Wydawnictwo: Muza
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 261
Celia od małego była bita i wykrzystywana, kolejno przez męża i ojca. Kobieta nie zna innego życia i nie liczy na to, że jej los może się poprawić. Listy otrzymywane od siostry z Afryki i niebanalne znajomości uświadamiają jej, że nie wszystko stracone. Wystarczy po prostu wziąć sprawy w swoje ręce.
Po klasykę nie sięgam zbyt często, choć często powtarzam sobie, że powinno się to zmienić. Na „Kolor purpury” trafiłam przy okazji przeszukiwania półek, nie mogąc się zdecydować, co miałabym ochotę przeczytać. Przyznam, że lektura okzała się dobrym wyborem, choć niekoniecznie na letnią porę czy wolny, leniwy weekend.
Wraz z aurotką przenosimy się do Georgii lat trzydziestych. Do czasów, które niewielu chciałoby poznać lub do nich powrócić, szczególnie zaś gdy mowa o Afroamerykanach- głównych bohaterach tej powieści. Już pierwsze strony uświadamiają czytelnikowi, że nie będzie to lektura łatwa, lekka i przyjemna, o czym świadczy zbudowanie fabuły wobec dwóch istotnych problemów. Pierwszy z nim to rasizm, temat wciąż aktualny i kłopotliwy. A co dopiero prawie 100 lat temu? Książkowi bohaterowie musieli radzić sobie z nim na co dzień, a autorka ukazuje ich trudy i znoje z wielką pieczołowitością, niemalże na każdym kroku podkreślając, jak często Afroamerykanie znajdowali się na przegranej pozycji ze względu na kolor skóry, którego przecież sami nie wybrali. Bardzo smutne, szalenie bolesne, głęboko krzywdzące i upokarzająco niesprawiedliwe.
Drugim z istotnych w tej powieści tematów jest podejście do kobiet, próba ich zmarginalizowania i zepchnięcia na gorszą pozycję. Powieściowi ojcowie, mężowie, bracia mogą zrobić z nimi, co tylko im się zamarzy, byleby wymusić posłuszeństwo i podkreślić swoją dominację. Choć temat ten został ukazany subtelniej, niż możnaby się spodziewać, i tak wzbudził we mnie wiele przykrych emocji. Nigdy nie będę potrafiła przejść nad takimi sytuacjami do porządku dziennego, zwłaszcza, że mam przecież świadomość, iż takie rzeczy w dalszym ciągu zdarzają się zaskakująco często. Cieszę się, że Walker przedstawiła ten temat w sposób możliwie delikatny i umiarkowany, nie zahaczając o przesadną brutalność.
Powieść ta skupia się przede wszystkim na kobietach. To one stanowią tutaj zarówno pierwszy plan, jak i tło. To one ukazują siłę i słabość, zacofanie i postęp, mądrość i głupotę, miłość i nienawiść. Każda z nich uczy, wzrusza, wywołuje refleksje, nie pozwalając czytelnikowi pozostać obojętnym wobec podejmowanych przez nią decyzji. Jedne polubiłam bardziej, inne nieco mniej. Niewątpliwie jednak wszystkie odegrały w tym spektaklu istotną, niepowtarzalną rolę. Walker wykreowała postacie realistyczne, pełnokrwiste i charyzmatyczne. Bohaterki, które można pokochać. Miałam wrażenie, jakbym czytała o kobietach przeniesionych na strony powieści z prawdziwej codzienności, tak mocno wyczułam realizm i książkową głębię.
Trzeba również dodać, że autorka w niesamowity sposób oddała klimat Georgii tamtych lat, szczególnie poprzez książkowe postacie i ich decyzje. Każdy szczegół powieści został dopracowany. Bohaterzy zależnie od swojej roli czy społecznego statusu posługują się różnym językiem. Proste i błędne słowa jednoznacznie kojarzą się z biedą i brakiem wykształcenia, poprawność i językowe bogactwo kierują w stronę pieniędzy. Łatwo odczytać to można także w stroju książkowych postaci , ich sposobie zachowania. Walker z wielka drobiazgowością oddała podział na białych i czarnych, a także różnorodność klas społecznych. Odmalowała intrygujące społeczeństwo, zdeterminowane przez kolor skóry, wykształcenie i grubość portfela.
