Szczecińska policja stara się rozwikłać sprawę czterech tajemniczych zniknięć. Bohaterowie, których pozornie nic nie łączy, trafiają w ręce psychopatycznego oprawcy przeświadczonego o własnej wyższości. Każdy z zaginionych ma coś do ukrycia. Każdy przynajmniej raz postąpił niemoralnie. Ich losy splatają się w mrocznej piwnicy szaleńca, który zmusza ich do odkupienia win. Połyskujące chirurgiczną stalą narzędzia i hak łudząco podobny do tych wiszących w rzeźni dobrze nie wróżą. Miłość i pożądanie, zdrada i seks - za to wszystko przyjdzie im zapłacić. Ta przyprawiająca o dreszcze, odmalowana z filmowym rozmachem historia mrozi krew w żyłach, wciąga i zmusza do refleksji. Czy nie byłoby wspaniałe móc poczuć się niczym Bóg?
,,Dla obłąkanego umysłu granice bestialstwa nie istnieją. Utrzymana w świetnym tempie i klimacie filmu Siedem Davida Finchera historia o tym, że zawsze znajdzie się ktoś pragnący pobawić się w Boga. A wtedy drżyjcie bezbożnicy, którzy łamiecie przykazania zawarte w Biblii i wstępujecie na ścieżki niemiłe Panu!" Agnieszka Miklis - autorka Wściekłej skóry
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2021-01-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 440
'' Zawsze przychodzi czas, kiedy uczeń przerasta mistrza. ''
; Kompleks Boga ;
Piotr Rozmus.
Wydawnictwo: Sonia Draga.
Literatura: sensacja, kryminał, thriller.
Jeśli jeszcze nie czytaliście; Kompleks Boga ; a kochacie mocne thrillery, szybką i zawrotną akcję, tajemnice i kluczowe pytania które na końcu ukażą Wam rozwiązanie zagadki, na wakacje polecam właśnie tę powieść, gdzie wielowątkowość połączy jedno - wybawienie, rozgrzeszenie, pokuta. Przekroczycie bezmiar absurdu bestialstwa, gdzie tempo i klimat jest utrzymany na najwyższym stopniu, by stwierdzić gdzieś pod koniec że istnieją takie osoby które pragną pobawić się w Boga. Uważam że ten horror trafi do większość czytelników, którzy lubią się bać.
W Szczecinie dochodzi do tajemniczych zniknięć studentek, kiedy jednak w niewyjaśnionych okolicznościach przepada jak kamień w wodę Krystian Głowacki, Ewa Jarosz - Zalewska, po nich Natalia Olejniczak, także Wojtka. Policja próbuje ustalić tożsamość ofiar, gdzie powoli wychodzą pewne stygmaty okazując sprawę jakby z innej perspektywy. Osoby uprowadzone i przetrzymywane w klatkach pod bacznym okiem swojego oprawcy, niby sobie obce, a jednak łączy je jedno: w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym czwartym roku, niecałe sto kilometrów od Szczecina, nie opodal Woszczyna, doszło do wypadku. Zginęło trzydzieścioro czworo dzieci. Przeżyła czwórka w raz z kierowcą. Z perspektywy czasu, oprawca jako starszy pan, bierze sobie za cel naszych bohaterów, tym samym nie jeden psycholog, psychiatra godzi się stwierdzić że ma się do czynienia z osobą o zaburzeniach osobowości, innymi słowy: rozdwojeniu jaźni, człowiek ów ten ubzdurał sobie, że ma do spełnienia misję. Każdy z osób które porwał i przetrzymywał, miał za uszami wykroczenia, zdrady małżeńskie, a nawet chęć sprzedaży własnego dziewictwa po to by się odkuć, wplątani w mafijne porachunki, handel nie tylko autami, narkotykami, ale żywym towarem. Po nitce do kłębka połączą się wszystkie fakty o ofiarach, wątki które ukażą sprawę w innym świetle, bardziej mrocznym, przypisanym danej osobie - cytatowi z Biblii. Jest to dla nich znak, że otrzymawszy kopertę - będą następnymi którzy będą musieli odpokutować za dopełnione grzechy. Jak zakończy się ta powieść, czy chociaż jednej porwanej i zatrzymanej osobie uda się uwolnić? czy policja odszuka mordercę?
