyło. Bo czy jest jeszcze w dzisiejszych czasach ktoś, kto nie wie, że kopalnie niszczą przyrodę i zatruwają środowisko? Że ich właściciele stawiają zysk ponad dobro ogółu? Że dla polityków liczą się przede wszystkich wyniki najbliższych sondaży, a nie długoterminowe efekty podejmowanych działań? Że ekolodzy-ekstremiści to nie naiwni miłośnicy puchatych króliczków kopiący przejścia podziemne dla żab, tylko kuci na cztery nogi cwaniacy?

Aczkolwiek, z drugiej strony, czy to, że przywykliśmy do wielu niegodziwości to powód, by o nich nie mówić? W sumie to przykre, że powieść poruszająca żywotne problemy zamiast oburzenia wywołuje co najwyżej lekkie znudzenie, a chwilami zniecierpliwienie. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że wśród odbiorców książki Tuomainena trafią się mniej zblazowani odbiorcy.

Oj,  byłabym zapomniała! Jest w powieści jeszcze drugi wątek – historia Emila, płatnego mordercy. Tym wątkiem autor podpadł mi najbardziej. Sam pomysł, choć może niezbyt odkrywczy miał naprawdę duży potencjał. Emil, po latach „pracy” w tym niezbyt chwalebnym fachu postanawia wrócić do ojczyzn, uporządkować swoje sprawy osobiste i zacząć spokojne, zwyczajne życie. Czy to w ogóle możliwe? Jak przyjmą go najbliżsi? Jak on sam odnajdzie się w nowej rzeczywistości? To temat na samodzielną, poważną powieść. Tymczasem w „Kopaliśmy sobie grób” zredukowany został do rozbudowanego lecz mimo wszystko pobocznego wątku. A zamiast poważnej, głębokiej analizy dostajemy banał. To źli ludzie i okoliczności zrobili z Emila mordercę. On jest niewinny. Gdyby świat bardziej go kochał byłby przyzwoitym obywatelem – księgowym albo hodowcą świnek morskich. (No dobrze, świnki morskie to już mój wymysł – Tuomainen nie ma ze świnkami nic wspólnego). Nie kupuję tego. Co gorsza, wyczuwam kolejny schemat i uproszczenie. Doprawdy, żal zmarnowanego potencjału postaci.

Autor, bez wątpienia dobry literat – być może nie geniusz, ale bardzo przyzwoity rzemieślnik – miał wszystko, by napisać rzecz dobrą: sprawny język,  aktualny problem i przyzwoita fabułę. Z jakiegoś powodu postanowił pójść na skróty. Opowiadając historię prześlizgnął się po powierzchni. Szybko i sprawnie, ale bez wdzięku. W rezultacie powstała powieść, którą można bez przykrości przeczytać, ale równie dobrze można sobie odpuścić – życie nie stanie się przez to wiele uboższe.

Link do opinii
Inne książki autora
Teoria bobra
Antti Tuomainen 0
Okładka ksiązki - Teoria bobra

Komediowy thriller roku „Sunday Timesa“. Triumfalny finał bestsellerowej trylogii kryminalnej najdowcipniejszego powieściopisarza w Finlandii...

Uzdrowiciel
Antti Tuomainen0
Okładka ksiązki - Uzdrowiciel

Przyszłość. Na świecie nastąpiły nieodwracalne zmiany klimatyczne i jedynym możliwym jeszcze miejscem do życia jest daleka północ. Helsinki nęka półroczna...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy