Wypełniło się Proroctwo. Teraz pozostaje tylko jeden, ostatni akord.
Oto nadchodzi dzień Pana, okrutny, pełen srogości i płonącego gniewu, aby obrócić ziemię w pustynię, a grzeszników z niej wytępić.
Księga Izajasza 13:9, Psalm 86, Dzieje Apostolskie 9
Świat musi spłonąć.
Ale jeszcze można pokazać pazur.
Jeszcze można przetrącić skrzydełka tym zasranym cherubinkom.
Jeszcze skundlona ludzkość do końca nie sczezła.
Jak by tak zebrać wszystkich, nawet największych wypierdków, szaleńców, emerytowanych gladiatorów i najmroczniejsze bestie rewersu, to może uda się zasadzić skrzydlatym siarczystego kopa i zgasić świętoszkowate uśmieszki na gładkich gębach.
Do boju ludzie, a ci z góry mogą nam naskoczyć na kant!
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2017-11-17
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 504
"Komornik- Kant" pokazuje nam ciąg dalszy przygód Ezekiela. Znów główny bohater ma pod górkę, a czeka go jeszcze wiele zadań. Tym razem ma przed sobą naprawdę wiele wyzwanie, lecz nie sprosta mu sam. Musi nakłonić do pomocy innych ludzi. Szykuje się walka, a zanim do niej dojdzie pojawi się też niejedna przygoda. Historia ma ciekawe momenty, gdzie nie gdzie wkrada się jednak trochę nudy. Do samego końca brakuje jednak większego zżycia się z bohaterami. Sama historia jest nawet fajna, lecz to, co stanie się z którąkolwiek z postaci raczej jest obojętne. Kto przeżyje, kto nie, jak potoczą się ich losy - nie ma tutaj w sumie postaci, które można polubić na tyle, aby to miało znaczenie. Książka mimo to nawet utrzymuje zainteresowanie. Jest trochę walki, trochę krwawych momentów, ciekawej akcji i intrygujące zakończenie. Ogólnie może być, lektura ciekawa, choć bez większego szału.
Wiosna 1922. Samobójcze natarcie na pozycje przeciwnika po raz kolejny prowadzi kapral Reinhardt i jego kompania karna - kundle wojny, dezerterzy...
Nikt nie wie, kim jest ten człowiek. Wiadomo tylko, że do Hatwaret nadszedł z pustyni. Pewnego dnia pojawił się w zaułku żebraków i po prostu trwał, pozornie...
Przeczytane:2017-11-23, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2017,
Wszystko co dobre, kiedyś się kończy... Ta mądra i jakże powszechna prawda nie omija niestety także i naszych spotkań z literaturą, a ściślej rzecz biorąc ulubionymi cyklami powieściowymi, które to często przez całe lata cieszyły nas swoją barwną fabułą. Nie inaczej jest również i w przypadku intrygującego cyklu Michała Gołkowskiego pt. "Komornik", którego to nieubłagany koniec nadchodzi wraz z premierą najnowszej odsłony owej sagi - powieści "Komornik. Kant", która to ukazała się nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów.
Akcja niniejszej opowieści rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie zakończyła fabuła poprzedniej odsłony cyklu - "Komornika. Rewers". Obiecywany cud, ostatnia szansa na ratunek i powtórne przyjście niepokalanie poczętego zbawiciela - spaliło na panewce... Ezekiel nie poddaje się jednak oczekiwaniu na niechybną śmierć, zarówno swoją - z uwagi na zemstę jego byłych zwierzchników, jak i wszystkich innych ocaleńców tego wypalonego ogniem i pokrytego gruzem świata, podejmując oto ostateczną śmiałą, ryzykowną i szaleńczą próbę walki. Walki, polegającej się na sprzymierzeniu zarówno z dawnymi wrogami, jak i każdym innym człowiekiem, który pragnie wyrównania rachunków z anielską i boską armią morderców. Ostateczne starcie czas zacząć...
Zamykająca niniejszą trylogię książka, raz jeszcze zabiera nas sobą do przerażającego, ale i zarazem fascynującego świata "Po", gdzie to nieliczni żywi próbują przetrwać, a całe zastępy boskiej armii skutecznie plan ten im uniemożliwiają. Raz jeszcze spotykamy naszego ulubionego i nieokrzesanego Komornika, stającego tym razem już nie w pojedynkę, ale ramię w ramię z innymi kompanami do walki o jakąkolwiek przyszłość dla świata. Przygoda, ekscytujące pojedynki, starzy jak i nowi barwni bohaterowie, a także rubaszny i cięty humor - wszystkiego tego uświadczymy tu co najmniej w podwójnej dawce, gdyż jak kończyć, to tylko z przytupem! A na samym końcu czeka nas bardzo zaskakujący finał, o który to mógł pokusić się tylko Michał Gołkowski...
Pod względem fabularnym opowieść ta trzyma nas w wielkim napięciu i zainteresowaniu, już o pierwszych swoich stron. Oto bowiem obserwujemy głównego bohatera w jego szaleńczej misji ratowania świata, a w zasadzie resztek świata, której to kolejne planowe części są nam ukazywane w czystej i jakże efektownej "praktyce", czyli w bezpośredniej relacji o śmiałych i nieodgadnionych dla nas zamysłach Zeka. I tak przemierzamy tu wraz z byłym Komornikiem ciemną i jasną stronę tego poapokaliptycznego świata, wdajemy się w rozmowę, a częściej w krwawą walkę ze znanymi nam już, bądź też zupełnie nowymi jego mieszkańcami oraz odkrywamy kolejne sekrety boskiej, biurokratycznej machiny Apokalipsy. I tak jak w poprzednich tomach tego cyklu, tak i tutaj nieustannie coś się dzieje, ciągle nas coś, zresztą tak jak i Ezekiela, zaskakuje, dziwi i przeraża, a każda kolejna przeczyta strona przybliża do decydującej konfrontacji z Górą... Jest moc, adrenalina, żywioł i humor, czyli dokładnie wszystko to, czego miłośnicy tego typu literatury do szczęścia potrzebują!