Bardzo mocny thriller który ukaże świat brutalny, przepełniony rządzą bycia ponad wszystkimi, decydującym faktem jest człowiek który wykonuje sąd, tłumacząc sobie wolą Bożą. Dla mnie autor nie bawił się w słowne igraszki, nie przebierał w precjozach, za to tak poprowadził fabułę, iż w pewnym momencie dozowałam ją jak narkotyk, pragnąć by ta chwila końca nie nastała zbyt szybko. Z wielką przyjemnością zakończyłam książkę, wiedząc że z wielkim zapałem, zaciekawieniem sięgnę po kolejną pozycję tego autora.
Ostatnio thrillery przyciągają mnie jak magnes. I w sumie nie wiem dlaczego. W tym przypadku dodatkowo zachęcił mnie do lektury fakt, że czytałam poprzednią powieść autora. Był to jego debiutancki utwór, jednak zrobił na mnie niemałe wrażenie. Pisałam o "Bestii" już dość dawno temu, jednak do tej pory pozostało w mej pamięci wiele opisanych tam bardzo drastycznych scen. Jak się okazuje i tym razem pisarz nie szczędzi wstrząsających, krwawych momentów jednak zdecydował się rozszerzyć fabułę o wątki obyczajowe. W sumie to chcąc skategoryzować "Kompleks Boga" skłaniałabym się bardziej do horroru, ale może hasło "thriller" bardziej przyciąga czytelnika? Na mnie przecież podziałało...
Główny wątek powieści został zbudowany na motywie winy i kary. Pokutującymi tu są ludzie, którzy dopuścili się różnych grzechów. Zostali wytypowani przez człowieka, który uważa się za wybranego przez Boga do wymierzenia im kary. Jednak autor nie ograniczał się w żadnej mierze w poruszanych tu tematach. Można nawet powiedzieć, że zawarł w tej powieść zbyt wiele negatywnego przekazu. Rozumiem, że pierwowzory przedstawionych tu sytuacji czy postaci pisarz zaczerpnął z otaczającego nas świata, ale odniosłam wrażenie, że stworzona przez niego rzeczywistość jest zbyt mroczna, zła. Z każdego zdania sączy się tu jad, z każdej strony wyzierają kolejne, coraz podlejsze oblicza człowieka. I jeszcze do tego wszystkiego mamy maniaka wprost opętanego naukami płynącymi z pisma świętego. Czy faktycznie otacza nas tak zły świat? A może to tylko ja patrzę na otoczenie przez różowe okulary? A może to jak widzimy świat zależy od naszych doświadczeń z przeszłości?
I tak dochodzimy do kolejnego elementu w tej powieści. Mianowicie trudno tu znaleźć bohatera, który mógłby powiedzieć z ręką na sercu, że ma czyste sumienie. I nie mam tu na myśli małych przewinień. Ludzie tu przedstawieni są tak samo mroczni jak ich otoczenie. W sumie nie ma co się dziwić - są jego częścią. Jednak zastanawia fakt, że brak tu ludzi szczęśliwych. Postacie w tej powieści są w przeważającej mierze bardzo pokrzywdzone przez los. Może ten właśnie element ma powodować, że czytelnik będzie tłumaczył tym ich złe postępowanie. A może ma to wywołać u odbiorcy współczucie. Szczerze. Trudno stwierdzić. Jednak w moim odczuciu w rzeczywistości świat jest mniej mroczny a ludzie są mniej źli. A o tym się tu prawie nie wspomina. Może ma to sugerować, że świat powoli dąży do wyeliminowania wszelkiego dobra? Ciężko jest mi także oceniać czy człowiek w ogóle powinien wymierzać karę za grzechy. A jeśli już ktoś otrzymał taką moc to szczerze się przyznam, że nie umiem się ustosunkować czy zrobi to sprawiedliwie. Właśnie. Sprawiedliwość w ludzkim świecie ma przecież wiele znaczeń. Czym innym jest dla odbywającego karę, czym innym jest dla sędziego, czym innym dla oskarżyciela. Tylko czy karzącym może być każdy z nas? Jak zatem określić cechy człowieka, który będzie w stanie dokonywać sprawiedliwych osądów? Kto powinien go wybierać? Czy w ogóle na świecie jest taki sprawiedliwy sędzia?
