Kiedyś Pomyleni mieli miasta obsiane ze wszystkich stron lękiem. Wschodził szybko, był łatwy w uprawie, czernił się i odstraszał Normalnych. Bali się wchodzić w łany przypominające noc.
Pomyleni rodzili się majstrami. Ledwie przychodzili na świat, ich palce stawały się zakładnikami głów, które żądały materii dla swych wizji. Dłonie, pozbawione rzemieślniczej substancji, głupiały: biły same siebie, co dla niepoznaki nazywano klaskaniem, albo rzucały się ludziom do gardeł.
Pomyleni, aby uniknąć obłędu, uczyli niemowlęta gaworzenia w glinie. Starsze dzieci wypowiadały się w papierze i drewnie. Dla dorosłych surowiec stanowiło wszystko, co zdołali pochwycić. Raz ujętego tworzywa nie odkładali dopóty, dopóki nie stało się tym, o czym pomyśleli. Dlatego ich warsztaty miały rozmiar garści, a opuszczający je przedmiot zazwyczaj był miniaturą.
Nosili kaftany z rękawami do ziemi, które podwijali za dnia, a nocą niańczyli w nich rzeczy. Gdy uznawali, że są gotowe, posyłali je na służbę reszcie.
Dzisiaj Pomyleni mają tylko domy. W nich resztki bibuły. W niewoli produkują dziury w wycinankach. Dużo śpią.
Pora ich obudzić.
Wydawnictwo: Biuro Literackie
Data wydania: 2020-10-29
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 72
Język oryginału: polski
Nakarmić kamień to nieustanne dociekanie istoty rzeczy. Przedstawiony przez Nowicką świat nie obrósł jeszcze we wtórne znaczenia, w sposób szczególny działa...