Bardzo wiele dobrego można i trzeba powiedzieć również o bohaterach tej książki. Oczywiście, przede wszystkim o Ezekielu VII - byłym komorniku. To z jednej strony wciąż ten sam odważny, charakterny, często bezwzględny i krnąbrny facet, ale jednak postawiony w zupełnie innej roli - ofiary systemu, nie zaś jego części. Tym samym też poznajemy go tu zdecydowanie bardziej jako człowieka, współczującego (oczywiście w granicach rozsądku) innym ofiarom tej piekielnej Apokalipsy. To bohater z krwi i kości, biorący na swoje barki losy całego świata, co wychodzi mu raz lepiej, raz gorzej, ale jednak zawsze w blasku chwały... To intrygującego spojrzenie na tę postać, które to chyba zaczyna podobać mi się w coraz to większym stopniu... Jednak nie tylko na Zeku kończą się pochwały pod adresem kreacji bohaterów w tej opowieści, gdyż nie mniej barwnie jawi się tu chociażby zupełnie nowa postać tego apokaliptycznego dramatu - były gladiator i maszynista w jednym, a do tego podróżujący samotnie kolejową drezyną Siliasz, będący na swój sposób starszą i chyba też twardszą wersją Ezekiela, czy też jak zawsze ujmująco dowcipny i "sympatyczny inaczej" potworny kociak - Melekesz. Oj jest, naprawdę jest tu kogo podziwiać...:)
Nie mniej okazale jawi się także obraz tego wyniszczonego Apokalipsą świata, którego przestrzenie przemierzamy wraz z głównymi bohaterami opowieści. Pogrążone w gruzie i popiele miasta tak Blasku jak i Rewersu, podziurawione drogi, zawalone mosty i niekończące się przestrzenie pokryte ciałami, bądź już tylko kośćmi martwych ludzi - oto co stanowi krajobraz tej koszmarnej rzeczywistości. Do tego całe zastępy straszliwych aniołów, potworów, demonów i innych tworów tej rzeczywistości, których opisy przyprawiają o gęsią skórkę, a czasami o śmiech... Jednak nie tylko na tym kończą się "atrakcje" tego powieściowego obrazu, gdyż chociażby oto mamy tu niebywałą okazję do poznania i ujrzenia bardzo intrygujących wnętrz Cytadeli, czyli centrali anielskiej i boskiej bytności na ludzkim świecie. To niezwykle szczegółowy, zachwycający, często także wielce zaskakujący opis, który to stanowi bez wątpienia jeden z najcenniejszy punktów tej opowieści. Co by nie rzec - niniejsza literacka kreacja po apokaliptycznego świata Michała Gołkowskiego zapiera dech w piersiach, w każdym calu!
Wielkie emocje, barwna przygoda, ogromne pokłady adrenaliny, przedni humor - to wszystko znajdziemy w tej książce, podobnie jak i miało to miejsce w poprzednich tomach cyklu. I tak jak tam, tak i tu nie zabrakło również kontrowersji natury religijnej, która to swoją odwagą może co poniektórych bardziej bogobojnych czytelników zgorszyć, ale z drugiej strony... - tacy nie sięgają po ten cykl:) Cenne w tym wydaje się jednak to, iż autor ukazał tu religię, wiarę i rolę Aniołów w tak bardzo mrocznej konwencji, ale zarazem ze wszech miar logicznej, inteligentnej, dającej w siebie uwierzyć. To swoiste odwrócenie prawideł wiary katolickiej o 180 stopni, dokonane w perfekcyjnym stylu! A skoro już o konwencji mowa, to nie sposób nie wyrazić uznania dla autora za kilka warsztatowych, pisarskich żartów względem konwencji powieściowej właśnie, które wytrawne oko czytelnika wychwyci tu bez najmniejszego problemu...
Całości wielkości treści, dopełnia jak zawsze zjawiskowe wydaniu książki przez Fabrykę Słów. Przede wszystkim należy zacząć od intrygujących ilustracji autorstwa Jana Marka i Vladimira Nenova, którzy to stworzyli wspaniałe, wymowne i bardzo sugestywne obrazy, dopełniające treść tej opowieści. Nie mniej spektakularnie jawi się także krwisto czerwona okładka tej książki, doskonałej jakości papier i druk, czy też przejrzysty układ treści. Wszystko to łącznie sprawia, iż powieść ta prezentuje się niezwykle pięknie, zaś samo obcowanie z tą pozycją stanowi wielką przyjemność, także pod względem wizualnym.
Książka "Komornik. Kant", to bez wątpienia jak najbardziej godne, spektakularne i udane zwieńczenie post apokaliptycznego cyklu Michała Gołkowskiego. Wielka przygoda, doskonała zabawa, niepowtarzalny mroczny klimat, ale też i silne emocje, które na długo pozostają w naszej pamięci. To piękny finał, rekompensujący nam sobą w pewnym stopniu smutek i żal z tego faktu, iż cykl ten dobiegł już końca... Polecam - to po prostu trzeba przeczytać!