Zastanawia mnie także cel wprowadzenia tu elementów nie z tego świata. Rozumiem, że obecnie panuje moda na tego rodzaju dodatki, ale nieraz okazują się one zbędne. A nawet powiedziałabym, że ich częste powtarzanie w tekście staje się trochę uciążliwe. I właśnie tak było w moim odczuciu w przypadku opisanych tu zjawisk. Niby można by je uznać za niezbędną część przeszłości jednego z bohaterów, jednak niezmienność w ich wielokrotnym przedstawieniu nie robiła dobrego wrażenia. Ileż razy można czytać prawie to samo. Mówiąc wprost gdy już wiemy czego się spodziewać lektura staje się nudna. I tak brnęłam powoli przez tę historię. Wiele razy odkładając ją na półkę. Jednak nie dlatego, że jest nieintrygująca. Powodem nieszybkiego czytania w tym przypadku było to, że książka jest pełna fragmentów, które ukazują obraz zezwierzęcenia, upodlenia, zdziczenia. Niełatwo było mi to wszystko poznawać, zgłębiać. To tak jakbym wchodziła w labirynt i byłabym świadoma, że nie ma z niego wyjścia. Że tam zostanę do ostatnich chwil życia. Że nie zdołam się wydostać z pułapki. Jednak na szczęście opisane tu wydarzenia to tylko fikcja. A może nie...
Książka często opisywana jako horror,(i w tej kategorii bodajże zdobyła jakąś nagrodę jako książka roku) co może też sugerować okładka i pozornie rzeczywiście czytelnik tak ją może odbierać ,ale po ujawnieniu pewnych informacji pod koniec książki osobiście bardziej skłaniam się ku opinii, że jest to thriller psychologiczny – i jak dla mnie bardzo dobry.
Krystian, Ewa, Natalia i Wojtek to główni bohaterzy powieści, których łączy pewna tajemnica z przeszłości, a także to, że każdy z nich ma cos za uszami, o czym dowiadujemy stopniowo zagłębiając się w lekturze. Główny wątek powieści został zbudowany na motywie winy i kary. Pokutującymi tu są właśnie nasi bohaterowie, którzy, zostali wytypowani przez pewnego człowieka, który uważa się za wybranego przez Boga, do wymierzenia im kary. W tym miejscu trzeba dodać, że straszliwej kary- zostają oni porwani, uwięzieni w mrocznej piwnicy i zamknięci w klatkach niczym zwierzęta z niepewnością oczekujący na swój los.. Sporo mamy tu drastycznych scen i brutalności, także opisów zezwierzęcenia, upodlenia człowieka, których pisarz nie szczędzi czytelnikowi. Fabuła jest przeplatana wątkami obyczajowymi -historiami życia uwięzionych- jak i kryminalnym czyli opisem prowadzonego śledztwa. Na plus [przypisuję autorowi to, że ukazał on dogłębnie umysł psychopaty, który uwięził bohaterów, Jego postać fascynowała i przerażała jednocześnie a już prawdziwą wisienką na torcie był dla mnie motyw rozdwojenia jaźni.
Całość ładnie współgra i chociaż momentami irytowała pewna nieudolność służb i sposób prowadzenia śledztwa, to książkę czytało mi się bardzo dobrze chociaż nie tak szybko.