Autorka pisze bezkompromisowo, nie obawia się tabu, wysoko stawia sobie poprzeczkę, sprawiając, że książka staje się dość dużym wyzwaniem. Co ciekawe, oprócz tych dwóch istotnych tematów pojawiają się kolejne, równie ciekawe i niemniej ujmujące. Książkę czyta się lekko i szybko, w dużej mierze za sprawą formy dziennika pisanego przez główną bohaterkę. To jedna z tych powieści, które szybko się kończą, ale zostają w pamięci na dłużej.
Przeczytane:2023-08-27,
Ponadczasowa opowieść o miłości i życiu, której nie zapomnisz! Zdobywczyni nagrody Pulitzera i National Book Award.
„Kolor purpury” autorstwa Alice Walker to powieść, która od dawna była na mojej liście książek, które chcę przeczytać. Dlatego też, gdy tylko zobaczyłam zapowiedź wznowienia powieści, wiedziałam, że to wyjątkowa okazja, by w końcu sięgnąć po tę książkę.
„Kolor purpury” to powieść, którą autorka przerywa zmowę milczenia wobec przemocy domowej. To historia kobiet, które poprzez ból i nieustanną walkę, ukazały ogromny hart ducha i bohaterską odwagę.
Celia, uboga i cierpiąca w milczeniu ofiara przemocy rodzinnej pewnego dnia z pomocą znajomej znajduje w kufrze swojego męża listy od siostry. Nettie, wiele lat temu uciekła z rodzinnego domu. Celia przez cały czas była pewna, że jej siostra zaginęła. Z listów dowiaduje się, że Nettie wyjechała do Afryki, gdzie pracuje jako misjonarka. Dzięki listom od siostry Celia zbiera się na odwagę, by opuścić dręczącego ją męża i rozpocząć nowe życie.
„Kolor purpury” to niezwykle poruszająca historia kobiety, która w formie listów do Boga, a później do siostry, opisuje swoje życie. Sięgając po tę książkę, doskonale zdawałam sobie sprawę, z, jak wielkim kalibrem emocjonalnym przyjdzie mi się zmierzyć. Choć początek czytało mi się dość opornie, co spowodowane było jedynie błędami ortograficznymi, które autorka zamieściła celowo, to nie mogę zaprzeczyć, że powieść wciągnęła mnie od pierwszych stron. Z każdym kolejnym listem coraz bardziej zagłębiałam się w historii Celii.
„Kolor purpury” to powieść ukazująca nam, z jakim okrucieństwem musiały zmierzać się kobiety i z jakimi problemami musiały walczyć każdego dnia. Autorka, pisząc tę powieść, celowo użyła gwary, tym samym, ukazując nam, że kobiety w tamtych czasach nie miały możliwości kształcenia, co również zaniżało ich samoocenę.
„Kolor purpury” to bardzo emocjonująca i poruszająca historia o braku miłości, dążeniu do szczęścia i ułożeniu sobie życia. Historia Celii udowadnia nam, że warto, jest dążyć do obranych sobie celów i spełniać marzenia pomimo przeciwności, jakie stawia nam na drodze los. Bohaterowie powieści pokazują nam, że mimo braku wykształcenia, ograniczonych zasobów ciągle dokądś zmierzają i pomimo przeżytego cierpienia, starają się wszystko wybaczyć. „Kolor purpury” to jedna z najlepszych książek, jakie miałam przyjemność przeczytać. Ponadczasowa, ale niestety wciąż tak bardzo aktualna. Być może nie każdy będzie w stanie ją zrozumieć, ale mimo wszystko uważam, że każdy powinien ją przeczytać.