Wydawca lokalnej gazety i przedsiębiorca Leopold Zagrodzki planuje gigantyczną inwestycję – modernizację popeerolowskiego Ośrodka „Wisła” w Zalesiu Górnym oraz budowę szybkiej kolei do Warszawy. Gdy sprawie zaczynają przyglądać się dziennikarze lokalnej gazety, zostaje brutalnie zamordowana ich redakcyjna koleżanka. Policja ustala, że w morderstwo zamieszany jest ktoś blisko związany z jednym z czołowych, piaseczyńskich samorządowców. Sprawa Ośrodka „Wisła” pociąga za sobą sieć intryg, szantaży i bezwzględnych manipulacji. Czy warto za wszelką cenę dochodzić prawdy? Kto zamordował młodą dziennikarkę? Kto tak naprawdę może zyskać na przejęciu ośrodka wypoczynkowego i dlaczego przeciwko dziennikarzom prowadzącym śledztwo wytoczono najcięższe działa?
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2014-10-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 330
Rafał po rozstaniu z Martą traci sens życia i podejmuje próbę samobójczą. Z depresji próbuje wyciągnąć go babcia, którą odwiedza w Pogorzelisku, zapadłej...
Przeczytane:2014-11-02, Przeczytałam, Mam,
Myśleliście, że lokalna gazeta nie ma problemów z obiektywnością? W końcu lokalna to nie krajowa, tutaj gangsterka ani polityka nie mają takiej władzy. Bardziej w błędzie być nie mogliście. To szczebel niższego rzędu jest teraz ciekawszym skrawkiem kraju niż wielka Warszawa. A gdzie lepiej zarabiać na naiwności i braku wnikliwości niż w podmiejskim Piasecznie, które do najtańszych jednak nie należy? Redaktorzy tutejszej gazety poznają smak goryczy, gdy ich kunszt okaże się niedoceniany przez szychy biznesu. Czy zdołają zachować twarz wśród skorumpowanego świata i udowodnić prawdę, choć nikt im nie wierzy?
Sporo czasu zajęło mi zrozumienie tytułu. Właściwie stał się jasny dopiero pod koniec książki. Nie przejmujcie się więc, jeśli także nie wiecie, o co chodzi. Co uderza w tej książce jako pierwsze? Nietypowa okładka, którą można… przeczytać, jest bardzo oryginalnym pomysłem (przynajmniej ja się z takim do tej pory nie spotkałam). Z pewnością przykuje ona uwagę czytelników, a z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że treść dokona reszty.
W „Kociej mordzie” poznajemy redakcję „Kuriera Popołudniowego” z podwarszawskiego Piaseczna, która zawsze stara się starannie opisywać wszystkie świeże wydarzenia. Redaktorzy podchodzą do swojej pracy z rzetelnością i dziennikarską precyzją, do tego najczęściej są mieszkańcami miasta. Ale gdy zaczynają przyglądać się sprawie renowacji Ośrodka „Wisła” i tajemniczej budowie szybkiej kolei miejskiej ze stolicy, denerwują ludzi, których nie powinni denerwować, a którzy potrafią zrobić wiele, by ich interesy nie były widoczne dla przeciętnego obywatela. Przecież każdy chciałby szybszego dojazdu do Piaseczna, prawda? Niedorzeczne jest bojkotowanie takiej ambitnej inwestycji. A może jednak warto się zastanowić, po co ktoś miałby wrzucać grube pieniądze w mocno nierentowny interes?
Kamil Staniszek to dziennikarz, którego chlebem powszednim jest właśnie… „Kurier Południowy” z Piaseczna. Artykuły pisane dla lokalnej prasy z pewnością pomogły mu wyostrzyć literacki fach, a znajomość miasta – w stworzeniu ciekawej fabuły. „Kocia morda” jest napisana dość nietypowo, bo trochę nie po kolei, co jednak tylko intryguje czytelnika. Wszystkie postaci, z którymi mamy do czynienia w powieści, są wyraziste, choć oczywiście największy nacisk został położony na Andrzeja Kalickiego (i może ciut na Nowaka). Reszta bohaterów jest drugoplanowa, choć każdy ma udział w fabule. Nie są to wyimaginowani dziennikarze; możemy utożsamiać się z ich problemami, których mają niemało. Jeśli więc stęskniliście się za dobrym kryminałem w polskim wydaniu, nieporuszającym kwestii, do których szaraczek nigdy nie dosięgnie, „Kocia morda” będzie idealnym wyborem. Bardzo przyjemnie się ją czyta, bo jest napisana z niesamowitą lekkością. Ta powieść to debiut pisarski Kamila Staniszka – a ja chcę więcej! To co, może kolejne przygody redaktora Kalickiego?