Brutalność niektórych opisów powodowała, że co jakiś czas musiałam odkładać książkę, żeby zrobić sobie przerwę, ale jednocześnie nie mogłam się doczekać, kiedy znowu zacznę czytać. Książka trzymała w napięciu do samego końca, pewne sceny przyprawiały o szybsze bicie serca a pytania jak się to skończy, czy ofiarom uda się uciec z tego przerażającego miejsca kołatały mi w głowie przez cały czas. Jestem zachwycona pierwszym spotkaniem z twórczością Pana Rozmusa i z nieskrywaną chęcią sięgnę po kolejne jego książki, ale to za jakiś czas, bo muszę sobie zrobić przerwę od takich dusznych, mrocznych klimatów, tym bardziej, że wiosna już tuż tuż
Od okrutnych i krwawych wydarzeń, które rozegrały się w Szczecinku, mijają trzy lata. Lokalna społeczność powoli o nich zapomina, a miasto znów zaczyna...
Ucieczka Polaka z neapolitańskiego więzienia, zabójstwo metropolity Neapolu i dziennikarza lokalnej gazety. Samobójstwo biskupa, które wielu uznaje za...
Przeczytane:2021-11-25, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam na półce, 52 książki 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
Oj długo ta książką stała na moim regale zanim po nią sięgnęłam. Twórczości autorka zupełnie nie znałam, więc też nie wiedziałam czego mogę się spodziewać i tak odkładałam czytanie tej historii, i odkładałam. Aż po nie całym roku zdecydowałam, że to jest właśnie pora na ten kryminał i gdy tylko zaczęłam czytać przepadłam.
Cztery zniknięcia, cztery osoby, Krystian, Ewa, Natalia i Wojtek. Niby nic ich nie łączy, a jednak oprawca zdecydował, że to właśnie ich porwie. Najpierw porywacz uważnie ich śledził, najbardziej interesowały go ich grzechy. Każda z osób przed porwaniem otrzymuje liścik, a w nim cytat z Pisma Świętego dotyczący grzechu, którego się dopuścili. Następnie lądują w piwnicy zamknięci w klatkach, jedyne co mają to nocnik, oraz jednej kubek wody i kromkę chleba z serem na cały dzień.
Czy właśnie tak przyjdzie im zapłacić za swój grzech? I kto jest porywaczem, oraz jaki ma motyw?
Książka wciągnęła mnie już od samego początku, więc każdy rozdział czytałam z zapartym tchem, co się dalej wydarzy. Pomysł na psychola, który postanowił zabawić się w Boga był strzałem w dziesiątkę.
Cztery osoby, cztery różne grzechy i cztery inne historie. Najpierw autor zapoznaje nas osobno z historią, każdej ofiary. Mamy możliwość przekonania się co nimi kierowało, że postanowili dopuścić się grzechu. Wydawać by się mogło, że nic ich nie łączy, bo przecież każdy człowiek grzeszy, mniej lub bardziej. Więc czemu porywacz wybiera właśnie te cztery osoby?
W między czasie toczy się również sprawa zaginięć młodych studentek, które nagle giną. Czy te dwie sprawy mają ze sobą coś wspólnego? Jak dla mnie trochę za mało tu było śledztwa, by odnaleźć porywacza. Autor najbardziej skupił się na psycholu i jego ofiarach. Jednak przyznam, że nie spodziewałam się takiego finału. Bo to, że ktoś postanowił zabawić się w Pana Boga wcale nie było zaskoczeniem. Lecz Piotr Rozmus już od pierwszych stron rewelacyjnie budował napięcie, a zakończenie sprawiło, że miałam ciarki na plecach, ze łzami w oczach, bo tak to się nie może zakończyć. Chociaż epilog sprawił, że żałowałam, że go przeczytałam, przyznam się wam, że myślałam, że zwrócę zawartość żołądka.
Po przeczytaniu tej książki, z przyjemnością przeczytam też inne właśnie tego autora i na pewno nie pozwolę by tak długo czekały na moim regale. Jeśli lubicie tego typu historie, a tej jeszcze nie czytaliście to gorąco wam polecam.